Prokuratorzy wykonują polityczne zlecenia i uznają ten stan za normę Dyspozycyjny jak Kapusta - tak się mówi o prokuratorach gotowych wypełniać polityczne zlecenia. Zygmunt Kapusta, do niedawna szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, przed sejmową komisją ds. Orlenu grał prokuratora zbuntowanego przeciwko politycznym naciskom. Problemem tkwi w tym, że to on należy do tych prokuratorów, którzy najbardziej zapracowali na to, iż prokuratura jest uznawana za poręczne narzędzie polityków. Kapusta nadzorował najważniejsze śledztwa, m.in. sprawę Wieczerzaka, aferę Rywina czy zabójstwo generała Marka Papały. Już sejmowa komisja śledcza w sprawie Rywina obnażyła fatalną jakość pracy najważniejszej w kraju Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Nie miała ona koncepcji dochodzenia, zwlekała z przesłuchaniem głównego podejrzanego, nie składała koniecznych wniosków dowodowych, umożliwiała podejrzanym mataczenie i zacieranie śladów przestępstwa. Prokuratura zachowywała się tak, jakby broniła Rywina. Tylko ktoś naiwny mógłby sądzić, że wynikało to wyłącznie z nieudolności prokuratorów. A skoro można sterować Prokuraturą Apelacyjną w Warszawie, tym bardziej można to robić z każdą inną. - Podejrzewam, że zdecydowana większość decyzji prokuratora Kapusty to były decyzje z czyjegoś polecenia. Na pewno jest to prokurator, który szedł na rękę aktualnej władzy - mówi Lech Kaczyński, który będąc ministrem sprawiedliwości, powołał Kapustę na stanowisko szefa Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Dziś Kaczyński przyznaje, że była to jego największa pomyłka kadrowa.
Dyspozycyjny jak Kapusta
Kapusta mógłby spokojnie funkcjonować w czasach PRL, gdy słowo "prokurator" znaczyło wszystko, tylko nie niezawisłość. Prokurator był po prostu ramieniem władzy - jak Służba Bezpieczeństwa. Ale co się dziwić Kapuście, skoro jego była przełożona, prokurator generalny Barbara Piwnik, zachowywała się podobnie. Jak ujawnia były premier Leszek Miller, Piwnik, pytała ministra skarbu Wiesława Kaczmarka i szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego, czy da się znaleźć coś na Andrzeja Modrzejewskiego, wówczas szefa Orlenu, by można wszcząć przeciwko niemu prokuratorskie dochodzenie. Skoro tak się zachowuje prokurator generalny, to czego można oczekiwać od zwykłych prokuratorów?
Najgorsze jest to, że tacy ludzie jak prokurator Kapusta są gotowi z pełnym zaangażowaniem wykonać zlecenie zwierzchnika i uznają ten stan za normę. Kapusta tłumaczył się, że na polecenie zastępcy prokuratora generalnego Ryszarda Stefańskiego kazał w trybie pilnym wszcząć śledztwo przeciwko Modrzejewskiemu (Stefański temu zaprzecza). Cóż z tego, że prokuratorzy prokuratury okręgowej (z jej szefem Jerzym Łabudą) markowali zlecone przez Kapustę działania jako bezzasadne, skoro im się nie sprzeciwili. Jedynym znakiem niezawisłości był swego rodzaju bierny opór.
Z punktu widzenia własnej kariery, prokuratorzy zachowywali się racjonalnie. Niezawisłość się nie opłaca. Wystarczy przypomnieć losy prokurator Katarzyny Bosiakowskiej. Kapusta wezwał prokurator Bosiakowską i usiłował zmusić ją do wycofania z sądu aktu oskarżenia przeciwko Karolowi Świątkowskiemu, likwidatorowi mienia SdRP. Bosiakowska napisała o tym notatkę i wkrótce została odwołana - przez Kapustę. Odwołano także broniącego Bosiakowską szefa prokuratury Warszawa Śródmieście Andrzeja Janeckiego. Jego następca Dariusz Bieniek szybko wystąpił o wycofanie aktu oskarżenia z sądu.
Marionetki z prokuratury
Dyspozycyjność prokuratury objawia się głównie w zaniechaniu działań. Przykładem może być inne śledztwo przeciwko Świątkowskiemu - jako szef PFRON kupił on bezprawnie (za 4,8 mln zł) udziały w firmie ubezpieczeniowej Polisa. Dochodzenie trwało aż trzy lata i skończyło się umorzeniem. Kapusta sam przesłuchiwał w tej sprawie Millera (wtedy ministra pracy nadzorującego PFRON), odsuwając prokurator prowadzącą sprawę. To Kapusta nakazał zwolnić przed przesłuchaniem Edwarda Mazura, zatrzymanego w związku ze sprawą zabójstwa generała Papały, po czym ten bez problemu opuścił Polskę. Lech Kaczyński nazywa tę decyzję "najczystszym kryminałem". To w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, którą nadzorował Kapusta, umorzono w lipcu 2004 r. sprawę fałszowania ustawy medialnej.
Kapusta, mimo że przez ostatnie lata wiele jego decyzji i działań budziło publiczne oburzenie, trwał na stanowisku. Dla kolejnych ekip był po prostu przydatny. W Ministerstwie Sprawiedliwości otwarcie mówi się o wycieczkach Kapusty do ministrów, którym relacjonował śledztwa. Jeśli to prawda, ewidentnie łamał prawo. - Często nie trzeba było mu wydawać żadnych poleceń. On sam przewidywał zapotrzebowanie na konkretne działania - mówi były bliski współpracownik Kapusty.
Karol Pawłowski, asesor, czyli kandydat na prokuratora, prowadził w pabianickiej prokuraturze kuriozalne śledztwo przeciwko Magdalenie Hodak, redaktor naczelnej "Nowego Życia Pabianic". Piętnowała ona postępki lokalnej władzy. - Prokuratura zajęła się mną błyskawicznie, nie sprawdzając wniosków pod względem merytorycznym. Wyglądało to tak, jakby jeden pan z SLD złożył doniesienie, a drugi kazał zrobić ze mną porządek. Prokuraturę wykorzystano do próby zastraszenia mnie - mówi "Wprost" Hodak.
Koronnymi dowodami na sterowanie prokuraturą przez polityków są spektakularne zatrzymania znanych osobistości, nie poparte dowodami. Oprócz Andrzeja Modrzejewskiego w ten sposób zatrzymano byłego szefa Optimusa Romana Kluskę. Tak zatrzymano Grzegorza Wójtowicza, byłego prezesa NBP, obecnie członka Rady Polityki Pieniężnej. Podobnie było z Jackiem Turczyńskim, byłym dyrektorem Poczty Polskiej, czy z kierownictwem spółki Presspublika, wydającej "Rzeczpospolitą".
- Tam gdzie trzeba się przeciwstawić naciskom, prokuratorzy nie potrafią tego zrobić. Prokuratura to instytucja, która wymaga głębokiej reformy, także jeśli chodzi o ludzi w niej zatrudnionych - mówi Zbigniew Wassermann, poseł PiS, były zastępca prokuratora generalnego.
Łajdactwo blokowania
Lech Kaczyński prokuratorów nazywa królami śledztw - to oni decydują, jak śledztwo będzie się toczyć, komu postawiony będzie zarzut, która sprawa się przedawni. - Prokurator ma wiele możliwości blokowania śledztw, ale zwykle stosowane jest ukręcanie łba sprawie już się toczącej, co jest wyjątkowym łajdactwem. Można na przykład podstawić pięć zarzutów, a stawia się dwa najsłabsze. Albo postępowanie się odwleka, po czym umarza. Prokuratorzy prowadzący sprawy, którzy otrzymują tego rodzaju polecenia, powinni zażądać, by przedstawiano je im na piśmie - mówi Kaczyński.
Praktyki prokuratury, o których mówi Lech Kaczyński, łatwo dostrzec w śledztwie przeciwko gangowi pruszkowskiemu. Wszystkie wątki polityczno-biznesowe są wciąż na etapie wstępnym. Podobnie jest w sprawie zabójstwa gen. Papały, w którym ogranicza się oskarżenie do dwóch wykonawców. Tak jest w sprawie mafii paliwowej - nie wyjaśniono, w jaki sposób do podejrzanych trafiały informacje o stanie śledztwa, w jaki sposób spółki uczestniczące w przestępstwie unikały kontroli skarbowej, którzy politycy chronili paliwowe przekręty. Podobnie było także w sprawie pedofilskiej siatki, zdemaskowanej przez dziennikarzy "Wprost" i telewizji Polsat. Prokuratura unikała przesłuchania znanych osób, których nazwiska pojawiały się w zeznaniach świadków.
Prokurator pod parlamentarnym nadzorem
Dyspozycyjność prokuratorów ułatwia to, że w naszym kraju prokurator generalny jest członkiem rządu. Nadzorowane przez niego prokuratury są częścią administracji rządowej. Tymczasem w USA prokuratora generalnego powołuje wprawdzie prezydent, ale prokuratorzy okręgowi wybierani są w wyborach powszechnych. W Belgii i Holandii prokuraturą nie kieruje jedna osoba, ale Kolegium Prokuratorów Generalnych. Kolegialny nadzór nad prokuraturami obowiązuje także m.in. we Włoszech i Turcji. W Słowenii i na Węgrzech prokuratora generalnego wybiera parlament, który sprawuje również kontrolę nad jego działalnością.
- Prokuratura będzie bardziej niezależna niż obecnie, gdy oddzielimy funkcję prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości. Minister byłby tylko zwierzchnikiem prokuratora generalnego, ale nie miałby wpływu na prowadzone postępowania - uważa prof. Stanisław Waltoś, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. We Francji i Niemczech zwierzchnicy nie mogą ingerować w sprawy prowadzone przez podległych im prokuratorów. W USA i Wielkiej Brytanii uznano, że tych spraw nie trzeba regulować ustawowo - wystarczy przestrzeganie tradycji niezawisłości.
Polscy politycy często mówią o potrzebie odpolitycznienia prokuratury i sprawienia, by była ona odporna na naciski. Kiedy jednak przejmują władzę, ich minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny chętnie posługuje się ludźmi pokroju Kapusty. Głównie dlatego, żeby chronić swoich.
Kapusta mógłby spokojnie funkcjonować w czasach PRL, gdy słowo "prokurator" znaczyło wszystko, tylko nie niezawisłość. Prokurator był po prostu ramieniem władzy - jak Służba Bezpieczeństwa. Ale co się dziwić Kapuście, skoro jego była przełożona, prokurator generalny Barbara Piwnik, zachowywała się podobnie. Jak ujawnia były premier Leszek Miller, Piwnik, pytała ministra skarbu Wiesława Kaczmarka i szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego, czy da się znaleźć coś na Andrzeja Modrzejewskiego, wówczas szefa Orlenu, by można wszcząć przeciwko niemu prokuratorskie dochodzenie. Skoro tak się zachowuje prokurator generalny, to czego można oczekiwać od zwykłych prokuratorów?
Najgorsze jest to, że tacy ludzie jak prokurator Kapusta są gotowi z pełnym zaangażowaniem wykonać zlecenie zwierzchnika i uznają ten stan za normę. Kapusta tłumaczył się, że na polecenie zastępcy prokuratora generalnego Ryszarda Stefańskiego kazał w trybie pilnym wszcząć śledztwo przeciwko Modrzejewskiemu (Stefański temu zaprzecza). Cóż z tego, że prokuratorzy prokuratury okręgowej (z jej szefem Jerzym Łabudą) markowali zlecone przez Kapustę działania jako bezzasadne, skoro im się nie sprzeciwili. Jedynym znakiem niezawisłości był swego rodzaju bierny opór.
Z punktu widzenia własnej kariery, prokuratorzy zachowywali się racjonalnie. Niezawisłość się nie opłaca. Wystarczy przypomnieć losy prokurator Katarzyny Bosiakowskiej. Kapusta wezwał prokurator Bosiakowską i usiłował zmusić ją do wycofania z sądu aktu oskarżenia przeciwko Karolowi Świątkowskiemu, likwidatorowi mienia SdRP. Bosiakowska napisała o tym notatkę i wkrótce została odwołana - przez Kapustę. Odwołano także broniącego Bosiakowską szefa prokuratury Warszawa Śródmieście Andrzeja Janeckiego. Jego następca Dariusz Bieniek szybko wystąpił o wycofanie aktu oskarżenia z sądu.
Marionetki z prokuratury
Dyspozycyjność prokuratury objawia się głównie w zaniechaniu działań. Przykładem może być inne śledztwo przeciwko Świątkowskiemu - jako szef PFRON kupił on bezprawnie (za 4,8 mln zł) udziały w firmie ubezpieczeniowej Polisa. Dochodzenie trwało aż trzy lata i skończyło się umorzeniem. Kapusta sam przesłuchiwał w tej sprawie Millera (wtedy ministra pracy nadzorującego PFRON), odsuwając prokurator prowadzącą sprawę. To Kapusta nakazał zwolnić przed przesłuchaniem Edwarda Mazura, zatrzymanego w związku ze sprawą zabójstwa generała Papały, po czym ten bez problemu opuścił Polskę. Lech Kaczyński nazywa tę decyzję "najczystszym kryminałem". To w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, którą nadzorował Kapusta, umorzono w lipcu 2004 r. sprawę fałszowania ustawy medialnej.
Kapusta, mimo że przez ostatnie lata wiele jego decyzji i działań budziło publiczne oburzenie, trwał na stanowisku. Dla kolejnych ekip był po prostu przydatny. W Ministerstwie Sprawiedliwości otwarcie mówi się o wycieczkach Kapusty do ministrów, którym relacjonował śledztwa. Jeśli to prawda, ewidentnie łamał prawo. - Często nie trzeba było mu wydawać żadnych poleceń. On sam przewidywał zapotrzebowanie na konkretne działania - mówi były bliski współpracownik Kapusty.
Karol Pawłowski, asesor, czyli kandydat na prokuratora, prowadził w pabianickiej prokuraturze kuriozalne śledztwo przeciwko Magdalenie Hodak, redaktor naczelnej "Nowego Życia Pabianic". Piętnowała ona postępki lokalnej władzy. - Prokuratura zajęła się mną błyskawicznie, nie sprawdzając wniosków pod względem merytorycznym. Wyglądało to tak, jakby jeden pan z SLD złożył doniesienie, a drugi kazał zrobić ze mną porządek. Prokuraturę wykorzystano do próby zastraszenia mnie - mówi "Wprost" Hodak.
Koronnymi dowodami na sterowanie prokuraturą przez polityków są spektakularne zatrzymania znanych osobistości, nie poparte dowodami. Oprócz Andrzeja Modrzejewskiego w ten sposób zatrzymano byłego szefa Optimusa Romana Kluskę. Tak zatrzymano Grzegorza Wójtowicza, byłego prezesa NBP, obecnie członka Rady Polityki Pieniężnej. Podobnie było z Jackiem Turczyńskim, byłym dyrektorem Poczty Polskiej, czy z kierownictwem spółki Presspublika, wydającej "Rzeczpospolitą".
- Tam gdzie trzeba się przeciwstawić naciskom, prokuratorzy nie potrafią tego zrobić. Prokuratura to instytucja, która wymaga głębokiej reformy, także jeśli chodzi o ludzi w niej zatrudnionych - mówi Zbigniew Wassermann, poseł PiS, były zastępca prokuratora generalnego.
Łajdactwo blokowania
Lech Kaczyński prokuratorów nazywa królami śledztw - to oni decydują, jak śledztwo będzie się toczyć, komu postawiony będzie zarzut, która sprawa się przedawni. - Prokurator ma wiele możliwości blokowania śledztw, ale zwykle stosowane jest ukręcanie łba sprawie już się toczącej, co jest wyjątkowym łajdactwem. Można na przykład podstawić pięć zarzutów, a stawia się dwa najsłabsze. Albo postępowanie się odwleka, po czym umarza. Prokuratorzy prowadzący sprawy, którzy otrzymują tego rodzaju polecenia, powinni zażądać, by przedstawiano je im na piśmie - mówi Kaczyński.
Praktyki prokuratury, o których mówi Lech Kaczyński, łatwo dostrzec w śledztwie przeciwko gangowi pruszkowskiemu. Wszystkie wątki polityczno-biznesowe są wciąż na etapie wstępnym. Podobnie jest w sprawie zabójstwa gen. Papały, w którym ogranicza się oskarżenie do dwóch wykonawców. Tak jest w sprawie mafii paliwowej - nie wyjaśniono, w jaki sposób do podejrzanych trafiały informacje o stanie śledztwa, w jaki sposób spółki uczestniczące w przestępstwie unikały kontroli skarbowej, którzy politycy chronili paliwowe przekręty. Podobnie było także w sprawie pedofilskiej siatki, zdemaskowanej przez dziennikarzy "Wprost" i telewizji Polsat. Prokuratura unikała przesłuchania znanych osób, których nazwiska pojawiały się w zeznaniach świadków.
Prokurator pod parlamentarnym nadzorem
Dyspozycyjność prokuratorów ułatwia to, że w naszym kraju prokurator generalny jest członkiem rządu. Nadzorowane przez niego prokuratury są częścią administracji rządowej. Tymczasem w USA prokuratora generalnego powołuje wprawdzie prezydent, ale prokuratorzy okręgowi wybierani są w wyborach powszechnych. W Belgii i Holandii prokuraturą nie kieruje jedna osoba, ale Kolegium Prokuratorów Generalnych. Kolegialny nadzór nad prokuraturami obowiązuje także m.in. we Włoszech i Turcji. W Słowenii i na Węgrzech prokuratora generalnego wybiera parlament, który sprawuje również kontrolę nad jego działalnością.
- Prokuratura będzie bardziej niezależna niż obecnie, gdy oddzielimy funkcję prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości. Minister byłby tylko zwierzchnikiem prokuratora generalnego, ale nie miałby wpływu na prowadzone postępowania - uważa prof. Stanisław Waltoś, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. We Francji i Niemczech zwierzchnicy nie mogą ingerować w sprawy prowadzone przez podległych im prokuratorów. W USA i Wielkiej Brytanii uznano, że tych spraw nie trzeba regulować ustawowo - wystarczy przestrzeganie tradycji niezawisłości.
Polscy politycy często mówią o potrzebie odpolitycznienia prokuratury i sprawienia, by była ona odporna na naciski. Kiedy jednak przejmują władzę, ich minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny chętnie posługuje się ludźmi pokroju Kapusty. Głównie dlatego, żeby chronić swoich.
Więcej możesz przeczytać w 42/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.