Wielka wygrana demokracji
Matthew Tyrmand
amerykański ekonomista, syn Leopolda Tyrmanda
POLSKA, AUSTRIA, BREXIT, A TERAZ USA. Wygrana Donalda Trumpa to wygrana demokracji na kolejnym polu. Ludzie mają dość lewicy, dość tego, że polityczna elita mówi im, jak żyć. Te wybory to było referendum odnośnie do globalnej lewicowej agendy politycznej, uprawianej przez media głównego nurtu, klasę polityczną, elitę z Wall Street oraz przez międzynarodowe ciała rządzące, jak: Davos, Narody Zjednoczone, Światową Organizację Handlu, Bank Światowy, wszystkie te organizacje, które zostały odgórnie stworzone i działają przeciwko interesom zwykłych obywateli. Obywateli, którzy wreszcie zaczęli to dostrzegać. Polacy mają szczególny powód do zadowolenia. Trump wyraził bowiem żywe zainteresowanie polskimi sprawami, pokazał, że zależy mu na podtrzymywaniu sojuszu z Polską. Trump rozumie geopolitykę Europy lepiej niż politycy z Brukseli. Kiedy przyjdzie czas na zaprzysiężenie nowego prezydenta i rozpoczną się spotkania dyplomatyczne między Polską a USA, wiedzcie, że macie silnego sojusznika. W rozmowach z przedstawicielami polskiego rządu podkreślam, że powinni oni budować relacje z naturalnymi sojusznikami, politykami na prawicy, których przykładem jest Trump. Dzięki Bogu, że partnerem nie będzie już Hillary Clinton, która zapewne już planowałaby swoje spotkania z Kijowskim i Petru oraz starałaby się podkopać polską demokrację. Trump wie, co się dzieje w Polsce i na Węgrzech, rozumie i wykorzystuje tę samą dynamikę, która poprowadziła obydwa te rządy do zwycięstwa.
Prezydentura na frustracji
korespondentka TOK FM w USA
Dorota Warakomska
ZWYCIĘSTWO TRUMPA TO WYNIK ZŁYCH EMOCJI. Przede wszystkim rozczarowania większości białych pracujących wyborców. Na Trumpa głosowali bowiem głównie biali, w większości mężczyźni, starsi, mniej wykształceni ludzie z prowincji. Są zaniepokojeni, że imigranci zabierają im pracę, a korporacje wynoszą swoje zakłady za granicę. Trumpa wybrali ci, którzy tęsknią za starym porządkiem. Marzą o tym, by, jak kiedyś, ich żona zachowywała się jak „przystało na kobietę” i była zawsze „pół kroku z tyłu”. Chcą, by amerykański sen był tylko dla nich. Demokraci nie docenili tej frustracji, a Donald Trump bardzo umiejętnie ją wykorzystał. Pamiętajmy, że większość USA to stany konserwatywne. Duże miasta przesądzają o wyniku wyborów w danym stanie – Nowy Meksyk zagłosował na demokratów – ale poza Santa Fe wszyscy myślą konserwatywnie. Nie doceniono tych ludzi, tak samo jak tych z tzw. pasa rdzy, czyli stanów uprzemysłowionych. Trumpowi udało się zmobilizować ich m.in. hasłem: „Make America great again” (Uczyńmy Amerykę znowu wielką), które padło na bardzo podatny grunt. Wynik wyborów to duże rozczarowanie w środowiskach kobiecych. One zdecydowanie stawiały na Hillary Clinton. Duże rozczarowanie panuje też wśród młodych wyborców, którzy głosowali pierwszy raz. Media podają, że w kilku stanach młodzież z liceów wyszła przed budynki, aby zademonstrować, że Trump nie jest ich prezydentem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.