Święci Europy
Chciałbym zauważyć - wbrew temu, co napisał autor artykułu "Święci Europy" (nr 23) - że w polityce święci się raczej nie zdarzają. Gösta von Uexküll w pracy "Adenauer" (wznowionej przez wydawnictwo Reinbek w roku 2001) cytuje list Adenauera z 10 sierpnia 1934 r. do nowego nazistowskiego ministra spraw wewnętrznych Prus Wilhelma Fricka. W liście tym Adenauer napisał m.in., że "zawsze bardzo poprawnie odnosił się do NSDAP, udostępniał jej boiska sportowe i zezwalał, by podczas swoich imprez partia ta umieszczała na miejskich masztach flagi ze swastyką". W innym liście Adenauer już bardzo wyraźnie stwierdza, że "partia tak wielka jak NSDAP powinna koniecznie odgrywać kierowniczą rolę w rządzie". Poza tym na parę tygodni przed śmiercią Adenauer odwiedził w Hiszpanii generała Franco. Generał zrobił na nim wyjątkowe dobre wrażenie. Tak podziwiany przez Adenauera dyktator był autorem jednej z najkrwawszych wojen domowych w XX stuleciu i twórcą faszystowskiej dyktatury w Hiszpanii. Biograf Adenauera zwrócił też uwagę, że w czasie tej wizyty w kraju generała Franco jego przeciwnicy polityczni byli wciąż mordowani w bestialski sposób za pomocą tzw. garoty.
Trzeba też wspomnieć, że sekretarzem stanu w gabinecie Adenauera i jego najbliższym doradcą był Hans Globke, współautor komentarzy do osławionych hitlerowskich ustaw rasowych z 1936 r., faktycznie wyjmujących spod prawa niemieckich Żydów, i autor pomysłu ułatwiającego ich identyfikację (chodziło o obowiązek noszenia przez każdego Żyda jako drugiego imienia Israel lub Sara). Takie znakowanie ludzi w praktyce oznaczało ich śmierć.
Niewątpliwe i niepodważalne są zasługi Adenauera dla integracji europejskiej. Wystawianie mu politycznych laurek i pomników jest jednak niepotrzebną przesadą i tylko zniekształca obraz jego rzeczywistych dokonań.
ANDRZEJ MŁYNARSKI
Kraków
Zmierzch Gdańska
Dziękuję za artykuł "Zmierzch Gdańska" (nr 22). Jestem gdańszczaninem i stwierdzam, że to, w jakim stanie znajduje się moje miasto, to skandal. Gdańsk obumiera i kto żyw, ucieka do Gdyni i Sopotu. Tam robi się interesy i jeździ na imprezy. Śródmieście w Gdańsku - w dzień zakorkowane i zasmrodzone - wieczorem straszy pustką.
W mieście brak inwestycji, stoimy - a kto stoi, ten się cofa. Jedyną inwestycją są dwa multikina w rejonie dworca na Starym Mieście. Kto widział te dwa megabunkry, rozumie mój ból. O ile mnie pamięć nie myli, rejony Starego Miasta, głównego miasta i Starego Przedmieścia zostały uznane za zabytek i są prawnie chronione, zaś nowa zabudowa winna nawiązywać do zabytkowej architektury. Pytam, do czego nawiązują te dwa betonowe kloce, jaki styl architektoniczny był inspiracją tych projektów? Chyba późny Wehrmacht A.D. 1945.
Nic się nie dzieje z planami związanymi z budową nowego miasta, które miało być wizytówką Gdańska. Projekt nowoczesnego kompleksu z hotelami, centrami konferencyjnymi, portem jachtowym powstał w połowie lat 90. I na tym koniec. Zaniedbana Wyspa Spichrzów od II wojny światowej straszy sterczącymi kikutami ruin. Widziałem przygotowany projekt (wykonany przez znanego gdańskiego architekta P. Michela) tej części Starówki. Pytanie tylko, czy jak zwykle nie skończy się na projekcie, podobnie jak z planem zagospodarowania śródmieścia w rejonie Targu Siennego. Po wielkiej burzy projekt padł i zamiast nowoczesnego centrum z promenadą i centrami handlowymi mamy zapyziały placyk, skwerek i budy z hot-dogami. Nie odbudowano Wyspy Spichrzów (teren rozryty od 7 lat), nie ma linii tramwajowej na Chełm i Morenę, rozgrzebano zabytkowy Wrzeszcz, brak pomysłów władz na rozwikłanie komunikacyjnego pata w śródmieściu i brak obwodnicy Południe. O tym wszystkim od dawna się mówi, ale nic się nie robi. W rzeczywistości Gdańsk to miasto 460 tys. mieszkańców i jednego poważnego zakładu - rafinerii. Port przeładowuje 3,5 razy mniej towarów niż malutka litewska Kłajpeda i 4,5 razy mniej niż Tallin. W stocznie mało kto już wierzy. Innych zakładów brak, a nowe nie powstają. Miasto jest zaniedbane, wystarczy zobaczyć, w jakim stanie są XIX-wieczne kamienice na Starym Przedmieściu oraz Dolne Miasto. Są to ostatki przedwojennego Gdańska, który popada w ruinę na oczach zadowolonych władz. Gdy patrzę na to wszystko, ciśnie mi się na usta cytat z "Pulp Fiction": "Jest zajebiście daleko od 'dobrze'".
MIROSŁAW LAS
Jadowite kosmetyki
Stowarzyszenie Producentów Kosmetyków i Chemii Gospodarczej skupia większość polskich i międzynarodowych producentów kosmetyków obecnych na polskim rynku. Jako członkowie poważnych i odpowiedzialnych firm z dużym zaniepokojeniem przeczytaliśmy artykuł "Jadowite kosmetyki" (nr 19). Bezpieczeństwo stosowania kosmetyków zapewnia w Polsce nowe ustawodawstwo, oparte na sprawdzonych rozwiązaniach obowiązujących od 1976 r. w Unii Europejskiej. Wprowadza ono m.in. zakazy i ograniczenia stosowania substancji mogących wpływać szkodliwie na organizm, określa wymagania dotyczące oznakowania opakowań, zobowiązuje producentów do dokonywania oceny wpływu kosmetyku na zdrowie i bezpieczeństwo ludzi, wprowadza obowiązek gromadzenia i udostępniania w razie kontroli dokumentów zawierających pełną informację o produkcie oraz wprowadza Krajowy System Informowania o Kosmetykach etc.
Wskaźniki obrazujące stosowanie kosmetyków w Polsce ciągle są dużo niższe od tych z innych krajów europejskich. Informacje na temat rzekomego zagrożenia ze strony produktów mających na celu utrzymanie czystości nie wpływa - naszym zdaniem - na poprawę higieny polskiego społeczeństwa.
JANUSZ ANDRYSZAK
sekretarz generalny Stowarzyszenia Producentów Kosmetyków i Chemii Gospodarczej
Zbożowa pajęczyna
W związku z artykułem "Zbożowa pajęczyna" (nr 23) chcieliśmy wyjaśnić, że tygodniowe przychody Warszawskiej Giełdy Towarowej wynoszą nie "niemal milion złotych tygodniowo", ale średnio 138 385 31 zł brutto. Poza tym właścicielem Warszawskiej Giełdy Towarowej SA nie jest poseł Zbigniew Komorowski. Akcjonariusz Zbigniew Komorowski posiada w kapitale (i głosach) 6,7 proc. akcji giełdy, a razem z podmiotami, w których jest współwłaścicielem - 13,5 proc. Z kolei prezes WGT SA Waldemar Pawlak od chwili powołania go na stanowisko prezesa zarządu spółki otrzymuje stałe wynagrodzenie, bez premii. Na jego zarobki nie mają więc żadnego wpływu obroty generowane przez giełdę. Prezes nie jest także akcjonariuszem WGT, a więc nie uczestniczy w zysku dzielonym pomiędzy właścicielami akcji.
Waldemar Pawlak
prezes zarządu
Artur Żur
członek zarządu
Odpowiedź autora zostanie opublikowana w następnym numerze "Wprost".
Kasjer Wieczerzak
Ograniczenie dostępu do danych dotyczących osób zarządzających EEF IV Funduszem Inwestycyjnym Zamkniętym ("Kasjer Wieczerzak", nr 24) obejmowało też utajnienie adresów zamieszkania.
Violetta Krasnowska
Chciałbym zauważyć - wbrew temu, co napisał autor artykułu "Święci Europy" (nr 23) - że w polityce święci się raczej nie zdarzają. Gösta von Uexküll w pracy "Adenauer" (wznowionej przez wydawnictwo Reinbek w roku 2001) cytuje list Adenauera z 10 sierpnia 1934 r. do nowego nazistowskiego ministra spraw wewnętrznych Prus Wilhelma Fricka. W liście tym Adenauer napisał m.in., że "zawsze bardzo poprawnie odnosił się do NSDAP, udostępniał jej boiska sportowe i zezwalał, by podczas swoich imprez partia ta umieszczała na miejskich masztach flagi ze swastyką". W innym liście Adenauer już bardzo wyraźnie stwierdza, że "partia tak wielka jak NSDAP powinna koniecznie odgrywać kierowniczą rolę w rządzie". Poza tym na parę tygodni przed śmiercią Adenauer odwiedził w Hiszpanii generała Franco. Generał zrobił na nim wyjątkowe dobre wrażenie. Tak podziwiany przez Adenauera dyktator był autorem jednej z najkrwawszych wojen domowych w XX stuleciu i twórcą faszystowskiej dyktatury w Hiszpanii. Biograf Adenauera zwrócił też uwagę, że w czasie tej wizyty w kraju generała Franco jego przeciwnicy polityczni byli wciąż mordowani w bestialski sposób za pomocą tzw. garoty.
Trzeba też wspomnieć, że sekretarzem stanu w gabinecie Adenauera i jego najbliższym doradcą był Hans Globke, współautor komentarzy do osławionych hitlerowskich ustaw rasowych z 1936 r., faktycznie wyjmujących spod prawa niemieckich Żydów, i autor pomysłu ułatwiającego ich identyfikację (chodziło o obowiązek noszenia przez każdego Żyda jako drugiego imienia Israel lub Sara). Takie znakowanie ludzi w praktyce oznaczało ich śmierć.
Niewątpliwe i niepodważalne są zasługi Adenauera dla integracji europejskiej. Wystawianie mu politycznych laurek i pomników jest jednak niepotrzebną przesadą i tylko zniekształca obraz jego rzeczywistych dokonań.
ANDRZEJ MŁYNARSKI
Kraków
Zmierzch Gdańska
Dziękuję za artykuł "Zmierzch Gdańska" (nr 22). Jestem gdańszczaninem i stwierdzam, że to, w jakim stanie znajduje się moje miasto, to skandal. Gdańsk obumiera i kto żyw, ucieka do Gdyni i Sopotu. Tam robi się interesy i jeździ na imprezy. Śródmieście w Gdańsku - w dzień zakorkowane i zasmrodzone - wieczorem straszy pustką.
W mieście brak inwestycji, stoimy - a kto stoi, ten się cofa. Jedyną inwestycją są dwa multikina w rejonie dworca na Starym Mieście. Kto widział te dwa megabunkry, rozumie mój ból. O ile mnie pamięć nie myli, rejony Starego Miasta, głównego miasta i Starego Przedmieścia zostały uznane za zabytek i są prawnie chronione, zaś nowa zabudowa winna nawiązywać do zabytkowej architektury. Pytam, do czego nawiązują te dwa betonowe kloce, jaki styl architektoniczny był inspiracją tych projektów? Chyba późny Wehrmacht A.D. 1945.
Nic się nie dzieje z planami związanymi z budową nowego miasta, które miało być wizytówką Gdańska. Projekt nowoczesnego kompleksu z hotelami, centrami konferencyjnymi, portem jachtowym powstał w połowie lat 90. I na tym koniec. Zaniedbana Wyspa Spichrzów od II wojny światowej straszy sterczącymi kikutami ruin. Widziałem przygotowany projekt (wykonany przez znanego gdańskiego architekta P. Michela) tej części Starówki. Pytanie tylko, czy jak zwykle nie skończy się na projekcie, podobnie jak z planem zagospodarowania śródmieścia w rejonie Targu Siennego. Po wielkiej burzy projekt padł i zamiast nowoczesnego centrum z promenadą i centrami handlowymi mamy zapyziały placyk, skwerek i budy z hot-dogami. Nie odbudowano Wyspy Spichrzów (teren rozryty od 7 lat), nie ma linii tramwajowej na Chełm i Morenę, rozgrzebano zabytkowy Wrzeszcz, brak pomysłów władz na rozwikłanie komunikacyjnego pata w śródmieściu i brak obwodnicy Południe. O tym wszystkim od dawna się mówi, ale nic się nie robi. W rzeczywistości Gdańsk to miasto 460 tys. mieszkańców i jednego poważnego zakładu - rafinerii. Port przeładowuje 3,5 razy mniej towarów niż malutka litewska Kłajpeda i 4,5 razy mniej niż Tallin. W stocznie mało kto już wierzy. Innych zakładów brak, a nowe nie powstają. Miasto jest zaniedbane, wystarczy zobaczyć, w jakim stanie są XIX-wieczne kamienice na Starym Przedmieściu oraz Dolne Miasto. Są to ostatki przedwojennego Gdańska, który popada w ruinę na oczach zadowolonych władz. Gdy patrzę na to wszystko, ciśnie mi się na usta cytat z "Pulp Fiction": "Jest zajebiście daleko od 'dobrze'".
MIROSŁAW LAS
Jadowite kosmetyki
Stowarzyszenie Producentów Kosmetyków i Chemii Gospodarczej skupia większość polskich i międzynarodowych producentów kosmetyków obecnych na polskim rynku. Jako członkowie poważnych i odpowiedzialnych firm z dużym zaniepokojeniem przeczytaliśmy artykuł "Jadowite kosmetyki" (nr 19). Bezpieczeństwo stosowania kosmetyków zapewnia w Polsce nowe ustawodawstwo, oparte na sprawdzonych rozwiązaniach obowiązujących od 1976 r. w Unii Europejskiej. Wprowadza ono m.in. zakazy i ograniczenia stosowania substancji mogących wpływać szkodliwie na organizm, określa wymagania dotyczące oznakowania opakowań, zobowiązuje producentów do dokonywania oceny wpływu kosmetyku na zdrowie i bezpieczeństwo ludzi, wprowadza obowiązek gromadzenia i udostępniania w razie kontroli dokumentów zawierających pełną informację o produkcie oraz wprowadza Krajowy System Informowania o Kosmetykach etc.
Wskaźniki obrazujące stosowanie kosmetyków w Polsce ciągle są dużo niższe od tych z innych krajów europejskich. Informacje na temat rzekomego zagrożenia ze strony produktów mających na celu utrzymanie czystości nie wpływa - naszym zdaniem - na poprawę higieny polskiego społeczeństwa.
JANUSZ ANDRYSZAK
sekretarz generalny Stowarzyszenia Producentów Kosmetyków i Chemii Gospodarczej
Zbożowa pajęczyna
W związku z artykułem "Zbożowa pajęczyna" (nr 23) chcieliśmy wyjaśnić, że tygodniowe przychody Warszawskiej Giełdy Towarowej wynoszą nie "niemal milion złotych tygodniowo", ale średnio 138 385 31 zł brutto. Poza tym właścicielem Warszawskiej Giełdy Towarowej SA nie jest poseł Zbigniew Komorowski. Akcjonariusz Zbigniew Komorowski posiada w kapitale (i głosach) 6,7 proc. akcji giełdy, a razem z podmiotami, w których jest współwłaścicielem - 13,5 proc. Z kolei prezes WGT SA Waldemar Pawlak od chwili powołania go na stanowisko prezesa zarządu spółki otrzymuje stałe wynagrodzenie, bez premii. Na jego zarobki nie mają więc żadnego wpływu obroty generowane przez giełdę. Prezes nie jest także akcjonariuszem WGT, a więc nie uczestniczy w zysku dzielonym pomiędzy właścicielami akcji.
Waldemar Pawlak
prezes zarządu
Artur Żur
członek zarządu
Odpowiedź autora zostanie opublikowana w następnym numerze "Wprost".
Kasjer Wieczerzak
Ograniczenie dostępu do danych dotyczących osób zarządzających EEF IV Funduszem Inwestycyjnym Zamkniętym ("Kasjer Wieczerzak", nr 24) obejmowało też utajnienie adresów zamieszkania.
Violetta Krasnowska
Więcej możesz przeczytać w 26/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.