Pasożyty leczą z reumatyzmu, astmy, alergii i zapalenia jelit, chronią przed zawałem serca, łagodzą ból i goją rany Pijawki w siedemnastowiecznej Francji stosowano do leczenia wszelkich dolegliwości, łącznie z krwotokami, nawet u noworodków. Lekarze indyjscy z powodzeniem leczyli nimi żylaki nóg. Wkrótce pijawki będzie można kupić w aptece. Niektóre metody medycyny ludowej wracają do łask współczesnej medycyny. Po zaaprobowaniu homeopatii i akupunktury amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) oficjalnie dopuściła do użytku hodowane w sterylnych warunkach pijawki medyczne.
Pijawki zamiast aspiryny
- Pijawki to prawdziwe miniapteki - mówi Anna Baldwin z firmy Biopharm Leech Center. Dzięki znajdującej się w ich ślinie hirudynie, zapobiegającej powstawaniu skrzepów, pijawka potrafi wyssać pięć razy więcej pokarmu, niż sama waży, a gdy się już nasyci i odpadnie, z rany wypływa dziesięć razy więcej krwi. Hirudyna okazała się bardziej skuteczna w zapobieganiu zawałom serca niż heparyna i aspiryna! "The Lancet" informuje, że wykazały to badania ponad 19 tys. osób cierpiących na niedokrwienną chorobę serca. Nowy środek wykazuje działanie przeciwzakrzepowe - zmniejsza ryzyko powstania w naczyniach wieńcowych serca skrzepu krwi, doprowadzającego do zawału. Inne substancje produkowane przez organizm tego pasożyta hamują rozmnażanie się bakterii, rozszerzają naczynia krwionośne i miejscowo znieczulają skórę (dlatego ukąszenie pijawki jest bezbolesne). Uczeni z niemieckiej kliniki Essen-Mitte zastosowali pijawki do łagodzenia bólu u cierpiących na zapalenie stawu kolanowego, którym nie pomogły zwykłe leki.
W chirurgii plastycznej pijawki są wykorzystywane u pacjentów po operacjach przyszycia odciętej części ciała, na przykład palca czy ucha. Często dochodzi wówczas do uszkodzenia żył, które nie mogą odprowadzić zbierającej się pod skórą krwi. Jeśli nie zostanie ona szybko usunięta, pacjentowi grozi amputacja. Po ukąszeniu pijawki powstaje niewielka, krwawiąca godzinami rana, a naczynia krwionośne mają wtedy czas na regenerację. Dzięki takiej terapii udało się wyleczyć mężczyznę, któremu przyszyto przypadkiem obciętego penisa, oraz kobietę, której lekarze przyszyli skórę głowy zdartą wraz z włosami przez pracującą maszynę.
Glisty leczą astmę i alergie
Wkrótce w aptekach oprócz pijawek będzie można kupić jaja włosogłówki świńskiej - robaka pasożytującego w jelitach. Badania prowadzone przez prof. Joela Weinstocka z University of Iowa wykazały, że są one skutecznym lekiem na schorzenia jelita grubego, takie jak wrzodziejące zapalenie okrężnicy i chorobę Leśniowskiego-Crohna. - W ostatnich 50 latach lawinowo rosła liczba osób cierpiących na te schorzenia w krajach uprzemysłowionych. Na początku lat 90. zrozumieliśmy, że jest to związane z tym, iż pozbywamy się pasożytów jelitowych - mówi "Wprost" prof. Weinstock. Okazuje się, że te robaki potrafią blokować działanie układu odpornościowego człowieka. Gdy ich zabraknie, dochodzi do nadmiernej aktywacji mechanizmów obronnych i uszkodzenia zdrowych tkanek, gdyż nasz organizm żył w symbiozie z korzystnymi dla niego pasożytami przez ponad trzy miliony lat.
Uczeni sprawdzili to, podając pacjentom z zapaleniem jelit jaja pasożytów. Wybrali włosogłówkę świńską, która nie wywołuje u ludzi chorób - nie może się rozmnażać w ludzkim organizmie i jest z niego usuwana po kilku tygodniach. U 50-70 proc. leczonych ustąpiły wszystkie objawy choroby. - Podawane w szklance napoju jaja nie mają smaku i są tak małe, że praktycznie nie widać ich gołym okiem - twierdzi prof. Weinstock. Jeden z jego pacjentów przed leczeniem cierpiał na biegunkę, zmuszającą go do odwiedzania toalety 25 razy dziennie; dzięki robakom wrócił do aktywnego życia.
Jaja pobierane są od świń z laboratoryjnej hodowli, a następnie oczyszczane i sterylizowane. Po wysuszeniu mogą być pakowane w kapsułki i przechowywane w lodówce nawet przez rok. Wkrótce powinny trafić do powszechnego użytku. - Pracujemy też nad innymi pasożytami i innymi chorobami, w tym stwardnieniem rozsianym - zdradza prof. Weinstock. Wiadomo, że glisty i przywry z rodzaju Schistosoma są w stanie zapobiegać astmie i innym chorobom uczuleniowym. Przekonał się o tym dr Alan Brown z Massachusetts Institute of Technology. Uczony przypadkowo zaraził się wnikającym przez skórę tęgoryjcem dwunastniczym, który wraz z krwią dociera do jelita i przyczepia się do jego ścian. Od tego czasu mężczyźnie przestał doskwierać katar sienny. Naukowcy pracują już nad lekami wzorowanymi na substancjach chemicznych uzyskanych z robaków, m.in. spokrewnionych z tasiemcami przywr znajdujących się w naczyniach krwionośnych (preparat będzie można wykorzystać do obniżania we krwi nadmiaru cholesterolu i trójglicerydów).
Padlinówki lepsze niż antybiotyki
Do leczenia nie gojących się, zainfekowanych ran stosuje się znane od czasów amerykańskiej wojny secesyjnej mięsożerne larwy much padlinówek. "Ich zaletą jest to, że żywią się jedynie martwą tkanką, nie naruszając żywej" - mówi prof. Ronald Sherman z University of California w Irvine. W jego laboratorium muchy są karmione odżywką dla kulturystów, a larwy wykluwające się ze złożonych przez nie jaj żyją w sterylnych warunkach. Gdy urosną do wielkości 2 mm, są umieszczane w opatrunkach i wysyłane do szpitali.
Po przyłożeniu na ranę pasożyty rozpuszczają martwą tkankę za pomocą enzymów trawiennych i wsysają ją. Opatrunek nie pozwala im na wydostanie się z miejsca, w którym zostały umieszczone. Uczeni z Princess of Wales Hospital opracowali nawet opakowania, w których umieszcza się larwy - przypominają torebki herbaty ekspresowej. Naprawdę ekspresowe jest tempo pracy robaków - potrafią oczyścić ranę w kilka dni, podczas gdy zwykłe opatrunki trzeba stosować przez wiele tygodni, a nawet miesięcy. Co więcej, larwy radzą sobie bez problemu z bakteriami opornymi na antybiotyki. Metoda została gruntownie przetestowana w szpitalach w USA i Wielkiej Brytanii. Za tysiąc larw - co wystarczy do wyleczenia kilku osób - trzeba zapłacić około 70 dolarów.
Pacjenci, którzy przeszli terapię larwami, twierdzą, że jest bezbolesna. "Na początku byłem przerażony i myślałem tylko o tym, że te robaki żerują na martwych owcach. Ale okazało się, że nic nie czułem - tylko lekkie łaskotanie pod koniec leczenia" - opowiada 43-letni Andrew Thomas, którego mięsożerne pasożyty uratowały przed amputacją nogi. W Wielkiej Brytanii żywe larwy można już kupić na receptę w aptekach. Pacjent odbiera je w słoiku, a założeniem opatrunku zajmuje się przychodząca do domu pielęgniarka.
Co za czysto, to niezdrowo
Nauka coraz chętniej wraca do tradycyjnych, często zapomnianych metod leczenia. Badane są nawet tak niehigieniczne terapie jak geofagia, czyli zjadanie ziemi - praktykowane do dziś w Afryce, Indonezji i na Karaibach. Północnoamerykańscy Indianie wypiekali chleb z mielonych żołędzi i gliny, która pozbawiała je toksycznych właściwości. Muł rzeczny był stosowany do zwalczania zatruć pokarmowych i infekcji. "Być może najstarszym lekarstwem na świecie była właśnie ziemia" - mówi prof. Timothy Johns, antropolog z kanadyjskiego McGill University.
Badania te wspierają tzw. teorię higieniczną, wedle której aktualna epidemia chorób, takich jak astma czy alergie, jest wynikiem nadmiernej dbałości o czystość w krajach rozwiniętych. - Żyjemy w sztucznym świecie, oddychamy filtrowanym powietrzem, jemy sterylne jedzenie. W ten sposób pozbyliśmy się wielu chorób, ale zafundowaliśmy sobie inne. Zapomnieliśmy o tym, że nasz układ odpornościowy musi się uczyć prawidłowego działania od najmłodszych lat - twierdzi prof. Weinstock. Wiemy już, że wiele bakterii żyjących w jelicie czy na skórze jest korzystnych dla zdrowia człowieka, teraz okazuje się, że to samo dotyczy robaków. Niewykluczone więc, że w przyszłości dzieci będą szczepione także za pomocą niewielkich dawek starannie dobranych pasożytów.
Farmy pijawek |
---|
Pierwsze ślady stosowania pijawek w medycynie pochodzą ze starożytnego Egiptu sprzed 3500 lat. Wielką popularnością cieszyły się we Francji w XVII wieku - lekarze uważali, że wysysają z chorego "złą krew". W 1850 r. Francuzi zużyli 100 mln pijawek. Europejskie pasożyty były eksportowane do USA, ponieważ wysysały więcej krwi niż tamtejsze odmiany. Dziś pacjenci potrzebują kilkudziesięciu tysięcy tych robaków rocznie, ale muszą one spełniać surowe wymogi medycyny. Pijawki medyczne są hodowane w wyspecjalizowanych farmach. Jedno takie przedsiębiorstwo może wyprodukować 15 tys. pasożytów rocznie - pijawka kosztuje około 7,5 dolara. |
Żywa apteka |
---|
|
Więcej możesz przeczytać w 30/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.