Mój przyjaciel i współpracownik Andrzej Zaorski napisał książkę. A nawet dwie. W jednej! Zgodnie z postępowymi nurtami można się zabrać do niej od przodu i od tyłu. Jest to dzieło zarówno dla inteligentów, jak i analfabetów. Inteligenci mogą je sobie przeczytać, znajdując mnóstwo wspomnień i anegdot, analfabeci - obejrzeć. Jest tam sporo ilustracji, w tym wszystkie chyba twarze Andrzeja, znane choćby z "Polskiego zoo" postacie historyczne i niezapomniane baby polskie. Książka, powstała przy współpracy Katarzyny Ciesielskiej, wpisuje się w nurt "literatury terapeutycznej", tworzonej przez ludzi, którzy doświadczyli udaru. Ukazał się "Baltazar" Sławomira Mrożka, "Tajemniczy płomień królowej Loany" Umberto Eco. I nie jest to zapewne koniec serii. Udar wyrwał Andrzeja z wartkiego nurtu działalności, wyrzucając go jak rybę na brzeg bezczynności. Ugodził bowiem w element dla aktora najważniejszy - mowę. To, że po dwóch i pół roku Andrzej występuje znów w radiowym "Zsypie" i "Jezioranach", gra w serialu i pisze, jest zasługą rodziny, przyjaciół i hartu ducha artysty. Zapis tych zmagań znajdziemy w poważniejszej części tomu. W drugiej, bardziej żartobliwej, możemy przeżyć podróż do lat socrealistycznej młodości. W pewnym sensie historia Andrzeja przypomina "Opowieść o prawdziwym człowieku" Borysa Polewoja, z tym że sowiecki pilot Meresiejew podejmuje się latania i tańczenia, będąc pozbawiony jedynie nóg, a nie np. wzroku.
Marcin Wolski
Andrzej Zaorski "Ręka, noga, mózg na ścianie", Wydawnictwo Autorskie
Więcej możesz przeczytać w 26/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.