Ochrona prywatności zwyczajnych obywateli, ale nie osobistości publicznych, jest standardem w Europie Czy można publikować każde zdjęcie księżniczki Karoliny z Monako, mimo że jest ona osobą publiczną? Czy Naomi Campbell ma rację, pozywając do sądu bulwarówki za zamieszczenie jej fotografii? Nie są to sprawy błahe, skoro pierwszą zajął się Europejski Trybunał Praw Człowieka, a drugą brytyjska Izba Gmin. O granicach prywatności dyskutowano podczas 26. Międzynarodowej Konferencji Ochrony Prywatności i Danych Osobowych. We Wrocławiu zorganizowała ją Ewa Kulesza, generalny inspektor ochrony danych osobowych.
Jawność kontra prywatność
Opublikowanie zdjęć księżniczki Karoliny bez zgody przez niemieckie gazety naruszyło jej prywatność - orzekł niedawno trybunał w Strasburgu. W uzasadnieniu napisano, że fotografie osób publicznych nie mogą być publikowane, jeżeli przedstawiają je podczas "czynności ściśle prywatnych". Wcześniej niemiecki Trybunał Konstytucyjny uznał, że dozwolona jest publikacja zdjęć VIP-ów zrobionych w miejscach ogólnodostępnych, bo stanowi to "wkład w debatę w ogólnospołecznym interesie". Po wyroku Strasburga wydawcy 60 niemieckich pism zaapelowali do Schrödera, by interweniował w obronie wolności prasy. Schröder odmówił - pewnie dlatego, że sam procesował się z gazetami. Sąd zakazał pisania o tym, że "kanclerz farbuje włosy".
- W konflikcie między jawnością a ochroną prywatności zwyciężyła ta druga wartość - mówił podczas wrocławskiej konferencji Joachim Gauck, były federalny pełnomocnik ds. akt Stasi. W Niemczech liczni współpracownicy Stasi twierdzili, że ujawnienie zawartości teczek z ich donosami jest naruszeniem prywatności i godności. - Obecnie przed polskimi sądami toczą się cztery postępowania o naruszenie dóbr osobistych przez publikację zawartości teczek SB - poinformował prof. Leon Kieres, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
- Między obrońcami wolnego dostępu do informacji a zwolennikami silnej ochrony prywatności musi się toczyć ustawiczna walka, której - dla dobra demokracji - nie powinna wygrać żadna ze stron - podkreślał Piotr Gabryel, zastępca redaktora naczelnego "Wprost". Granica między tymi wartościami powinna być określona przez społeczną wrażliwość i powszechny obyczaj, a nie przez normy prawne. Natomiast wątpliwości należy rozstrzygać przez sądy powszechne, a nie przez urzędy administracji państwowej.
Prywatność z o.o.
- Prywatność nie jest wartością absolutną, bywają takie sytuacje, że jej naruszenie służy szczególnym celom - stwierdził Paul Chadwick, rzecznik ochrony danych osobowych z australijskiego stanu Victoria. Włoski rzecznik Marko Paissan podkreślał, że najważniejszy jest cel, jakiemu służy przekazywanie informacji. Garante, włoski urząd monitorujący działalność mediów, uznał na przykład, że wydrukowanie informacji o chorobie ministra kandydującego do Parlamentu Europejskiego nie stanowi naruszenia prawa. Bo wyborcy powinni wiedzieć, czy stan zdrowia osoby ubiegającej się o urząd publiczny pozwala na wypełnianie przyszłych obowiązków.
Europejskim standardem jest ścisła ochrona prywatności tzw. zwyczajnych obywateli, ale już nie osobistości publicznych.
Rosyjski antystandard
Znacznie większe problemy z ochroną prywatności występują w Rosji. Tam też dotkliwie odczuwa się ograniczanie wolności mediów. Mówiła o tym Masza Lipman, redaktor naczelna magazynu politycznego "Pro et Contra". - Nasze stacje telewizyjne tylko przez godzinę pokazywały na żywo relację z Biesłanu. Potem wszystkie informacje były filtrowane. Od czasu, gdy w 2003 r. stacja NTW została przejęta przez Gazprom, wszystkie stacje są kontrolowane przez Kreml - opowiadała Lipman.
- Każda ingerencja w osobistą sferę życia powinna być proporcjonalna i odpowiednia do zagrożenia, którego uniknięciu ma służyć - stwierdził Peter Hustinx, europejski rzecznik ochrony danych.
Opublikowanie zdjęć księżniczki Karoliny bez zgody przez niemieckie gazety naruszyło jej prywatność - orzekł niedawno trybunał w Strasburgu. W uzasadnieniu napisano, że fotografie osób publicznych nie mogą być publikowane, jeżeli przedstawiają je podczas "czynności ściśle prywatnych". Wcześniej niemiecki Trybunał Konstytucyjny uznał, że dozwolona jest publikacja zdjęć VIP-ów zrobionych w miejscach ogólnodostępnych, bo stanowi to "wkład w debatę w ogólnospołecznym interesie". Po wyroku Strasburga wydawcy 60 niemieckich pism zaapelowali do Schrödera, by interweniował w obronie wolności prasy. Schröder odmówił - pewnie dlatego, że sam procesował się z gazetami. Sąd zakazał pisania o tym, że "kanclerz farbuje włosy".
- W konflikcie między jawnością a ochroną prywatności zwyciężyła ta druga wartość - mówił podczas wrocławskiej konferencji Joachim Gauck, były federalny pełnomocnik ds. akt Stasi. W Niemczech liczni współpracownicy Stasi twierdzili, że ujawnienie zawartości teczek z ich donosami jest naruszeniem prywatności i godności. - Obecnie przed polskimi sądami toczą się cztery postępowania o naruszenie dóbr osobistych przez publikację zawartości teczek SB - poinformował prof. Leon Kieres, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
- Między obrońcami wolnego dostępu do informacji a zwolennikami silnej ochrony prywatności musi się toczyć ustawiczna walka, której - dla dobra demokracji - nie powinna wygrać żadna ze stron - podkreślał Piotr Gabryel, zastępca redaktora naczelnego "Wprost". Granica między tymi wartościami powinna być określona przez społeczną wrażliwość i powszechny obyczaj, a nie przez normy prawne. Natomiast wątpliwości należy rozstrzygać przez sądy powszechne, a nie przez urzędy administracji państwowej.
Prywatność z o.o.
- Prywatność nie jest wartością absolutną, bywają takie sytuacje, że jej naruszenie służy szczególnym celom - stwierdził Paul Chadwick, rzecznik ochrony danych osobowych z australijskiego stanu Victoria. Włoski rzecznik Marko Paissan podkreślał, że najważniejszy jest cel, jakiemu służy przekazywanie informacji. Garante, włoski urząd monitorujący działalność mediów, uznał na przykład, że wydrukowanie informacji o chorobie ministra kandydującego do Parlamentu Europejskiego nie stanowi naruszenia prawa. Bo wyborcy powinni wiedzieć, czy stan zdrowia osoby ubiegającej się o urząd publiczny pozwala na wypełnianie przyszłych obowiązków.
Europejskim standardem jest ścisła ochrona prywatności tzw. zwyczajnych obywateli, ale już nie osobistości publicznych.
Rosyjski antystandard
Znacznie większe problemy z ochroną prywatności występują w Rosji. Tam też dotkliwie odczuwa się ograniczanie wolności mediów. Mówiła o tym Masza Lipman, redaktor naczelna magazynu politycznego "Pro et Contra". - Nasze stacje telewizyjne tylko przez godzinę pokazywały na żywo relację z Biesłanu. Potem wszystkie informacje były filtrowane. Od czasu, gdy w 2003 r. stacja NTW została przejęta przez Gazprom, wszystkie stacje są kontrolowane przez Kreml - opowiadała Lipman.
- Każda ingerencja w osobistą sferę życia powinna być proporcjonalna i odpowiednia do zagrożenia, którego uniknięciu ma służyć - stwierdził Peter Hustinx, europejski rzecznik ochrony danych.
Więcej możesz przeczytać w 39/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.