Drogi przyjacielu! Dzięki za przemiły prezent z Niemiec w postaci nożyka do obierania szparagów dla leworęcznych.
Mogłoby to być bardzo udane zaduśćuczynienie za męki mańkutów, na które Ci się na tych łamach niegdyś skarżyłem. Mogłoby, ale nie jest, bowiem da się nim strugać wyłącznie do siebie, podczas gdy ja wolę obierać od siebie (oczywiście, w obu wypadkach trzyma się za główkę). A Ty, w którą stronę strugasz szparaga?
Moje skargi na los mańkuta spotkały się ze współczującym odzewem ze strony pani Joanny Gardyńskiej z Wiązowny, która pisze tak: "Na szczęście, sprawę sznura od żelazka mam już za sobą (za komuny sznur wychodził z prawej strony żelazka i szalenie utrudniał prasowanie). Niestety, sztućce i urządzenia pomocnicze w kuchni (vide: otwieracz do puszek) nadal są tylko dla praworęcznych. Marzę o łyżce do nabierania kompotu. Są teraz tak śliczne, o fantazyjnych kształtach, z różnych materiałów, ale dziobek do nalewania jest zawsze po stronie odpowiedniej dla praworęcznych".
My tak ostatnio ciągle o szparagach, ale sezon na nie jest krótki i trzeba się nimi nacieszyć. Jem je dosłownie codziennie (jest więc co obierać!). Wiadomo, że najlepsze są najprostsze - z wody po polsku, czyli z masłem i tartą bułką, posypane pietruszką, ale tak już się nimi nasyciłem, że teraz w domu eksperymentujemy ze szparagami zapiekanymi lub smażonymi w różnych ciastach. Opracowaliśmy też nowatorską zupę kalafiorową na wywarze ze szparagowych obierków.
O tym, że o szparagach nigdy za dużo, przekonałem się rozmawiając z pewnym krakowskim artystą w wieku średnim. Dziwił się on rzadkiemu występowaniu zupy szparagowej w krakowskich restauracjach. Kiedy wyraziłem opinię, że w Galicji szparagi do dziś są mało znane, dżentelmen ów zaprotestował, twierdząc, że u niego w domu od zawsze zupa szparagowa była jedną z najczęściej podawanych potraw. "Oczywiście - dodał po chwili - mam na myśli nie te francuskie dziwne rośliny, lecz nasze szparagi." Okazało się, że chodzi mu o fasolkę szparagową.
Pozdrawiam serdecznie,
Bikont ze Szparagiem w Lewej Ręce
Piotrusiu!
Przepraszam Cię, lecz mój umysł zaprzątają ostatnio inne problemy niźli dylematy leworęczno-szparagowe. Z całym szacunkiem dla tychże, winniśmy się, jak myślę, skupić na konsekwencjach wyboru dokonanego przez naród w referendum. Mam na myśli konsekwencje spożywcze, doniosłe i w ogóle przez komentatorów rzeczywistości nie podnoszone.
W unii istnieje cudowny przepis pozwalający zwykłym ludziom przywozić z krajów członkowskich towary w ilościach zaspokajających "własne potrzeby". Cóż oznacza to sformułowanie? Wystarczy odwiedzić francuską stronę kanału La Manche. Cóż tam widzimy? Setki supermarketów, do których promami dowozi się obywateli Zjednoczonego Królestwa ogarniętych żądzą zakupów. Wielka Brytania to jeden z najdroższych krajów w Europie, a we Francji alkohol i luksusowe towary spożywcze są tańsze niż u nas. - Wwozi pan trzydzieści butelek whisky i pięć kartonów piwa? - bezradnie pyta brytyjski celnik. - Tak jest, tak wyglądają moje potrzeby w tej materii - odpowiada Mr Brown, który wie, że celnik nic mu nie może zrobić.
Nas czeka równie świetlana przyszłość. Słyszałem, że jakiś mędrzec proponuje podwyższenie alkoholowej akcyzy niedawno złagodzonej. Nasz (czy aby na pewno nasz?) rząd podniósł właśnie akcyzę na czeskie piwo. Niech tam, byle do maja przyszłego roku. Węgierscy, słowaccy i czescy sklepikarze już zacierają ręce. Ja skorzystam na pewno. Budżet kraju na pewno straci. Ukłony!
RM
Moje skargi na los mańkuta spotkały się ze współczującym odzewem ze strony pani Joanny Gardyńskiej z Wiązowny, która pisze tak: "Na szczęście, sprawę sznura od żelazka mam już za sobą (za komuny sznur wychodził z prawej strony żelazka i szalenie utrudniał prasowanie). Niestety, sztućce i urządzenia pomocnicze w kuchni (vide: otwieracz do puszek) nadal są tylko dla praworęcznych. Marzę o łyżce do nabierania kompotu. Są teraz tak śliczne, o fantazyjnych kształtach, z różnych materiałów, ale dziobek do nalewania jest zawsze po stronie odpowiedniej dla praworęcznych".
My tak ostatnio ciągle o szparagach, ale sezon na nie jest krótki i trzeba się nimi nacieszyć. Jem je dosłownie codziennie (jest więc co obierać!). Wiadomo, że najlepsze są najprostsze - z wody po polsku, czyli z masłem i tartą bułką, posypane pietruszką, ale tak już się nimi nasyciłem, że teraz w domu eksperymentujemy ze szparagami zapiekanymi lub smażonymi w różnych ciastach. Opracowaliśmy też nowatorską zupę kalafiorową na wywarze ze szparagowych obierków.
O tym, że o szparagach nigdy za dużo, przekonałem się rozmawiając z pewnym krakowskim artystą w wieku średnim. Dziwił się on rzadkiemu występowaniu zupy szparagowej w krakowskich restauracjach. Kiedy wyraziłem opinię, że w Galicji szparagi do dziś są mało znane, dżentelmen ów zaprotestował, twierdząc, że u niego w domu od zawsze zupa szparagowa była jedną z najczęściej podawanych potraw. "Oczywiście - dodał po chwili - mam na myśli nie te francuskie dziwne rośliny, lecz nasze szparagi." Okazało się, że chodzi mu o fasolkę szparagową.
Pozdrawiam serdecznie,
Bikont ze Szparagiem w Lewej Ręce
Piotrusiu!
Przepraszam Cię, lecz mój umysł zaprzątają ostatnio inne problemy niźli dylematy leworęczno-szparagowe. Z całym szacunkiem dla tychże, winniśmy się, jak myślę, skupić na konsekwencjach wyboru dokonanego przez naród w referendum. Mam na myśli konsekwencje spożywcze, doniosłe i w ogóle przez komentatorów rzeczywistości nie podnoszone.
W unii istnieje cudowny przepis pozwalający zwykłym ludziom przywozić z krajów członkowskich towary w ilościach zaspokajających "własne potrzeby". Cóż oznacza to sformułowanie? Wystarczy odwiedzić francuską stronę kanału La Manche. Cóż tam widzimy? Setki supermarketów, do których promami dowozi się obywateli Zjednoczonego Królestwa ogarniętych żądzą zakupów. Wielka Brytania to jeden z najdroższych krajów w Europie, a we Francji alkohol i luksusowe towary spożywcze są tańsze niż u nas. - Wwozi pan trzydzieści butelek whisky i pięć kartonów piwa? - bezradnie pyta brytyjski celnik. - Tak jest, tak wyglądają moje potrzeby w tej materii - odpowiada Mr Brown, który wie, że celnik nic mu nie może zrobić.
Nas czeka równie świetlana przyszłość. Słyszałem, że jakiś mędrzec proponuje podwyższenie alkoholowej akcyzy niedawno złagodzonej. Nasz (czy aby na pewno nasz?) rząd podniósł właśnie akcyzę na czeskie piwo. Niech tam, byle do maja przyszłego roku. Węgierscy, słowaccy i czescy sklepikarze już zacierają ręce. Ja skorzystam na pewno. Budżet kraju na pewno straci. Ukłony!
RM
Koktajl hiszpański |
---|
Wszystkie składniki wlać do shakera, dodać lód, dokładnie wstrząsnąć, przecedzić do wysokiego kieliszka koktajlowego, przybrać plasterkiem cytryny lub pomarańczy, natychmiast podawać. |
Więcej możesz przeczytać w 26/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.