Bin Ladena ukrywają władze Chin Osama bin Laden mógłby być kartą atutową prezydenta Busha w ostatnich, gorących tygodniach przedwyborczych. Waszyngton właśnie prowadzi ściśle tajne rozmowy z Pekinem na temat wyłuskania bin Ladena z kryjówki na kłopotliwym, muzułmańskim obszarze północno-wschodnich Chin. Osama pacyfikator Ponad 5 mln osób, a wśród nich wielu fanatycznych zwolenników Al-Kaidy, zamieszkuje terytorium uważane za jeden z najmniej stabilnych regionów świata. Tysiące chińskich muzułmanów pracuje tam dla gangów szmuglujących ludzi i narkotyki na Zachód. Latem bin Laden zawarł tajne porozumienie z władzami komunistycznych Chin - w zamian za schronienie miał zagwarantować, że muzułmanie z górskich rejonów kraju przestaną prowadzić wojnę partyzancką przeciwko pekińskiemu reżimowi. Przez wiele lat dziesiątki tysięcy żołnierzy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej nie mogły sobie poradzić z rebelią muzułmańską w tym regionie. Po przybyciu bin Ladena zapanował tam względny spokój, a muzułmanom pozwolono na kontynuowanie przemytu ludzi i narkotyków.
Porozumienie, negocjowane obecnie przez Pekin i Waszyngton, ma umożliwić uprowadzenie bin Ladena z chińskiej kryjówki i przekazanie go USA. Jego pojmanie mogłoby przesądzić o reelekcji George'a W. Busha, potwierdzając milionom niezdecydowanych wyborców, że ogłoszona przez prezydenta wojna z terroryzmem była uzasadniona.
- Wyłoniona po wyborach administracja Busha mogłaby przedstawić Pekin jako nowego sojusznika w wojnie z terroryzmem. Pod każdym względem Chiny uzyskałyby w Waszyngtonie status kraju "najbardziej uprzywilejowanego". Szybko zawarto by kontrakty warte dziesiątki miliardów dolarów, a powszechne łamanie przez Chiny praw człowieka pozostałoby nie zauważone - potwierdził mi w ubiegłym tygodniu wysoki urzędnik Pentagonu.
Urzędnik dodał też, że tylko garstka bardzo wysokiej rangi członków administracji Busha została wtajemniczona w plan wymiany bin Ladena na specjalny status dla Chin. Wśród nich znaleźli się prawie na pewno wiceprezydent Dick Cheney i sekretarz obrony Donald Rumsfeld. Godząc się na rozmowę, pod warunkiem zachowania anonimowości, urzędnik przekazał mi szczegóły planu pojmania bin Ladena, które ma być sposobem na pozostawienie Busha w Białym Domu na następną kadencję. Wskazał przy tym, że nie pierwszy raz administracja USA przeprowadza podobną operację w okresie przedwyborczym. Pod koniec kadencji Jimmy'ego Cartera Ronald Reagan, prezydent elekt, patronował tajnemu porozumieniu z Iranem. Na jego mocy dyplomaci USA przetrzymywani w Teheranie jako zakładnicy mieli zostać zwolnieni w dniu, w którym Reagan zasiadł w Białym Domu. Ari Ben-Menasze, były doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego izraelskiego premiera Icchaka Szamira, powiedział mi, że zapłacono za to wielkie pieniądze irańskim ajatollahom. Swierdził też, że sam odegrał ważną rolę w doprowadzeniu do porozumienia, znanego potem jako "październikowa niespodzianka Reagana" (Reagan's October Surprise).
Teresa Heinz, żona senatora Johna Kerry'ego, dała do zrozumienia, że szykuje się inną "październikową niespodziankę". Dwa tygodnie temu zaskoczyła doradców politycznych męża publicznym oświadczeniem: "Nie zdziwiłabym się, gdyby przed wyborami prezydent Bush pokazał Osamę bin Ladena". Od tego czasu odmawia jednak komentarzy na temat swego "bombowego" oświadczenia. W waszyngtońskiej wspólnocie wywiadowczej krążą uparte pogłoski, że pani Kerry wraz z mężem zostali ostrzeżeni, iż dalsza publiczna dyskusja nad porozumieniem zakładającym pojmanie bin Ladena byłaby szkodliwa dla narodowego bezpieczeństwa USA.
Górska kryjówka
Al Santoli, analityk wywiadu i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Dany Rohrabachera, republikańskiego kongresmana z Kalifornii, a zarazem wydawca poważanego biuletynu "China Monitor", powiedział: "Październikowa niespodzianka wcale by mnie nie zaskoczyła". Pierwszy raz od wielu miesięcy kryjówka Osamy bin Ladena została namierzona z satelity NSA (Narodowej Agencji Bezpieczeństwa) - jednego z wielu, które ta najtajniejsza agencja wywiadu USA używa do ścigania Saudyjczyka. Kryjówka bin Ladena znajduje się w pobliżu jeziora przy granicy z Pakistanem.
Po drugiej stronie łańcucha górskiego Zaskar (części Himalajów w Kaszmirze) oddziały sił specjalnych USA i Pakistanu czekają na rozkaz, by wyruszyć po bin Ladena, wyciągnąć go z chińskiej kryjówki i przewieźć drogą lotniczą do Pakistanu. Ma to być wspólna amerykańsko-pakistańska operacja.
W ostatnich sześciu miesiącach wielokrotnie widziano bin Ladena w górach Afganistanu oraz w "złych okolicach" na północno-zachodniej granicy z Pakistanem. Agenci amerykańskiego wywiadu sądzą, że bin Laden i jego przyboczny oddział złożony z pięćdziesięciu mudżahedinów przemieścili się ostatnio na wschód w kierunku Kaszmiru. Stamtąd przedostali się do Chin. Wcześniej bin Laden wiele razy spotykał się z wysokiej rangi urzędnikami z Pekinu. Przekonał ich, że potrafi utrzymać spokój w muzułmańskich regionach Chin. - Wiemy o tych spotkaniach - potwierdził Manzoor Ahmed, szef policji w Bandipora w północnym Kaszmirze. - Ale one odbyły się w Chinach.
Z bin Ladenem podróżuje Ajman al-Zawahiri, jego główny doradca i osobisty lekarz. Bin Laden cierpi na poważną chorobę nerek. Al-Zawahiri jest chirurgiem wykształconym w Kairze, skazanym w Egipcie in absentia na karę śmierci. Jest drugim - po Osamie - najbardziej poszukiwanym na świecie terrorystą.
Biały Dom odmówił publicznej dyskusji o ewentualnym porozumieniu z Chinami. - Rokowania mogą się przecież załamać. Prezydent na pewno nie życzy sobie, by go wówczas kompromitowano, łącząc z tą sprawą - powiedział mi jeden z informatorów. Uważa się, że możliwość porozumienia pojawiła się podczas spotkania Donalda Rumsfelda z wysokimi urzędnikami rządu Chin podczas jego tegorocznej oficjalnej podróży na Daleki Wschód, po której George Tenet, ówczesny szef CIA, zlecił przygotowanie raportu o możliwościach ujęcia bin Ladena. Powiedziano mu, że zadanie można wykonać tylko przy wsparciu ze strony Chińczyków. - Jak daleko w tygodniach poprzedzających wybory prezydenckie w USA posuną się w tym wsparciu Chińczycy, będzie zależało od stopnia ich zaufania do Busha, od ich wiary w to, że dotrzyma on obietnic - powiedział mi urzędnik Pentagonu.
Więcej możesz przeczytać w 42/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.