Gerarda Depardieu dziwiło, że Pszoniak, Olbrychski i Seweryn zapijali wino wódką
Po czym poznać, że Polska się zmieniła? - pyta sam siebie Gerard Depardieu. - Po tym, że kiedyś Polacy pili wino jak wódkę - jednym haustem. A dziś już potraficie się obchodzić z winem - mówi "Wprost" znany francuski aktor. Do Polski Depardieu przyjechał, by promować wina własnej produkcji. Trzy tysiące butelek wina firmowanych nazwiskiem Depardieu - ze szczepów merlot, cabernet sauvignon, syriah i grenache - wkrótce trafi do sieci La Passion du Vin w całym kraju.
Wódka po winie
Depardieu obserwuje polskie obyczaje picia alkoholu od ćwierć wieku. Wtedy właśnie po raz pierwszy przyjechał do Warszawy. Miał zagrać w "Dantonie" Andrzeja Wajdy, plany pokrzyżowało wprowadzenie stanu wojennego. Ekipa filmowa przeniosła się do Francji. Wówczas zaprzyjaźnił się z Wojciechem Pszoniakiem. Później dołączyli do ich kompanii Daniel Olbrychski i Andrzej Seweryn. - Wiele razy spotykaliśmy się przy winie i zawsze dziwiło mnie, że pili je w zawrotnym tempie, niczym wódkę. Po moich protestach pili już wino z należnym mu szacunkiem, tyle że popijali je wódką - wspomina Depardieu. Przyznaje, że teraz jest pod wrażeniem warszawskiego salonu win aktora Marka Kondrata. Z nim jednak nie miał jeszcze okazji biesiadować.
Polska jest siódmym krajem na świecie, do którego Depardieu będzie eksportował własne wyroby (po Japonii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych). Na naszym rynku butelka wina, firmowana przez aktora, będzie kosztować średnio 300 zł.
Czerwone wygrywa
- Pijam wyłącznie czerwone i różowe wina, bo są zdrowsze i lepiej przyswajalne - mówi Depardieu, tłumacząc, dlaczego wśród siedmiu jego win, które będą sprzedawane w Polsce, nie ma wina białego. Perłą w ofercie aktora jest Ma Verite - wino z plantacji Saint-Seurin-de-Cadourne, powstałe ze szczepów merlot i cabernet sauvignon, z dodatkiem cabernet franc i petit verdot. Z rosnącej na gliniasto-wapiennej glebie trzydziestoletniej winorośli aktor produkuje zaledwie 6 tys. butelek rocznie. Podobną produkcję ma z pozostałych dziewięciu plantacji, położonych m.in. w Langwedocji, Portugalii, Maroku i Argentynie. - Wina Depardieu są nowoczesne w sensie ich wyrazistości, pełni smaku i silnego zapachu. Z drugiej strony, wina aktora nie są ekstrawaganckie, lecz bardzo harmonijne i subtelne, żaden z ich elementów nie wybija się kosztem drugiego - tłumaczy Bernard Porowski, właściciel salonów La Passion du Vin.
Wina Depardieu są wytwarzane bez użycia maszyn, bez chemii. Aktor kontroluje proces ich powstawania - wsiada w samolot i w ciągu trzech dni oblatuje wszystkie plantacje. Jest też pierwszym degustatorem. - Kiedyś wypijałem nawet do sześciu butelek dziennie, teraz trochę przystopowałem, bo po kolejnym kieliszku przestaje się czuć smak - przyznaje.
Przemysłówka Coppoli
Dlaczego aktor, znany m.in. z filmów "Cyrano de Bergerac", "Zielona karta" czy serii z Asteriksem, zajął się produkcją i sprzedażą wina? - Lubię dobrze zjeść i długo biesiadować, a wino jest nieodłącznym kompanem przyjacielskich spotkań - mówi Depardieu. Mniej istotna - jak twierdzi - była chęć zarobienia pieniędzy. Podobno z 50 tys. litrów wina rocznie, które wytwarzają jego winnice, dochodów starcza mu na opłacenie 37 etatowych pracowników. Wyższe dochody przynoszą aktorowi jego dwie paryskie restauracje.
Depardieu winiarz nie jest wyjątkiem w świecie show-biznesu. Własne wino mają m.in. wokalista zespołu Simply Red Mick Hucknall, muzycy Bob Dylan i Sting, aktor Robin Williams czy reżyser Francis Ford Coppola. Najbardziej znane wina produkuje Coppola, choć nie zbierają one dobrych recenzji. Mike Steinberger, ekspert z magazynu "Slate", ocenił bordeaux Niebaum - Coppola Rubico z 2001 r. jako wino, które ma przyjemny smak tylko przez trzy minuty, a później przypomina wyłącznie wyciąg z dębowej beczki. Depardieu przyznaje, że choć przyjaźni się z Coppolą, stara się unikać win znanego reżysera. - To przemysłówka, a Coppola nie ma zielonego pojęcia o winach - twierdzi. Podobnie rzecz się ma z winami pozostałych celebrities.
Depardieu wśród znawców win wymienia przede wszystkim aktora Boba Hoskinsa. - Hoskins nie produkuje własnego wina, ale potrafi docenić dobry rocznik. Ostatnio tak go spiłem merlotem własnej produkcji, że ledwo stał na nogach - opowiada.
Gerard Depardieu przyjechał do Polski na zaproszenie La Passion du Vin, Banku BPH i agencji Glaubicz Garwolińska Consultants
Fot: M. Stelmach
Wódka po winie
Depardieu obserwuje polskie obyczaje picia alkoholu od ćwierć wieku. Wtedy właśnie po raz pierwszy przyjechał do Warszawy. Miał zagrać w "Dantonie" Andrzeja Wajdy, plany pokrzyżowało wprowadzenie stanu wojennego. Ekipa filmowa przeniosła się do Francji. Wówczas zaprzyjaźnił się z Wojciechem Pszoniakiem. Później dołączyli do ich kompanii Daniel Olbrychski i Andrzej Seweryn. - Wiele razy spotykaliśmy się przy winie i zawsze dziwiło mnie, że pili je w zawrotnym tempie, niczym wódkę. Po moich protestach pili już wino z należnym mu szacunkiem, tyle że popijali je wódką - wspomina Depardieu. Przyznaje, że teraz jest pod wrażeniem warszawskiego salonu win aktora Marka Kondrata. Z nim jednak nie miał jeszcze okazji biesiadować.
Polska jest siódmym krajem na świecie, do którego Depardieu będzie eksportował własne wyroby (po Japonii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Belgii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych). Na naszym rynku butelka wina, firmowana przez aktora, będzie kosztować średnio 300 zł.
Czerwone wygrywa
- Pijam wyłącznie czerwone i różowe wina, bo są zdrowsze i lepiej przyswajalne - mówi Depardieu, tłumacząc, dlaczego wśród siedmiu jego win, które będą sprzedawane w Polsce, nie ma wina białego. Perłą w ofercie aktora jest Ma Verite - wino z plantacji Saint-Seurin-de-Cadourne, powstałe ze szczepów merlot i cabernet sauvignon, z dodatkiem cabernet franc i petit verdot. Z rosnącej na gliniasto-wapiennej glebie trzydziestoletniej winorośli aktor produkuje zaledwie 6 tys. butelek rocznie. Podobną produkcję ma z pozostałych dziewięciu plantacji, położonych m.in. w Langwedocji, Portugalii, Maroku i Argentynie. - Wina Depardieu są nowoczesne w sensie ich wyrazistości, pełni smaku i silnego zapachu. Z drugiej strony, wina aktora nie są ekstrawaganckie, lecz bardzo harmonijne i subtelne, żaden z ich elementów nie wybija się kosztem drugiego - tłumaczy Bernard Porowski, właściciel salonów La Passion du Vin.
Wina Depardieu są wytwarzane bez użycia maszyn, bez chemii. Aktor kontroluje proces ich powstawania - wsiada w samolot i w ciągu trzech dni oblatuje wszystkie plantacje. Jest też pierwszym degustatorem. - Kiedyś wypijałem nawet do sześciu butelek dziennie, teraz trochę przystopowałem, bo po kolejnym kieliszku przestaje się czuć smak - przyznaje.
Przemysłówka Coppoli
Dlaczego aktor, znany m.in. z filmów "Cyrano de Bergerac", "Zielona karta" czy serii z Asteriksem, zajął się produkcją i sprzedażą wina? - Lubię dobrze zjeść i długo biesiadować, a wino jest nieodłącznym kompanem przyjacielskich spotkań - mówi Depardieu. Mniej istotna - jak twierdzi - była chęć zarobienia pieniędzy. Podobno z 50 tys. litrów wina rocznie, które wytwarzają jego winnice, dochodów starcza mu na opłacenie 37 etatowych pracowników. Wyższe dochody przynoszą aktorowi jego dwie paryskie restauracje.
Depardieu winiarz nie jest wyjątkiem w świecie show-biznesu. Własne wino mają m.in. wokalista zespołu Simply Red Mick Hucknall, muzycy Bob Dylan i Sting, aktor Robin Williams czy reżyser Francis Ford Coppola. Najbardziej znane wina produkuje Coppola, choć nie zbierają one dobrych recenzji. Mike Steinberger, ekspert z magazynu "Slate", ocenił bordeaux Niebaum - Coppola Rubico z 2001 r. jako wino, które ma przyjemny smak tylko przez trzy minuty, a później przypomina wyłącznie wyciąg z dębowej beczki. Depardieu przyznaje, że choć przyjaźni się z Coppolą, stara się unikać win znanego reżysera. - To przemysłówka, a Coppola nie ma zielonego pojęcia o winach - twierdzi. Podobnie rzecz się ma z winami pozostałych celebrities.
Depardieu wśród znawców win wymienia przede wszystkim aktora Boba Hoskinsa. - Hoskins nie produkuje własnego wina, ale potrafi docenić dobry rocznik. Ostatnio tak go spiłem merlotem własnej produkcji, że ledwo stał na nogach - opowiada.
Gerard Depardieu przyjechał do Polski na zaproszenie La Passion du Vin, Banku BPH i agencji Glaubicz Garwolińska Consultants
Fot: M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 20/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.