Jak to dobrze, że nie muszę kurczowo trzymać się stołka, wchodząc dla jego ocalenia w konszachty z różnej maści karierowiczami. Obrażać przed komisją śledczą inteligentnych ludzi i inteligencji innych ludzi pokrętnym tłumaczeniem. Wysłuchiwać od dziennikarzy moich własnych słów pełnych pychy i arogancji, kierowanych kiedyś do innych, a dziś pasujących jak ulał do mnie. Być między młotem moich żądnych władzy i kasy kolesiów partyjnych a kowadłem obietnic bez pokrycia składanych przeze mnie w kampanii wyborczej. Jak to dobrze, że nie jestem premierem (to zdanie się powtarza).
Jak to dobrze, że nie jestem posłem, bo wtedy albo pozostałbym uczciwy i skręcałbym się z poczucia bezsilności, że nic ode mnie nie zależy, albo dałbym się kupić i nękałyby mnie wątpliwości, że za tanio (i tu powtarzamy Jak to dobrze, że nie jestem posłem).
Jak to dobrze, że nie muszę swojej skrajnej nieudolności przerzucać na barki klientów i zmuszać ich do robienia tego, co jest moim psim obowiązkiem, biorąc za to pieniądze, które im zostały ukradzione. Jak to dobrze, że nie jestem ZUS-em (powtórka!).
Jak to dobrze, że nikt nie proponuje mi łapówek i nie muszę się zastanawiać, czy aby ich wysokość jest wystarczająca. Jak to dobrze, że nie jestem urzędnikiem państwowym ani samorządowym (jak wyżej).
Jak to dobrze, że przedsiębiorcy pogrzebowi mogą mnie uważać jedynie za skórę, a nie za skórwyszukiwacza, a tym bardziej za skórsprawcę. Mam szczęście, że nie jestem z pogotowia (tego nie powtarzamy).
Jak fantastycznie, że w obrębie gatunku ludzkiego mam skłonności wyłącznie do dorosłych osobników płci przeciwnej, a nie mam ani cienia skłonności do młodzieży, zwłaszcza mojej płci. Jak to dobrze, że nie jestem dyrygentem chóru chłopięcego (ten fragment odmawiają jedynie mężczyźni, których on dotyczy).
I tak dalej. Ten tekst w formie modlitwy każdy może wzbogacić o swoje własne obserwacje z otoczenia, odmawiać go codziennie i od razu powinno zrobić się lepiej. Ważne, żeby każdy akapit zaczynał się od słów: "Jak to dobrze, że nie muszę". Bo oni muszą.
Jak to dobrze, że nie jestem posłem, bo wtedy albo pozostałbym uczciwy i skręcałbym się z poczucia bezsilności, że nic ode mnie nie zależy, albo dałbym się kupić i nękałyby mnie wątpliwości, że za tanio (i tu powtarzamy Jak to dobrze, że nie jestem posłem).
Jak to dobrze, że nie muszę swojej skrajnej nieudolności przerzucać na barki klientów i zmuszać ich do robienia tego, co jest moim psim obowiązkiem, biorąc za to pieniądze, które im zostały ukradzione. Jak to dobrze, że nie jestem ZUS-em (powtórka!).
Jak to dobrze, że nikt nie proponuje mi łapówek i nie muszę się zastanawiać, czy aby ich wysokość jest wystarczająca. Jak to dobrze, że nie jestem urzędnikiem państwowym ani samorządowym (jak wyżej).
Jak to dobrze, że przedsiębiorcy pogrzebowi mogą mnie uważać jedynie za skórę, a nie za skórwyszukiwacza, a tym bardziej za skórsprawcę. Mam szczęście, że nie jestem z pogotowia (tego nie powtarzamy).
Jak fantastycznie, że w obrębie gatunku ludzkiego mam skłonności wyłącznie do dorosłych osobników płci przeciwnej, a nie mam ani cienia skłonności do młodzieży, zwłaszcza mojej płci. Jak to dobrze, że nie jestem dyrygentem chóru chłopięcego (ten fragment odmawiają jedynie mężczyźni, których on dotyczy).
I tak dalej. Ten tekst w formie modlitwy każdy może wzbogacić o swoje własne obserwacje z otoczenia, odmawiać go codziennie i od razu powinno zrobić się lepiej. Ważne, żeby każdy akapit zaczynał się od słów: "Jak to dobrze, że nie muszę". Bo oni muszą.
Więcej możesz przeczytać w 26/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.