Literatura plażowa to utopijna projekcja losów przeciętnej Polki
Wiesław Kot
Marta Nadzieja
To jeszcze nie literatura. Powieści napisane głównie przez panie dla pań: do plażowego koszyka, do tylnej kieszeni dżinsów, do damskiej torebki. Na czele tego zestawu pyszni się w tym roku tom "Opowiadania letnie, a nawet gorące" (400 stron!). Przeczytaliśmy damsko-męskim okiem ten tom i kilka pokrewnych. Nie jak literaturę. Jak sondę: co lubi o sobie przeczytać Polka sezonu 2006 w przerwie między opalaniem się a zabawianiem swego aktualnego mężczyzny. I sprawozdajemy.
Romans jak z Biedronki
Polka lubi się wyżalić na pracę, w której się czuje fatalnie. Do wykonania ma wprawdzie proste prace biurowe, ale za skromną pensję i w warunkach fabrycznej eksploatacji. Czy w takich dekoracjach może się udać nawet całkiem przeciętny "romans biurowy"? Skąd! Do tego trzeba bardziej sprzyjających zawodów. Najlepiej - wolnych. W literaturze plażowej pod pióro świetnie wchodzą panie wolnych zawodów, w okolicach trzydziestki, z zabagnionym życiem osobistym. Te mają w Polsce szanse na najbardziej wyszukane perypetie miłosne. Jak pani adwokat z opowiadania Bartka Świderskiego "Pierwsze wrażenie". Mężczyzny nie zaznała od bardzo dawna, a tu test ciążowy wskazuje, że urodzi dzidziusia. Z kim? Oczywiście że z panem doktorem, który zoperował jej wyrostek. Albo taka doktorantka filologii klasycznej, za progiem trzydziestki (Monika Szwaja "Pierścionek bez oczka"). Tylko na nią może lecieć student młodszy o dekadę, w dodatku z tych, co to cierpiętniczo wystają godzinami pod bramą, byle tylko zobaczyć cień ukochanej na firance.
Utrzymanek z nadmuchanym ego
Damska literatura na lato to jednak traktat nie o pracy, lecz o mężczyznach. A dokładnie o tym, jacy to z nich pracoholicy i palanci, traktujacy wybrankę jak przejściowy azyl od biurowych kłopotów. "Czy liczą się tylko moje uda, moje piersi i ciepło mojego ciała, gdy zagłębiasz się w nie?" - pyta młoda malarka, którą na tylnym siedzeniu samochodu miętosi żonaty adiunkt uczelni artystycznej (Małgorzata Warda "Sekret"). A na to pytanie odpowie studentka, rzucona z dnia na dzień dla innej przez początkującego aktora (Ewa Ostrowska "Ach, jakie piękne róże"). Kiedy się pozbierała, już się wydaje, że trafiła na mężczyznę życia: niepięknego, za to dzianego. Ale ten właściciel kilku hurtowni spóźnia się na randkę, bo dowiedział się, że na drugim końcu miasta róże są w wyjątkowo korzystnej promocji. Inny artysta całe dnie i noce lepi rzeźbę swojego życia: z gipsu, starych procesorów i gumek aptecznych (Iwona Menzel "Nad Biebrzą"). A utrzymywać pozwala się łaskawie swojej kobiecie z jej drobnych robót redakcyjnych. Koło pani redaktor kręci się jeszcze Autor Bestsellerów, snob, który pozuje na "młodego Janusza Głowackiego". I Prawdziwy Poeta, który bazgrze dla garstki fanów. I dlatego rozpuszcza pogłoski, że w dzieciństwie molestował go stryj. A molestowanie w tym sezonie bardzo dobrze robi na karierę.
Arab poszukiwany
Bądźmy jednak skrupulatni i odnotujmy też przykłady pozytywne. Oto na drodze nieatrakcyjnej Zosi, wychowawczyni z domu dziecka, staje dziennikarz ("Dom na klifie", Monika Szwaja). Bardzo się przydaje jako dziedzic tytułowego domu po swojej babci, gdzie wspólnie z Zosią zakładają rodzinny dom dziecka. Po urzędowych perypetiach kwitnie dom i Zosia. Udany romans połączył też w "Grzecherezadzie" Kariny Obary tlenioną studentkę filozofii z jej wykładowcą, Irakijczykiem Basarem. Odwrotnością stereotypu "niedomytego Araba". Basar bowiem w trakcie zbliżenia "pachnie jak kwiaty w wedyjskiej świątyni". Jako bonus Irakijczyk oferuje treści intelektualne. Wśród nich są wielce pouczające rozważania na temat zasadności przebywania wojsk amerykańskich w Iraku. Nic dziwnego - trafił na godną siebie partnerkę. Iwona jest bowiem idealną Polką bieżącego sezonu. Pod bielizną kryje wybitny biust (rozmiar 75D), a z dzieciństwa wyniosła traumatyczne przeżycia - molestował ją ojciec. I oczywiście boryka się z problemami finansowymi, a także dzielnie stawia opór zalotom swojego szefa. W finałowej scenie Iwona rodzi potomka Basara, a sam Basar okazuje się amerykańskim szpiegiem. Takiego Araba pozazdrości każda Polka.
Polszczyzna jako niekrępujący wsad umysłowy
By zanadto się nie forsować, można porzucić książki dla prasy. A ducha pogodnej akceptacji samej siebie zapewniają kolorowe magazyny. Te same, które do kolejnych numerów dołączają książeczki na plażę. Dla magazynów i książeczek życie nie ma tajemnic. Męski orgazm? Ależ to "fluktuacja stężenia hypnotyny". Poza tym świat urlopowiczki pełen jest zdrowych i jasnych spostrzeżeń. "Na plaży było cudownie..." - notuje jedna bohaterka. Inna "nauczyła się cieszyć z niespodzianek, które przynosił los". Jeżeli jakiś pan obnosi "siwą, rozczochraną czuprynę", to na sto procent będzie ona wyglądała "jak u Einsteina". Jeżeli ktoś się zdemaskuje jako mierny psycholog, to na pewno będzie to "psycholog od siedmiu boleści".
Plażowe romanse rzucane bywają na dorobek kulturowy ludzkości, bywa, że czerpią z tradycji antycznej. Czegóż tu nie ma? "Czterdziestolatek" sąsiaduje z Marilyn Monroe, której biała sukienka podfruwa na kratce wentylacyjnej nowojorskiego metra w "Słomianym wdowcu". Cytaty z Horacego przeplatają się z nawiązaniami do Szekspira. Ale zaplątał się (jeden!) passus autoironiczny. Autorka Iwona Menzel, spisując nie nazbyt wyszukaną historię miłosną ("Nad Biebrzą"), jednocześnie zagląda koleżankom pisarkom przez ramię. A u nich "wesołe perypetie porzuconej przez męża kobiety, która po rozstaniu robi zawrotną karierę zawodową i spotyka niezwykle interesującego młodego człowieka, stojącego na czele imperium medialnego. Młody człowiek całuje ślady jej stóp, kompletnie nie zważając na to, że jest od niego dwanaście lat starsza. Ciekawe, skąd Szalenie Popularna Autorka bierze takie pomysły? Bo z prawdziwego życia to chyba nie". Pewnie, że nie z życia, pani Iwono. Ale komu to przeszkadza?
Wiesław Kot
Marta Nadzieja
To jeszcze nie literatura. Powieści napisane głównie przez panie dla pań: do plażowego koszyka, do tylnej kieszeni dżinsów, do damskiej torebki. Na czele tego zestawu pyszni się w tym roku tom "Opowiadania letnie, a nawet gorące" (400 stron!). Przeczytaliśmy damsko-męskim okiem ten tom i kilka pokrewnych. Nie jak literaturę. Jak sondę: co lubi o sobie przeczytać Polka sezonu 2006 w przerwie między opalaniem się a zabawianiem swego aktualnego mężczyzny. I sprawozdajemy.
Romans jak z Biedronki
Udany romans. Nieatrakcyjna Zosia znajduje partnera, z którym zakłada rodzinny dom dziec-ka. Po urzędowych perypetiach kwitnie dom i Zosia. Wszystko, o czym lubi sobie poczytać Polka sezonu 2006 w przerwie między opalaniem się a zabawianiem swego aktualnego mężczyzny. Polska studentka i Irakijczyk, który snuje pouczające rozważania o wojnie, a w trakcie zbliżenia "pachnie jak kwiaty w wedyjskiej świątyni". Takiego Araba każda kobieta pozazdrości! |
Utrzymanek z nadmuchanym ego
Damska literatura na lato to jednak traktat nie o pracy, lecz o mężczyznach. A dokładnie o tym, jacy to z nich pracoholicy i palanci, traktujacy wybrankę jak przejściowy azyl od biurowych kłopotów. "Czy liczą się tylko moje uda, moje piersi i ciepło mojego ciała, gdy zagłębiasz się w nie?" - pyta młoda malarka, którą na tylnym siedzeniu samochodu miętosi żonaty adiunkt uczelni artystycznej (Małgorzata Warda "Sekret"). A na to pytanie odpowie studentka, rzucona z dnia na dzień dla innej przez początkującego aktora (Ewa Ostrowska "Ach, jakie piękne róże"). Kiedy się pozbierała, już się wydaje, że trafiła na mężczyznę życia: niepięknego, za to dzianego. Ale ten właściciel kilku hurtowni spóźnia się na randkę, bo dowiedział się, że na drugim końcu miasta róże są w wyjątkowo korzystnej promocji. Inny artysta całe dnie i noce lepi rzeźbę swojego życia: z gipsu, starych procesorów i gumek aptecznych (Iwona Menzel "Nad Biebrzą"). A utrzymywać pozwala się łaskawie swojej kobiecie z jej drobnych robót redakcyjnych. Koło pani redaktor kręci się jeszcze Autor Bestsellerów, snob, który pozuje na "młodego Janusza Głowackiego". I Prawdziwy Poeta, który bazgrze dla garstki fanów. I dlatego rozpuszcza pogłoski, że w dzieciństwie molestował go stryj. A molestowanie w tym sezonie bardzo dobrze robi na karierę.
Arab poszukiwany
Bądźmy jednak skrupulatni i odnotujmy też przykłady pozytywne. Oto na drodze nieatrakcyjnej Zosi, wychowawczyni z domu dziecka, staje dziennikarz ("Dom na klifie", Monika Szwaja). Bardzo się przydaje jako dziedzic tytułowego domu po swojej babci, gdzie wspólnie z Zosią zakładają rodzinny dom dziecka. Po urzędowych perypetiach kwitnie dom i Zosia. Udany romans połączył też w "Grzecherezadzie" Kariny Obary tlenioną studentkę filozofii z jej wykładowcą, Irakijczykiem Basarem. Odwrotnością stereotypu "niedomytego Araba". Basar bowiem w trakcie zbliżenia "pachnie jak kwiaty w wedyjskiej świątyni". Jako bonus Irakijczyk oferuje treści intelektualne. Wśród nich są wielce pouczające rozważania na temat zasadności przebywania wojsk amerykańskich w Iraku. Nic dziwnego - trafił na godną siebie partnerkę. Iwona jest bowiem idealną Polką bieżącego sezonu. Pod bielizną kryje wybitny biust (rozmiar 75D), a z dzieciństwa wyniosła traumatyczne przeżycia - molestował ją ojciec. I oczywiście boryka się z problemami finansowymi, a także dzielnie stawia opór zalotom swojego szefa. W finałowej scenie Iwona rodzi potomka Basara, a sam Basar okazuje się amerykańskim szpiegiem. Takiego Araba pozazdrości każda Polka.
Polszczyzna jako niekrępujący wsad umysłowy
By zanadto się nie forsować, można porzucić książki dla prasy. A ducha pogodnej akceptacji samej siebie zapewniają kolorowe magazyny. Te same, które do kolejnych numerów dołączają książeczki na plażę. Dla magazynów i książeczek życie nie ma tajemnic. Męski orgazm? Ależ to "fluktuacja stężenia hypnotyny". Poza tym świat urlopowiczki pełen jest zdrowych i jasnych spostrzeżeń. "Na plaży było cudownie..." - notuje jedna bohaterka. Inna "nauczyła się cieszyć z niespodzianek, które przynosił los". Jeżeli jakiś pan obnosi "siwą, rozczochraną czuprynę", to na sto procent będzie ona wyglądała "jak u Einsteina". Jeżeli ktoś się zdemaskuje jako mierny psycholog, to na pewno będzie to "psycholog od siedmiu boleści".
Plażowe romanse rzucane bywają na dorobek kulturowy ludzkości, bywa, że czerpią z tradycji antycznej. Czegóż tu nie ma? "Czterdziestolatek" sąsiaduje z Marilyn Monroe, której biała sukienka podfruwa na kratce wentylacyjnej nowojorskiego metra w "Słomianym wdowcu". Cytaty z Horacego przeplatają się z nawiązaniami do Szekspira. Ale zaplątał się (jeden!) passus autoironiczny. Autorka Iwona Menzel, spisując nie nazbyt wyszukaną historię miłosną ("Nad Biebrzą"), jednocześnie zagląda koleżankom pisarkom przez ramię. A u nich "wesołe perypetie porzuconej przez męża kobiety, która po rozstaniu robi zawrotną karierę zawodową i spotyka niezwykle interesującego młodego człowieka, stojącego na czele imperium medialnego. Młody człowiek całuje ślady jej stóp, kompletnie nie zważając na to, że jest od niego dwanaście lat starsza. Ciekawe, skąd Szalenie Popularna Autorka bierze takie pomysły? Bo z prawdziwego życia to chyba nie". Pewnie, że nie z życia, pani Iwono. Ale komu to przeszkadza?
Więcej możesz przeczytać w 26/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.