- Patronalizm
Obchody 550. rocznicy wypowiedzenia posłuszeństwa i wystąpienia zbrojnego Związku Pruskiego przeciw Zakonowi Krzyżackiemu, zawody hippiczne czy baloniarskie - co łączy wszystkie te imprezy? Aleksander Kwaśniewski, który im patronuje.
O patronat głowy państwa zabiegało w zeszłym roku ponad 450 osób. - Odmawiamy, kiedy podobnych wydarzeń w tym samym czasie jest zbyt wiele - zapewnia doradca Kwaśniewskiego Jerzy Wysokiński. Na szczęście ponad dwustu organizatorom patronatu głowy państwa nie odmówiono.
I tak okazało się, że prezydent pamięta o swoich obietnicach, na przykład o mieszkaniach dla młodych małżeństw, skoro zdecydował się wysłać reprezentanta na konferencję "Mieszkalnictwo i ekonomia - doświadczenia i przyszłość". Zgoda na patronat nie oznacza jednak, że prezydent osobiście odwiedzi imprezę. - Do nas nie przyjechał - żali się Marek Michalak, baloniarz z Krakowa. Kwaśniewski nie pojawił się, bo miał inne ważne spotkania. Być może jedną z imprez hippicznych, które obejmuje patronatem średnio co dwa miesiące.
O ile konikiem prezydenta są konie, o tyle premierzy uwielbiają cyklistów. Leszek Miller preferował szosowców słusznych ideowo, więc wsparł pierwszomajowy XXXI Międzynarodowy Wyścig Kolarski Juniorów Młodszych, organizowany przez Radę Krajową ZSMP. Marek Belka podąża wytyczonym szlakiem i upodobał sobie Tour de Pologne.
Nie tylko szefowie rządów, ale również ministrowie nie próżnują, udzielając swojej opieki wielu imprezom. Ryszard Kalisz ledwie został ministrem spraw wewnętrznych, a już patronuje Ogrodowi Sztuk w Sulejówku. Były szef resortu infrastruktury Marek Pol najwyraźniej nadal czuje się odpowiedzialny za budownictwo, bo pod koniec maja upatrzył sobie konferencję "Beton i prefabrykacja". Niestety, nie zjawił się na niej osobiście, więc stosunek byłego wicepremiera do betonu pozostaje nieznany.
W tym samym czasie jego następca, Krzysztof Opawski, objął opieką konferencję "Zarządzanie prędkością". Prędkość i rajdy samochodowe to bowiem hobby naszych ministrów. III Samochodowy Rajd Służb Mundurowych nie mógłby się przecież obejść bez patronatu ministra Kalisza.
Czasami jednak na imprezach pojawiają się niewłaściwi reprezentanci głowy państwa. I tak na finał konkursu "As bezpiecznej jazdy" w imieniu prezydenta pofatygował się minister Dariusz Szymczycha. Czy nie lepiej byłoby, gdyby pojechał Marek Siwiec, który swego czasu uciekał przed policją z prędkością 170 km/h. Ciekawe, czy i tym razem okazałby się szybszy?
Paweł Rusak - TRZY SZYBKIE
Historia mnie doceni
Rozmowa z ANDRZEJEM LEPPEREM
- Dostał pan jakieś odznaczenie państwowe?
- W młodości za zbudowanie w czynie społecznym amfiteatru w Stowęcinie ZMW dał mi Złotą Odznakę Janka Krasickiego. Potem z okazji 40-lecia PRL coś mi tam dali. Ale takie medale to oni co pięć lat bili. Ja dostałem jako mistrz w gazetowym konkursie "Zielone złoto bogactwem rolnictwa".
- Ale za to świat pana docenia.
- A tak! Senator Kennedy wręczył mi na Kapitolu Medal Alberta Schweitzera za ochronę środowiska.
- Ale Orderu Orła Białego pan nie ma.
- Przecież ten układ niczego mi nie da. Doceni mnie historia.
Rozmawiał Robert Mazurek - Grelowski na Orlen?
Konkurs na prezesa Orlenu ma zostać unieważniony. Pretekstem do rezygnacji z organizowanego przez firmę doradczą Korn/Ferry International konkursu ma być ujawnienie przez "Gazetę Wyborczą" listy 14 kandydatów na prezesa, którzy przeszli wstępne eliminacje. Unieważnienie konkursu pozwoliłoby prezydentowi Kwaśniewskiemu wylansować swojego czarnego konia w tym wyścigu - Macieja Grelowskiego, byłego szefa Orbisu. Pod koniec czerwca Grelowski sam publicznie zgłosił swoją kandydaturę, mówiąc, że "poddaje swoje kwalifikacje pod ocenę rynku". Jego nazwiska nie było jednak na liście osób, które firma Korn/Ferry zakwalifikowała do drugiego etapu. Kwestię nominacji Grelowskiego kilkakrotnie miał z nim omawiać ostatnio Marek Ungier, szef gabinetu prezydenta.
(JP) - Pochód grafomanów
Coraz mniej ludzi czyta książki - tę obiegową prawdę potwierdziły ostatnio badania amerykańskiej Narodowej Fundacji Sztuki (NEA). Ale za to coraz więcej osób książki pisze! Z raportu NEA wynika, że spadek czytelnictwa nie idzie w parze ze zmniejszeniem liczby grafomanów. Wręcz przeciwnie, liczba pisarzy bardzo wyraźnie wzrosła. Zamiast się męczyć nad tekstami innych, najwidoczniej wolimy je tworzyć. Najwięcej czytelników ubyło wśród młodych (18-24 lata). Jeśli Amerykanie w ogóle sięgają dziś po jakąś literaturę, są to romanse, thrillery, powieści fantasy i science fiction. Badacze potwierdzili także, że kobiety kupują więcej książek niż mężczyźni. Nie wiadomo, czy więcej piszą.
(anek) - Rozkaz: schudnij!
Armia Malezji podjęła walkę. Walczy z otyłością. Zwycięzcami zostaną puszyści żołnierze, którzy przez pół roku stracą co najmniej 10 kg. Powodem antytłuszczowej kampanii sił zbrojnych są zatrważające dane - w ostatnich dziesięciu latach co piąty żołnierz zmarł na zawał serca, nadciśnienie lub cukrzycę. Nagrodą dla bohaterów walki o figurę nie będą jednak smakołyki, lecz dalsza katorga, czyli "aktywne wakacje" z dużą porcją wysiłku fizycznego. Zanim wrócą do koszar, "zakosztują zdrowego stylu życia, modelując odchudzone ciało" - obiecuje malajski minister obrony. Kolejnym przeciwnikiem, z którym musi się zmierzyć malajskie wojsko, jest nikotyna. Dziesiątkowani przez raka żołnierze (ponad połowa to nałogowi palacze) zamieszkają w koszarach... dla niepalących.
(MK) - Penis zbobbitowany
Błyskotliwe przełożenie dialogów drugiej części "Shreka" stało się ambicją tłumaczy w każdym kraju, w którym film trafiał na ekrany. Zdecydowanie przedobrzył tłumacz w Izraelu. W scenie, w której Shrek z Osłem zastanawiają się, jak ukarać Kota w Butach, pada kwestia: "Let's bobbit him". Jest to nawiązanie do zdarzenia z 1993 r., kiedy to niejaka Lorena Bobbit po kłótni z mężem obcięła mu nożyczkami penisa. Nazwisko Bobbit stało się w angielskim czasownikiem oznaczającym obcinanie penisa. Hebrajski tłumacz wstawił w tej kwestii nazwisko swojskiego Davida Daora, reprezentanta Izraela na festiwalu Eurowizji. Piosenkarz zszokował wszystkich dwuznacznym wyglądem i zachowaniem, a po jego występie pojawiły się komentarze, że jest transwestytą. Daorowi się to nie spodobało, więc podał dystrybutora filmu do sądu. Sędzia nakazał wstrzymać emisję "Shreka" do czasu zmiany tłumaczenia. Ostatecznie w Izraelu - podobnie jak Polsce - słychać banalne: "A może go wykastrujemy?".
(WAK)
Męska rzecz?
Za objaw męskości uważają AIDS mężczyźni w Afryce. Badania prowadzone w Malawi wykazały, że młodzieńcy w tym kraju przechwalają się tym, który z nich najszybciej zachoruje. AIDS jest dla nich świadectwem powodzenia u płci przeciwnej. - Znając uniwersalność stereotypów dotyczących męskości, obawiam się, że mieszkańcy Malawi nie są pod tym względem wyjątkiem - biada dr Amy Kaler z kanadyjskiego University of Alberta. To już chyba lepiej bić się po pyskach albo urządzać zawody w piciu wódki.
(JAS) - Cena wojny
Wydatki USA na wojnę w Iraku już niemal dwukrotnie przekroczyły koszty I wojny w Zatoce Perskiej. Dziennik "Financial Times" opublikował zestawienie sum wydawanych przez amerykańskiego podatnika na konflikty, w których udział brały wojska USA. Koszty wyliczono na podstawie cen z 1990 r. Zdecydowanie najdroższa cały czas jest II wojna światowa.- wojna o niepodległość 1775-1783 1,2 mld $
- wojna meksykańska 1846-1848 1,1 mld $
- wojna secesyjna 1861-1865 44,4 mld $
- wojna hiszpańsko-amerykańska 1898 6,3 mld $
- I wojna światowa 1917-1918 196,5 mld $
- II wojna światowa 1941-1945 2091,3 mld $
- wojna koreańska 1950-1953 263,9 mld $
- wojna wietnamska 1964-1973 346,7 mld $
- I wojna w Zatoce Perskiej 1990-1991 61,1 mld $
- II wojna w Zatoce Perskiej 2003 - 106,5 mld $
- Karol Mikuła (1974-2004)
15 lipca pożegnaliśmy naszego kolegę, fotoreportera "Wprost" - Karola Mikułę. Zginął w wypadku samochodowym pod rodzinnym Gnieznem. Mówiło się o nim, że tam, gdzie nikt nie wejdzie, Karolowi na pewno się uda. I udawało się. Już jako uczeń pomaturalnego studium fotograficznego postanowił, że praktykę odbędzie w Pałacu Prezydenckim (jego gospodarzem był wtedy Lech Wałęsa). I dopiął swego. Dla Karola "Wprost" był pierwszą i jedyną redakcją, z którą się związał. Jak rasowy fotoreporter w pracy był zawsze. Nie lubił urlopów, bo obawiał się, że coś ważnego może mu umknąć. Koledzy żartowali, że impreza miała odpowiednią rangę tylko wtedy, gdy był na niej Karol. Znali go i cenili najważniejsi politycy, znali ochraniający ich oficerowie BOR. Podczas transmisji z ważnych imprez politycznych można się było ze stuprocentową pewnością zakładać, że twarz i sylwetka Karola pojawią się na ekranie. Bo zawsze znalazł sposób, by być bliżej VIP-ów niż telewizyjne kamery. Udawało mu się robić zdjęcia w tak dziwnych i niebezpiecznych miejscach, jak meliny nielegalnych imigrantów na Ukrainie i Białorusi. Żal, że tak nagle straciliśmy wspaniałego kolegę i świetnego fotoreportera.
Zbigniew Furman
szef działu foto "Wprost"
Więcej możesz przeczytać w 30/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.