Martwy Radovan Karadzić byłby nieporównanie groźniejszy dla Europy niż żywy
Dla Radovana Karadzicia, poety i doktora psychiatrii, oskarżonego o ludobójstwo dawnego lidera bośniackich Serbów, bohaterami byli gęślarze wyśpiewujący tragiczne dzieje narodu serbskiego. Karadzić chyba nie podejrzewał, że stanie się bohaterem liryki ludowej. "Dzielny Serbów syn" stał się wzorem do naśladowania dla nacjonalistów i samozwańczych watażków. Kolejne nieudane próby schwytania go przez siły stabilizujące SFOR tylko umacniają legendę Karadzicia.
Kariera polityczna Radovana rumieńców nabrała na początku lat 90., gdy został przywódcą bośniackich Serbów. Posługując się nacjonalistycznymi hasłami, stał się ideologiem procesu etnicznego czyszczenia Bośni (głównie z Muzułmanów), politycznym alter ego generała Ratko Mladicia i współtwórcą Republiki Serbskiej, enklawy w Bośni zamieszkanej przez Serbów. Mladić i Karadzić są oskarżeni o serię masakr, w tym największą w Srebrenicy, gdzie pod okiem Holenderów z kontyngentu ONZ wyrżnięto 7 tys. Muzułmanów. Mladić był obecny przy mordach, a Karadzić na pewno o nich wiedział. Siedem lat temu trybunał ONZ w Hadze wydał rozkaz aresztowania obu podejrzanych.
Ludzie widma
Mimo że za głowę Karadzicia rząd USA oferuje 5 mln USD (w Bośni i Serbii średnia pensja to 100 USD), poszukiwany jest nieuchwytny. Doktor Radovan za czasów swego "oficjalnego" życia rezydował w Pale, mieście będącym siedzibą jego rządu. Teraz ukrywa się, krążąc między Bośnią, rodzimą Czarnogórą i Serbią. Bywa w Pale. Tam też do niedawna prowadziła interesy jego córka, właścicielka licznych nieruchomości i prywatnej telewizji. Jej brat Aleksandar w tym czasie w Belgradzie specjalizował się w przemycie. Żona Karadzicia - Liljana - piastowała stanowisko szefowej Czerwonego Krzyża w Republice Serbskiej w Bośni. O Karadziciu krążą różne opowieści, według których przemieszcza się on głównie nocą, często w przebraniu. Ponoć ma sobowtóra. Karadzicia widywano także w Belgradzie.
W Belgradzie ukrywał się również Ratko Mladić. Podobno chodził na mecze piłkarskie. Kilka spektakularnych prób schwytania go zakończyło się równie spektakularnymi porażkami. Po Bałkanach krąży nawet żart: czym się różnią Karadzić i Mladić od słynnego "niewidzialnego" F-117? Ci pierwsi są naprawdę niewidzialni... Dla części Serbów - zwłaszcza bośniackich - Karadzić, Mladić i Milos"ević są bohaterami. Jeszcze niedawno w Belgradzie czy bośniackiej Banja Luce można było kupić portrety trójcy. Zwolennikami Karadzicia są politycy, wojskowi, policjanci w rozmaity sposób z nim powiązani. Mają dużo do stracenia i zrobią wiele, by go uchronić przed sądem.
Łapać, żeby nie schwytać
Dotychczasowe próby schwytania zbrodniarzy przypominały raczej akcje pozorowane. Podczas ostatniej komandosi nocą przypuścili szturm na dom Karadzicia i sąsiednie budynki w Pale. W strzelaninie poważnie raniono kilku cywilów, w tym popa. Poszukiwanego nie znaleziono. Zdaniem specjalistów, SFOR, który nigdy nie wykorzystał pełni swoich możliwości, uprawia "schizofrenię polityczną". Nikt nie chce ryzykować zastrzelenia Karadzicia - martwy byłby nieporównanie groźniejszy dla Europy niż żywy. Jego nagła śmierć z pewnością wywołałaby zamieszki w Bośni i Serbii. - Rząd w Republice Serbskiej w Bośni, który nie chce pomóc w schwytaniu Mladicia i Karadzicia, to największa przeszkoda na drodze do integracji Bośni z NATO - twierdzi Paddy Ashdown, przedstawiciel wspólnoty międzynarodowej w Bośni i Hercegowinie. Jego zdaniem, politycy nie robią nic, by się przyczynić do złapania przestępców. Ashdown zagroził wstrzymaniem dotacji dla Serbskiej Partii Demokratycznej, największego serbskiego ugrupowania w Bośni, które - jego zdaniem - finansuje Karadzicia. Rok temu zamrożono konta Momc"ilo Mandicia, polityka i milionera, sprzymierzeńca Karadzicia. Zamknięto też granice Unii Europejskiej dla żony poszukiwanego i osób z jego najbliższego otoczenia.
Gra z Hagą
Współpraca z trybunałem w Hadze dzieli i elity polityczne, i całe społeczeństwa byłej Jugosławii. W Serbii zdecydowanym zwolennikiem ścisłej współpracy był zastrzelony rok temu Zoran Dzindzić. To właśnie gotowość do wydania wszystkich oskarżonych była podobno jedną z głównych przyczyn zamachu. Milorad Luković (Legija), oskarżony o zlecenie zabójstwa, jeszcze jako szef specjalnych jednostek policji w 2001 r. odmówił aresztowania Mladicia. Dzindzić, nie chcąc ryzykować puczem, ograniczył się wtedy do zdymisjonowania Lukovicia. Nie jest tajemnicą, że wielu komandosów walczyło w Bośni, a także pracowało dla mafii. W przeciwieństwie do Dzindzicia Vojislav Kos"tunica, obecny premier Serbii, sceptycznie ocenia trybunał w Hadze i możliwość współpracy z nim. Jego zdaniem, podejrzani o ludobójstwo powinni być osądzeni przez serbski sąd.
Ostatnio Kos"tunica zainicjował stworzenie funduszu na rzecz pomocy oskarżonym przez trybunał. Niechęć do Hagi ma też wymiar doraźnie polityczny - w ten sposób premier odcina się od swojego największego rywala - Borisa Tadicia, ministra obrony Serbii i Czarnogóry. Tadić, który wystartuje w zaplanowanych na 13 czerwca wyborach prezydenta Serbii, stanowczo wezwał serbski rząd do współpracy z Hagą. - Chodzi nie tylko o Mladicia i Karadzicia, ale także o oskarżonych o udział w czystkach w Kosowie w latach 1998-1999. Obstawanie przy twardym "nie" dla Hagi zamyka nam drzwi do NATO - powiedział nam Tadić.
Dwaj przywódcy ludobójczej wojny wciąż rzucają cień na życie polityczne Serbii. Dopóki Karadzić i Mladić są wolni, dopóty Serbia pozostanie poza wolnym światem Zachodu.
Kariera polityczna Radovana rumieńców nabrała na początku lat 90., gdy został przywódcą bośniackich Serbów. Posługując się nacjonalistycznymi hasłami, stał się ideologiem procesu etnicznego czyszczenia Bośni (głównie z Muzułmanów), politycznym alter ego generała Ratko Mladicia i współtwórcą Republiki Serbskiej, enklawy w Bośni zamieszkanej przez Serbów. Mladić i Karadzić są oskarżeni o serię masakr, w tym największą w Srebrenicy, gdzie pod okiem Holenderów z kontyngentu ONZ wyrżnięto 7 tys. Muzułmanów. Mladić był obecny przy mordach, a Karadzić na pewno o nich wiedział. Siedem lat temu trybunał ONZ w Hadze wydał rozkaz aresztowania obu podejrzanych.
Ludzie widma
Mimo że za głowę Karadzicia rząd USA oferuje 5 mln USD (w Bośni i Serbii średnia pensja to 100 USD), poszukiwany jest nieuchwytny. Doktor Radovan za czasów swego "oficjalnego" życia rezydował w Pale, mieście będącym siedzibą jego rządu. Teraz ukrywa się, krążąc między Bośnią, rodzimą Czarnogórą i Serbią. Bywa w Pale. Tam też do niedawna prowadziła interesy jego córka, właścicielka licznych nieruchomości i prywatnej telewizji. Jej brat Aleksandar w tym czasie w Belgradzie specjalizował się w przemycie. Żona Karadzicia - Liljana - piastowała stanowisko szefowej Czerwonego Krzyża w Republice Serbskiej w Bośni. O Karadziciu krążą różne opowieści, według których przemieszcza się on głównie nocą, często w przebraniu. Ponoć ma sobowtóra. Karadzicia widywano także w Belgradzie.
W Belgradzie ukrywał się również Ratko Mladić. Podobno chodził na mecze piłkarskie. Kilka spektakularnych prób schwytania go zakończyło się równie spektakularnymi porażkami. Po Bałkanach krąży nawet żart: czym się różnią Karadzić i Mladić od słynnego "niewidzialnego" F-117? Ci pierwsi są naprawdę niewidzialni... Dla części Serbów - zwłaszcza bośniackich - Karadzić, Mladić i Milos"ević są bohaterami. Jeszcze niedawno w Belgradzie czy bośniackiej Banja Luce można było kupić portrety trójcy. Zwolennikami Karadzicia są politycy, wojskowi, policjanci w rozmaity sposób z nim powiązani. Mają dużo do stracenia i zrobią wiele, by go uchronić przed sądem.
Łapać, żeby nie schwytać
Dotychczasowe próby schwytania zbrodniarzy przypominały raczej akcje pozorowane. Podczas ostatniej komandosi nocą przypuścili szturm na dom Karadzicia i sąsiednie budynki w Pale. W strzelaninie poważnie raniono kilku cywilów, w tym popa. Poszukiwanego nie znaleziono. Zdaniem specjalistów, SFOR, który nigdy nie wykorzystał pełni swoich możliwości, uprawia "schizofrenię polityczną". Nikt nie chce ryzykować zastrzelenia Karadzicia - martwy byłby nieporównanie groźniejszy dla Europy niż żywy. Jego nagła śmierć z pewnością wywołałaby zamieszki w Bośni i Serbii. - Rząd w Republice Serbskiej w Bośni, który nie chce pomóc w schwytaniu Mladicia i Karadzicia, to największa przeszkoda na drodze do integracji Bośni z NATO - twierdzi Paddy Ashdown, przedstawiciel wspólnoty międzynarodowej w Bośni i Hercegowinie. Jego zdaniem, politycy nie robią nic, by się przyczynić do złapania przestępców. Ashdown zagroził wstrzymaniem dotacji dla Serbskiej Partii Demokratycznej, największego serbskiego ugrupowania w Bośni, które - jego zdaniem - finansuje Karadzicia. Rok temu zamrożono konta Momc"ilo Mandicia, polityka i milionera, sprzymierzeńca Karadzicia. Zamknięto też granice Unii Europejskiej dla żony poszukiwanego i osób z jego najbliższego otoczenia.
Gra z Hagą
Współpraca z trybunałem w Hadze dzieli i elity polityczne, i całe społeczeństwa byłej Jugosławii. W Serbii zdecydowanym zwolennikiem ścisłej współpracy był zastrzelony rok temu Zoran Dzindzić. To właśnie gotowość do wydania wszystkich oskarżonych była podobno jedną z głównych przyczyn zamachu. Milorad Luković (Legija), oskarżony o zlecenie zabójstwa, jeszcze jako szef specjalnych jednostek policji w 2001 r. odmówił aresztowania Mladicia. Dzindzić, nie chcąc ryzykować puczem, ograniczył się wtedy do zdymisjonowania Lukovicia. Nie jest tajemnicą, że wielu komandosów walczyło w Bośni, a także pracowało dla mafii. W przeciwieństwie do Dzindzicia Vojislav Kos"tunica, obecny premier Serbii, sceptycznie ocenia trybunał w Hadze i możliwość współpracy z nim. Jego zdaniem, podejrzani o ludobójstwo powinni być osądzeni przez serbski sąd.
Ostatnio Kos"tunica zainicjował stworzenie funduszu na rzecz pomocy oskarżonym przez trybunał. Niechęć do Hagi ma też wymiar doraźnie polityczny - w ten sposób premier odcina się od swojego największego rywala - Borisa Tadicia, ministra obrony Serbii i Czarnogóry. Tadić, który wystartuje w zaplanowanych na 13 czerwca wyborach prezydenta Serbii, stanowczo wezwał serbski rząd do współpracy z Hagą. - Chodzi nie tylko o Mladicia i Karadzicia, ale także o oskarżonych o udział w czystkach w Kosowie w latach 1998-1999. Obstawanie przy twardym "nie" dla Hagi zamyka nam drzwi do NATO - powiedział nam Tadić.
Dwaj przywódcy ludobójczej wojny wciąż rzucają cień na życie polityczne Serbii. Dopóki Karadzić i Mladić są wolni, dopóty Serbia pozostanie poza wolnym światem Zachodu.
Więcej możesz przeczytać w 16/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.