Życie Pi
Najeżam się za każdym razem, gdy w kinowej kasie biletowej pytają mnie, czy mam swoje okulary do 3D. A gdy odpowiadam, że mam tylko własne, „normalne” – każą mi dopłacać 3 zł za plastikową tandetę. A w ogóle najchętniej obejrzałbym film dwuwymiarowo, za to w pięknych soczystych barwach i z właściwie doświetlonym ekranem (kina oszczędzają na drogich żarówkach w projektorach). Tym razem też wszedłem więc na salę najeżony.
„Życie Pi” Anga Lee to nie jest arcydzieło kina, bo ma swoje konstrukcyjne nieporadności, jednak film uwiódł mnie pięknem opowieści. Ogląda się go jak sensacyjną baśń, a odbiera – jak lekcję filozofii. Łagodność przesłania historii hinduskiego chłopaka o imieniu Pi poznali już czytelnicy powieści Yanna Martela pod tym samym tytułem. Teraz widzowie mogą doświadczyć jej terapeutycznej mocy. Bo co innego czytać o fruwającej zebrze i niekończącej się samotnej morskiej podróży w szalupie ratunkowej z małpą, hieną i tygrysem bengalskim, a co innego zobaczyć to na ekranie w postaci obrazów piękniejszych niż te, które zdarzają się we śnie. Na koniec natomiast poczuć, że ta prosta metafora może być kluczem do zrozumienia życia, świata, a nawet religii. Ang Lee, który kiedyś w „Tajemnicy Brokeback Mountain” opowiedział, czym może być miłość gejowska, teraz pokazał, jak może wyglądać najbardziej uwodzący argument na istnienie Boga. Taki argument, na który chętnie zgodzą się nawet niewierzący.
Top 5 Kino:
1. „Sęp”, reż. Eugeniusz Korin, ITI Cinema
2. „Hobbit: Niezwykła podróż”, reż. Peter Jackson, Forum Film Poland
3. „Życie Pi”, reż. Ang Lee, Imperial – Cinepix
4. „Bejbi blues”, reż. Katarzyna Rosłaniec, Kino Świat
5. „Strażnicy marzeń”, reż. Peter Ramsey, UIP
Dane, według statystyk Multikina, dotyczą okresu 11–13.1.2013
Najeżam się za każdym razem, gdy w kinowej kasie biletowej pytają mnie, czy mam swoje okulary do 3D. A gdy odpowiadam, że mam tylko własne, „normalne” – każą mi dopłacać 3 zł za plastikową tandetę. A w ogóle najchętniej obejrzałbym film dwuwymiarowo, za to w pięknych soczystych barwach i z właściwie doświetlonym ekranem (kina oszczędzają na drogich żarówkach w projektorach). Tym razem też wszedłem więc na salę najeżony.
„Życie Pi” Anga Lee to nie jest arcydzieło kina, bo ma swoje konstrukcyjne nieporadności, jednak film uwiódł mnie pięknem opowieści. Ogląda się go jak sensacyjną baśń, a odbiera – jak lekcję filozofii. Łagodność przesłania historii hinduskiego chłopaka o imieniu Pi poznali już czytelnicy powieści Yanna Martela pod tym samym tytułem. Teraz widzowie mogą doświadczyć jej terapeutycznej mocy. Bo co innego czytać o fruwającej zebrze i niekończącej się samotnej morskiej podróży w szalupie ratunkowej z małpą, hieną i tygrysem bengalskim, a co innego zobaczyć to na ekranie w postaci obrazów piękniejszych niż te, które zdarzają się we śnie. Na koniec natomiast poczuć, że ta prosta metafora może być kluczem do zrozumienia życia, świata, a nawet religii. Ang Lee, który kiedyś w „Tajemnicy Brokeback Mountain” opowiedział, czym może być miłość gejowska, teraz pokazał, jak może wyglądać najbardziej uwodzący argument na istnienie Boga. Taki argument, na który chętnie zgodzą się nawet niewierzący.
Top 5 Kino:
1. „Sęp”, reż. Eugeniusz Korin, ITI Cinema
2. „Hobbit: Niezwykła podróż”, reż. Peter Jackson, Forum Film Poland
3. „Życie Pi”, reż. Ang Lee, Imperial – Cinepix
4. „Bejbi blues”, reż. Katarzyna Rosłaniec, Kino Świat
5. „Strażnicy marzeń”, reż. Peter Ramsey, UIP
Dane, według statystyk Multikina, dotyczą okresu 11–13.1.2013
Więcej możesz przeczytać w 4/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.