Grozi nam oddanie zarządzania polską nauką miernocie naukowej i intelektualnej
Cieszę się, że prof. Michał Kleiber podziela opinię, iż warto prowadzić publiczną debatę o przyszłości nauki w Polsce na łamach wolnej prasy. Szkoda tylko, że nie udało się dotychczas prowadzić takiej debaty wewnątrz Komitetu Badań Naukowych. Nie zwołano plenarnego zebrania KBN, umożliwiającego wszystkim wybranym członkom tej instytucji zabranie głosu. Urząd ministra Kleibera nie rozpieszcza członków KBN, więc do dziś nie znamy projektów zarządzeń wykonawczych (kluczowych dla oceny skutków planowanych zmian ustawowych). Z przykrością stwierdzam, że w polemice ministra Kleibera nie znalazłem argumentów skłaniających do rewizji negatywnego stosunku do projektu ustawy o finansowaniu nauki przedstawionego przez Ministerstwo Nauki i Informatyzacji. Powtórzę: mam krytyczny stosunek do projektu ustawy, a nie do idei reformy instytucji zwanej KBN.
Naukowcy do wymiany
Zespół Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk, w którym zasiadałem, wzywał już poprzedniego ministra nauki do podstawowych reform. Nie miały one zmierzać w kierunku wytyczonym w obecnym projekcie ustawy. W świetle mojego tekstu, nieuzasadniony jest zarzut, że nie widzę nieprawidłowości w działaniu środowiska naukowego. Jakieś 10 lat temu w publicznej telewizji powiedziałem - w obecności twórcy KBN prof. Witolda Karczewskiego - że kolejny etap reformy należałoby rozpocząć od pozostawienia "przy nauce" zaledwie 1/3 zatrudnionej w niej kadry, co od razu zwiększyłoby efektywność finansowania badań. Czytelnicy "Wprost" dobrze znają moją opinię o jakości kadry naukowo-badawczej w Polsce. Niedawno mówiłem o tym podczas wykładu na Latającym Uniwersytecie "Znaku" oraz wielokrotnie o tym pisałem w prasie. Polecam też lekturę opublikowanych ostatnio w "Znaku" artykułów na temat nauki w Polsce pióra Aleksandra Wittlina, Karola Życzkowskiego i Januarego Weinera.
Niestety, wspomniany projekt ustawy nie tylko nie umożliwi przeprowadzenia niezbędnej weryfikacji poziomu uprawianych w Polsce badań, ale przez pozbawienie środowiska naukowego niezależnej reprezentacji ułatwi przejęcie kontrolnego pakietu miernocie naukowej i intelektualnej. Tak już było przed 1989 r.! I to wbrew, o czym nie wątpię, najczystszym intencjom prof. Kleibera. Zły pieniądz zawsze wypiera dobry. Zwłaszcza gdy nie są respektowane reguły prawdziwej demokracji i gospodarki.
Sieć koteryjnych interesów
Nie mogę pozostawić bez repliki stwierdzenia ministra Kleibera, że to system przedstawicielski KBN ponosi odpowiedzialność za niezmienne od lat proporcje w finansowaniu poszczególnych dziedzin. Podstawowe decyzje dotyczące tzw. podziału pierwotnego (czyli tego, ile i komu) podejmował i podejmuje minister, przewodniczący KBN. Proporcje te są wadliwe. Wielokrotnie na łamach prasy i w dokumentach KBN wskazywałem, jak proporcje te odbiegają od tych w Unii Europejskiej. Prof. Kleiber świetnie wie, jak fatalnie finansowane są w Polsce badania w szeroko rozumianych naukach humanistycznych. Jak fatalnie finansowane są nauki podstawowe: biologia, chemia, fizyka, matematyka i astronomia. KBN traci natomiast olbrzymie sumy na nieudane inwestycje w quasi-zastosowania, nie uzasadnione inwestycje informatyczne, na przykład projekt Pionier.
Prof. Kleiber nie odniósł się w swojej polemice do mojego podstawowego zarzutu, czyli braku skorelowania ustawy o finansowaniu nauki z ustawą o szkolnictwie wyższym. A przecież oczywista jest konieczność powiązania tych dwóch, dziś całkowicie niezależnych, niespójnie zarządzanych oraz błędnie finansowanych działów odpowiedzialnych za cywilizacyjną przyszłość kraju. Wyciągam stąd wniosek, że minister Kleiber wie, iż nie ma tzw. woli politycznej, by przeprowadzić te reformy łącznie. Zbyt dużo interesów koteryjnych i grupowych zostałoby wtedy naruszonych. Chętnie podjąłbym merytoryczną dyskusję z poglądami ministra na ten temat. Jestem przekonany, że możemy liczyć - jak zawsze - na przychylność redakcji "Wprost" i udostępnienie nam łamów tygodnika.
Naukowcy do wymiany
Zespół Towarzystwa Popierania i Krzewienia Nauk, w którym zasiadałem, wzywał już poprzedniego ministra nauki do podstawowych reform. Nie miały one zmierzać w kierunku wytyczonym w obecnym projekcie ustawy. W świetle mojego tekstu, nieuzasadniony jest zarzut, że nie widzę nieprawidłowości w działaniu środowiska naukowego. Jakieś 10 lat temu w publicznej telewizji powiedziałem - w obecności twórcy KBN prof. Witolda Karczewskiego - że kolejny etap reformy należałoby rozpocząć od pozostawienia "przy nauce" zaledwie 1/3 zatrudnionej w niej kadry, co od razu zwiększyłoby efektywność finansowania badań. Czytelnicy "Wprost" dobrze znają moją opinię o jakości kadry naukowo-badawczej w Polsce. Niedawno mówiłem o tym podczas wykładu na Latającym Uniwersytecie "Znaku" oraz wielokrotnie o tym pisałem w prasie. Polecam też lekturę opublikowanych ostatnio w "Znaku" artykułów na temat nauki w Polsce pióra Aleksandra Wittlina, Karola Życzkowskiego i Januarego Weinera.
Niestety, wspomniany projekt ustawy nie tylko nie umożliwi przeprowadzenia niezbędnej weryfikacji poziomu uprawianych w Polsce badań, ale przez pozbawienie środowiska naukowego niezależnej reprezentacji ułatwi przejęcie kontrolnego pakietu miernocie naukowej i intelektualnej. Tak już było przed 1989 r.! I to wbrew, o czym nie wątpię, najczystszym intencjom prof. Kleibera. Zły pieniądz zawsze wypiera dobry. Zwłaszcza gdy nie są respektowane reguły prawdziwej demokracji i gospodarki.
Sieć koteryjnych interesów
Nie mogę pozostawić bez repliki stwierdzenia ministra Kleibera, że to system przedstawicielski KBN ponosi odpowiedzialność za niezmienne od lat proporcje w finansowaniu poszczególnych dziedzin. Podstawowe decyzje dotyczące tzw. podziału pierwotnego (czyli tego, ile i komu) podejmował i podejmuje minister, przewodniczący KBN. Proporcje te są wadliwe. Wielokrotnie na łamach prasy i w dokumentach KBN wskazywałem, jak proporcje te odbiegają od tych w Unii Europejskiej. Prof. Kleiber świetnie wie, jak fatalnie finansowane są w Polsce badania w szeroko rozumianych naukach humanistycznych. Jak fatalnie finansowane są nauki podstawowe: biologia, chemia, fizyka, matematyka i astronomia. KBN traci natomiast olbrzymie sumy na nieudane inwestycje w quasi-zastosowania, nie uzasadnione inwestycje informatyczne, na przykład projekt Pionier.
Prof. Kleiber nie odniósł się w swojej polemice do mojego podstawowego zarzutu, czyli braku skorelowania ustawy o finansowaniu nauki z ustawą o szkolnictwie wyższym. A przecież oczywista jest konieczność powiązania tych dwóch, dziś całkowicie niezależnych, niespójnie zarządzanych oraz błędnie finansowanych działów odpowiedzialnych za cywilizacyjną przyszłość kraju. Wyciągam stąd wniosek, że minister Kleiber wie, iż nie ma tzw. woli politycznej, by przeprowadzić te reformy łącznie. Zbyt dużo interesów koteryjnych i grupowych zostałoby wtedy naruszonych. Chętnie podjąłbym merytoryczną dyskusję z poglądami ministra na ten temat. Jestem przekonany, że możemy liczyć - jak zawsze - na przychylność redakcji "Wprost" i udostępnienie nam łamów tygodnika.
Artykuł został opublikowany w 39/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.