Silne euro to nie afrodyzjak, lecz przekleństwo dla Starego Kontynentu
Od chwili narodzin europejska waluta odgrywała w stosunku do dolara drugorzędną rolę. Do jesieni 2000 r. jej notowania spadły z 1,18 USD do 83 centów. Przywódcy państw Unii Europejskiej, zaniepokojeni słabym kursem euro, gorączkowo domagali się jego wzmocnienia. I mają to, czego chcieli. Od kilku miesięcy kurs euro systematycznie rośnie, a w ostatnich tygodniach zachowuje się wręcz jak sprinter stosujący sterydy. W kwietniu i na początku maja europejska waluta umocniła się o 6 proc., osiągając wartość 1,14 USD. Ekonomiści biją na alarm: zbyt mocne euro oznacza niechybny spadek tempa wzrostu gospodarczego w Europie!
Superpieniądz
Wszechmocne euro to jednak nie afrodyzjak, lecz przekleństwo dla kulejącej gospodarki Starego Kontynentu. Problem stał się szczególnie palący w maju, kiedy doroczne walne zgromadzenia akcjonariuszy zaczęły obwiniać euro za wszystkie kłopoty europejskich spółek. Francusko-niemiecka firma European Aeronautic Defence & Space Co. poinformowała, że z powodu aprecjacji europejskiej waluty jej przychody ze sprzedaży w pierwszym kwartale tego roku zmniejszyły się z 7,2 mld USD do 6,2 mld USD. Niemiecki koncern medialny Bertelsmann stwierdził, że słaby dolar był główną przyczyną tego, że firma zanotowała w pierwszym kwartale 2003 r. spadek sprzedaży z 4,8 mld USD do 4,4 mld USD. Producent oprogramowania SAP uważa, że jego sprzedaż w obu Amerykach zwiększyłaby się o procent, gdyby notowania walut były stabilne. Tymczasem przychody spółki w tym regionie zmniejszyły się o 20 proc.
Silna waluta jest nowym zjawiskiem dla większości gospodarek strefy euro. Do tej pory świadomi konsekwencji takiej sytuacji byli jedynie Niemcy. Porsche, gigant na rynku samochodów sportowych, doskonale pamięta zawirowania z początku lat 90., kiedy kurs marki wzrósł o jedną trzecią. Dziś koncern jest solidnie ubezpieczony przed konsekwencjami wahań kursów i ostatnie zmiany nie wpłynęły na jego wyniki. Nie wszyscy eksporterzy są jednak tak przewidujący. - Mocną stroną włoskiego eksportu była słaba waluta - wyjaśnia Paolo Moroni, szef Sawaya & Moroni, mediolańskiego biura projektowego i producenta ekskluzywnych mebli.
Brytyjscy przedsiębiorcy z radością powitali jedenastoprocentowy spadek notowań swojej waluty wobec euro w ostatnim roku. Słabsze notowania funta wobec euro sprawiają, że brytyjskie towary stają się bardziej konkurencyjne na kontynencie - największym rynku eksportowym Wielkiej Brytanii. Poza tym zyski koncernów wzrosną, gdy przychody uzyskane w strefie euro zostaną przeliczone na funty szterlingi.
Producenci już dostrzegają pozytywne efekty spadku notowań funta. W kwietniu wartość nowych zamówień była najwyższa od czterech miesięcy, wzrosły ceny akcji eksporterów, takich jak koncern zbrojeniowy BAE Systems czy Burberry Group. Przedsiębiorstwa motoryzacyjne mające fabryki w Wielkiej Brytanii, m.in. Nissan Motor Co. i Ford Motor Co., spodziewają się, że dzięki osłabieniu funta wobec euro wzrosną ich przychody z pierwszego kwartału. Tego samego oczekują firmy usługowe, takie jak bank Barclays i grupa WPP działająca na rynku telekomunikacyjnym.
Sprzymierzeniec dłużników
Kiedy euro jest silne, tańsza staje się ropa, a dzięki temu konsumenci dysponują dodatkowymi oszczędnościami, które mogą przeznaczyć na zakup innych dóbr, co oznacza wzrost sprzedaży detalicznej. Niski kurs dolara znacznie redukuje koszty obsługi długu denominowanego w tej walucie. Dotyczy to na przykład trzeciej części zadłużenia francuskiej grupy przemysłowej Saint-Gobain.
Z jednej strony, przedsiębiorcy są zadowoleni z wprowadzenia wspólnej waluty. Euro wyeliminowało ryzyko kursowe w Europie. Włosi i Hiszpanie cieszą się z niższych stóp procentowych i niewysokiej inflacji. Z drugiej strony, wiele firm będzie musiało zwolnić pracowników, by się utrzymać na rynku. Zdaniem maklerów, osłabienie nie potrwa długo. Ekonomiści przestrzegają: mocne euro może się przyczynić do spowolnienia wzrostu gospodarczego. A przewiduje się, że w Europie wyniesie on zaledwie około procentu.
Cały tekst o gospodarczych konsekwencjach umacniania się euro w czerwcowym numerze miesięcznika "Business Week Polska"
Superpieniądz
Wszechmocne euro to jednak nie afrodyzjak, lecz przekleństwo dla kulejącej gospodarki Starego Kontynentu. Problem stał się szczególnie palący w maju, kiedy doroczne walne zgromadzenia akcjonariuszy zaczęły obwiniać euro za wszystkie kłopoty europejskich spółek. Francusko-niemiecka firma European Aeronautic Defence & Space Co. poinformowała, że z powodu aprecjacji europejskiej waluty jej przychody ze sprzedaży w pierwszym kwartale tego roku zmniejszyły się z 7,2 mld USD do 6,2 mld USD. Niemiecki koncern medialny Bertelsmann stwierdził, że słaby dolar był główną przyczyną tego, że firma zanotowała w pierwszym kwartale 2003 r. spadek sprzedaży z 4,8 mld USD do 4,4 mld USD. Producent oprogramowania SAP uważa, że jego sprzedaż w obu Amerykach zwiększyłaby się o procent, gdyby notowania walut były stabilne. Tymczasem przychody spółki w tym regionie zmniejszyły się o 20 proc.
Silna waluta jest nowym zjawiskiem dla większości gospodarek strefy euro. Do tej pory świadomi konsekwencji takiej sytuacji byli jedynie Niemcy. Porsche, gigant na rynku samochodów sportowych, doskonale pamięta zawirowania z początku lat 90., kiedy kurs marki wzrósł o jedną trzecią. Dziś koncern jest solidnie ubezpieczony przed konsekwencjami wahań kursów i ostatnie zmiany nie wpłynęły na jego wyniki. Nie wszyscy eksporterzy są jednak tak przewidujący. - Mocną stroną włoskiego eksportu była słaba waluta - wyjaśnia Paolo Moroni, szef Sawaya & Moroni, mediolańskiego biura projektowego i producenta ekskluzywnych mebli.
Brytyjscy przedsiębiorcy z radością powitali jedenastoprocentowy spadek notowań swojej waluty wobec euro w ostatnim roku. Słabsze notowania funta wobec euro sprawiają, że brytyjskie towary stają się bardziej konkurencyjne na kontynencie - największym rynku eksportowym Wielkiej Brytanii. Poza tym zyski koncernów wzrosną, gdy przychody uzyskane w strefie euro zostaną przeliczone na funty szterlingi.
Producenci już dostrzegają pozytywne efekty spadku notowań funta. W kwietniu wartość nowych zamówień była najwyższa od czterech miesięcy, wzrosły ceny akcji eksporterów, takich jak koncern zbrojeniowy BAE Systems czy Burberry Group. Przedsiębiorstwa motoryzacyjne mające fabryki w Wielkiej Brytanii, m.in. Nissan Motor Co. i Ford Motor Co., spodziewają się, że dzięki osłabieniu funta wobec euro wzrosną ich przychody z pierwszego kwartału. Tego samego oczekują firmy usługowe, takie jak bank Barclays i grupa WPP działająca na rynku telekomunikacyjnym.
Sprzymierzeniec dłużników
Kiedy euro jest silne, tańsza staje się ropa, a dzięki temu konsumenci dysponują dodatkowymi oszczędnościami, które mogą przeznaczyć na zakup innych dóbr, co oznacza wzrost sprzedaży detalicznej. Niski kurs dolara znacznie redukuje koszty obsługi długu denominowanego w tej walucie. Dotyczy to na przykład trzeciej części zadłużenia francuskiej grupy przemysłowej Saint-Gobain.
Z jednej strony, przedsiębiorcy są zadowoleni z wprowadzenia wspólnej waluty. Euro wyeliminowało ryzyko kursowe w Europie. Włosi i Hiszpanie cieszą się z niższych stóp procentowych i niewysokiej inflacji. Z drugiej strony, wiele firm będzie musiało zwolnić pracowników, by się utrzymać na rynku. Zdaniem maklerów, osłabienie nie potrwa długo. Ekonomiści przestrzegają: mocne euro może się przyczynić do spowolnienia wzrostu gospodarczego. A przewiduje się, że w Europie wyniesie on zaledwie około procentu.
Cały tekst o gospodarczych konsekwencjach umacniania się euro w czerwcowym numerze miesięcznika "Business Week Polska"
Więcej możesz przeczytać w 26/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.