Listy od czytelników
Ziemia odebrana
Jako stały czytelnik "Wprost" byłem mile zaskoczony artykułem "Ziemia odebrana" (nr 11), w którym zamieszczono zdjęcie mojego przyjaciela Michała Hochmana - piosenkarza i animatora polskiej kultury w Nowym Jorku, wykonawcy przeboju "Konik na biegunach". Mimo że w 1968 r. komuniści wyrzucili Michała z ojczyzny z dokumentem, w którym stwierdzili, iż jego "posiadacz nie jest obywatelem Polski", nie potrafili zniszczyć w nim polskiego ducha. Michał Hochman jest bardziej przesiąknięty polskością niż większość Polaków mieszkających w USA. Jego dom to prawdziwa przystań dla polskich artystów. On sam chętnie bierze udział w koncertach charytatywnych, m.in. w nowojorskich koncertach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
HENRYK CIOCZEK
Drapieżny pingwin
Artykuł Krzysztofa Trębskiego ("Drapieżny pingwin", nr 14) sugeruje, że oto stajemy w obliczu kolejnej rewolucji w świecie komputerów. Nie wdając się w odwieczne wojny między zwolennikami obu systemów, pragnę zauważyć, że najlepszym sprawdzianem jakości i popularności oprogramowania jest... rynek. Po kilkunastu latach rozwoju Linuksa nie sposób już twierdzić, że Microsoft, wielcy producenci software'u i media sprzysięgły się przeciw środowisku wolnego oprogramowania i pozarynkowymi metodami próbują je unicestwić. To rynek, te setki milionów użytkowników komputerów decydują ostatecznie, że lepiej im się pracuje w Windows. I nietrudno to uzasadnić, bo oferta popularnego oprogramowania dla domowych komputerów jest w tym systemie nieporównanie bogatsza, a w znacznej większości kategorii - po prostu lepsza. Rodzynki w postaci wyśmienitych OpenOffice czy Mozilli nie są w stanie przeważyć szali, bo inaczej świat przestawiałby się gremialnie na Linuksa - jakiż byłby bowiem sens korzystać z płatnego i gorszego oprogramowania dla Windows. Także programiści uznali najwidoczniej, że sławę i pieniądze zdobywa się w środowisku zaoferowanym przez Microsoft, czego dowodzi fakt, że codziennie w serwisach z sharewarem pojawia się dziesięć razy więcej aplikacji dla Windows niż dla Linuksa.
Bez dwóch zdań Linux jest fenomenem na rynku oprogramowania. Im lepiej mu się dzieje, tym bardziej Microsoft musi pracować nad jakością swojego systemu. Chwała i sława wolnemu oprogramowaniu, ale trudno o stały i szybki rozwój świata komputerów bez solidnej podstawy ekonomicznej, jaką jest tak nielubiana przez niektórych "komercja". Wbrew nadtytułowi artykułu w dającej się przewidzieć przyszłości dzieło Thorvaldsa nie zdetronizuje Windows - i będzie to suwerenna decyzja rynku, a nie spisek. Nie sympatie i antypatie powinny decydować o ocenie, lecz widoczne gołym okiem fakty.
PAWEŁ WIMMER
redaktor "PC World Komputer"
Homo lepperus
Bardzo mi się podobał artykuł Pawła Śpiewaka "Homo lepperus" (nr 13), począwszy od znakomitego tytułu, poprzez wybornie przeprowadzone analizy, aż po trafną diagnozę przerażającego fenomenu krajowej Samoobrony. Mam tylko jedną uwagę odnośnie pojęcia "Homo sovieticus", którym posłużył się ksiądz Tischner w swoim eseju i które niejako "spolszczył", pisząc o polskich realiach.Wypada napomknąć, że jego prawdziwym twórcą jest rosyjski filozof, pisarz i dysydent Aleksander Zinowiew, autor m.in. "Przepastnych wyżyn".
GABRIELA SKIBA
Norwegia
Jako stały czytelnik "Wprost" byłem mile zaskoczony artykułem "Ziemia odebrana" (nr 11), w którym zamieszczono zdjęcie mojego przyjaciela Michała Hochmana - piosenkarza i animatora polskiej kultury w Nowym Jorku, wykonawcy przeboju "Konik na biegunach". Mimo że w 1968 r. komuniści wyrzucili Michała z ojczyzny z dokumentem, w którym stwierdzili, iż jego "posiadacz nie jest obywatelem Polski", nie potrafili zniszczyć w nim polskiego ducha. Michał Hochman jest bardziej przesiąknięty polskością niż większość Polaków mieszkających w USA. Jego dom to prawdziwa przystań dla polskich artystów. On sam chętnie bierze udział w koncertach charytatywnych, m.in. w nowojorskich koncertach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
HENRYK CIOCZEK
Drapieżny pingwin
Artykuł Krzysztofa Trębskiego ("Drapieżny pingwin", nr 14) sugeruje, że oto stajemy w obliczu kolejnej rewolucji w świecie komputerów. Nie wdając się w odwieczne wojny między zwolennikami obu systemów, pragnę zauważyć, że najlepszym sprawdzianem jakości i popularności oprogramowania jest... rynek. Po kilkunastu latach rozwoju Linuksa nie sposób już twierdzić, że Microsoft, wielcy producenci software'u i media sprzysięgły się przeciw środowisku wolnego oprogramowania i pozarynkowymi metodami próbują je unicestwić. To rynek, te setki milionów użytkowników komputerów decydują ostatecznie, że lepiej im się pracuje w Windows. I nietrudno to uzasadnić, bo oferta popularnego oprogramowania dla domowych komputerów jest w tym systemie nieporównanie bogatsza, a w znacznej większości kategorii - po prostu lepsza. Rodzynki w postaci wyśmienitych OpenOffice czy Mozilli nie są w stanie przeważyć szali, bo inaczej świat przestawiałby się gremialnie na Linuksa - jakiż byłby bowiem sens korzystać z płatnego i gorszego oprogramowania dla Windows. Także programiści uznali najwidoczniej, że sławę i pieniądze zdobywa się w środowisku zaoferowanym przez Microsoft, czego dowodzi fakt, że codziennie w serwisach z sharewarem pojawia się dziesięć razy więcej aplikacji dla Windows niż dla Linuksa.
Bez dwóch zdań Linux jest fenomenem na rynku oprogramowania. Im lepiej mu się dzieje, tym bardziej Microsoft musi pracować nad jakością swojego systemu. Chwała i sława wolnemu oprogramowaniu, ale trudno o stały i szybki rozwój świata komputerów bez solidnej podstawy ekonomicznej, jaką jest tak nielubiana przez niektórych "komercja". Wbrew nadtytułowi artykułu w dającej się przewidzieć przyszłości dzieło Thorvaldsa nie zdetronizuje Windows - i będzie to suwerenna decyzja rynku, a nie spisek. Nie sympatie i antypatie powinny decydować o ocenie, lecz widoczne gołym okiem fakty.
PAWEŁ WIMMER
redaktor "PC World Komputer"
Homo lepperus
Bardzo mi się podobał artykuł Pawła Śpiewaka "Homo lepperus" (nr 13), począwszy od znakomitego tytułu, poprzez wybornie przeprowadzone analizy, aż po trafną diagnozę przerażającego fenomenu krajowej Samoobrony. Mam tylko jedną uwagę odnośnie pojęcia "Homo sovieticus", którym posłużył się ksiądz Tischner w swoim eseju i które niejako "spolszczył", pisząc o polskich realiach.Wypada napomknąć, że jego prawdziwym twórcą jest rosyjski filozof, pisarz i dysydent Aleksander Zinowiew, autor m.in. "Przepastnych wyżyn".
GABRIELA SKIBA
Norwegia
Więcej możesz przeczytać w 16/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.