Po tym jak Artur Szpilka pobił się z przeciwnikiem na konferencji prasowej, jedni widzą w nim przyszłego mistrza świata, inni zwykłego bandytę. Od czasów Andrzeja Gołoty nie było w Polsce boksera, który wzbudza tyle emocji.
Artur Szpilka, jak to bokser, ma wybuchowy charakter. Czasami wystarczy iskra, żeby dał o sobie znać. Tydzień temu wystarczyło to, że stanął za blisko swojego rywala Krzysztofa Zimnocha. Na konferencji prasowej przed walką (zmierzą się 23 lutego) mieli razem pozować do zdjęcia. Ale po kilku sekundach patrzenia sobie w oczy rzucili się na siebie. Walczących z trudem oddzielili przedstawiciele obu teamów, a trzymany przez Wasilewskiego Szpilka krzyczał do Zimnocha więzienną grypserą: „Zrobię ci dziecko! Zabiję cię, k…, na tym ringu. Rozjeb… cię, frajerze!”.
Klip z nagraniem ich starcia natychmiast podbił internet. W ciągu kilku dni obejrzało go na YouTube prawie 1,5 mln osób. Dla porównania – najpopularniejszy film z Tomaszem Adamkiem widziało 200 tys. osób. Walka Szpilki z Zimnochem odbędzie się przed główną walką wieczoru, pojedynkiem Gołoty i Salety. Po starciu na konferencji wszyscy mówią jednak tylko o walce „Szpili” z Zimnochem. Pytam Szpilkę, czy to nie był, jak sugeruje wielu internautów, po prostu sposób na promocję i bokserska ustawka. – Takich rzeczy nie da się ustawiać – denerwuje się Szpilka – można się umówić na przepychanki słowne, ale kiedy dochodzi do „ręki”, to już nie ma kontroli. Trudno, wyszło tak, a nie inaczej. Zimnoch odpokutuje to na ringu – mówi Szpilka.
Na razie odpokutować jednak musi Szpilka. Po starciu z Zimnochem na konferencji prasowej Polski Związek Bokserski ukarał go odebraniem 10 proc. honorarium za walkę. Pieniądze trafią na konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Trener Fiodor Łapin zachowanie podopiecznego nazwał wiochą na całą Polskę i zapowiedział, że jeśli jeszcze raz się tak zachowa, przestanie go trenować. Szpilka zapowiada, że to się nie powtórzy.
Promotor Szpilki, właściciel grupy KnockOut Promotion Group Andrzej Wasilewski, mówi, że chociaż wie, że „Szpila” ma temperament, takiej sceny się nie spodziewał. – Miałem nadzieję, że już dorósł i ma więcej samokontroli. Nie podobało mi się to, co się stało na konferencji, ale nie demonizujmy. Wszyscy najwięksi pięściarze, od Muhammada Alego po Tysona, mieli różne przygody na ważeniach i konferencjach – przekonuje.
Klip z nagraniem ich starcia natychmiast podbił internet. W ciągu kilku dni obejrzało go na YouTube prawie 1,5 mln osób. Dla porównania – najpopularniejszy film z Tomaszem Adamkiem widziało 200 tys. osób. Walka Szpilki z Zimnochem odbędzie się przed główną walką wieczoru, pojedynkiem Gołoty i Salety. Po starciu na konferencji wszyscy mówią jednak tylko o walce „Szpili” z Zimnochem. Pytam Szpilkę, czy to nie był, jak sugeruje wielu internautów, po prostu sposób na promocję i bokserska ustawka. – Takich rzeczy nie da się ustawiać – denerwuje się Szpilka – można się umówić na przepychanki słowne, ale kiedy dochodzi do „ręki”, to już nie ma kontroli. Trudno, wyszło tak, a nie inaczej. Zimnoch odpokutuje to na ringu – mówi Szpilka.
Na razie odpokutować jednak musi Szpilka. Po starciu z Zimnochem na konferencji prasowej Polski Związek Bokserski ukarał go odebraniem 10 proc. honorarium za walkę. Pieniądze trafią na konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Trener Fiodor Łapin zachowanie podopiecznego nazwał wiochą na całą Polskę i zapowiedział, że jeśli jeszcze raz się tak zachowa, przestanie go trenować. Szpilka zapowiada, że to się nie powtórzy.
Promotor Szpilki, właściciel grupy KnockOut Promotion Group Andrzej Wasilewski, mówi, że chociaż wie, że „Szpila” ma temperament, takiej sceny się nie spodziewał. – Miałem nadzieję, że już dorósł i ma więcej samokontroli. Nie podobało mi się to, co się stało na konferencji, ale nie demonizujmy. Wszyscy najwięksi pięściarze, od Muhammada Alego po Tysona, mieli różne przygody na ważeniach i konferencjach – przekonuje.
Więcej możesz przeczytać w 4/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.