Chory jest ten, kto cieleśnie wykorzystuje dziatki. Chore będą one aż do końca swego żywota.
Chory jest lud, który na to dozwala, który nie wypala tej zarazy najohydniejszej. A nie czyni on tego. To hańba!"- pisał już w XVI w. o pedofilii Theophrastus Bombastus von Hohenheim, zwany Paracelsusem. Wstrząsająca lektura okładkowego tekstu tego numeru potwierdza, że od czterech wieków niewiele się zmieniło, przynajmniej w Polsce. Bo cover story to nie tylko przerażające studium przypadku znanego dyrektora znanego chóru chłopięcego. To również opowieść o rodzicach, którzy w trosce o pomyślność karier swych pociech wykazali się skrajną hipokryzją. Hańba!
W sierpniu 1996 r. pisaliśmy, że Polska stała się europejskim centrum prostytucji nieletnich. W procederze sprzedaży córek i synów uczestniczyli ich matki i ojcowie, a od tego czasu skala zjawiska wręcz się powiększyła. Hańba! W październiku 2000 r. wyliczyliśmy, że 30 tys. dzieci rocznie pada u nas ofiarą kazirodztwa, a organizacje ochrony praw najmłodszych wciąż w związku z tym biją na alarm. Hańba domowa! W połowie ubiegłego roku reporterzy Polsatu i "Wprost" zdemaskowali jedną z największych pedofilskich siatek w Europie. I co? I nic. Doskonale zorganizowana grupa doskonale sytuowanych, najpodlejszego autoramentu zboczeńców działa dalej, choć ostrożniej. Hańba dla wymiaru sprawiedliwości!
Zaiste chore jest społeczeństwo dopuszczające do aktów masowego zabijania dzieciństwa. Ale też nie może być ono zdrowe, skoro samo zachowuje się jak zbiorowisko nieodpowiedzialnych, lekkomyślnych małolatów, demoralizowanych przez ślepych opiekunów-rządzących. W ostatnich latach - czytam w artykule "Naród socjalholików" - o połowę wzrosła liczba utrzymujących się z rent, emerytur i zasiłków. Na 100 pracujących Polaków przypada już 87 emerytów, rencistów i klientów opieki społecznej. W co drugim gospodarstwie domowym dochód, który wypłaca państwo, stanowi główne źródło utrzymania. W tym czasie o 5 mln zmniejszyła się liczba utrzymujących się z pracy. Zarazem w III RP pensja jest obłożona podatkiem sięgającym 90 proc. Nasz nowy guru od ekonomii socjalizmu Jerzy Hausner powiada tymczasem: "W centrum programu muszą się znaleźć kwestie kluczowe dla obywateli, by mieli oni świadomość, że państwo zajmuje się sprawami dla nich najważniejszymi. Takimi jak ubóstwo i bezrobocie" (vide: "Profesor Jekyll i mi(ni)ster Hyde"). Czy w tej sytuacji może dziwić opinia Daniela Curtisa, analityka z Wall Street: "Polacy najwyraźniej zapragnęli przejść na utrzymanie następnych generacji. To jakby już dziś dokonywali ekonomicznego gwałtu na swoich dzieciach"?
Z intrygującego materiału "Rak ze strachu" dowiaduję się, że osoby często przeżywające lęki, ulegające depresjom są bardziej narażone na choroby nowotworowe. Coś w tym musi być, bo nie kto inny, tylko nasi lękliwi politycy sprawili, iż gospodarkę RP toczy złośliwy nowotwór. Wedle wszakże innej szkoły tzw. twórczy stres może wręcz sprawić cuda. Może zatem należałoby jak najszybciej wymienić klasę polityczną bez klasy? W każdym razie nowo-twór o nazwie "sprawnie zarządzane państwo", premiujący tych, którym chce się chcieć, byłby równie pożądany jak drugi cud nad Wisłą. Jeśli się on nie zdarzy, będziemy wkrótce wszyscy cienko śpiewać w chórze przegranych.
W sierpniu 1996 r. pisaliśmy, że Polska stała się europejskim centrum prostytucji nieletnich. W procederze sprzedaży córek i synów uczestniczyli ich matki i ojcowie, a od tego czasu skala zjawiska wręcz się powiększyła. Hańba! W październiku 2000 r. wyliczyliśmy, że 30 tys. dzieci rocznie pada u nas ofiarą kazirodztwa, a organizacje ochrony praw najmłodszych wciąż w związku z tym biją na alarm. Hańba domowa! W połowie ubiegłego roku reporterzy Polsatu i "Wprost" zdemaskowali jedną z największych pedofilskich siatek w Europie. I co? I nic. Doskonale zorganizowana grupa doskonale sytuowanych, najpodlejszego autoramentu zboczeńców działa dalej, choć ostrożniej. Hańba dla wymiaru sprawiedliwości!
Zaiste chore jest społeczeństwo dopuszczające do aktów masowego zabijania dzieciństwa. Ale też nie może być ono zdrowe, skoro samo zachowuje się jak zbiorowisko nieodpowiedzialnych, lekkomyślnych małolatów, demoralizowanych przez ślepych opiekunów-rządzących. W ostatnich latach - czytam w artykule "Naród socjalholików" - o połowę wzrosła liczba utrzymujących się z rent, emerytur i zasiłków. Na 100 pracujących Polaków przypada już 87 emerytów, rencistów i klientów opieki społecznej. W co drugim gospodarstwie domowym dochód, który wypłaca państwo, stanowi główne źródło utrzymania. W tym czasie o 5 mln zmniejszyła się liczba utrzymujących się z pracy. Zarazem w III RP pensja jest obłożona podatkiem sięgającym 90 proc. Nasz nowy guru od ekonomii socjalizmu Jerzy Hausner powiada tymczasem: "W centrum programu muszą się znaleźć kwestie kluczowe dla obywateli, by mieli oni świadomość, że państwo zajmuje się sprawami dla nich najważniejszymi. Takimi jak ubóstwo i bezrobocie" (vide: "Profesor Jekyll i mi(ni)ster Hyde"). Czy w tej sytuacji może dziwić opinia Daniela Curtisa, analityka z Wall Street: "Polacy najwyraźniej zapragnęli przejść na utrzymanie następnych generacji. To jakby już dziś dokonywali ekonomicznego gwałtu na swoich dzieciach"?
Z intrygującego materiału "Rak ze strachu" dowiaduję się, że osoby często przeżywające lęki, ulegające depresjom są bardziej narażone na choroby nowotworowe. Coś w tym musi być, bo nie kto inny, tylko nasi lękliwi politycy sprawili, iż gospodarkę RP toczy złośliwy nowotwór. Wedle wszakże innej szkoły tzw. twórczy stres może wręcz sprawić cuda. Może zatem należałoby jak najszybciej wymienić klasę polityczną bez klasy? W każdym razie nowo-twór o nazwie "sprawnie zarządzane państwo", premiujący tych, którym chce się chcieć, byłby równie pożądany jak drugi cud nad Wisłą. Jeśli się on nie zdarzy, będziemy wkrótce wszyscy cienko śpiewać w chórze przegranych.
Więcej możesz przeczytać w 26/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.