Żony i partnerki polskich mafiosów zakamuflowały fortuny mężów.
Casting modelek w warszawskim sądzie? Tak mógł przypuszczać każdy, kto kilka tygodni temu znalazł się przed salą rozpraw, w której toczył się proces tzw. gangu mutantów. Na sądowym korytarzu stało kilkanaście młodych, świetnie ubranych kobiet. Nie były to kandydatki na modelki czy aktorki, lecz żony i dziewczyny sądzonych gangsterów. Każdego dnia stawiały się w komplecie, by zademonstrować swoje oddanie i poparcie. Ich mężowie i partnerzy wsławili się atakiem na policjantów w podwarszawskich Parolach. Zabity został wtedy aspirant Mirosław Żak.
"Policja skarbowa puści gangsterów w skarpetkach, konfiskując ich majątki, nawet jeśli zostały przepisane na żony czy partnerki" - zapowiadał we wrześniu 2002 r. Krzysztof Janik, ówczesny szef MSWiA. Akurat toczył się proces bossów "Pruszkowa". Sprawa dawno się zakończyła, Janik nie jest już ministrem, a żaden pruszkowski gangster nie został puszczony w skarpetkach. - Nie odnaleźliśmy wielkich majątków "Pruszkowa". Żony i partnerki mafiosów zakamuflowały fortuny mężów, polikwidowały konta. Prowadzą własne legalne interesy. Rozliczają się z każdej złotówki należnej fiskusowi - mówi gen. Adam Rapacki, twórca i były szef Centralnego Biura Śledczego. Kobiety mafiosów okazały się sprytniejsze niż aparat ścigania.
Pruszków jak Kamorra
Kiedy szefowie mafii popadają w tarapaty lub trafiają do więzienia, ich miejsce zajmują kobiety, wcześniej wyłączone z interesów przestępczej organizacji - dowodzi najnowsza historia neapolitańskiej kamorry i kalabryjskiej ndranghety. Włoskie organa ścigania, które jeszcze w ubiegłej dekadzie lekceważyły rolę kobiet w mafii, dziś już wiedzą, że żony skazanych bossów podejmują za nich decyzje, opracowują strategię przestępczych interesów i popełniają zbrodnie nie mniej okrutne niż te, których dopuszczali się ich mężowie.
W odwecie za śmierć braci i mężów zamordowanych w mafijnych porachunkach kobiety z przestępczej rodziny Cava ostrzelały trzy lata temu pod Neapolem samochód szefa kamorry Salvatore Graziano. Maria Filippa Messina, żona Antonina Cintorino, skazanego w 1993 r. na dożywocie katańskiego bossa, ściągała haracze, sprowadzała broń z byłej Jugosławii i nękała członków konkurencyjnego klanu (po nieudanym zamachu na konkurencję trafiła do więzienia). Palazzolo, żona Bernarda Provenzano - bossa z Corleone - po aresztowaniu męża zarządzała jego inwestycjami finansowymi, zakładała spółki, w których prała mafijne pieniądze, skupowała nieruchomości. W Polsce żony mafiosów również przez lata pozostawały poza zainteresowaniem policji i prokuratury. Szukając przestępczych fortun, organa ścigania zajęły się kobietami mafii.
Monika Zielińska, czyli spryciara
Monika Zielińska, żona Słowika, jednego z liderów gangu pruszkowskiego, ma 42 lata. Ta niewysoka brunetka jest dyplomowaną pielęgniarką. Karierę zawodową zaczynała jednak w biurze nieruchomości należącym do Wojciecha Paradowskiego, którego "Pruszków" promował na ministra budownictwa. Sama wychowuje czteroletniego syna, bo Słowik siedzi w areszcie. Wygląda jak bizneswoman: pachnie francuską wodą Angel firmy Thierry Mugler, nosi stroje Gaii Matido, pali drogie kubańskie cygara, a jej ulubionym trunkiem jest calvados. Inteligentna i atrakcyjna. Do niedawna jeździła srebrnym mercedesem CLK coupé (z rejestracją "MONI"). Obecnie przesiadła się do służbowego auta agencji nieruchomości, w której oficjalnie pracuje. "Jej uroda powoduje, że często jest podrywana przez facetów. Ilekroć jesteśmy w miejscach publicznych, widzę zainteresowanie, jakie wzbudza" - napisał Słowik o Monice w swojej książce. - Krótka spódniczka, szałowa kreacja, cały korytarz pachniał jej dobrymi perfumami - opowiada funkcjonariusz aresztu przy Rakowieckiej, gdzie zatrzymano Słowika. Wspomina, że łatwo wyprosiła widzenie z mężem, gdy ten przeszedł operację kręgosłupa, choć administracja więzienna rzadko się na to godzi w wypadku tak ważnego przestępcy.
Przed ekstradycją zatrzymanego w Hiszpanii Andrzeja Zielińskiego jego żona wynajęła jednego z najlepszych i najdroższych hiszpańskich adwokatów. - Bardzo sprytna i nad wyraz ostrożna. Jeździliśmy za nią przez pół Europy i nie naprowadziła nas na trop Słowika - mówi oficer CBŚ. Zielińska nie chce mówić o przestępczej działalności męża. - Nigdy nie uwierzę, że mógł popełnić zbrodnię, chociaż nie jest święty, o czym świadczy wyrok, który ma za sobą. Ale wtedy chodziło o kradzież z włamaniem - podkreśla. Twierdzi, że mąż nie zostawił jej wielkich pieniędzy, a oszczędności wydała na adwokatów. - Zanim poznałam Andrzeja, miałam swoje mieszkanie, samochód i pierścionek z brylantem. Pochodzę z zamożnej rodziny kupieckiej i nie potrzebuję pieniędzy męża - mówi. - Monika ma wielki dar zjednywania ludzi i głowę do interesów - ocenia warszawski przedsiębiorca, który niedawno kupił od niej działkę w Aninie.
Policjanci chcieli znaleźć haka na Zielińską, ale nic nie wskórali. Twierdzą, że żona Słowika tak sprytnie zakamuflowała jego majątek, iż nie da się go odnaleźć, a tym bardziej przejąć. To dzięki niej gangster zmienił się z grypsującego recydywisty w biznesmena, ubierającego się w garnitury od Armaniego.
Ewa Niewiadomska, czyli wspólniczka
Podczas gdy partnerki pruszkowskich bossów wodzą za nos organa ścigania, Ewa - żona nieżyjącego już Wiesława Niewiadomskiego (Wariata, zastrzelonego w 1998 r.) - oraz Ludmiła - żona Sylwestra Olejnika ze szczecińskiego gangu Oczka - zajęły miejsce mężów w przestępczych organizacjach. 52-letnia Niewiadomska, szwagierka Dziada, zdaniem policjantów, po śmierci męża przejęła jego narkotykowe interesy. Oskarżono ją o kierowanie grupą przestępczą, zlecenie napadu i pobicia, handel fałszywymi banknotami, produkcję amfetaminy i planowanie zabójstwa Wańki - konkurenta z Pruszkowa. W zakładzie karnym w Grudziądzu odbywa karę 6,5 roku więzienia. - Pewna siebie, z tupetem, doskonale zorientowana w przestępczym biznesie - ocenia Dariusz Janas, były policjant ze stołecznej komendy. Zasiadła na ławie oskarżonych ze swoim szwagrem Henrykiem, domniemanym szefem "Wołomina" (domniemanym, gdyż podczas procesu nie udowodniono mu nawet tego, że nosił pseudonim Dziad). Nie zrzuciła na Dziada winy, choć razem z mężem byli z nim skłóceni.
Karę 5,5 roku więzienia ma już za sobą 48-letnia Ludmiła, żona Sylwestra Olejnika (Sylwka), skazanego m.in. za udział w gangu Oczka, napady w Niemczech i zlecenie zabójstwa Wiktora Fiszmana, szefa białoruskiej mafii, rezydującego w Szczecinie. - Wyrachowana i okrutna. Kiedy ścigaliśmy Sylwka po Europie, ona wydawała huczne przyjęcia dla żon z półświatka. Podejmowała decyzje personalne w grupie, wydawała rozkazy, rozliczała dłużników męża - opowiadają szczecińscy policjanci. Ludmiła, zwana przez znajomych Lilką, oficjalnie handlowała galanterią i prowadziła lombard. Ubierała się w Berlinie i Paryżu. Wpadła na porwaniu dla okupu, gdy negocjowała cenę za uprowadzonego biznesmena. - Kiedy ją aresztowano, ktoś polał kwasem jej partnerkę z lombardu, którą Ludmiła podejrzewała o współpracę z policją - mówi funkcjonariusz CBŚ. Nie udało się skonfiskować majątku Sylwka, bo Ludmiła wszystkie interesy i pieniądze przepisała na figurantów.
Jolanta Niewiadomska, czyli lepiej nie wiedzieć
Kobiety aresztowanych i skazanych szefów cosa nostry do dziś pełnią wyłącznie funkcję strażniczek rodzinnego ogniska. Podczas głośnego procesu w Palermo w 1993 r. skruszony Tomasso Buscetta stwierdził: "Nigdy i niczego nie mów kobiecie na temat cosa nostry. Nawet jedno słowo szepnięte żonie może cię kosztować życie. To nie brak szacunku wobec matki twoich dzieci, ale najwyższa o nią troska". Zgodnie z tą zasadą postępował Henryk Niewiadomski (Dziad) z "Wołomina". Jego żona Jolanta, w przeciwieństwie do swojej młodszej siostry Ewy Niewiadomskiej, nie chciała nic wiedzieć o interesach męża. Obecnie opiekuje się wnukami, dogląda gołębi, które od lat hodował jej mąż, nadzoruje zakład kamieniarski. Mówi, że chce zburzyć trzystumetrowy dom i w tym samym miejscu zbudować coś mniejszego. Jolanta Niewiadomska przyjaźni się z Czesławą Kamińską - wdową po Ceberze, byłym wspólniku Dziada (zginął w 1995 r. od bomby w podwarszawskich Markach). Kryminalna przeszłość Dziada jest dla jego żony tematem tabu: nie czyta prasy z artykułami o przestępczości zorganizowanej, nawet nie przeczytała książki, którą Dziad napisał w więzieniu, o kulisach mafijnych porachunków. Jolanta Niewiadomska jest lubiana i szanowana przez sąsiadów. Ma pięć psów, dwa koty, papugę i gwarka.
Żony z klasą
Do czasu aresztowania bossów "Pruszkowa" ich żony często spotykały się na organizowanych w poszczególnych domach przyjęciach imieninowo-urodzinowych. Razem z mężami wyjeżdżały na Dominikanę czy turecką riwierę. Teraz życie towarzyskie praktycznie zamarło. Małgorzata, żona Ryszarda Pawlika, opiekuje się ciężko chorym mężem, zwolnionym z aresztu z powodu nowotworu. Barbara, żona Jerzego Wieczorka, utrzymuje się głównie z należącej do niej pralni przy Wolskiej w Warszawie. Żona Leszka Danielaka (Wańki) żyje skromnie, przyznając się jedynie do apartamentu przy ulicy Żelaznej w Warszawie. Oficjalnie jedynym majątkiem Wańki (finansującego m.in. liczone w tonach dostawy kolumbijskiej kokainy) był markowy zegarek i garnitury.
Żony przywódców polskiej mafii nie chcą się rozwodzić, gdy ich mężowie trafią za kratki. - Regularnie stawiają się na wszystkie widzenia i uzupełniają stan więziennych kont, z których korzystają ich mężowie podczas zakupów w kantynie - mówi kapitan Luiza Sałapa z Centralnego Zarządu Służby Więziennej. - Zdecydowanie różnią się też od kochanek i żon młodych bandytów: mają prawdziwą klasę, o której mogą pomarzyć długonogie blondynki, naprowadzające policję na trop swoich mężczyzn i ich pieniędzy - zauważa detektyw Krzysztof Rutkowski.
"Policja skarbowa puści gangsterów w skarpetkach, konfiskując ich majątki, nawet jeśli zostały przepisane na żony czy partnerki" - zapowiadał we wrześniu 2002 r. Krzysztof Janik, ówczesny szef MSWiA. Akurat toczył się proces bossów "Pruszkowa". Sprawa dawno się zakończyła, Janik nie jest już ministrem, a żaden pruszkowski gangster nie został puszczony w skarpetkach. - Nie odnaleźliśmy wielkich majątków "Pruszkowa". Żony i partnerki mafiosów zakamuflowały fortuny mężów, polikwidowały konta. Prowadzą własne legalne interesy. Rozliczają się z każdej złotówki należnej fiskusowi - mówi gen. Adam Rapacki, twórca i były szef Centralnego Biura Śledczego. Kobiety mafiosów okazały się sprytniejsze niż aparat ścigania.
Pruszków jak Kamorra
Kiedy szefowie mafii popadają w tarapaty lub trafiają do więzienia, ich miejsce zajmują kobiety, wcześniej wyłączone z interesów przestępczej organizacji - dowodzi najnowsza historia neapolitańskiej kamorry i kalabryjskiej ndranghety. Włoskie organa ścigania, które jeszcze w ubiegłej dekadzie lekceważyły rolę kobiet w mafii, dziś już wiedzą, że żony skazanych bossów podejmują za nich decyzje, opracowują strategię przestępczych interesów i popełniają zbrodnie nie mniej okrutne niż te, których dopuszczali się ich mężowie.
W odwecie za śmierć braci i mężów zamordowanych w mafijnych porachunkach kobiety z przestępczej rodziny Cava ostrzelały trzy lata temu pod Neapolem samochód szefa kamorry Salvatore Graziano. Maria Filippa Messina, żona Antonina Cintorino, skazanego w 1993 r. na dożywocie katańskiego bossa, ściągała haracze, sprowadzała broń z byłej Jugosławii i nękała członków konkurencyjnego klanu (po nieudanym zamachu na konkurencję trafiła do więzienia). Palazzolo, żona Bernarda Provenzano - bossa z Corleone - po aresztowaniu męża zarządzała jego inwestycjami finansowymi, zakładała spółki, w których prała mafijne pieniądze, skupowała nieruchomości. W Polsce żony mafiosów również przez lata pozostawały poza zainteresowaniem policji i prokuratury. Szukając przestępczych fortun, organa ścigania zajęły się kobietami mafii.
Monika Zielińska, czyli spryciara
Monika Zielińska, żona Słowika, jednego z liderów gangu pruszkowskiego, ma 42 lata. Ta niewysoka brunetka jest dyplomowaną pielęgniarką. Karierę zawodową zaczynała jednak w biurze nieruchomości należącym do Wojciecha Paradowskiego, którego "Pruszków" promował na ministra budownictwa. Sama wychowuje czteroletniego syna, bo Słowik siedzi w areszcie. Wygląda jak bizneswoman: pachnie francuską wodą Angel firmy Thierry Mugler, nosi stroje Gaii Matido, pali drogie kubańskie cygara, a jej ulubionym trunkiem jest calvados. Inteligentna i atrakcyjna. Do niedawna jeździła srebrnym mercedesem CLK coupé (z rejestracją "MONI"). Obecnie przesiadła się do służbowego auta agencji nieruchomości, w której oficjalnie pracuje. "Jej uroda powoduje, że często jest podrywana przez facetów. Ilekroć jesteśmy w miejscach publicznych, widzę zainteresowanie, jakie wzbudza" - napisał Słowik o Monice w swojej książce. - Krótka spódniczka, szałowa kreacja, cały korytarz pachniał jej dobrymi perfumami - opowiada funkcjonariusz aresztu przy Rakowieckiej, gdzie zatrzymano Słowika. Wspomina, że łatwo wyprosiła widzenie z mężem, gdy ten przeszedł operację kręgosłupa, choć administracja więzienna rzadko się na to godzi w wypadku tak ważnego przestępcy.
Przed ekstradycją zatrzymanego w Hiszpanii Andrzeja Zielińskiego jego żona wynajęła jednego z najlepszych i najdroższych hiszpańskich adwokatów. - Bardzo sprytna i nad wyraz ostrożna. Jeździliśmy za nią przez pół Europy i nie naprowadziła nas na trop Słowika - mówi oficer CBŚ. Zielińska nie chce mówić o przestępczej działalności męża. - Nigdy nie uwierzę, że mógł popełnić zbrodnię, chociaż nie jest święty, o czym świadczy wyrok, który ma za sobą. Ale wtedy chodziło o kradzież z włamaniem - podkreśla. Twierdzi, że mąż nie zostawił jej wielkich pieniędzy, a oszczędności wydała na adwokatów. - Zanim poznałam Andrzeja, miałam swoje mieszkanie, samochód i pierścionek z brylantem. Pochodzę z zamożnej rodziny kupieckiej i nie potrzebuję pieniędzy męża - mówi. - Monika ma wielki dar zjednywania ludzi i głowę do interesów - ocenia warszawski przedsiębiorca, który niedawno kupił od niej działkę w Aninie.
Policjanci chcieli znaleźć haka na Zielińską, ale nic nie wskórali. Twierdzą, że żona Słowika tak sprytnie zakamuflowała jego majątek, iż nie da się go odnaleźć, a tym bardziej przejąć. To dzięki niej gangster zmienił się z grypsującego recydywisty w biznesmena, ubierającego się w garnitury od Armaniego.
Ewa Niewiadomska, czyli wspólniczka
Podczas gdy partnerki pruszkowskich bossów wodzą za nos organa ścigania, Ewa - żona nieżyjącego już Wiesława Niewiadomskiego (Wariata, zastrzelonego w 1998 r.) - oraz Ludmiła - żona Sylwestra Olejnika ze szczecińskiego gangu Oczka - zajęły miejsce mężów w przestępczych organizacjach. 52-letnia Niewiadomska, szwagierka Dziada, zdaniem policjantów, po śmierci męża przejęła jego narkotykowe interesy. Oskarżono ją o kierowanie grupą przestępczą, zlecenie napadu i pobicia, handel fałszywymi banknotami, produkcję amfetaminy i planowanie zabójstwa Wańki - konkurenta z Pruszkowa. W zakładzie karnym w Grudziądzu odbywa karę 6,5 roku więzienia. - Pewna siebie, z tupetem, doskonale zorientowana w przestępczym biznesie - ocenia Dariusz Janas, były policjant ze stołecznej komendy. Zasiadła na ławie oskarżonych ze swoim szwagrem Henrykiem, domniemanym szefem "Wołomina" (domniemanym, gdyż podczas procesu nie udowodniono mu nawet tego, że nosił pseudonim Dziad). Nie zrzuciła na Dziada winy, choć razem z mężem byli z nim skłóceni.
Karę 5,5 roku więzienia ma już za sobą 48-letnia Ludmiła, żona Sylwestra Olejnika (Sylwka), skazanego m.in. za udział w gangu Oczka, napady w Niemczech i zlecenie zabójstwa Wiktora Fiszmana, szefa białoruskiej mafii, rezydującego w Szczecinie. - Wyrachowana i okrutna. Kiedy ścigaliśmy Sylwka po Europie, ona wydawała huczne przyjęcia dla żon z półświatka. Podejmowała decyzje personalne w grupie, wydawała rozkazy, rozliczała dłużników męża - opowiadają szczecińscy policjanci. Ludmiła, zwana przez znajomych Lilką, oficjalnie handlowała galanterią i prowadziła lombard. Ubierała się w Berlinie i Paryżu. Wpadła na porwaniu dla okupu, gdy negocjowała cenę za uprowadzonego biznesmena. - Kiedy ją aresztowano, ktoś polał kwasem jej partnerkę z lombardu, którą Ludmiła podejrzewała o współpracę z policją - mówi funkcjonariusz CBŚ. Nie udało się skonfiskować majątku Sylwka, bo Ludmiła wszystkie interesy i pieniądze przepisała na figurantów.
Jolanta Niewiadomska, czyli lepiej nie wiedzieć
Kobiety aresztowanych i skazanych szefów cosa nostry do dziś pełnią wyłącznie funkcję strażniczek rodzinnego ogniska. Podczas głośnego procesu w Palermo w 1993 r. skruszony Tomasso Buscetta stwierdził: "Nigdy i niczego nie mów kobiecie na temat cosa nostry. Nawet jedno słowo szepnięte żonie może cię kosztować życie. To nie brak szacunku wobec matki twoich dzieci, ale najwyższa o nią troska". Zgodnie z tą zasadą postępował Henryk Niewiadomski (Dziad) z "Wołomina". Jego żona Jolanta, w przeciwieństwie do swojej młodszej siostry Ewy Niewiadomskiej, nie chciała nic wiedzieć o interesach męża. Obecnie opiekuje się wnukami, dogląda gołębi, które od lat hodował jej mąż, nadzoruje zakład kamieniarski. Mówi, że chce zburzyć trzystumetrowy dom i w tym samym miejscu zbudować coś mniejszego. Jolanta Niewiadomska przyjaźni się z Czesławą Kamińską - wdową po Ceberze, byłym wspólniku Dziada (zginął w 1995 r. od bomby w podwarszawskich Markach). Kryminalna przeszłość Dziada jest dla jego żony tematem tabu: nie czyta prasy z artykułami o przestępczości zorganizowanej, nawet nie przeczytała książki, którą Dziad napisał w więzieniu, o kulisach mafijnych porachunków. Jolanta Niewiadomska jest lubiana i szanowana przez sąsiadów. Ma pięć psów, dwa koty, papugę i gwarka.
Żony z klasą
Do czasu aresztowania bossów "Pruszkowa" ich żony często spotykały się na organizowanych w poszczególnych domach przyjęciach imieninowo-urodzinowych. Razem z mężami wyjeżdżały na Dominikanę czy turecką riwierę. Teraz życie towarzyskie praktycznie zamarło. Małgorzata, żona Ryszarda Pawlika, opiekuje się ciężko chorym mężem, zwolnionym z aresztu z powodu nowotworu. Barbara, żona Jerzego Wieczorka, utrzymuje się głównie z należącej do niej pralni przy Wolskiej w Warszawie. Żona Leszka Danielaka (Wańki) żyje skromnie, przyznając się jedynie do apartamentu przy ulicy Żelaznej w Warszawie. Oficjalnie jedynym majątkiem Wańki (finansującego m.in. liczone w tonach dostawy kolumbijskiej kokainy) był markowy zegarek i garnitury.
Żony przywódców polskiej mafii nie chcą się rozwodzić, gdy ich mężowie trafią za kratki. - Regularnie stawiają się na wszystkie widzenia i uzupełniają stan więziennych kont, z których korzystają ich mężowie podczas zakupów w kantynie - mówi kapitan Luiza Sałapa z Centralnego Zarządu Służby Więziennej. - Zdecydowanie różnią się też od kochanek i żon młodych bandytów: mają prawdziwą klasę, o której mogą pomarzyć długonogie blondynki, naprowadzające policję na trop swoich mężczyzn i ich pieniędzy - zauważa detektyw Krzysztof Rutkowski.
Więcej możesz przeczytać w 16/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.