Leonardo da Vinci sypiał po 15 minut co cztery godziny. Winston Churchill, John F. Kennedy i Napoleon Bonaparte na sen przeznaczali od czterech do sześciu godzin na dobę. Uczeni i wynalazcy Thomas Edison i Nikola Tes-la przekonywali, że człowiek, który śpi osiem godzin lub dłużej, jest chorowity i mało kreatywny. Potwierdzają to najnowsze badania - pozostawanie w łóżku dłużej niż osiem godzin grozi nawet przedwczes-ną śmiercią!
Najdłużej żyją ci, którzy śpią siedem godzin na dobę
Michał Skalski: "Kiedy ktoś cierpi na zaburzenia oddychania, jego organizm spłyca sen. W efekcie pacjent śpi nawet dziesięć godzin, a i tak wstaje niewyspany"
- Możemy bez obawy przeznaczyć na sen sześć i pół godziny, to wystarczy, by utrzymać organizm w dobrej kondycji. Nawet ludzie śpiący pięć godzin na dobę nie muszą się martwić, jeśli po przebudzeniu czują się wyspani - mówi "Wprost" prof. Daniel F. Kripke z University of California w San Diego, który badał zależność między długością snu a długością życia.
Zegar Morfeusza
Właściwie nikt dotychczas nie zajmował się zagrożeniami dla zdrowia związanymi ze zbyt długim snem, bo w Europie i Stanach Zjednoczonych większość badań nad zaburzeniami snu finansują producenci środków nasennych. - A im większy strach przed bezsennością, tym większy popyt na ich produkty. Dlatego większość badań koncentruje się na zagrożeniach wynikających ze zbyt krótkiego snu - przekonuje prof. Kripke.
Uczony przeanalizował długość snu u ponad miliona osób w wieku od 30 lat do 102 lat. Z jego ustaleń wynika, że najdłużej żyją ci, którzy śpią siedem godzin na dobę. U ludzi pozostających w łóżku osiem godzin i dłużej ryzyko zgonu w ciągu sześciu lat jest dwunastokrotnie większe niż u osób śpiących siedem godzin. Nawet ci, którzy w ciągu doby przesypiają zaledwie pięć godzin, najczęściej żyją dłużej niż ludzie pozostający w objęciach Morfeusza osiem i więcej godzin.
Coraz więcej ekspertyz potwierdza wyniki analiz prof. Kripkego. Amerykańskie badania Nurses Health Study wykazały, że krótki sen jest zdrowy, a znaczący wzrost śmiertelności notuje się dopiero u osób śpiących mniej niż 4,5 godziny na dobę. Z kolei japońscy naukowcy Akiko Tamakoshi i Yoshiyuki Ohno ustalili (w ramach badania JACC), że optymalna długość snu to dla mężczyzn 7 godzin 58 minut, a dla kobiet 7 godzin 12 minut.
Ludzie, którzy śpią zbyt długo, skarżą się na zaburzenia snu równie często, jak osoby śpiące wyjątkowo krótko - wynika z obserwacji, których wyniki zaprezentowano w najnowszym numerze pis-ma "Psychosomatic Medicine". - Sen powyżej ośmiu godzin na dobę jest związany z problemami z zasypianiem, częs-tym budzeniem się w nocy oraz poczuciem zmęczenia po przebudzeniu i sennością w ciągu dnia - mówi Michael Grandner z University of California w San Diego, autor badań. Osoby, które uwielbiają się wylegiwać w łóżku, mogą chorować na hipersomnię. To drugie po bezsenności najczęściej występujące zaburzenie snu.
Na bezdechu po czterdziestce
Wydłużenie snu wiąże się często z tzw. zespołem bezdechu sennego (jest jednym z jego pierwszych objawów klinicznych). Bezdech senny to okresowe, trwające do dziesięciu sekund zatrzymanie oddechu podczas snu, mające często podłoże neurologiczne. - Kiedy pacjent cierpi na zaburzenia oddychania, głębszy sen grozi wstrzymaniem oddechu. Organizm broni się przed tym, spłycając sen i zwiększając napięcie mięśniowe. W efekcie sen wydłuża się nawet do dziesięciu godzin, a i tak pacjent wstaje niewyspany - mówi dr Michał Skalski z Pracowni Leczenia Zaburzeń Snu przy Akademii Medycznej w Warszawie.
Nocne zaburzenia oddechu można podejrzewać u otyłej osoby po czterdziestce, która nagle zaczęła znacznie dłużej sypiać. Innym powodem wydłużania czasu przeznaczonego na sen, określanego często mianem snu nie regenerującego (odczuwa się po nim zmęczenie), mogą być schorzenia psychiczne. - Pierwszym objawem depresji jest bezsenność, ale w niektórych przypadkach świadczy o niej także nadmierna senność. 50 proc. pacjentów z depresją budzi się w nocy, ale 20 proc. musi spać dwanaście godzin na dobę - mówi dr Skalski. Warto również pamiętać, że spłycenie snu może być spowodowane schorzeniami fizycznymi. Pacjent spędza w łóżku kilkanaście godzin, uzupełniając nocne niedobory snu drzemkami w ciągu dnia.
Nawet kilkunastominutowe drzemki pozwalają zregenerować siły. Ich miłoś-nikiem był Salvador Dali, który zasypiał w fotelu, trzymając w ręku łyżeczkę nad metalową tacą. Kiedy zapadał w głęboki sen, upuszczał łyżeczkę, a hałas, który powodowała, budził go. Zdarza się jednak, że osoby cierpiące na hipersomnię usypiają w trakcie wykonywania codziennych zajęć. 32 proc. Polaków, przyznaje, że zdarza im się zasypiać przed telewizorem. Aż 5 proc. zasnęło podczas prowadzenia samochodu, 4 proc. podczas rozmowy, a 2 proc. przy posiłku - wynika z badań przeprowadzonych przez PTBS i CBOS.
Ryzyko śpiocha
Zbyt płytki sen może zaburzać równowagę hormonalną, zwiększając ryzyko wystąpienia choroby nowotworowej - wynika z badań uczonych ze Stanford University School of Medicine. Podczas głębokiego snu wzrasta poziom melatoniny należącej do przeciwutleniaczy, które chronią przed rakiem, zwalczając tzw. wolne rodniki. U kobiet melatonina zmniejsza produkcję estrogenu, którego wysoki poziom sprzyja rozwojowi choroby nowotworowej piersi i jajników (szczególnie wysoki poziom estrogenu występuje u kobiet pracujących w systemie zmianowym, u których zaburzony jest cykl dobowy).
U pacjentów cierpiących z powodu bezsenności diagnozuje się dwa razy więcej chorób somatycznych niż u innych osób, dwa razy częściej stwierdza się u nich nadciśnienie tętnicze i choroby serca. Bezsenność może być jedną z przyczyn epidemii cukrzycy - twierdzi dr Eve Van Cauter z University of Chicago. Badania przeprowadzone pod jej kierunkiem wykazały, że znaczne skrócenie snu dobowego prowadzi do zmian w metabolizmie glukozy. Przewlekły niedobór snu może także wywoływać reakcje zapalne zwiększające między innymi ryzyko wystąpienia chorób serca - wynika z badań przeprowadzonych przez Alexandrosa N. Vgontzasa z Pennsyl-vania State University.
- Krótki sen to jednak nie to samo co bezsenność. I nie musi on stanowić zagrożenia dla zdrowia - przestrzega prof. Kripke. Niechęć do wylegiwania się pod kołdrą nie wiąże się wcale z większym ryzykiem zawału. Przeciwnie, być może właśnie dzięki temu zawału uda nam się uniknąć.
ŚPIĘ... |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 16/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.