Największy polski mafioso jest nieuchwytny dla organów ścigania Europy i USA
W gangsterskim świecie zaszedł wyżej niż nieżyjący już Jeremiasz Barański, pseudonim Baranina. Urodzony w Katowicach Marian Ryszard Kozina znany jest bardziej jako Ricardo Fanchini, a ostatnio Richard Rocks. Policje i tajne służby krajów połowy Europy i USA depczą Kozinie po piętach od ponad 20 lat. Polacy usłyszeli o nim podczas obrad sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu. Dotychczas udało mu się udowodnić jedynie malwersacje finansowe w firmie produkującej wódkę Kremlyovskaya, co przypłacił czteroletnim wyrokiem w Belgii. Ale wyszedł warunkowo przed terminem i z fasonem powrócił do interesów. Ustaliliśmy, że belgijska prokuratura prowadzi obecnie śledztwo w sprawie udziału Fanchiniego w procederze prania pieniędzy. Potwierdziła to "Wprost" Dominique Reyniers, rzecznik prokuratury w Antwerpii. Belgijscy śledczy poprosili o pomoc władze Ukrainy, bowiem według nich Fanchini zyski z przestępstw inwestuje w nieruchomości w Odessie. Prowadząca postępowanie sędzia śledcza Isa Van Hoeylandt wróciła niedawno z Ukrainy. Odmówiła nam komentarza, zasłaniając się dobrem śledztwa.
18 kwietnia 2006 r. Ricardo Fanchini vel Marian Kozina hucznie świętował swoje 50. urodziny. Świętował w Grand Hyatt Hotelu przy Marlene Dietrich-Platz, w centrum zjednoczonego Berlina, 500 metrów od Reichstagu i urzędu kanclerskiego. Byli tam także reporterzy "Wprost".
Wszyscy przyjaciele Ricarda
18 kwietnia na hotelowym podjeździe widzieliśmy sznur mercedesów i bentleyów. Widzieliśmy, jak w hotelowym holu wchodzących gości lustrowali rosyjskojęzyczni ochroniarze. Każda z zaproszonych osób była spisywana i fotografowana, a w klapę marynarki wpinano jej znaczek z symbolem Rolling Stonesów - wywalonym językiem Micka Jaggera. Hotelowa obsługa na pytanie o przyjęcie wyjaśniała, że wyprawił je Rosjanin, który jest fanem Rolling Stonesów. Każdego wejścia do sali balowej Grand Hyatt Hotelu strzegło kilku Rosjan z ochrony. W hotelu na krótko pojawili się - jak ustaliliśmy - agenci amerykańskich tajnych służb. Amerykanie rozpoznali wśród gości Koziny m.in. Tadeusza "Teda" T., który - według belgijskiej policji - odpowiada za logistykę w grupie Fanchiniego. Wcześniej w Moskwie i USA "Ted" był przedstawicielem kontrolowanej przez Kozinę spółki, handlującej alkoholem. W hotelu Hyatt bawił też Peter K., rezydent organizacji Koziny w Dźsseldorfie.
Jak wcześniej wielu sławnych gangsterów Fanchini zaprzyjaźnił się ze znanymi postaciami ze świata show--biznesu, sztuki i finansów. Wśród jego gości był więc Raj Kundra, indyjski milioner, który zbił fortunę na produkcji filmowej w Bollywood. Był tworzący prace ze szkła Edward Leibovitz, którego dzieła kolekcjonuje Fanchini. Przy pomocy rosyjskich dziennikarzy, którym pokazaliśmy zdjęcia z imprezy, ustaliliśmy, że gościem Koziny był też Wiktor Feliksjewicz Wekselberg, jeden z najbardziej wpływowych na Kremlu oligarchów. Wekselberg jest m.in. prezesem trzeciej co do wielkości kompanii naftowej w Rosji - TNK-BP. Jego majątek amerykański "Forbes" szacuje na 10 mld USD.
Ojciec chrzestny polskiej mafii
Kariera Ricarda Fanchiniego mogłaby posłużyć za scenariusz kilku filmów. Dziennikarze "Wprost" dotarli do dokumentów jednostek policji zajmujących się przestępczością zorganizowaną, w których są informacje na temat Koziny. Wynika z nich, że urodzony w Katowicach Kozina pod koniec lat 70. przeprowadził się w rejon Trójmiasta. - Tam nawiązał współpracę z Nikosiem, który już wtedy wysługiwał się odłamem rosyjskiej mafii z Litwy - grupą Grigorija Dekanidze zwanego Papą - wspomina emerytowany oficer Centralnego Biura Śledczego. Potem Fanchini wyjechał do Niemiec. Trafił do obozu azylantów w Neuss, później do Dźsseldorfu. Szybko popadł w konflikt z prawem, był poszukiwany listem gończym i na krótko trafił za kratki. Następnie wyjechał do USA, gdzie prawdopodobnie używał nazwiska Jerzy Bank. Po powrocie do Niemiec związał się ze Zbigniewem N., "królem schnappsa", który zbił majątek na przemycie spirytusu Royal. W 1991 r. N. zginął w zamachu bombowym w Hamburgu. Schedę po nim przejął Fanchini, który rozwinął interesy na globalną skalę. Z policyjnych dokumentów wynika, że często latał do RPA - usiłując wejść na rynek kamieni szlachetnych.
- W połowie lat 90. Fanchini był już najbardziej znanym i zasłużonym polskim gangsterem w świecie międzynarodowej przestępczości. Był jednym z tuzów, można nawet powiedzieć ojcem chrzestnym polskiej mafii - mówi "Wprost" gen. Adam Rapacki, jeden z twórców Centralnego Biura Śledczego. Fanchini cieszył się takim uznaniem, że w 1996 r. - wynika z dokumentów polskiej policji - na jego zaproszenie w Warszawie gangsterski szczyt urządzili bossowie neapolitańskiej camorry. Łatwo nawiązał z nimi kontakt ze względu na swoje korzenie. Jego ojciec, Viliam Fanchini, urodził się Neapolu, mateczniku camorry. Rok później na Mazurach Fanchini zorganizował szczyt bossów mafii z terenów byłego ZSRR, a w 1998 r. był gospodarzem spotkania narkotykowych baronów z Ameryki Południowej. Wówczas jego nazwisko pojawiało się w aktach śledztwa hiszpańskiej policji rozpracowującej handlarzy narkotyków, którzy działali w okolicach Malagi. Fanchini mieszkał przez pewien czas w rejonie Marbelli.
Belgijski łącznik
Miejscem, w którym przecięły się szlaki Fanchiniego i wielu gości berlińskiej imprezy, jest Antwerpia. Port morski słynący z handlu diamentami w latach 90. stał się ulubionym miejscem załatwiania interesów przez najgroźniejszych gangsterów rosyjskiego pochodzenia. Według policji Belgii, Niemiec i Francji, Fanchini był przedstawicielem rosyjskiej mafii rezydującym na stałe w Antwerpii.
Za jego prawą rękę w Antwerpii jest uważany Frank Slaets. 22 listopada 2003 r. sąd apelacyjny w Antwerpii skazał Slaetsa na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu i ponad 10,5 mln euro grzywny - za przemyt papierosów, alkoholu i tekstyliów. We wrześniu 2006 r. w Antwerpii rozpocznie się proces Slaetsa, oskarżonego o pranie pieniędzy. W przemycie, za który został skazany 40-letni dziś Slaets, pośrednikiem była firma Cargo Express Trading. Według akt z sądu w Antwerpii, spółka ta należała m.in. do nieżyjącego już bossa mafii z Wiednia Jeremiasza Barańskiego. Baranina, aresztowany za zlecenie zabójstwa byłego ministra sportu Jacka Dębskiego, powiesił się w austriackim areszcie. - Jestem ojcem chrzestnym dziecka Ricarda. To jeden z moich najlepszych przyjaciół. Nigdy jednak nie widziałem u niego gości ze spluwami i nigdy nie proponował mi interesów narkotykowych czy handlu bronią - mówi "Wprost" Slaets.
Boss rosyjskiej mafii
Związki Fanchiniego z rosyjską mafią pokazuje historia firmy M&S, w której - jak powiedział "Wprost" Slaets - Fanchini miał udziały. M&S powstała na początku lat 90. i działała m.in. na Śląsku. W związku z jej działalnością na Śląsk przyjeżdżał Borys "Biba" Najfeld, jeden z najważniejszych szefów mafii z Brighton Beach, niegdyś ochroniarz ojców-założycieli rosyjskiego syndykatu zbrodni - Jewsieja Agrona i Marata Bałaguły. Właścicielami zarejestrowanej w Antwerpii firmy M&S International byli - według dokumentów spółki - Rachmiel Brandwein, gangster zastrzelony w 1998 r. w Antwerpii, i jego szwagier Sasza Kriworuczkow. M&S pojawia się też w dokumentacji FBI. Wynika z niej, że firma była kontrolowana przez Najfelda, który nadzorował szlak przemytu narkotyków z Tajlandii. Kupione tam narkotyki pakowano do kineskopów telewizyjnych i za pośrednictwem M&S przewożono do Polski. Stąd kurierzy przemycali narkotyki w żołądkach do USA.
Pozycję Fanchiniego w strukturach mafii umocniła inwestycja w produkcję wódki Kremlyovskaya. Sprzedawał ją m.in w Rosji, nie płacąc podatków, bo jego partnerzy z Narodowego Funduszu Sportu byli z nich przez władze zwolnieni, o co zadbał Szamil Tarpiszczew, doradca wpływowego mera Moskwy Jurija Łużkowa. Dr Donald N. Jensen, dyrektor Radia Wolna Europa/Svoboda, specjalizujący się w tematyce rosyjskiej, w swym raporcie z grudnia 1999 r. "Boss, czyli jak Jurij Łużkow rządzi Moskwą" napisał: "Szamil Tarpiszczew był zaangażowany w organizację importu wódki i papierosów przez Narodowy Fundusz Sportu. (...) Wódka miała pochodzić z zarejestrowanej w Antwerpii firmy gangstera Ricarda Fanchiniego (...) podejrzewanego przez amerykańską agencję DEA o handel narkotykami". Raport został przygotowany dla Królewskiej Akademii Wojskowej Sandhurst.
Kremlyovskaya stała się marką światową na rynku wódek (w Polsce handlowali nią pruszkowscy gangsterzy Marek Medwesek, ps. Oczko, i bracia Danielakowie - Wańka i Malizna). Zyski z jej sprzedaży Fanchini zainwestował w nieruchomości w Europie. Francuski "L'Express" w 1997 r., określając Fanchiniego jako "przedstawiciela mafii rosyjskiej", opisywał jego 55-metrowy jacht "Kremlin Princess" wart około 20 mln USD. Według rosyjskiego magazynu "Sobesednik", jacht nazwano na cześć Tatiany Diaczenko, córki ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna. Firma Kremlyovskaya stała się jednak początkiem kłopotów Fanchiniego. W 2000 r. za malwersacje finansowe, fałszerstwa i pranie pieniędzy został on skazany na cztery lata więzienia i ponad 5,5 mln USD grzywny.
Fanchini - według ustaleń tajnych służb kilku krajów UE przekazanych polskiej policji - znał ważnych rosyjskich gangsterów działających w USA: Marata Bałagułę (zatrzymanego pod koniec lat 80. w Niemczech i skazanego za malwersacje finansowe i oszustwa w USA) i Wiaczesława Iwankowa, ps. Japończyk. O znaczeniu Fanchiniego w świecie rosyjskiej mafii może również świadczyć lista gości na jego ślubie na początku lat 90. Byli tam m.in. tacy bossowie jak bracia Najfeldowie (Borys i Beniamin). Na ślubie Fanchiniego byli też Andrzej Kuna i Aleksander Żagiel, którzy zasłynęli jako współorganizatorzy spotkania, do którego doszło latem 2004 r. w Wiedniu między Janem Kulczykiem a rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. Przed komisją śledczą ds. PKN Orlen Aleksander Żagiel oświadczył, że poznał Fanchiniego przed dwudziestu kilku laty, kiedy był on w Wiedniu i kupował u niego zegarki. W rozmowie z "Wprost" przyznał, że gościł na ślubie Fanchiniego we Włoszech.
Następca Mogilewicza?
Zespół ekspertów ds. ponadnarodowej przestępczości zorganizowanej z krajów G-8 w raporcie ze stycznia 1998 r. "Stany Zjednoczone Ameryki. Opis rosyjskich, wschodnioeuropejskich i eurazjatyckich przedsięwzięć kryminalnych", powołując się na dane rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 1996 r., wymienia grupę Fanchiniego w jednym rzędzie obok organizacji Siemiona Mogilewicza, ps. Seva. Poszukiwany przez FBI Mogilewicz ma opinię najgroźniejszego rosyjskiego gangstera i szefa mafii z Sołncewa. Według informacji polskich organów ścigania, Fanchini był w 1996 r. gościem na 50. urodzinach Mogilewicza.
Na razie policje z krajów, które interesują się Fanchinim, nie potrafią mu udowodnić żadnych ciężkich przestępstw. Fanchini powinien jednak pamiętać, że Al Capone też przez lata był nieuchwytny. Wreszcie zdołano go wsadzić do więzienia za niezapłacone podatki. Dokonał tego księgowy Eliot Ness. Skoro narodził się polski Al Capone, czy znajdzie się polski Eliot Ness?
Ilustracja: DE MIRO
18 kwietnia 2006 r. Ricardo Fanchini vel Marian Kozina hucznie świętował swoje 50. urodziny. Świętował w Grand Hyatt Hotelu przy Marlene Dietrich-Platz, w centrum zjednoczonego Berlina, 500 metrów od Reichstagu i urzędu kanclerskiego. Byli tam także reporterzy "Wprost".
Wszyscy przyjaciele Ricarda
18 kwietnia na hotelowym podjeździe widzieliśmy sznur mercedesów i bentleyów. Widzieliśmy, jak w hotelowym holu wchodzących gości lustrowali rosyjskojęzyczni ochroniarze. Każda z zaproszonych osób była spisywana i fotografowana, a w klapę marynarki wpinano jej znaczek z symbolem Rolling Stonesów - wywalonym językiem Micka Jaggera. Hotelowa obsługa na pytanie o przyjęcie wyjaśniała, że wyprawił je Rosjanin, który jest fanem Rolling Stonesów. Każdego wejścia do sali balowej Grand Hyatt Hotelu strzegło kilku Rosjan z ochrony. W hotelu na krótko pojawili się - jak ustaliliśmy - agenci amerykańskich tajnych służb. Amerykanie rozpoznali wśród gości Koziny m.in. Tadeusza "Teda" T., który - według belgijskiej policji - odpowiada za logistykę w grupie Fanchiniego. Wcześniej w Moskwie i USA "Ted" był przedstawicielem kontrolowanej przez Kozinę spółki, handlującej alkoholem. W hotelu Hyatt bawił też Peter K., rezydent organizacji Koziny w Dźsseldorfie.
Jak wcześniej wielu sławnych gangsterów Fanchini zaprzyjaźnił się ze znanymi postaciami ze świata show--biznesu, sztuki i finansów. Wśród jego gości był więc Raj Kundra, indyjski milioner, który zbił fortunę na produkcji filmowej w Bollywood. Był tworzący prace ze szkła Edward Leibovitz, którego dzieła kolekcjonuje Fanchini. Przy pomocy rosyjskich dziennikarzy, którym pokazaliśmy zdjęcia z imprezy, ustaliliśmy, że gościem Koziny był też Wiktor Feliksjewicz Wekselberg, jeden z najbardziej wpływowych na Kremlu oligarchów. Wekselberg jest m.in. prezesem trzeciej co do wielkości kompanii naftowej w Rosji - TNK-BP. Jego majątek amerykański "Forbes" szacuje na 10 mld USD.
Ojciec chrzestny polskiej mafii
Kariera Ricarda Fanchiniego mogłaby posłużyć za scenariusz kilku filmów. Dziennikarze "Wprost" dotarli do dokumentów jednostek policji zajmujących się przestępczością zorganizowaną, w których są informacje na temat Koziny. Wynika z nich, że urodzony w Katowicach Kozina pod koniec lat 70. przeprowadził się w rejon Trójmiasta. - Tam nawiązał współpracę z Nikosiem, który już wtedy wysługiwał się odłamem rosyjskiej mafii z Litwy - grupą Grigorija Dekanidze zwanego Papą - wspomina emerytowany oficer Centralnego Biura Śledczego. Potem Fanchini wyjechał do Niemiec. Trafił do obozu azylantów w Neuss, później do Dźsseldorfu. Szybko popadł w konflikt z prawem, był poszukiwany listem gończym i na krótko trafił za kratki. Następnie wyjechał do USA, gdzie prawdopodobnie używał nazwiska Jerzy Bank. Po powrocie do Niemiec związał się ze Zbigniewem N., "królem schnappsa", który zbił majątek na przemycie spirytusu Royal. W 1991 r. N. zginął w zamachu bombowym w Hamburgu. Schedę po nim przejął Fanchini, który rozwinął interesy na globalną skalę. Z policyjnych dokumentów wynika, że często latał do RPA - usiłując wejść na rynek kamieni szlachetnych.
- W połowie lat 90. Fanchini był już najbardziej znanym i zasłużonym polskim gangsterem w świecie międzynarodowej przestępczości. Był jednym z tuzów, można nawet powiedzieć ojcem chrzestnym polskiej mafii - mówi "Wprost" gen. Adam Rapacki, jeden z twórców Centralnego Biura Śledczego. Fanchini cieszył się takim uznaniem, że w 1996 r. - wynika z dokumentów polskiej policji - na jego zaproszenie w Warszawie gangsterski szczyt urządzili bossowie neapolitańskiej camorry. Łatwo nawiązał z nimi kontakt ze względu na swoje korzenie. Jego ojciec, Viliam Fanchini, urodził się Neapolu, mateczniku camorry. Rok później na Mazurach Fanchini zorganizował szczyt bossów mafii z terenów byłego ZSRR, a w 1998 r. był gospodarzem spotkania narkotykowych baronów z Ameryki Południowej. Wówczas jego nazwisko pojawiało się w aktach śledztwa hiszpańskiej policji rozpracowującej handlarzy narkotyków, którzy działali w okolicach Malagi. Fanchini mieszkał przez pewien czas w rejonie Marbelli.
Belgijski łącznik
Miejscem, w którym przecięły się szlaki Fanchiniego i wielu gości berlińskiej imprezy, jest Antwerpia. Port morski słynący z handlu diamentami w latach 90. stał się ulubionym miejscem załatwiania interesów przez najgroźniejszych gangsterów rosyjskiego pochodzenia. Według policji Belgii, Niemiec i Francji, Fanchini był przedstawicielem rosyjskiej mafii rezydującym na stałe w Antwerpii.
Za jego prawą rękę w Antwerpii jest uważany Frank Slaets. 22 listopada 2003 r. sąd apelacyjny w Antwerpii skazał Slaetsa na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu i ponad 10,5 mln euro grzywny - za przemyt papierosów, alkoholu i tekstyliów. We wrześniu 2006 r. w Antwerpii rozpocznie się proces Slaetsa, oskarżonego o pranie pieniędzy. W przemycie, za który został skazany 40-letni dziś Slaets, pośrednikiem była firma Cargo Express Trading. Według akt z sądu w Antwerpii, spółka ta należała m.in. do nieżyjącego już bossa mafii z Wiednia Jeremiasza Barańskiego. Baranina, aresztowany za zlecenie zabójstwa byłego ministra sportu Jacka Dębskiego, powiesił się w austriackim areszcie. - Jestem ojcem chrzestnym dziecka Ricarda. To jeden z moich najlepszych przyjaciół. Nigdy jednak nie widziałem u niego gości ze spluwami i nigdy nie proponował mi interesów narkotykowych czy handlu bronią - mówi "Wprost" Slaets.
Boss rosyjskiej mafii
Związki Fanchiniego z rosyjską mafią pokazuje historia firmy M&S, w której - jak powiedział "Wprost" Slaets - Fanchini miał udziały. M&S powstała na początku lat 90. i działała m.in. na Śląsku. W związku z jej działalnością na Śląsk przyjeżdżał Borys "Biba" Najfeld, jeden z najważniejszych szefów mafii z Brighton Beach, niegdyś ochroniarz ojców-założycieli rosyjskiego syndykatu zbrodni - Jewsieja Agrona i Marata Bałaguły. Właścicielami zarejestrowanej w Antwerpii firmy M&S International byli - według dokumentów spółki - Rachmiel Brandwein, gangster zastrzelony w 1998 r. w Antwerpii, i jego szwagier Sasza Kriworuczkow. M&S pojawia się też w dokumentacji FBI. Wynika z niej, że firma była kontrolowana przez Najfelda, który nadzorował szlak przemytu narkotyków z Tajlandii. Kupione tam narkotyki pakowano do kineskopów telewizyjnych i za pośrednictwem M&S przewożono do Polski. Stąd kurierzy przemycali narkotyki w żołądkach do USA.
Pozycję Fanchiniego w strukturach mafii umocniła inwestycja w produkcję wódki Kremlyovskaya. Sprzedawał ją m.in w Rosji, nie płacąc podatków, bo jego partnerzy z Narodowego Funduszu Sportu byli z nich przez władze zwolnieni, o co zadbał Szamil Tarpiszczew, doradca wpływowego mera Moskwy Jurija Łużkowa. Dr Donald N. Jensen, dyrektor Radia Wolna Europa/Svoboda, specjalizujący się w tematyce rosyjskiej, w swym raporcie z grudnia 1999 r. "Boss, czyli jak Jurij Łużkow rządzi Moskwą" napisał: "Szamil Tarpiszczew był zaangażowany w organizację importu wódki i papierosów przez Narodowy Fundusz Sportu. (...) Wódka miała pochodzić z zarejestrowanej w Antwerpii firmy gangstera Ricarda Fanchiniego (...) podejrzewanego przez amerykańską agencję DEA o handel narkotykami". Raport został przygotowany dla Królewskiej Akademii Wojskowej Sandhurst.
Kremlyovskaya stała się marką światową na rynku wódek (w Polsce handlowali nią pruszkowscy gangsterzy Marek Medwesek, ps. Oczko, i bracia Danielakowie - Wańka i Malizna). Zyski z jej sprzedaży Fanchini zainwestował w nieruchomości w Europie. Francuski "L'Express" w 1997 r., określając Fanchiniego jako "przedstawiciela mafii rosyjskiej", opisywał jego 55-metrowy jacht "Kremlin Princess" wart około 20 mln USD. Według rosyjskiego magazynu "Sobesednik", jacht nazwano na cześć Tatiany Diaczenko, córki ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna. Firma Kremlyovskaya stała się jednak początkiem kłopotów Fanchiniego. W 2000 r. za malwersacje finansowe, fałszerstwa i pranie pieniędzy został on skazany na cztery lata więzienia i ponad 5,5 mln USD grzywny.
Fanchini - według ustaleń tajnych służb kilku krajów UE przekazanych polskiej policji - znał ważnych rosyjskich gangsterów działających w USA: Marata Bałagułę (zatrzymanego pod koniec lat 80. w Niemczech i skazanego za malwersacje finansowe i oszustwa w USA) i Wiaczesława Iwankowa, ps. Japończyk. O znaczeniu Fanchiniego w świecie rosyjskiej mafii może również świadczyć lista gości na jego ślubie na początku lat 90. Byli tam m.in. tacy bossowie jak bracia Najfeldowie (Borys i Beniamin). Na ślubie Fanchiniego byli też Andrzej Kuna i Aleksander Żagiel, którzy zasłynęli jako współorganizatorzy spotkania, do którego doszło latem 2004 r. w Wiedniu między Janem Kulczykiem a rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. Przed komisją śledczą ds. PKN Orlen Aleksander Żagiel oświadczył, że poznał Fanchiniego przed dwudziestu kilku laty, kiedy był on w Wiedniu i kupował u niego zegarki. W rozmowie z "Wprost" przyznał, że gościł na ślubie Fanchiniego we Włoszech.
Następca Mogilewicza?
Zespół ekspertów ds. ponadnarodowej przestępczości zorganizowanej z krajów G-8 w raporcie ze stycznia 1998 r. "Stany Zjednoczone Ameryki. Opis rosyjskich, wschodnioeuropejskich i eurazjatyckich przedsięwzięć kryminalnych", powołując się na dane rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 1996 r., wymienia grupę Fanchiniego w jednym rzędzie obok organizacji Siemiona Mogilewicza, ps. Seva. Poszukiwany przez FBI Mogilewicz ma opinię najgroźniejszego rosyjskiego gangstera i szefa mafii z Sołncewa. Według informacji polskich organów ścigania, Fanchini był w 1996 r. gościem na 50. urodzinach Mogilewicza.
Na razie policje z krajów, które interesują się Fanchinim, nie potrafią mu udowodnić żadnych ciężkich przestępstw. Fanchini powinien jednak pamiętać, że Al Capone też przez lata był nieuchwytny. Wreszcie zdołano go wsadzić do więzienia za niezapłacone podatki. Dokonał tego księgowy Eliot Ness. Skoro narodził się polski Al Capone, czy znajdzie się polski Eliot Ness?
Ilustracja: DE MIRO
Więcej możesz przeczytać w 20/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.