Donald Tusk i Grzegorz Schetyna już utoczyli sobie krwi, a będzie jeszcze ostrzej
Jest późny wieczór 14 listopada 2008 r. W Mierzynie pod Szczecinem na leśnej drodze dwaj samorządowcy PO w golfie przypalają marihuanę. Nagle obok pojawia się nieoznakowany policyjny samochód. Przyłapani na gorącym uczynku Michał Łuczak i Cezary Atamańczuk to ludzie Sławomira Nitrasa, szczecińskiego posła PO. Nitras to z kolei człowiek Donalda Tuska, przymierzany niedawno do funkcji rzecznika rządu. „Rzeczpospolita" pisała o nim jako o „delfinie na dworze platformy”. Tyle że w PO nie zostaje się delfinem bez zgody Grzegorza Schetyny, sekretarza generalnego partii. Nitras zostaje więc wezwany przez Schetynę, by się wytłumaczył ze skandalu. Schetyna jako minister spraw wewnętrznych wie wszystko o akcji policji w Mierzynie. Wie też, że uderzając w Nitrasa, uderza w samego Tuska. Ale się nie waha. Nie tylko tym razem. Nieprzypadkowo we Wrocławiu mówi się: „Pan Bóg wybacza, Grzegorz Schetyna – nigdy”.
Więcej możesz przeczytać w 48/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.