Poważniejsi politycy mówią co prawda wstrzemięźliwie o niepewności, ale i tak wiadomo, że jest to jedynie próba robienia dobrej miny do złej gry. Europę czekają w relacjach z USA trudne czasy, i to niekoniecznie z powodu poglądów Trumpa, tylko bezczelności i buty jej przywódców. Na wszelkie sposoby dawano mu przecież odczuć, że jest niegodnym ich wielkości nieokrzesanym dzikusem, próbującym wywracać stolik, przy którym tak wygodnie się siedzi. Jeszcze kilka dni przed wyborami francuski prezydent Franćoise Hollande mówił, że perspektywa zwycięstwa Trumpa wywołuje u niego mdłości, a Donald Tusk cytował żonę, twierdzącą rzekomo, że jeden Donald to więcej niż dosyć.
W Polsce niektóre histeryczne reakcje na wieści zza oceanu są kalką tego, co działo się po zwycięstwie Andrzeja Dudy. Jak pamiętamy ze słynnej wypowiedzi Adama Michnika, miał on wygrać tylko wtedy, gdyby jego rywal Bronisław Komorowski przejechał po pijaku ciężarną zakonnicę na pasach. Naczelny „Gazety Wyborczej” po raz kolejny udowodnił, że jest wizjonerem światowego formatu. Trudna sztuka polowania na ciężarne zakonnice na pasach staje się niestety specjalnością największych politycznych faworytów na świecie. Wielu ludzi, także w Polsce, dawało się posiekać za to, że Hillary Clinton na swoją zakonnicę nie trafi. Strach przed koniecznością poniesienia konsekwencji tego zderzenia z rzeczywistością jest zrozumiały. Zwłaszcza że wszyscy za to zapłacimy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.