Bartosz Czartoryski
Ponad 344 mln – tyle razy na komputerach osobistych i komórkach za pośrednictwem aplikacji naciśnięto przycisk play i odtworzono singiel „FourFiveSeconds”, który wywindował Paula McCartneya na szczyty list przebojów. Z tak wysoka ikona rock and rolla nie spoglądała na świat od 1986 r., kiedy to na sklepowych półkach wylądował jego, napisany do filmu Johna Landisa, kawałek „Spies Like Us”. Lecz, nie ujmując sir Paulowi, tym razem zasługa leży nie tyle po jego stronie, ile dwóch osób, które z nim „FourFiveSeconds” napisały i zaśpiewały: Kanye Westa i Rihanny. Bo choć piosenka, zapewne z uwagi na udział McCartneya, jest znaczącym odstępstwem od ich dotychczasowych dokonań, oboje są muzycznymi instytucjami, których nazwiska sprzedadzą niemalże wszystko. Kanye nie tylko muzykuje i produkuje, ale też projektuje ciuchy i buty. O Rihannie jeszcze dziesięć lat temu pisano, z pewną dozą niekoniecznie słusznej złośliwości, jako o marketingowym produkcie biznesu muzycznego, pozbawionym tożsamości i zbudowanym na image’u imprezowej dziewczyny z permanentnie wystawionym do świata środkowym paluchem. Zdaje się jednak, że popularnej RiRi nie doceniano i sprowadzano do roli pacynki na łapsku cynicznego producenta muzycznego, bo już same podejmowane przez nią decyzje mogą służyć za dowód jej biznesowej emancypacji. Reklamowała i australijską firmę telekomunikacyjną, i Kodaka, i kosmetyki MAC, i Budweisera, i Armaniego, i – jako pierwsza czarnoskóra kobieta – Diora oraz Blahnika. Ma swoją linię perfum dla kobiet i mężczyzn, projektowała buty dla Pumy i ubrania dla River Island, a do tego wszystkiego jest współwłaścicielką muzycznego serwisu Tidal oraz agencji stylu Fr8me. Tylko czy w tym wszystkim nie gubi się muzyka?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.