Zaufanie staje się u nas towarem deficytowym
Wedle sondaży, tracą je wszyscy politycy, z wyjątkiem pana prezydenta, który tak o nie dba, iż zabrał je z sobą w podróż do Chorwacji, zamiast z loży wysokiej izby powiedzieć premierowi, że dla niego już tego zaufania nie ma. Premier zresztą i tak dostał wotum, a złośliwi twierdzą, że zamierzał nawet zawieźć je do Częstochowy, by powiesić je tam wraz z innymi wotami. Niestety, nie dotarł na miejsce wskutek zatoru drogowego. Nie była to jednak blokada zorganizowana przez "cichego koalicjanta" (termin ten zrobi taką karierę jak "cichy wspólnik"). Po prostu na trasie katowickiej zderzyły się pielgrzymki - niewiast z Radia Maryja do Częstochowy i kobiet z Częstochowy na pływającą klinikę aborcyjną przybyłą właśnie na nasze wybrzeże.
Większym zaufaniem od polityków cieszą się wróżki. Jedna z nich powiedziała grupie buraków, którzy przyszli zapytać ją o przyszłość, że są dwie możliwości - albo ich jesienią wykopią, albo na wiosnę posadzą. Pojawiła się też prognoza o naszej rychłej bratniej pomocy dla Iranu albo Korei. Wróżki motywują główny cel nowej ekspedycji koniecznością znalezienia pracy dla byłego wicepremiera Kołodki.
Ostatnimi czasy sporo zaufania straciła też zjednoczona Europa. No bo, swoją drogą, żeby następnego dnia po naszym referendum zamiast fotela wicemocarstwa proponować nam status nadprowincji... Oj, nieładnie. Trzeba będzie wysłać jakiegoś budzącego zaufanie negocjatora. Kogo? Na przykład Lwa R. W końcu nie takie negocjacje dogrywał. Niektórzy mówią wprost o pomyśle przyznania mu statusu świadka koronnego, bo tylko w ten sposób mógłby sypnąć "grupę trzymającą władzę".
Gorzej, że spada zaufanie nawet do własnych dzieci. Podobno wkrótce na podstawie badań naukowych będzie można ustalić, które dziecko nadaje się na alkoholika; które będzie mogło wypić morze wódeczki i się nie uzależni, a które już po pierwszym kieliszku zassie i jedyne, co je może czekać, to smutek i odwyk. Do tej pory każdy prawdziwy Polak badał to zagadnienie na sobie, dochodząc do interesujących wyników, i miał ten proces coś z radości "małego majsterkowicza" - uda się czy się nie uda? Teraz werdykt zapadnie w kolebce, a z genami nie wygrasz i z synem się nie napijesz. A jeśli podobne testy pojawią się już w badaniach prenatalnych? Czy - wedle feministek - taki wynik zezwoli na aborcję z przyczyn społecznych?
Cała nadzieja w emerytach. Ostatnio odnotowano obronę pracy magisterskiej przez osiemdziesięcioletnią studentkę. Fakt ten krzepi i jeszcze zwiększa zaufanie do pana prezydenta. Ma tyle czasu, że z pewnością dochrapie się nie tylko magistra, ale i doktora. Nawet bez korepetycji błyskotliwych posłanek Samoobrony.
Większym zaufaniem od polityków cieszą się wróżki. Jedna z nich powiedziała grupie buraków, którzy przyszli zapytać ją o przyszłość, że są dwie możliwości - albo ich jesienią wykopią, albo na wiosnę posadzą. Pojawiła się też prognoza o naszej rychłej bratniej pomocy dla Iranu albo Korei. Wróżki motywują główny cel nowej ekspedycji koniecznością znalezienia pracy dla byłego wicepremiera Kołodki.
Ostatnimi czasy sporo zaufania straciła też zjednoczona Europa. No bo, swoją drogą, żeby następnego dnia po naszym referendum zamiast fotela wicemocarstwa proponować nam status nadprowincji... Oj, nieładnie. Trzeba będzie wysłać jakiegoś budzącego zaufanie negocjatora. Kogo? Na przykład Lwa R. W końcu nie takie negocjacje dogrywał. Niektórzy mówią wprost o pomyśle przyznania mu statusu świadka koronnego, bo tylko w ten sposób mógłby sypnąć "grupę trzymającą władzę".
Gorzej, że spada zaufanie nawet do własnych dzieci. Podobno wkrótce na podstawie badań naukowych będzie można ustalić, które dziecko nadaje się na alkoholika; które będzie mogło wypić morze wódeczki i się nie uzależni, a które już po pierwszym kieliszku zassie i jedyne, co je może czekać, to smutek i odwyk. Do tej pory każdy prawdziwy Polak badał to zagadnienie na sobie, dochodząc do interesujących wyników, i miał ten proces coś z radości "małego majsterkowicza" - uda się czy się nie uda? Teraz werdykt zapadnie w kolebce, a z genami nie wygrasz i z synem się nie napijesz. A jeśli podobne testy pojawią się już w badaniach prenatalnych? Czy - wedle feministek - taki wynik zezwoli na aborcję z przyczyn społecznych?
Cała nadzieja w emerytach. Ostatnio odnotowano obronę pracy magisterskiej przez osiemdziesięcioletnią studentkę. Fakt ten krzepi i jeszcze zwiększa zaufanie do pana prezydenta. Ma tyle czasu, że z pewnością dochrapie się nie tylko magistra, ale i doktora. Nawet bez korepetycji błyskotliwych posłanek Samoobrony.
Więcej możesz przeczytać w 26/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.