Polskiej republiki sowieckiej nie było tylko dlatego, że nie chciał jej sam Stalin W interesie państwa [ZSRR - przyp. autora] musimy podjąć pewne konieczne kroki (...) W Polsce trzeba koniecznie rozpalić wojnę partyzancką. Oprócz efektu wojskowego spowoduje to pożądane wydatki ludności polskiej na dzieło walki z niemieckimi okupantami i spowoduje, że Polakom nie uda się zachować swoich sił" - napisał w 1943 r. Pantielejmon Ponomarienko, szef Centralnego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, w tajnym memoriale sporządzonym dla ścisłego kierownictwa ZSRR. Polityka Związku Radzieckiego wobec Polski była już wówczas jasno określona. Wiele miesięcy przed głębokim kryzysem w stosunkach polsko-sowieckich, wywołanym opublikowaniem przez Niemców informacji o zbrodni katyńskiej, Moskwa nie była już zainteresowana porozumieniem z Polską i wspólnym pokonaniem Niemiec. Kreml interesowała głównie skala potencjalnego oporu przy zajmowaniu Polski przez siły zbrojne ZSRR. Sowieci chcieli rękami Niemców wyniszczyć społeczeństwo polskie tak, by nie było ono zdolne do obrony po wkroczeniu do kraju Armii Czerwonej.
Wyzwoleni dla komunizmu
Józef Stalin nie chciał jednak wprowadzać w Polsce komunizmu takimi samymi metodami, jakimi uczynił to w latach 1939-1941 na kresach. W 1944 r. armie Stalina dopiero przystępowały do zajmowania Europy Środkowej i Wschodniej, która - według ustaleń "wielkiej trójki" (USA, Wielka Brytania i Związek Radziecki) - miała zostać wyzwolona przez ZSRR. Otwarte instalowanie w Polsce czerwonej dyktatury zbyt wcześnie odsłaniałoby zamiary Kremla.
Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej w miejsce rozwiązanej w 1938 r. Komunistycznej Partii Polski Moskwa utworzyła Polską Partię Robotniczą (PPR). Nowa partia - tak jak wcześniej KPP - była agenturą reprezentującą sowieckie interesy w Polsce. PPR i jej zbrojne przybudówki - Gwardia Ludowa i Armia Ludowa - nie tylko intensywnie rozpracowywały polską konspirację niepodległościową, lecz także zwalczały jej członków: czy to przez fizyczną likwidację, czy to poprzez denuncjowanie ich gestapo. Takimi metodami "oczyszczano grunt" i przygotowywano teren pod przyszłe działania NKWD. Ale jesienią 1943 r. niemieckie represje spowodowały poważny kryzys w kierownictwie PPR. Po aresztowaniu sekretarza partii Pinkusa vel Pawła Findera oraz Małgorzaty Fornalskiej odpowiedzialnej za wywiad NKWD łączność centrali z Warszawą została zerwana. Kolejnym sekretarzem partii został Władysław Gomułka - Wiesław. Wprawdzie nowe kierownictwo było oddane Moskwie nie mniej niż wszystkie poprzednie, ale brak bezpośredniej łączności z centralą spowodował wiele napięć i nieporozumień na linii Moskwa - PPR.
Pluralizm monopartyjny
Jesienią 1943 r. Władysław Gomułka wpadł na pomysł utworzenia Krajowej Rady Narodowej (KRN). W zamyśle autora ów organ władzy miał stanowić przeciwwagę dla organów Polskiego Państwa Podziemnego i po wkroczeniu Sowietów przejąć władzę w kraju. Podczas konsultacji z Moskwą w tej sprawie ówczesny sekretarz partii Finder został jednak aresztowany. Gomułka myślał, że przed aresztowaniem Finder uzyskał zgodę Moskwy na realizację projektu. Akceptacji centrali jednak nie było. Gomułka, nie wiedząc o tym, w noc sylwestrową 1943 r. doprowadził do powołania KRN. Wprawdzie KRN nie uzyskała poparcia społecznego, ale działania propagandowe prowadzone pod tym szyldem przez komunistów w Warszawie wywołały konsternację Kremla. Wiosną 1944 r. w Moskwie liczono się z tym, że po aresztowaniach z jesieni 1943 r. Niemcy wprowadzili do kierownictwa PPR prowokatorów.
Brak stałej łączności z centralą oraz wyraźny brak zaufania Kremla do KRN spowodowały, że wiosną 1944 r. Gomułka wysłał do Moskwy delegację rady. Po przejściu linii frontu delegacja poinformowała sowieckich przedstawicieli o celach działań KRN i przedstawiła wizje Gomułki. PPR-owcy chcieli, by po wkroczeniu Sowietów do Polski KRN powołała wielopartyjny rząd, który objąłby władzę w kraju. Ów pluralizm polityczny miał być mistyfikacją: role socjalistów, ludowców i demokratów mieli odgrywać współpracownicy PPR lub podstawieni komuniści.
Stawka na agentów
Wiele wskazuje na to, że do czerwca 1944 r. Moskwa liczyła, że uda jej się wymusić uległość rządu polskiego i sprowadzić go do roli wasala uginającego się pod presją ZSRR i jego brytyjskich sojuszników. Oficjalnie dyplomacja sowiecka domagała się rekonstrukcji rządu przez usunięcie kilku "reakcyjnych" ministrów. Nie ma jednak większych wątpliwości, że gdyby władze polskie uległy presji Moskwy, żądania wciąż by rosły. Po rekonstrukcji w skład rządu wchodziliby ludzie skłonni działać na warunkach podyktowanych przez ZSRR lub agenci NKWD. Tych ostatnich nie brakowało ani w rządzie polskim w Londynie (było ich tu co najmniej dwóch: ps. Henryk i ps. Ogrodnik), ani wśród lansowanych przez Moskwę "polskich demokratów", takich jak Oskar Lange, ekonomista z USA, agent Zarządu Wywiadu NKWD, ps. Friend. Twarde stanowisko premiera RP Stanisława Mikołajczyka w rozmowach z Sowietami w ostateczności doprowadziło jednak do odrzucenia żądań Moskwy. Z jednej strony rozwiązywało to Kremlowi ręce, z drugiej - zmuszało do szukania innych rozwiązań spraw polskich. Stalin musiał podjąć decyzję: co dalej?
Trzeci garnitur awanturników
23 czerwca 1944 r. na froncie wschodnim ruszyła kolejna ofensywa sowiecka, mająca doprowadzić do zajęcia środkowej Polski. Co najmniej od kilku dni trwały przygotowania do stworzenia nowej Polski. Stalin chciał, żeby nowe władze sprawiały wrażenie reprezentujących różne odłamy społeczeństwa. Legitymację dla takiej władzy - nie było przecież możliwości podporządkowania rządu londyńskiego - stanowiło odwołanie się do KRN, którą propaganda sowiecka przedstawiała jako krajową inicjatywę Polaków. "Uznając" jurysdykcję KRN, Stalin udawał, że swoje problemy Polacy rozwiązują sami. W liście do Churchilla napisał: "Nie chcemy i nie będziemy tworzyć własnej administracji na terytorium Polski, bo nie chcemy się wtrącać do wewnętrznych spraw Polski. (...) Dlatego też uznaliśmy za konieczne nawiązać kontakt z Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego, niedawno utworzonym przez Radę Narodową Polski, która ukonstytuowała się w Warszawie w końcu ubiegłego roku z przedstawicieli demokratycznych partii i grup".
Stalin kłamał. To on zadecydował o kształcie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN), który w sowieckiej propagandzie zaistniał 22 lipca 1944 r. Fałszywa była też informacja, że PKWN został powołany przez KRN. Jej przewodniczący Bolesław Bierut przebywał wtedy w Warszawie i - jak reszta członków kierownictwa PPR - dowiedział się o powołaniu PKWN z sowieckiego radia.
W skład PKWN weszli głównie działacze trzeciego garnituru, bardziej znani ze skandali i politycznego awanturnictwa niż z działalności politycznej. Przewodniczącym komitetu został Edward Osóbka-Morawski. Oficjalnie reprezentował Robotniczą Partię Polskich Socjalistów, choć został z niej wyrzucony za kradzież maszyny do pisania i polityczne awantury. Innego członka PKWN przed wojną wyrzucono za plagiat z Polskiej Akademii Literatury. Jeszcze inny - jak donosiła konspiracyjna prasa - ponoć przed wojną próbował ukraść z restauracji sejmowej srebrne widelce. Zasługi wszystkich członków PKWN przebijał Michał Łyżwiński vel Żymierski. Przed wojną zdegradowany i wtrącony do więzienia za malwersacje w latach 30. został agentem wywiadu Sowietów. Według powojennych rewelacji Józefa Światły, miał też współpracować z gestapo. W 1944 r., przebrany w mundur polskiego generała, w sam raz nadawał się na szefa resortu obrony PKWN.
W skład owego "organu władzy" weszli też inni komuniści (jak Wanda Wasilewska i Stanisław Radkiewicz) oraz ludzie sterroryzowani przez NKWD (jak Andrzej Witos czy Emil Sommerstein).
Na ziemiach polskich przedstawiciele PKWN pojawili się 27 lipca 1944 r. Wcześniej w Moskwie podpisali dokumenty, w których godzili się na obecną granicę wschodnią Polski i oddali pod jurysdykcję sowieckiego "wymiaru sprawiedliwości" polskich obywateli. To właśnie na mocy tych porozumień Sowieci porwali przywódców państwa podziemnego sądzonych w procesie szesnastu.
Po zaspokojeniu podstawowych roszczeń terytorialnych i zapewnieniu możliwości swobodnych działań w Polsce Stalin wyprawił bankiet dla członków PKWN. W końcu odtransportowano ich do Polski. Andrzej Witos wspominał, że był pełen obaw co do losu komitetu: "Wystarczyłoby stu, a nawet mniej śmiałych ludzi, (...) aby PKWN wraz z ochroną w ciągu godziny zlikwidować".
Najpierw PKWN-owcy dotarli do Chełma. Tu próbowali organizować wiec. Przemawiali Osóbka-Morawski i Bolesław Drobner, ale nikt nie chciał ich słuchać. Po kilku dniach PKWN-owcy wyjechali do Lublina. Tu wszystko przebiegło sprawniej. Polskie władze zostały usunięte przez Sowietów i w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. rozpoczęły się rządy PKWN. Rzeczywista władza w Polsce spoczywała jednak w rękach Moskwy.
W wypowiedziach niektórych historyków i dziś pojawia się czasem teza, że gdyby nie komuniści tworzący KRN i PKWN, skłonni współpracować z Moskwą w tak trudnych, narzuconych warunkach, rzeczywistość byłaby jeszcze gorsza, a Polska zostałaby włączona do ZSRR. Twierdzenia takie nie mają poważniejszych podstaw naukowych. To Kreml utworzył PKWN i narzucił rozwiązania polskich spraw miejscowym komunistom. Polskiej republiki sowieckiej nie było tylko dlatego, że nie chciał jej sam Stalin.
Józef Stalin nie chciał jednak wprowadzać w Polsce komunizmu takimi samymi metodami, jakimi uczynił to w latach 1939-1941 na kresach. W 1944 r. armie Stalina dopiero przystępowały do zajmowania Europy Środkowej i Wschodniej, która - według ustaleń "wielkiej trójki" (USA, Wielka Brytania i Związek Radziecki) - miała zostać wyzwolona przez ZSRR. Otwarte instalowanie w Polsce czerwonej dyktatury zbyt wcześnie odsłaniałoby zamiary Kremla.
Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej w miejsce rozwiązanej w 1938 r. Komunistycznej Partii Polski Moskwa utworzyła Polską Partię Robotniczą (PPR). Nowa partia - tak jak wcześniej KPP - była agenturą reprezentującą sowieckie interesy w Polsce. PPR i jej zbrojne przybudówki - Gwardia Ludowa i Armia Ludowa - nie tylko intensywnie rozpracowywały polską konspirację niepodległościową, lecz także zwalczały jej członków: czy to przez fizyczną likwidację, czy to poprzez denuncjowanie ich gestapo. Takimi metodami "oczyszczano grunt" i przygotowywano teren pod przyszłe działania NKWD. Ale jesienią 1943 r. niemieckie represje spowodowały poważny kryzys w kierownictwie PPR. Po aresztowaniu sekretarza partii Pinkusa vel Pawła Findera oraz Małgorzaty Fornalskiej odpowiedzialnej za wywiad NKWD łączność centrali z Warszawą została zerwana. Kolejnym sekretarzem partii został Władysław Gomułka - Wiesław. Wprawdzie nowe kierownictwo było oddane Moskwie nie mniej niż wszystkie poprzednie, ale brak bezpośredniej łączności z centralą spowodował wiele napięć i nieporozumień na linii Moskwa - PPR.
Pluralizm monopartyjny
Jesienią 1943 r. Władysław Gomułka wpadł na pomysł utworzenia Krajowej Rady Narodowej (KRN). W zamyśle autora ów organ władzy miał stanowić przeciwwagę dla organów Polskiego Państwa Podziemnego i po wkroczeniu Sowietów przejąć władzę w kraju. Podczas konsultacji z Moskwą w tej sprawie ówczesny sekretarz partii Finder został jednak aresztowany. Gomułka myślał, że przed aresztowaniem Finder uzyskał zgodę Moskwy na realizację projektu. Akceptacji centrali jednak nie było. Gomułka, nie wiedząc o tym, w noc sylwestrową 1943 r. doprowadził do powołania KRN. Wprawdzie KRN nie uzyskała poparcia społecznego, ale działania propagandowe prowadzone pod tym szyldem przez komunistów w Warszawie wywołały konsternację Kremla. Wiosną 1944 r. w Moskwie liczono się z tym, że po aresztowaniach z jesieni 1943 r. Niemcy wprowadzili do kierownictwa PPR prowokatorów.
Brak stałej łączności z centralą oraz wyraźny brak zaufania Kremla do KRN spowodowały, że wiosną 1944 r. Gomułka wysłał do Moskwy delegację rady. Po przejściu linii frontu delegacja poinformowała sowieckich przedstawicieli o celach działań KRN i przedstawiła wizje Gomułki. PPR-owcy chcieli, by po wkroczeniu Sowietów do Polski KRN powołała wielopartyjny rząd, który objąłby władzę w kraju. Ów pluralizm polityczny miał być mistyfikacją: role socjalistów, ludowców i demokratów mieli odgrywać współpracownicy PPR lub podstawieni komuniści.
Stawka na agentów
Wiele wskazuje na to, że do czerwca 1944 r. Moskwa liczyła, że uda jej się wymusić uległość rządu polskiego i sprowadzić go do roli wasala uginającego się pod presją ZSRR i jego brytyjskich sojuszników. Oficjalnie dyplomacja sowiecka domagała się rekonstrukcji rządu przez usunięcie kilku "reakcyjnych" ministrów. Nie ma jednak większych wątpliwości, że gdyby władze polskie uległy presji Moskwy, żądania wciąż by rosły. Po rekonstrukcji w skład rządu wchodziliby ludzie skłonni działać na warunkach podyktowanych przez ZSRR lub agenci NKWD. Tych ostatnich nie brakowało ani w rządzie polskim w Londynie (było ich tu co najmniej dwóch: ps. Henryk i ps. Ogrodnik), ani wśród lansowanych przez Moskwę "polskich demokratów", takich jak Oskar Lange, ekonomista z USA, agent Zarządu Wywiadu NKWD, ps. Friend. Twarde stanowisko premiera RP Stanisława Mikołajczyka w rozmowach z Sowietami w ostateczności doprowadziło jednak do odrzucenia żądań Moskwy. Z jednej strony rozwiązywało to Kremlowi ręce, z drugiej - zmuszało do szukania innych rozwiązań spraw polskich. Stalin musiał podjąć decyzję: co dalej?
Trzeci garnitur awanturników
23 czerwca 1944 r. na froncie wschodnim ruszyła kolejna ofensywa sowiecka, mająca doprowadzić do zajęcia środkowej Polski. Co najmniej od kilku dni trwały przygotowania do stworzenia nowej Polski. Stalin chciał, żeby nowe władze sprawiały wrażenie reprezentujących różne odłamy społeczeństwa. Legitymację dla takiej władzy - nie było przecież możliwości podporządkowania rządu londyńskiego - stanowiło odwołanie się do KRN, którą propaganda sowiecka przedstawiała jako krajową inicjatywę Polaków. "Uznając" jurysdykcję KRN, Stalin udawał, że swoje problemy Polacy rozwiązują sami. W liście do Churchilla napisał: "Nie chcemy i nie będziemy tworzyć własnej administracji na terytorium Polski, bo nie chcemy się wtrącać do wewnętrznych spraw Polski. (...) Dlatego też uznaliśmy za konieczne nawiązać kontakt z Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego, niedawno utworzonym przez Radę Narodową Polski, która ukonstytuowała się w Warszawie w końcu ubiegłego roku z przedstawicieli demokratycznych partii i grup".
Stalin kłamał. To on zadecydował o kształcie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN), który w sowieckiej propagandzie zaistniał 22 lipca 1944 r. Fałszywa była też informacja, że PKWN został powołany przez KRN. Jej przewodniczący Bolesław Bierut przebywał wtedy w Warszawie i - jak reszta członków kierownictwa PPR - dowiedział się o powołaniu PKWN z sowieckiego radia.
W skład PKWN weszli głównie działacze trzeciego garnituru, bardziej znani ze skandali i politycznego awanturnictwa niż z działalności politycznej. Przewodniczącym komitetu został Edward Osóbka-Morawski. Oficjalnie reprezentował Robotniczą Partię Polskich Socjalistów, choć został z niej wyrzucony za kradzież maszyny do pisania i polityczne awantury. Innego członka PKWN przed wojną wyrzucono za plagiat z Polskiej Akademii Literatury. Jeszcze inny - jak donosiła konspiracyjna prasa - ponoć przed wojną próbował ukraść z restauracji sejmowej srebrne widelce. Zasługi wszystkich członków PKWN przebijał Michał Łyżwiński vel Żymierski. Przed wojną zdegradowany i wtrącony do więzienia za malwersacje w latach 30. został agentem wywiadu Sowietów. Według powojennych rewelacji Józefa Światły, miał też współpracować z gestapo. W 1944 r., przebrany w mundur polskiego generała, w sam raz nadawał się na szefa resortu obrony PKWN.
W skład owego "organu władzy" weszli też inni komuniści (jak Wanda Wasilewska i Stanisław Radkiewicz) oraz ludzie sterroryzowani przez NKWD (jak Andrzej Witos czy Emil Sommerstein).
Na ziemiach polskich przedstawiciele PKWN pojawili się 27 lipca 1944 r. Wcześniej w Moskwie podpisali dokumenty, w których godzili się na obecną granicę wschodnią Polski i oddali pod jurysdykcję sowieckiego "wymiaru sprawiedliwości" polskich obywateli. To właśnie na mocy tych porozumień Sowieci porwali przywódców państwa podziemnego sądzonych w procesie szesnastu.
Po zaspokojeniu podstawowych roszczeń terytorialnych i zapewnieniu możliwości swobodnych działań w Polsce Stalin wyprawił bankiet dla członków PKWN. W końcu odtransportowano ich do Polski. Andrzej Witos wspominał, że był pełen obaw co do losu komitetu: "Wystarczyłoby stu, a nawet mniej śmiałych ludzi, (...) aby PKWN wraz z ochroną w ciągu godziny zlikwidować".
Najpierw PKWN-owcy dotarli do Chełma. Tu próbowali organizować wiec. Przemawiali Osóbka-Morawski i Bolesław Drobner, ale nikt nie chciał ich słuchać. Po kilku dniach PKWN-owcy wyjechali do Lublina. Tu wszystko przebiegło sprawniej. Polskie władze zostały usunięte przez Sowietów i w pierwszych dniach sierpnia 1944 r. rozpoczęły się rządy PKWN. Rzeczywista władza w Polsce spoczywała jednak w rękach Moskwy.
W wypowiedziach niektórych historyków i dziś pojawia się czasem teza, że gdyby nie komuniści tworzący KRN i PKWN, skłonni współpracować z Moskwą w tak trudnych, narzuconych warunkach, rzeczywistość byłaby jeszcze gorsza, a Polska zostałaby włączona do ZSRR. Twierdzenia takie nie mają poważniejszych podstaw naukowych. To Kreml utworzył PKWN i narzucił rozwiązania polskich spraw miejscowym komunistom. Polskiej republiki sowieckiej nie było tylko dlatego, że nie chciał jej sam Stalin.
Więcej możesz przeczytać w 30/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.