Ślepy świat
Dziesięć lat temu doszło do masakry, zaplanowanej z zimną krwią i przeprowadzonej niczym skomplikowana operacja wojskowa. W ciągu prawie stu dni w Rwandzie wymordowano ponad 800 tys. osób z plemienia Tutsi. Mężczyźni, kobiety, starcy i dzieci byli zabijani maczetami, pałkami, paleni żywcem i topieni. Ludobójstwu można było zapobiec, ale w kwietniu 1994 r. świat wolał udawać, że problem Rwandy nie istnieje. Dziś, chociaż rocznicowym wspomnieniom towarzyszyło hasło "Nigdy więcej", nikt nie uderzył się w piersi. Mimo wielu zapowiedzi najwyższych rangą polityków do Rwandy przyjechał z Zachodu tylko jeden premier, Belg Guy Verhofstadt. W Kigali nie pojawił się nawet Kofi Annan, sekretarz generalny ONZ, którego ówczesna decyzja o wycofaniu wojsk z miejsc zamieszek uważana jest za jedną z najczarniejszych kart w historii organizacji. W sudańskim Darfurze toczy się dziś podobna krwawa wojna plemienna, ale świat znowu woli przymknąć oczy.
(GREG)
Demokratyczny wirus
Demokracja na wyspie natrafiła na barierę, której być może już nigdy nie przekroczy. Te dwie kartki to koniec marzeń o niezależności - żalił się Yueng Sum, szef Partii Demokratycznej w Hongkongu. Komunistyczne władze Chin udowodniły, że autonomię wyspy odziedziczonej w 1997 r. po Brytyjczykach będą szanowały tylko w takim stopniu, jaki jest dla nich wygodny. Minikonstytucja Hongkongu przewiduje, że po 2007 r., kiedy upłynie kadencja obecnych władz, będzie można przeprowadzić wybory powszechne. Pekin przedstawił własną interpretację konstytucji. Administrator Hongkongu ma przygotować raport, w którym "oceni, czy istnieje potrzeba zmiany metod wyborczych". W praktyce oznacza to, że o wszystkim będzie decydował Pekin. - Teraz będą mogli dowolnie interpretować każde prawo, które, ich zdaniem, jest "demokratycznym wirusem". W ten sposób zasada jeden kraj - dwa systemy została wyrzucona do kosza - tłumaczy Ronny Tong, demokratyczny aktywista z Hongkongu. Stanowisko Pekinu to także ważny sygnał polityczny. Po wyborach prezydenckich na Tajwanie, gdzie na drugą kadencję został wybrany Czen Szui-bian przeciwny dialogowi z Chinami, w Chińskiej Partii Ludowej zdobył przewagę partyjny beton, dla którego "demokratyczny wirus", jakim jest Hongkong, to zagrożenie dla interesów całych Chin.
(GREG)
Kurs Trajkowskiego
Kwestia praw dla mniejszości seksualnych zdominowała ostatnie dni kampanii prezydenckiej w Macedonii. Czterej kandydaci do urzędu po zmarłym tragicznie Borysie Trajkowskim tuż przed wyborami zajęli się "kwestią homoseksualną". Wszyscy zgodnie zadeklarowali "równość dla wszystkich obywateli, niezależnie od orientacji seksualnej". Na czym miałaby polegać - nikt nie chciał sprecyzować. Najprawdopodobniej w drugiej rundzie (a wszystko wskazuje na to, że do niej dojdzie) spotkają się obecny premier Branko Crvenkovski wywodzący się z Socjaldemokratycznego Sojuszu Macedonii i Sako Kedev, kardiolog, parlamentarzysta z prawicowej VMRO-DPMNE. Analitycy dają nieco większe szanse Kedevowi - wyborcy, zmęczeni reformami wprowadzanymi przez socjalistów, mogą poprzeć kandydata opozycji. Jedno jest pewne - nowy prezydent powinien kontynuować prozachodni kurs wprowadzony przez Trajkowskiego.
(DC)
Piramidalny futbol
Egipt buduje kolejną piramidę! Obok piramidy Cheopsa oraz dwóch niższych pamiątek po starożytnym okresie świetności tego państwa wyrośnie piętnastometrowa budowla wzniesiona z kartek papieru, na których Egipcjanie poparli zorganizowanie przez ich kraj piłkarskich mistrzostw świata w 2010 r. Według Ministerstwa Młodości i Sportu, 20 mln Egipcjan opowiada się za tym pomysłem. Międzynarodowa Federacja Piłkarska już dawno zapowiedziała, że za sześć lat mundial odbędzie się w Afryce. Egipt jest uważany za jednego z faworytów, jego silnymi konkurentami są RPA i Maroko. FIFA podejmie decyzję 15 maja.
(WAK)
Dziesięć lat temu doszło do masakry, zaplanowanej z zimną krwią i przeprowadzonej niczym skomplikowana operacja wojskowa. W ciągu prawie stu dni w Rwandzie wymordowano ponad 800 tys. osób z plemienia Tutsi. Mężczyźni, kobiety, starcy i dzieci byli zabijani maczetami, pałkami, paleni żywcem i topieni. Ludobójstwu można było zapobiec, ale w kwietniu 1994 r. świat wolał udawać, że problem Rwandy nie istnieje. Dziś, chociaż rocznicowym wspomnieniom towarzyszyło hasło "Nigdy więcej", nikt nie uderzył się w piersi. Mimo wielu zapowiedzi najwyższych rangą polityków do Rwandy przyjechał z Zachodu tylko jeden premier, Belg Guy Verhofstadt. W Kigali nie pojawił się nawet Kofi Annan, sekretarz generalny ONZ, którego ówczesna decyzja o wycofaniu wojsk z miejsc zamieszek uważana jest za jedną z najczarniejszych kart w historii organizacji. W sudańskim Darfurze toczy się dziś podobna krwawa wojna plemienna, ale świat znowu woli przymknąć oczy.
(GREG)
Demokratyczny wirus
Demokracja na wyspie natrafiła na barierę, której być może już nigdy nie przekroczy. Te dwie kartki to koniec marzeń o niezależności - żalił się Yueng Sum, szef Partii Demokratycznej w Hongkongu. Komunistyczne władze Chin udowodniły, że autonomię wyspy odziedziczonej w 1997 r. po Brytyjczykach będą szanowały tylko w takim stopniu, jaki jest dla nich wygodny. Minikonstytucja Hongkongu przewiduje, że po 2007 r., kiedy upłynie kadencja obecnych władz, będzie można przeprowadzić wybory powszechne. Pekin przedstawił własną interpretację konstytucji. Administrator Hongkongu ma przygotować raport, w którym "oceni, czy istnieje potrzeba zmiany metod wyborczych". W praktyce oznacza to, że o wszystkim będzie decydował Pekin. - Teraz będą mogli dowolnie interpretować każde prawo, które, ich zdaniem, jest "demokratycznym wirusem". W ten sposób zasada jeden kraj - dwa systemy została wyrzucona do kosza - tłumaczy Ronny Tong, demokratyczny aktywista z Hongkongu. Stanowisko Pekinu to także ważny sygnał polityczny. Po wyborach prezydenckich na Tajwanie, gdzie na drugą kadencję został wybrany Czen Szui-bian przeciwny dialogowi z Chinami, w Chińskiej Partii Ludowej zdobył przewagę partyjny beton, dla którego "demokratyczny wirus", jakim jest Hongkong, to zagrożenie dla interesów całych Chin.
(GREG)
Kurs Trajkowskiego
Kwestia praw dla mniejszości seksualnych zdominowała ostatnie dni kampanii prezydenckiej w Macedonii. Czterej kandydaci do urzędu po zmarłym tragicznie Borysie Trajkowskim tuż przed wyborami zajęli się "kwestią homoseksualną". Wszyscy zgodnie zadeklarowali "równość dla wszystkich obywateli, niezależnie od orientacji seksualnej". Na czym miałaby polegać - nikt nie chciał sprecyzować. Najprawdopodobniej w drugiej rundzie (a wszystko wskazuje na to, że do niej dojdzie) spotkają się obecny premier Branko Crvenkovski wywodzący się z Socjaldemokratycznego Sojuszu Macedonii i Sako Kedev, kardiolog, parlamentarzysta z prawicowej VMRO-DPMNE. Analitycy dają nieco większe szanse Kedevowi - wyborcy, zmęczeni reformami wprowadzanymi przez socjalistów, mogą poprzeć kandydata opozycji. Jedno jest pewne - nowy prezydent powinien kontynuować prozachodni kurs wprowadzony przez Trajkowskiego.
(DC)
Piramidalny futbol
Egipt buduje kolejną piramidę! Obok piramidy Cheopsa oraz dwóch niższych pamiątek po starożytnym okresie świetności tego państwa wyrośnie piętnastometrowa budowla wzniesiona z kartek papieru, na których Egipcjanie poparli zorganizowanie przez ich kraj piłkarskich mistrzostw świata w 2010 r. Według Ministerstwa Młodości i Sportu, 20 mln Egipcjan opowiada się za tym pomysłem. Międzynarodowa Federacja Piłkarska już dawno zapowiedziała, że za sześć lat mundial odbędzie się w Afryce. Egipt jest uważany za jednego z faworytów, jego silnymi konkurentami są RPA i Maroko. FIFA podejmie decyzję 15 maja.
(WAK)
Więcej możesz przeczytać w 16/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.