Były żołnierz Legii Cudzoziemskiej, oszust bez wykształcenia, alkoholik, podejrzewany o kontakty z obcym wywiadem. Z samolotów jego firmy korzystali premier, prezydent, szefowie partii politycznych. Służby specjalne wolałyby zapomnieć o tej historii.
Tej historii nie powstydziłby się najlepszy hollywoodzki scenarzysta filmów sensacyjnych. Dariusz Sz., były żołnierz legendarnej Legii Cudzoziemskiej, nadużywający alkoholu, legitymujący się fałszywym wykształceniem, w ciągu zaledwie kilku lat stworzył w Polsce dobrze prosperującą linię lotniczą, z której zaczęli korzystać najbardziej wpływowi ludzie w kraju. Wśród nich premier, prezydent, marszałek senatu, szefowie partii politycznych, a także menedżerowie strategicznych przedsiębiorstw.
Zarówno Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jak i Biuro Ochrony Rządu przez trzy lata patrzyły na działalność Dariusza Sz. przez palce, mimo że był podejrzewany o związki z obcym wywiadem, nielegalny handel bronią i dziełami sztuki. Dziś obie służby chciałyby jak najszybciej zapomnieć o tej sprawie. Tym bardziej że rok temu w tajemniczych okolicznościach Sz. popełnił samobójstwo w czasie wycieczki do Indii.
O młodości Dariusza Sz. wiadomo niewiele. Urodził się 23 czerwca 1972 r. w Brzegu na Dolnym Śląsku. 28 sierpnia 1991 r., mając 19 lat, został przyjęty w szeregi legendarnej Legii Cudzoziemskiej, stanowiącej część francuskiej armii. Swój pierwszy test przeszedł z wynikiem „wystarczająco dobrym” i trafił do 1. Regimentu w Aubagne niedaleko Marsylii. Tu zaczęła się na poważnie kariera młodego Polaka w tej formacji. Sz. służył w różnych rejonach świata, przez długi czas stacjonował w Gujanie Francuskiej. Przeszedł też kurs instruktorski „technik oddziału komandosów”, zdobywając średnią ocenę 15,25 na 20.
Z dokumentów wynika jednak, że w Legii służył jako „instrumentalista”, w lutym 1997 r. zostając kierownikiem orkiestry dętej. Formalnie z formacji odszedł 2 października 1999 r. po ośmiu latach i jednym miesiącu, w stopniu sierżanta wojsk lądowych, w specjalności muzyk. Rok wcześniej otrzymał francuskie obywatelstwo.
Po opuszczeniu Legii Dariusz Sz. wrócił do Polski. W 2000 r. zarejestrował się w Powiatowym Urzędzie Pracy we Wrocławiu jako… bezrobotny. Dzięki kontaktom z Legii szybko znalazł zatrudnienie. Najpierw pracował w prowadzonej pod Warszawą przez Francuzów firmie handlującej serwatką, następnie trafił do francuskiej firmy logistycznej. Przez półtora roku Sz. był jej prokurentem w Polsce.
Zarówno Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jak i Biuro Ochrony Rządu przez trzy lata patrzyły na działalność Dariusza Sz. przez palce, mimo że był podejrzewany o związki z obcym wywiadem, nielegalny handel bronią i dziełami sztuki. Dziś obie służby chciałyby jak najszybciej zapomnieć o tej sprawie. Tym bardziej że rok temu w tajemniczych okolicznościach Sz. popełnił samobójstwo w czasie wycieczki do Indii.
O młodości Dariusza Sz. wiadomo niewiele. Urodził się 23 czerwca 1972 r. w Brzegu na Dolnym Śląsku. 28 sierpnia 1991 r., mając 19 lat, został przyjęty w szeregi legendarnej Legii Cudzoziemskiej, stanowiącej część francuskiej armii. Swój pierwszy test przeszedł z wynikiem „wystarczająco dobrym” i trafił do 1. Regimentu w Aubagne niedaleko Marsylii. Tu zaczęła się na poważnie kariera młodego Polaka w tej formacji. Sz. służył w różnych rejonach świata, przez długi czas stacjonował w Gujanie Francuskiej. Przeszedł też kurs instruktorski „technik oddziału komandosów”, zdobywając średnią ocenę 15,25 na 20.
Z dokumentów wynika jednak, że w Legii służył jako „instrumentalista”, w lutym 1997 r. zostając kierownikiem orkiestry dętej. Formalnie z formacji odszedł 2 października 1999 r. po ośmiu latach i jednym miesiącu, w stopniu sierżanta wojsk lądowych, w specjalności muzyk. Rok wcześniej otrzymał francuskie obywatelstwo.
Po opuszczeniu Legii Dariusz Sz. wrócił do Polski. W 2000 r. zarejestrował się w Powiatowym Urzędzie Pracy we Wrocławiu jako… bezrobotny. Dzięki kontaktom z Legii szybko znalazł zatrudnienie. Najpierw pracował w prowadzonej pod Warszawą przez Francuzów firmie handlującej serwatką, następnie trafił do francuskiej firmy logistycznej. Przez półtora roku Sz. był jej prokurentem w Polsce.
Więcej możesz przeczytać w 4/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.