Na krawędzi bankructwa stanęło medialne imperium ojca Tadeusza Rydzyka.
Kto ma media, ten ma władzę" - mawia ojciec Tadeusz Rydzyk. Wkrótce dyrektor Radia Maryja i założyciel telewizji Trwam może mieć wspomnienie po mediach i władzy, bo jego imperium medialne znalazło się na granicy bankructwa. Dobiła je uruchomiona zaledwie pięć miesięcy temu telewizja Trwam. Już koncepcja zbudowania w Toruniu gigantycznego kompleksu naukowego dla 5 tys. studentów (dotychczas uruchomiono Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej) była faraońskim wymysłem - nigdy bowiem ojca Rydzyka nie było stać na inwestycję szacowaną na 800 mln zł. Rozdęte projekty wywołały efekt domina. Deficytowy stał się wydawany jeszcze niedawno w 250 tys. egzemplarzy "Nasz Dziennik". Nie ma pieniędzy na rozbudowę centrum edukacyjnego, brakuje środków na nadawanie programu Radia Maryja drogą satelitarną, fatalnie rozchodzą się dochodowe wcześniej książki, płyty CD, kasety dla dzieci, kalendarze, śpiewniki i albumy.
Samotność ojca Rydzyka
Tadeusz Rydzyk zarżnął kurę znoszącą złote jaja. Teraz apeluje o wsparcie finansowe dla swojego holdingu na antenie Radia Maryja i w telewizji Trwam. I po raz pierwszy od lat nie ma odzewu. Co gorsza, gwałtownie zaczęła maleć liczba słuchaczy Radia Maryja (w ciągu ostatnich trzech miesięcy audytorium stacji zmalało z 2,44 proc. do 0,76 proc.), zaś telewizję Trwam ogląda nie więcej niż 40-50 tys. widzów. Spadek popularności Radia Maryja może być związany z tzw. czynnikiem biologicznym - po prostu słuchające go pokolenie wymiera.
Ojciec Rydzyk liczył, że z początku działalność telewizji uda się finansować ze sprzedaży zestawów satelitarnych z logo Radia Maryja. Nabywców udało się znaleźć zaledwie na 3 tys. zestawów. Dystrybutor z Żywca, o 30 proc. obniżył cenę, lecz i to nie pomogło. Sukcesem nie jest również wprowadzenie sygnału telewizji Trwam do sieci kablowych, bo zdecydowało się na to niespełna 20 proc. kablówek, głównie małych. "Prosimy, zwracajcie się do właścicieli telewizji kablowych, a właściciele niech zwracają się do nas. Otrzymujemy informacje, że niektórzy operatorzy robią pewne trudności, być może z racji ideologicznych" - bezskutecznie apelował do swych zwolenników ojciec Rydzyk.
Źródłem dochodów telewizji Rydzyka miały być reklamy. W odróżnieniu od Radia Maryja telewizja Trwam ma zezwolenie na ich nadawanie. Reklamodawcy jednak nie ustawiają się w kolejce, bo wyniki oglądalności stacji mieszczą się w granicach błędu statystycznego. Tzw. target (czyli grupa docelowa), zarówno telewizji, jak i radia Rydzyka, jest mało atrakcyjny dla reklamodawców. Zdaniem ks. Andrzeja Lutra, eksperta ds. mediów, telewizja Trwam nie ma szans na zwiększanie widowni, bo jej programy informacyjne i publicystyczne są nafaszerowane ogromną dawką ideologii, a inne audycje są po prostu amatorskie.
Dlaczego upada telewizja Trwam?
W kwietniu 2003 r., kiedy ruszała telewizja Trwam, przedstawiciele największych domów medialnych ostrzegali, że ojciec Rydzyk nie zdaje sobie sprawy, iż do uruchomienia telewizji potrzebne są środki kilkadziesiąt razy większe niż w wypadku radia. Ponadto programy sprawdzające się w Radiu Maryja w telewizji są zwyczajnie nudne. Portugalskie Radio Renascence, mając taki udział w radiowym rynku jak w Polsce RMF FM (miało trzy kanały: informacyjno-publicystyczny, muzyczno-informacyjny oraz muzyczny), kilka lat temu zdecydowało się stworzyć własną stację telewizyjną. Projekt okazał się kompletną klapą, mimo zainwestowania ponad 50 mln dolarów.
Telewizja Trwam powstała dzięki 9 mln zł, pożyczonym od jednej z fundacji kontrolowanych przez ojca dyrektora. To przynajmniej dwadzieścia razy za mało, by można było liczyć na rynkowy sukces. O ile do transmisji radiowej wystarczy nawet jedna osoba, o tyle wysłanie obrazu i dźwięku wymaga zatrudnienia co najmniej 30 fachowców. Są to specjaliści, którzy nie chcą pracować za "Bóg zapłać". Amatorszczyznę widać na pierwszy rzut oka. - Program Trwam to właściwie retransmisja Radia Maryja, takie radio z lufcikiem. To chyba pierwszy wypadek, kiedy audycje radiowe możemy oglądać w telewizji - podkreśla ks. Luter.
Klapa mediów konfesyjnych
O tym, jak wielkie środki pochłania stacja telewizyjna, przekonali się szefowie telewizji Puls, która również miała konfesyjne zabarwienie. Zakładali oni, że funkcjonowanie stacji pochłonie tylko w pierwszym roku działalności trochę ponad 160 mln zł. Mimo posiadania zbliżonych funduszy, już po pół roku telewizja Puls zaczęła mieć kłopoty finansowe i na kilka miesięcy została zamknięta.
Widmo krachu imperium ojca Rydzyka i wcześniejszy upadek telewizji Puls i innych mediów katolickich to dowód na to, iż w Polsce nie ma rynku na konfesyjne pomysły medialne. Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej, przyczyn słabości mediów katolickich w Polsce upatruje w tym, że utrzymują się one głównie z własnych środków. Po 1989 r. nie zainwestował w nie żaden poważny kapitał (z wyjątkiem Radia Plus). W Polsce panuje też olbrzymie rozdrobnienie katolickich inicjatyw medialnych, więc nie stanowią one żadnej realnej siły.
Waniek kontra Rydzyk
Ojciec Rydzyk przegrywa, bo w ciągu ponad dziesięciu lat swojej działalności zraził sobie większość osób i środowisk, które kiedyś go wspierały. Nawet Roman Giertych odciął się od stacji ojca dyrektora. Ostatnią siłą, na jaką może on liczyć, jest Samoobrona. Wspieranie nielegalnych działań tej partii zarzuca stacjom ojca Rydzyka Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Po monitoringu Radia Maryja (przeprowadzonym wiosną) KRRiTV stwierdziła też podawanie nieprawdziwych informacji (chodziło o rzekome błogosławieństwa papieża dla rozgłośni i telewizji), propagowanie antysemityzmu i kryptoreklamę. Prowincjał redemptorystów Zdzisław Klafka nie zgadza się z tymi zarzutami. "Rada w żaden sposób nie uzasadniła i nie udowodniła zarzutów, sformułowanych uchybień, których miał się rzekomo dopuścić nadawca - Warszawska Prowincja Redemptorystów. I to w sytuacji, gdy zarzuty te są bardzo poważne i mogą skutkować sankcją z art. 38 pkt 4 ustawy o radiofonii i telewizji" - napisał w liście do szefowej KRRiTV. Cytowany artykuł mówi o możliwości pozbawienia nadawcy koncesji.
KRRiTV pozostaje nieugięta. W ubiegłym tygodniu szefowa rady Danuta Waniek odpowiedziała prowincjałowi: "Podtrzymując stanowisko w sprawie zarzutów sformułowanych w poprzednim piśmie, uprzejmie proszę o informację na temat środków podjętych w celu ich eliminacji. Ponownie też uprzedzam, że stacja będzie poddawana monitoringom. Zwracam też uwagę, że wykonując swe ustawowe obowiązki, KRRiTV będzie nadal kontrolować przestrzeganie prawa i koncesji przez koncesjonariusza i wyciągać przewidziane prawem konsekwencje w razie nieprzestrzegania obowiązującego porządku prawnego".
Upadek, czyli powolna agonia
Kłopoty imperium medialnego ojca Rydzyka nie oznaczają, że upadnie ono za kilka dni czy tygodni. Struktura holdingu jest tak skomplikowana, iż przez pewien czas będzie można przerzucać papierowe aktywa z jednej spółki czy fundacji do innej, markując tym samym przyzwoity stan finansów. Na czele poszczególnych podmiotów stoją de facto figuranci. Wszystkie nitki prowadzą co prawda do redemptorystów, jednak nawet zwierzchnicy ojca Rydzyka są w jakimś sensie figurantami, a polscy biskupi nie mogą nic zrobić, bo zakonnicy nie podlegają ich jurysdykcji.
Samotność ojca Rydzyka
Tadeusz Rydzyk zarżnął kurę znoszącą złote jaja. Teraz apeluje o wsparcie finansowe dla swojego holdingu na antenie Radia Maryja i w telewizji Trwam. I po raz pierwszy od lat nie ma odzewu. Co gorsza, gwałtownie zaczęła maleć liczba słuchaczy Radia Maryja (w ciągu ostatnich trzech miesięcy audytorium stacji zmalało z 2,44 proc. do 0,76 proc.), zaś telewizję Trwam ogląda nie więcej niż 40-50 tys. widzów. Spadek popularności Radia Maryja może być związany z tzw. czynnikiem biologicznym - po prostu słuchające go pokolenie wymiera.
Ojciec Rydzyk liczył, że z początku działalność telewizji uda się finansować ze sprzedaży zestawów satelitarnych z logo Radia Maryja. Nabywców udało się znaleźć zaledwie na 3 tys. zestawów. Dystrybutor z Żywca, o 30 proc. obniżył cenę, lecz i to nie pomogło. Sukcesem nie jest również wprowadzenie sygnału telewizji Trwam do sieci kablowych, bo zdecydowało się na to niespełna 20 proc. kablówek, głównie małych. "Prosimy, zwracajcie się do właścicieli telewizji kablowych, a właściciele niech zwracają się do nas. Otrzymujemy informacje, że niektórzy operatorzy robią pewne trudności, być może z racji ideologicznych" - bezskutecznie apelował do swych zwolenników ojciec Rydzyk.
Źródłem dochodów telewizji Rydzyka miały być reklamy. W odróżnieniu od Radia Maryja telewizja Trwam ma zezwolenie na ich nadawanie. Reklamodawcy jednak nie ustawiają się w kolejce, bo wyniki oglądalności stacji mieszczą się w granicach błędu statystycznego. Tzw. target (czyli grupa docelowa), zarówno telewizji, jak i radia Rydzyka, jest mało atrakcyjny dla reklamodawców. Zdaniem ks. Andrzeja Lutra, eksperta ds. mediów, telewizja Trwam nie ma szans na zwiększanie widowni, bo jej programy informacyjne i publicystyczne są nafaszerowane ogromną dawką ideologii, a inne audycje są po prostu amatorskie.
Dlaczego upada telewizja Trwam?
W kwietniu 2003 r., kiedy ruszała telewizja Trwam, przedstawiciele największych domów medialnych ostrzegali, że ojciec Rydzyk nie zdaje sobie sprawy, iż do uruchomienia telewizji potrzebne są środki kilkadziesiąt razy większe niż w wypadku radia. Ponadto programy sprawdzające się w Radiu Maryja w telewizji są zwyczajnie nudne. Portugalskie Radio Renascence, mając taki udział w radiowym rynku jak w Polsce RMF FM (miało trzy kanały: informacyjno-publicystyczny, muzyczno-informacyjny oraz muzyczny), kilka lat temu zdecydowało się stworzyć własną stację telewizyjną. Projekt okazał się kompletną klapą, mimo zainwestowania ponad 50 mln dolarów.
Telewizja Trwam powstała dzięki 9 mln zł, pożyczonym od jednej z fundacji kontrolowanych przez ojca dyrektora. To przynajmniej dwadzieścia razy za mało, by można było liczyć na rynkowy sukces. O ile do transmisji radiowej wystarczy nawet jedna osoba, o tyle wysłanie obrazu i dźwięku wymaga zatrudnienia co najmniej 30 fachowców. Są to specjaliści, którzy nie chcą pracować za "Bóg zapłać". Amatorszczyznę widać na pierwszy rzut oka. - Program Trwam to właściwie retransmisja Radia Maryja, takie radio z lufcikiem. To chyba pierwszy wypadek, kiedy audycje radiowe możemy oglądać w telewizji - podkreśla ks. Luter.
Klapa mediów konfesyjnych
O tym, jak wielkie środki pochłania stacja telewizyjna, przekonali się szefowie telewizji Puls, która również miała konfesyjne zabarwienie. Zakładali oni, że funkcjonowanie stacji pochłonie tylko w pierwszym roku działalności trochę ponad 160 mln zł. Mimo posiadania zbliżonych funduszy, już po pół roku telewizja Puls zaczęła mieć kłopoty finansowe i na kilka miesięcy została zamknięta.
Widmo krachu imperium ojca Rydzyka i wcześniejszy upadek telewizji Puls i innych mediów katolickich to dowód na to, iż w Polsce nie ma rynku na konfesyjne pomysły medialne. Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej, przyczyn słabości mediów katolickich w Polsce upatruje w tym, że utrzymują się one głównie z własnych środków. Po 1989 r. nie zainwestował w nie żaden poważny kapitał (z wyjątkiem Radia Plus). W Polsce panuje też olbrzymie rozdrobnienie katolickich inicjatyw medialnych, więc nie stanowią one żadnej realnej siły.
Waniek kontra Rydzyk
Ojciec Rydzyk przegrywa, bo w ciągu ponad dziesięciu lat swojej działalności zraził sobie większość osób i środowisk, które kiedyś go wspierały. Nawet Roman Giertych odciął się od stacji ojca dyrektora. Ostatnią siłą, na jaką może on liczyć, jest Samoobrona. Wspieranie nielegalnych działań tej partii zarzuca stacjom ojca Rydzyka Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Po monitoringu Radia Maryja (przeprowadzonym wiosną) KRRiTV stwierdziła też podawanie nieprawdziwych informacji (chodziło o rzekome błogosławieństwa papieża dla rozgłośni i telewizji), propagowanie antysemityzmu i kryptoreklamę. Prowincjał redemptorystów Zdzisław Klafka nie zgadza się z tymi zarzutami. "Rada w żaden sposób nie uzasadniła i nie udowodniła zarzutów, sformułowanych uchybień, których miał się rzekomo dopuścić nadawca - Warszawska Prowincja Redemptorystów. I to w sytuacji, gdy zarzuty te są bardzo poważne i mogą skutkować sankcją z art. 38 pkt 4 ustawy o radiofonii i telewizji" - napisał w liście do szefowej KRRiTV. Cytowany artykuł mówi o możliwości pozbawienia nadawcy koncesji.
KRRiTV pozostaje nieugięta. W ubiegłym tygodniu szefowa rady Danuta Waniek odpowiedziała prowincjałowi: "Podtrzymując stanowisko w sprawie zarzutów sformułowanych w poprzednim piśmie, uprzejmie proszę o informację na temat środków podjętych w celu ich eliminacji. Ponownie też uprzedzam, że stacja będzie poddawana monitoringom. Zwracam też uwagę, że wykonując swe ustawowe obowiązki, KRRiTV będzie nadal kontrolować przestrzeganie prawa i koncesji przez koncesjonariusza i wyciągać przewidziane prawem konsekwencje w razie nieprzestrzegania obowiązującego porządku prawnego".
Upadek, czyli powolna agonia
Kłopoty imperium medialnego ojca Rydzyka nie oznaczają, że upadnie ono za kilka dni czy tygodni. Struktura holdingu jest tak skomplikowana, iż przez pewien czas będzie można przerzucać papierowe aktywa z jednej spółki czy fundacji do innej, markując tym samym przyzwoity stan finansów. Na czele poszczególnych podmiotów stoją de facto figuranci. Wszystkie nitki prowadzą co prawda do redemptorystów, jednak nawet zwierzchnicy ojca Rydzyka są w jakimś sensie figurantami, a polscy biskupi nie mogą nic zrobić, bo zakonnicy nie podlegają ich jurysdykcji.
ZmurszaŁA POTĘGA |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 39/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.