Żadnych reparacji od Niemców nie chcemy, żadnych odszkodowań, niczego i pokornie prosimy, coby się na nas nie obrażali za awanturnictwo tych oszołomów z Sejmu - ogłosił minister Cimoszewicz. Biorąc pod uwagę, że Sejm jednogłośnie przyjął uchwałę o treści dokładnie odwrotnej, była to ważka deklaracja w imieniu państwa. W imieniu państwa Barbary i Włodzimierza Cimoszewiczów.
Prokuratura ostatecznie orzekła, że parodysta Siwiec nie znieważył papieża, kiedy zachęcany przez Aleksandra Kwaśniewskiego czynił znak krzyża i całował kaliską ziemię. Nie znieważył, bo robił to nieświadomie. I tu po dwakroć zgadzamy się z prokuraturą: po pierwsze, obaj panowie (prezydent i jego minister) byli tak wcięci, że niczego nie robili świadomie. A po drugie, bardziej serio: ani Kwaśniewski, ani Siwiec uczuć religijnych nie znieważyli. Udowodnili tylko, jakimi są prostakami i burakami.
Skoro już przy zerach z prokuratury jesteśmy, to Bufon Nowego Milenium Andrzej Kalwas w wywiadzie dla jednego kudłatego faceta (który nigdy się na nas nie powołuje, kiedy wykorzystuje nasze grepsy, więc my zrobimy mu tak samo) wyraził wdzięczność nikczemnikowi Sadowskiemu, że ten pracuje w Prokuraturze Krajowej. "Jego wiedza jest potrzebna, także i mnie, bo nie zjadłem wszystkich rozumów" - przyznał Kalwas. E, panie ministrze, przesada. Wiele o panu słyszeliśmy, ale akurat o rozum, nawet zjedzony, to pana nikt nie posądzał.
A rzeczonemu nikczemnikowi Sadowskiemu prokuratura jednak chce uchylić immunitet. Oprawcy.
Bez przesadnych sukcesów skończyły się dla lewicy wybory uzupełniające do Senatu. A konkretnie przegrali z kretesem, w żadnym z czterech okręgów nie zdobyli mandatu, dostając łupnia nawet w mateczniku Gierka (a nawet dwóch pokoleń Gierków), czyli w Sosnowcu. Jak zauważył jeden z rozgoryczonych liderów SLD, na Podkarpaciu kandydata sojuszu olali nawet niektórzy partyjni, o rodzinach nie wspominając. Co za nielojalność! Ale co się dziwić, skoro nawet św. Piotr wyparł się Jezusa.
Wzruszony tymi wynikami sam wielki Krzysztof Janik zaproponował lewicowej drobnicy coś na kształt zjednoczenia: wspólny kandydat na prezydenta i kandydaci do Senatu. Drobnica na to nie reflektuje: SDPL powiedziała, że niekoniecznie, a Unia Pracy nic nie powiedziała, ale to akurat nie ma żadnego znaczenia. W każdym razie szkoda, bo grudzień to dobry miesiąc na kongresy jedności robotniczej.
W rządach SLD zawsze musi być jakiś Miller. Leszek, jak wiadomo, ostatnio częściej bywa w prokuraturze niż w Sejmie, więc sprytni postkomuniści postanowili importować na stanowisko szefa NFZ prawicowego Jerzego Millera z NBP. Jak go za pół roku będą wywalać, zostanie im tylko Regie Miller z NBA.
Nieprawdopodobna kobieta z tej Barbary Piwnik. Uparła się bowiem, że nie będzie odpowiadać na żadne pytania, za to chętnie, nie pytana rzecz jasna, opowie o swoich zwyczajach. W piątej godzinie relacji o tym, jak podlewa kwiatki, zasłabł Giertych, a słysząc informacje o ulubionych przyprawach pani minister, samobójstwo popełnił ostatni kamerzysta. W tej sytuacji nie możemy państwu podać szczegółów. Podobno pełny stenogram z zeznań ma zostać zamieszczony na stronie www.poczytaj-mi-mamo.com.pl.
"Git nie kapuje" - z radością donosi "Trybuna", informując tym samym, że bandyci ze Starachowic nie przypominają sobie, jakoby ostrzegali ich posłowie SLD. To urocze, taka sztama między gitowcami a komunistami.
Była minister Piwnik po raz drugi stanęła przed komisją śledczą i dała niezły popis. Nie chciała nic mówić, a nawet obraziła się na posłów - choć nie tak efektownie jak kiedyś Adam Michnik. Niechcący pani Piwnik udowodniła, że demokracja to ustrój kompletnie bez sensu. Jeśli takie istoty zostają ministrami sprawiedliwości, to my dziękujemy.
Jeszcze bardziej dziękujemy za Ryszarda Stefańskiego, który był zastępcą pani Piwnik. Sądząc ze sposobu, w jaki się wysławiał, półświatek nie ma przed nim żadnych tajemnic.
Prokuratura ostatecznie orzekła, że parodysta Siwiec nie znieważył papieża, kiedy zachęcany przez Aleksandra Kwaśniewskiego czynił znak krzyża i całował kaliską ziemię. Nie znieważył, bo robił to nieświadomie. I tu po dwakroć zgadzamy się z prokuraturą: po pierwsze, obaj panowie (prezydent i jego minister) byli tak wcięci, że niczego nie robili świadomie. A po drugie, bardziej serio: ani Kwaśniewski, ani Siwiec uczuć religijnych nie znieważyli. Udowodnili tylko, jakimi są prostakami i burakami.
Skoro już przy zerach z prokuratury jesteśmy, to Bufon Nowego Milenium Andrzej Kalwas w wywiadzie dla jednego kudłatego faceta (który nigdy się na nas nie powołuje, kiedy wykorzystuje nasze grepsy, więc my zrobimy mu tak samo) wyraził wdzięczność nikczemnikowi Sadowskiemu, że ten pracuje w Prokuraturze Krajowej. "Jego wiedza jest potrzebna, także i mnie, bo nie zjadłem wszystkich rozumów" - przyznał Kalwas. E, panie ministrze, przesada. Wiele o panu słyszeliśmy, ale akurat o rozum, nawet zjedzony, to pana nikt nie posądzał.
A rzeczonemu nikczemnikowi Sadowskiemu prokuratura jednak chce uchylić immunitet. Oprawcy.
Bez przesadnych sukcesów skończyły się dla lewicy wybory uzupełniające do Senatu. A konkretnie przegrali z kretesem, w żadnym z czterech okręgów nie zdobyli mandatu, dostając łupnia nawet w mateczniku Gierka (a nawet dwóch pokoleń Gierków), czyli w Sosnowcu. Jak zauważył jeden z rozgoryczonych liderów SLD, na Podkarpaciu kandydata sojuszu olali nawet niektórzy partyjni, o rodzinach nie wspominając. Co za nielojalność! Ale co się dziwić, skoro nawet św. Piotr wyparł się Jezusa.
Wzruszony tymi wynikami sam wielki Krzysztof Janik zaproponował lewicowej drobnicy coś na kształt zjednoczenia: wspólny kandydat na prezydenta i kandydaci do Senatu. Drobnica na to nie reflektuje: SDPL powiedziała, że niekoniecznie, a Unia Pracy nic nie powiedziała, ale to akurat nie ma żadnego znaczenia. W każdym razie szkoda, bo grudzień to dobry miesiąc na kongresy jedności robotniczej.
W rządach SLD zawsze musi być jakiś Miller. Leszek, jak wiadomo, ostatnio częściej bywa w prokuraturze niż w Sejmie, więc sprytni postkomuniści postanowili importować na stanowisko szefa NFZ prawicowego Jerzego Millera z NBP. Jak go za pół roku będą wywalać, zostanie im tylko Regie Miller z NBA.
Nieprawdopodobna kobieta z tej Barbary Piwnik. Uparła się bowiem, że nie będzie odpowiadać na żadne pytania, za to chętnie, nie pytana rzecz jasna, opowie o swoich zwyczajach. W piątej godzinie relacji o tym, jak podlewa kwiatki, zasłabł Giertych, a słysząc informacje o ulubionych przyprawach pani minister, samobójstwo popełnił ostatni kamerzysta. W tej sytuacji nie możemy państwu podać szczegółów. Podobno pełny stenogram z zeznań ma zostać zamieszczony na stronie www.poczytaj-mi-mamo.com.pl.
"Git nie kapuje" - z radością donosi "Trybuna", informując tym samym, że bandyci ze Starachowic nie przypominają sobie, jakoby ostrzegali ich posłowie SLD. To urocze, taka sztama między gitowcami a komunistami.
Była minister Piwnik po raz drugi stanęła przed komisją śledczą i dała niezły popis. Nie chciała nic mówić, a nawet obraziła się na posłów - choć nie tak efektownie jak kiedyś Adam Michnik. Niechcący pani Piwnik udowodniła, że demokracja to ustrój kompletnie bez sensu. Jeśli takie istoty zostają ministrami sprawiedliwości, to my dziękujemy.
Jeszcze bardziej dziękujemy za Ryszarda Stefańskiego, który był zastępcą pani Piwnik. Sądząc ze sposobu, w jaki się wysławiał, półświatek nie ma przed nim żadnych tajemnic.
Więcej możesz przeczytać w 39/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.