Polsko-niemiecka granica zamieniła się w deptak nielegalnych imigrantów - reportaż "Wprost" i TVN
Granice UE co roku próbuje nielegalnie przekroczyć prawie pół miliona imigrantów - wynika z danych Interpolu. Od lat z rzeką nielegalnych imigrantów nie mogą sobie poradzić Grecy, Portugalczycy, Włosi i Hiszpanie. Jeden z głównych szlaków przerzutowych - północny - wiedzie z Petersburga, przez Morze Bałtyckie, do Skandynawii i Niemiec. Imigranci pozostawiani są przez przemytników na szalupach i do wybrzeża muszą się dostać o własnych siłach. Szlak centralny prowadzi przez Rosję, Ukrainę do Niemiec lub Austrii (biegnie przez Polskę albo Czechy). Szlak bałkański wykorzystują przeważnie uciekinierzy z krajów byłej Jugosławii.
Najważniejsze morskie szlaki przemytu imigrantów prowadzą z Turcji lub Libanu do Grecji i Włoch (we wrześniu 2002 r. u wybrzeży Sycylii utonęło 30 osób, a 150 uratowała włoska straż przybrzeżna), z Afryki Północnej na Półwysep Apeniński, z Afryki Północno-Zachodniej do Hiszpanii i z Turcji na wyspy greckie. Komisja Europejska wydaje ogromne pieniądze na uszczelnienie granic. Niedawno Hiszpania dostała z unijnego budżetu dotację na wzmocnienie kontroli ponad dwustu zatok morskich.
Na Berlin!
Polska stała się poczekalnią dla obywateli byłego Związku Sowieckiego w ich drodze na Zachód. Wjeżdżają legalnie do naszego kraju i stąd szturmują bogate państwa unii. Wielu próbuje się tam przedostać nielegalnie. Od stycznia do kwietnia tego roku Straż Graniczna schwytała na nielegalnym przechodzeniu do Niemiec 521 cudzoziemców. Od momentu przystąpienia Polski do unii liczba schwytanych na zachodniej granicy wzrosła ponadczterokrotnie - do 2189 osób. Najwięcej było Ukraińców (1314), a następnie Rosjan, Białorusinów, Hindusów i Mołdawian.
Na terenie kontrolowanym przez Lubuski Oddział Straży Granicznej w Krośnie Odrzańskim w 2003 r. zatrzymano z powodu różnych przestępstw granicznych 874 Ukraińców i wielu innych obywateli byłego ZSRR. W tym roku tylu Ukraińców zatrzymano w pierwszych pięciu miesiącach po przystąpieniu Polski do UE. Przybysze ze Wschodu najczęściej nie mają szans na wizę któregoś z państw należących do układu z Schengen, więc próbują się dostać do Niemiec z fałszywymi dokumentami albo przez zieloną granicę. Polska do układu jeszcze nie należy i dlatego obywatele byłych republik sowieckich mogą do nas przyjechać na podstawie łatwej do zdobycia wizy turystycznej.
Polska dziura w płocie unii
Od 1 maja nie ma już kontroli celnej na polsko-niemieckiej granicy. Transporty sprawdza się wybiórczo. Skutkiem jest coraz więcej prób przemytu ludzi w przyczepach ciężarówek i kontenerach. Na przejściach podlegających Lubuskiemu Oddziałowi Straży Granicznej do maja odkryto 63 osoby próbujące przejechać w ten sposób granicę. Od maja do sierpnia odnotowano 176 takich osób (większość wjechała do Polski legalnie, mając wizy). Nielegalni imigranci ukrywali się w ładunkach torfu, mebli, palet, a także trumien.
Obywatele byłych sowieckich republik próbują również przekraczać granicę z Niemcami na podstawie fałszywych dokumentów, najczęściej paszportów Litwy - państwa należącego do UE. Łatwo je podrobić, bo wielu obywateli Litwy nie zna litewskiego, tylko rosyjski. Wykorzystywane są też stare polskie dowody osobiste.
Ludzie, czyli świetny towar
Przemytnicy zawsze dobrze zarabiali na przerzucaniu przez granicę nielegalnych emigrantów, obecnie jednak w tym interesie nastąpił prawdziwy boom. Organizowane są coraz większe grupy, odbywa się wręcz hurtowy przerzut. 9 września nieopodal Żytowania schwytano 24-osobową grupę (były w niej dzieci i kobiety w ciąży). Koczowali w lesie, gdzie przemytnicy ich pozostawili. Każdy zapłacił około 1000 euro, co oznacza, że tylko na tej grupie przemytnicy zarobili 24 tys. euro (ponad 100 tys. zł). - Przemytnicy mówią, że ludzie to świetny towar, bo się nie psuje i zawsze wraca. Po kilka razy zatrzymywaliśmy na granicy tych samych obcokrajowców - mówi porucznik Skrzyński.
Przemytnicy ludzi korumpują strażników granicznych. W ubiegłym roku przyłapano 50 strażników biorących łapówki za przymykanie oka na przemyt ludzi. Wskazywali oni, gdzie nie będzie patroli, albo przepuszczali osoby z fałszywymi dokumentami.
Wizy z Państwowego Komitetu Turystyczno-Sportowego
Tatiana N. z Sewastopola (33 lata) od tygodnia przebywa w areszcie Straży Granicznej w Olsztynie. Została schwytana przez niemiecką straż zaraz po przekroczeniu Nysy i przekazana Polakom. Chciała się dostać do Włoch i tam pracować, ale nie otrzymała wizy. Wtedy znalazła ogłoszenie w gazecie: firma o nazwie Państwowy Komitet Turystyczno-Sportowy oferowała pomoc w wyrobieniu wiz na Zachód tym, którym wcześniej wiz odmówiono. Trzeba było zapłacić 900 euro. Tatiana kupiła polską wizę i wyjechała. Legalny wyjazd do Włoch okazał się kłamstwem. Jeszcze podczas wielogodzinnego marszu przez las polscy przemytnicy wmawiali Tatianie i innym takim jak ona, że dostaną legalne dokumenty, ale wcześniej trzeba przejść przez rzekę. Po przejściu przez rzekę otoczyli ich niemieccy strażnicy. Odesłali Tatianę do Polski. Teraz czeka ona na deportację.
Jednym z warunków przyjęcia do grupy Schengen jest wprowadzenie jednolitego systemu ewidencyjnego zawierającego dane osób, które naruszyły prawo. Dzięki niemu funkcjonariusz Straży Granicznej, policjant lub pracownik konsulatu będzie mógł w każdej chwili sprawdzić i zatrzymać obcokrajowca lub odmówić wydania wizy. Przemyt ludzi przez zachodnią granicę nie zniknie, ale uda się go znacznie ograniczyć.
Granice UE co roku próbuje nielegalnie przekroczyć prawie pół miliona imigrantów - wynika z danych Interpolu. Od lat z rzeką nielegalnych imigrantów nie mogą sobie poradzić Grecy, Portugalczycy, Włosi i Hiszpanie. Jeden z głównych szlaków przerzutowych - północny - wiedzie z Petersburga, przez Morze Bałtyckie, do Skandynawii i Niemiec. Imigranci pozostawiani są przez przemytników na szalupach i do wybrzeża muszą się dostać o własnych siłach. Szlak centralny prowadzi przez Rosję, Ukrainę do Niemiec lub Austrii (biegnie przez Polskę albo Czechy). Szlak bałkański wykorzystują przeważnie uciekinierzy z krajów byłej Jugosławii.
Najważniejsze morskie szlaki przemytu imigrantów prowadzą z Turcji lub Libanu do Grecji i Włoch (we wrześniu 2002 r. u wybrzeży Sycylii utonęło 30 osób, a 150 uratowała włoska straż przybrzeżna), z Afryki Północnej na Półwysep Apeniński, z Afryki Północno-Zachodniej do Hiszpanii i z Turcji na wyspy greckie. Komisja Europejska wydaje ogromne pieniądze na uszczelnienie granic. Niedawno Hiszpania dostała z unijnego budżetu dotację na wzmocnienie kontroli ponad dwustu zatok morskich.
Na Berlin!
Polska stała się poczekalnią dla obywateli byłego Związku Sowieckiego w ich drodze na Zachód. Wjeżdżają legalnie do naszego kraju i stąd szturmują bogate państwa unii. Wielu próbuje się tam przedostać nielegalnie. Od stycznia do kwietnia tego roku Straż Graniczna schwytała na nielegalnym przechodzeniu do Niemiec 521 cudzoziemców. Od momentu przystąpienia Polski do unii liczba schwytanych na zachodniej granicy wzrosła ponadczterokrotnie - do 2189 osób. Najwięcej było Ukraińców (1314), a następnie Rosjan, Białorusinów, Hindusów i Mołdawian.
Na terenie kontrolowanym przez Lubuski Oddział Straży Granicznej w Krośnie Odrzańskim w 2003 r. zatrzymano z powodu różnych przestępstw granicznych 874 Ukraińców i wielu innych obywateli byłego ZSRR. W tym roku tylu Ukraińców zatrzymano w pierwszych pięciu miesiącach po przystąpieniu Polski do UE. Przybysze ze Wschodu najczęściej nie mają szans na wizę któregoś z państw należących do układu z Schengen, więc próbują się dostać do Niemiec z fałszywymi dokumentami albo przez zieloną granicę. Polska do układu jeszcze nie należy i dlatego obywatele byłych republik sowieckich mogą do nas przyjechać na podstawie łatwej do zdobycia wizy turystycznej.
Polska dziura w płocie unii
Od 1 maja nie ma już kontroli celnej na polsko-niemieckiej granicy. Transporty sprawdza się wybiórczo. Skutkiem jest coraz więcej prób przemytu ludzi w przyczepach ciężarówek i kontenerach. Na przejściach podlegających Lubuskiemu Oddziałowi Straży Granicznej do maja odkryto 63 osoby próbujące przejechać w ten sposób granicę. Od maja do sierpnia odnotowano 176 takich osób (większość wjechała do Polski legalnie, mając wizy). Nielegalni imigranci ukrywali się w ładunkach torfu, mebli, palet, a także trumien.
Obywatele byłych sowieckich republik próbują również przekraczać granicę z Niemcami na podstawie fałszywych dokumentów, najczęściej paszportów Litwy - państwa należącego do UE. Łatwo je podrobić, bo wielu obywateli Litwy nie zna litewskiego, tylko rosyjski. Wykorzystywane są też stare polskie dowody osobiste.
Ludzie, czyli świetny towar
Przemytnicy zawsze dobrze zarabiali na przerzucaniu przez granicę nielegalnych emigrantów, obecnie jednak w tym interesie nastąpił prawdziwy boom. Organizowane są coraz większe grupy, odbywa się wręcz hurtowy przerzut. 9 września nieopodal Żytowania schwytano 24-osobową grupę (były w niej dzieci i kobiety w ciąży). Koczowali w lesie, gdzie przemytnicy ich pozostawili. Każdy zapłacił około 1000 euro, co oznacza, że tylko na tej grupie przemytnicy zarobili 24 tys. euro (ponad 100 tys. zł). - Przemytnicy mówią, że ludzie to świetny towar, bo się nie psuje i zawsze wraca. Po kilka razy zatrzymywaliśmy na granicy tych samych obcokrajowców - mówi porucznik Skrzyński.
Przemytnicy ludzi korumpują strażników granicznych. W ubiegłym roku przyłapano 50 strażników biorących łapówki za przymykanie oka na przemyt ludzi. Wskazywali oni, gdzie nie będzie patroli, albo przepuszczali osoby z fałszywymi dokumentami.
Wizy z Państwowego Komitetu Turystyczno-Sportowego
Tatiana N. z Sewastopola (33 lata) od tygodnia przebywa w areszcie Straży Granicznej w Olsztynie. Została schwytana przez niemiecką straż zaraz po przekroczeniu Nysy i przekazana Polakom. Chciała się dostać do Włoch i tam pracować, ale nie otrzymała wizy. Wtedy znalazła ogłoszenie w gazecie: firma o nazwie Państwowy Komitet Turystyczno-Sportowy oferowała pomoc w wyrobieniu wiz na Zachód tym, którym wcześniej wiz odmówiono. Trzeba było zapłacić 900 euro. Tatiana kupiła polską wizę i wyjechała. Legalny wyjazd do Włoch okazał się kłamstwem. Jeszcze podczas wielogodzinnego marszu przez las polscy przemytnicy wmawiali Tatianie i innym takim jak ona, że dostaną legalne dokumenty, ale wcześniej trzeba przejść przez rzekę. Po przejściu przez rzekę otoczyli ich niemieccy strażnicy. Odesłali Tatianę do Polski. Teraz czeka ona na deportację.
Jednym z warunków przyjęcia do grupy Schengen jest wprowadzenie jednolitego systemu ewidencyjnego zawierającego dane osób, które naruszyły prawo. Dzięki niemu funkcjonariusz Straży Granicznej, policjant lub pracownik konsulatu będzie mógł w każdej chwili sprawdzić i zatrzymać obcokrajowca lub odmówić wydania wizy. Przemyt ludzi przez zachodnią granicę nie zniknie, ale uda się go znacznie ograniczyć.
Więcej możesz przeczytać w 42/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.