W 1956 r. Węgrzy zachowali się jak Polacy, Polacy jak Czesi, a ci ostatni jak świnie. Z kolei w 1968 r. Węgrzy zachowali się jak Czesi, Czesi jak Polacy, a my tym razem jak świnie. Ciekawe, ilu czytelników jest dziś w stanie zrozumieć sens tych dwóch zdań, opowiadanych przed laty jako rodzaj gorzkiego dowcipu, a przypomnianych przez prof. Jerzego Eislera w jego książce o dramatycznym roku 1968. Roku, w którym naszą narodową hipotekę obciążyły aż dwa wydarzenia, nie dające nam powodów do dumy: najpierw antysemicka nagonka i emigracja kilkunastu tysięcy polskich Żydów, później zaś udział naszych wojsk w inwazji Układu Warszawskiego na Czechosłowację, co położyło kres Praskiej Wiośnie.
Za oba te haniebne wydarzenia główną odpowiedzialność ponosi Władysław Gomułka, dwanaście lat wcześniej uważany przez miliony Polaków za bohatera narodowego. Bohatera, który jak długo wierzono, miał w 1956 r. uchronić nasz kraj przed tragicznym losem Węgier, gdzie Nikita Chruszczow utopił we krwi antykomunistyczne powstanie. To właśnie Gomułka wydaje się najważniejszą postacią w monumentalnej pracy Eislera, stanowiącej podsumowanie jego wieloletnich badań nad marcowym kryzysem. Eisler znakomicie pokazuje, jak Gomułka, tolerując ofensywę frakcji "partyzantów" Mieczysława Moczara, napełnił marcową beczkę prochem, następnie zaś podpalił pod nią lont, wygłaszając w czerwcu 1967 r. słynne przemówienie o izraelskiej piątej kolumnie w Polsce. Kiedy zaś beczka eksplodowała i okazało się, że skutki wybuchu zaczynają zagrażać samemu I sekretarzowi KC, ten zaczął wyhamowywać pomarcowe czystki i polowania na syjonistyczne czarownice.
Mleko się jednak rozlało i pozycja Gomułki w aparacie władzy wyraźnie osłabła. Czy dlatego z taką gorliwością naciskał na wahającego się Breżniewa, by wprowadzić bratnie wojska do Czechosłowacji? Eisler udziela na to pytanie pozytywnej odpowiedzi, oceniając: "Gomułka wiedział, że interwencja w Czechosłowacji wzmocni jego pozycję w Polsce, i tak zresztą się stało". Nie na długo wprawdzie, bo na zaledwie półtora roku, kiedy kres jego rządom położyła grudniowa rewolta robotnicza na Wybrzeżu, będąca zresztą tematem innej ważnej książki Eislera. Ale w 1968 r. czołgi gen. Jaruzelskiego w Hradcu Kr+lov� spełniły zadanie, jakie postawił im Gomułka, co tak podsumował cytowany w książce Marian Hemar: "Wyprowadzili żołnierza/ Na to czeskie Psie Pole/ Z nowym hasłem:/ Za waszą i naszą niewolę".
Miotający się Gomułka, tropiący syjonistów Moczar, czy grożący wrogom Polski Ludowej pogruchotaniem kości Gierek - to tylko część bohaterów książki. Drugą, znacznie liczniejszą, której słusznie Eisler poświęcił więcej uwagi, tworzyli ci, którzy w 1968 r. postanowili się zbuntować przeciwko rzeczywistości siermiężnego socjalizmu. Dość powszechnie uważa się, że byli to przede wszystkim studenci. Eisler udowadnia, że choć fala marcowych strajków objęła niemal wyłącznie szkoły wyższe, to wśród ponad 2,7 tys. demonstrantów, zatrzymanych wówczas przez milicję i bezpiekę, więcej było młodych robotników niż studentów. "Można powiedzieć, że w Marcu część robotników biła studentów, a część ich wspierała" - podsumowuje ten wątek Eisler.
Przed piętnastu laty Eisler opublikował swoją pierwszą książkę poświęconą MarcowiŐ68. Obecnie otrzymujemy publikację znacząco zmienioną oraz rozbudowaną. I to nie tylko przez dodanie części dotyczącej interwencji w Czechosłowacji, ale przede wszystkim uzupełnioną o nowe źródła. Najważniejsze z nich pochodzą z archiwum IPN. Porównanie warstwy informacyjnej obu tych książek powinno dać do myślenia tym wszystkim, którzy wciąż powtarzają slogany o bezwartościowych esbeckich papierach i zawartej w nich "politycznej pornografii". Szczególnie dotyczy to części ludzi ze środowiska tzw. komandosów, którym Eisler - także na podstawie dokumentów z IPN - wystawił w tej pracy znakomite świadectwo.
Jerzy Eiser:
"Polski rok 1968",
Instytut Pamięci Narodowej
Warszawa 2006
Za oba te haniebne wydarzenia główną odpowiedzialność ponosi Władysław Gomułka, dwanaście lat wcześniej uważany przez miliony Polaków za bohatera narodowego. Bohatera, który jak długo wierzono, miał w 1956 r. uchronić nasz kraj przed tragicznym losem Węgier, gdzie Nikita Chruszczow utopił we krwi antykomunistyczne powstanie. To właśnie Gomułka wydaje się najważniejszą postacią w monumentalnej pracy Eislera, stanowiącej podsumowanie jego wieloletnich badań nad marcowym kryzysem. Eisler znakomicie pokazuje, jak Gomułka, tolerując ofensywę frakcji "partyzantów" Mieczysława Moczara, napełnił marcową beczkę prochem, następnie zaś podpalił pod nią lont, wygłaszając w czerwcu 1967 r. słynne przemówienie o izraelskiej piątej kolumnie w Polsce. Kiedy zaś beczka eksplodowała i okazało się, że skutki wybuchu zaczynają zagrażać samemu I sekretarzowi KC, ten zaczął wyhamowywać pomarcowe czystki i polowania na syjonistyczne czarownice.
Mleko się jednak rozlało i pozycja Gomułki w aparacie władzy wyraźnie osłabła. Czy dlatego z taką gorliwością naciskał na wahającego się Breżniewa, by wprowadzić bratnie wojska do Czechosłowacji? Eisler udziela na to pytanie pozytywnej odpowiedzi, oceniając: "Gomułka wiedział, że interwencja w Czechosłowacji wzmocni jego pozycję w Polsce, i tak zresztą się stało". Nie na długo wprawdzie, bo na zaledwie półtora roku, kiedy kres jego rządom położyła grudniowa rewolta robotnicza na Wybrzeżu, będąca zresztą tematem innej ważnej książki Eislera. Ale w 1968 r. czołgi gen. Jaruzelskiego w Hradcu Kr+lov� spełniły zadanie, jakie postawił im Gomułka, co tak podsumował cytowany w książce Marian Hemar: "Wyprowadzili żołnierza/ Na to czeskie Psie Pole/ Z nowym hasłem:/ Za waszą i naszą niewolę".
Miotający się Gomułka, tropiący syjonistów Moczar, czy grożący wrogom Polski Ludowej pogruchotaniem kości Gierek - to tylko część bohaterów książki. Drugą, znacznie liczniejszą, której słusznie Eisler poświęcił więcej uwagi, tworzyli ci, którzy w 1968 r. postanowili się zbuntować przeciwko rzeczywistości siermiężnego socjalizmu. Dość powszechnie uważa się, że byli to przede wszystkim studenci. Eisler udowadnia, że choć fala marcowych strajków objęła niemal wyłącznie szkoły wyższe, to wśród ponad 2,7 tys. demonstrantów, zatrzymanych wówczas przez milicję i bezpiekę, więcej było młodych robotników niż studentów. "Można powiedzieć, że w Marcu część robotników biła studentów, a część ich wspierała" - podsumowuje ten wątek Eisler.
Przed piętnastu laty Eisler opublikował swoją pierwszą książkę poświęconą MarcowiŐ68. Obecnie otrzymujemy publikację znacząco zmienioną oraz rozbudowaną. I to nie tylko przez dodanie części dotyczącej interwencji w Czechosłowacji, ale przede wszystkim uzupełnioną o nowe źródła. Najważniejsze z nich pochodzą z archiwum IPN. Porównanie warstwy informacyjnej obu tych książek powinno dać do myślenia tym wszystkim, którzy wciąż powtarzają slogany o bezwartościowych esbeckich papierach i zawartej w nich "politycznej pornografii". Szczególnie dotyczy to części ludzi ze środowiska tzw. komandosów, którym Eisler - także na podstawie dokumentów z IPN - wystawił w tej pracy znakomite świadectwo.
Jerzy Eiser:
"Polski rok 1968",
Instytut Pamięci Narodowej
Warszawa 2006
Więcej możesz przeczytać w 20/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.