Eurokraci łupią Europejczyków za pomocą kartelu podatkowego
Konkurencja między rządami różnych państw w wysokości podatków, jakie nakładają, jest tak samo korzystna dla gospodarki jak konkurencja w wysokości cen, jakich żądają różni producenci tych samych towarów" - zauważył Milton Friedman, laureat Nagrody Nobla, uważany za najbardziej wpływowego ekonomistę XX wieku. Jego zdaniem, to właśnie konkurencja podatkowa między stanami w USA jest jednym z głównych czynników decydujących o stale rosnącej przewadze gospodarczej Stanów Zjednoczonych nad Unią Europejską. Tymczasem o to, aby konkurencji podatkowej w UE nie było, od lat troszczą się biurokraci z Brukseli. Ta bezsensowna polityka doprowadziła w ubiegłym tygodniu do ostrego kryzysu, którego finał nastąpił na posiedzeniu rady unijnych ministrów finansów. Powodem awantury była sprawa przedłużenia prawa do stosowania ulgowych stawek podatku od towarów i usług (VAT) w krajach starej unii. Z początkiem 2006 r. wygasł aneks pozwalający je stosować (załącznik K do VI Dyrektywy VAT-owskiej). Przedłużenie owego aneksu zablokowały delegacje Polski i Czech przy biernym wsparciu Cypru, żądając dla swoich krajów przedłużenia przywilejów przyznanych w traktacie akcesyjnym. Starcie w Brukseli nie tylko pokazało bezsens polityki utrzymywania wysokich podatków, ale także dostarczyło dowodów na hipokryzję państw ją realizujących. Francja i Niemcy z jednej strony forsują ujednolicenie wszystkich stawek podatkowych przez ich podniesienie, z drugiej zaś - zawzięcie bronią swoich przywilejów, wykazując przy tym, że podwyższanie podatków jest szkodliwe.
Zdaniem naszych informatorów z Ministerstwa Finansów, Polska i UE zawrą na razie kompromis, który zagwarantuje utrzymanie obecnie obowiązujących ulg dla wszystkich stron przynajmniej do 2010Ęr. Starcie w Brukseli to jednak zaledwie wstęp do walki o kształt polityki gospodarczej UE. Stawką jest to, czy biurokratom z Unii Europejskiej uda się zbudować kartel nakładający na państwa członkowskie obowiązek łupienia swoich obywateli.
Francuski patent
Wbrew temu, w co zapewne wierzą urzędnicy w Brukseli, VAT nie istniał od zawsze. Podatek od wartości dodanej (ang. Value Added Tax) narodził się we Francji w 1954Ęr. W 1967 r. zobligowano do jego wprowadzenia wszystkie kraje Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Na wprowadzenie tego podatku nie zdecydowały się najbogatsze i najbardziej wolnorynkowe kraje świata: USA, Australia, Nowa Zelandia, Hongkong i Tajwan. W nie należącej do UE Szwajcarii VAT wynosi tylko 7,5 proc. Główny "produkt" tego kraju, czyli usługi finansowe, w ogóle nie są opodatkowane VAT.
W 1992 r., na początku swojej pierwszej kadencji, prezydent USA Bill Clinton rozważał wprowadzenie VAT, aby tą drogą zmniejszyć deficyt budżetowy. Zrezygnował, gdy przedstawiono mu wyliczenia (m.in. firmy Stotler Economics z Chicago) dowodzące, że wprowadzenie w USA podatku VAT doprowadziłoby w ciągu pięciu lat do obniżenia przeciętnego dochodu amerykańskiej rodziny o 1000 USD i zwiększyłoby bezrobocie o 2,1 mln osób.
Praktyka pokazuje, że VAT jest bardzo skutecznym sposobem drenażu kieszeni obywateli. Właśnie owa skuteczność nazywana przez fachowców od finansów "bezbolesnym skubaniem gęsi" decyduje o jego szkodliwości. Podatnik płaci wysoki VAT w sklepie, restauracji, kinie itp., nie zdając sobie z tego sprawy. Większość rządów, które znalazły to źródło łatwych pieniędzy, nie może się powstrzymać od podnoszenia stawek podatku. Na przykład w Austrii VAT początkowo wynosił 8 proc., obecnie - 20 proc., w Danii najpierw obowiązywał 10-procentowy VAT, obecnie - 25-procentowy, we Francji VAT wzrósł z 13,6 proc. do 20,6 proc., w Niemczech - z 10 proc. do 16Ęproc. (wkrótce zostanie podwyższony do 19 proc.), a we Włoszech - z 12 proc. do 19 proc. W krajach OECD, gdzie wprowadzono VAT, całkowity udział opodatkowania w PKB wynosi 44,3 proc., a w krajach, które tego podatku nie wprowadziły - 31,6 proc.
Kryzys bez ulg
Obecna walka o przedłużenie ulg zapisanych w traktacie akcesyjnym to skutek nieudolności naszych negocjatorów warunków członkostwa Polski w UE. Władze wielokrotnie bogatszej od Polski Wielkiej Brytanii wywalczyły sobie prawo do stosowania zerowej stawki VAT na mieszkania, argumentując to tym, że nie można ograniczać podatkami dostępu obywateli do tak podstawowego dobra, jakim jest mieszkanie. Komisja Europejska, co prawda, próbowała się wycofać z tego ustępstwa, ale Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze przyznał rację Wielkiej Brytanii. Tymczasem Polska już w 2001 r., na trzy lata przed akcesją, zobowiązała się nałożyć 7-procentowy VAT na mieszkania. Na skutki nie trzeba było długo czekać sprzedaż nowych mieszkań spadła o 40 proc. Widmo kolejnego kryzysu pojawiło się na horyzoncie, bowiem w 2008Ęr. zobowiązaliśmy się podwyższyć stawkę VAT do maksymalnej wysokości (obecnie 22 proc.). - Wprowadzenie tak wysokiej stawki spowoduje kolejną zapaść na rynku - nie ma wątpliwości Jarosław Szanajca, szef Polskiego Związku Firm Developerskich, a zarazem prezes Dom Development. To właśnie dlatego polska delegacja zajęła twarde stanowisko, łącząc akceptację ulg dla starych państw unii z przedłużeniem naszych przywilejów. Dzisiejsze zdziwienie urzędników z Brukseli i szefów państw Europy Zachodniej twardym stanowiskiem polskich negocjatorów dowodzi tylko, że to, co uzyskaliśmy przy wstępowaniu do unii, było dla Polski skrajnie niekorzystne.
Demontaż państwa opiekuńczego
Konflikt, który zakończy się teraz rozejmem, będzie powracał co kilka lat. Bruksela nie zrezygnuje ze zwalczania "szkodliwej konkurencji podatkowej", a jedynym sukcesem eurokratów na tym polu jest na razie minimalna stawka VAT, wynosząca 15 proc. Wpływy z podatku VAT stanowią przeciętnie 50 proc. wpływów do budżetu każdego kraju UE. Pewien odsetek tych wpływów trafia do unijnego budżetu - stąd niechęć eurokratów do akceptacji ulg. Proces budowy kartelu podatkowego w Europie dziwnie zbiega się w czasie z rozwojem integracji europejskiej i "społecznych gospodarek rynkowych". Już wĘ1975 r. Komisja Europejska proponowała, by ustanowić minimalny podatek od firm (CIT), wynoszący 45 proc. W 1990 r. proponowaną minimalną stawką było 30 proc. Również ta próba ograniczenia konkurencji podatkowej się nie udała. To, co nie udało się z podatkiem od firm, powiodło się w 1991 r. z VAT, gdy ustalono minimalną 15-procentową stawkę podatku. Większość państw zastrzegła sobie prawo stosowania ulgowych stawek dla wybranych branż (na przykład 0 proc. czy 5 proc.). To tych ulg bronią dziś Francuzi, Włosi i Niemcy.
Problem jednak w czym innym. Gdyby nie było minimalnej stawki VAT, to doszłoby do "licytacji" w dół, po to, by przyciągnąć inwestorów i zamożniejszych obywateli, którzy dokonywaliby zakupów tam, gdzie ceny są niższe (dzięki niższemu VAT). Na takiej samej zasadzie, na jakiej oszczędności Europejczyków płyną do rajów podatkowych. To dlatego, że sąsiedzi mają wyższe stawki VAT, Niemcy mogą podnieść stawkę VAT z 16Ęproc. do 19 proc. (zapowiedział to nowy rząd). Po to jednak, by następnie obniżyć podatek od firm, który na przykład w Polsce jest prawie dwa razy niższy. - Wolna konkurencja podatkowa doprowadziłaby do demontażu europejskiego państwa opiekuńczego - komentuje Marek Zuber, doradca ekonomiczny premiera Marcinkiewicza.
Smaczku całej sprawie dodaje to, że urzędnicy UE, którzy doprowadzili do wprowadzenia minimalnych stawek VAT i którzy walczą dziś z ulgami, sami starają się nie płacić VAT (do przywilejów eurokratów należy prawo kupowania mieszkań, samochodów i sprzętu AGD bez podatku!).
Zdaniem naszych informatorów z Ministerstwa Finansów, Polska i UE zawrą na razie kompromis, który zagwarantuje utrzymanie obecnie obowiązujących ulg dla wszystkich stron przynajmniej do 2010Ęr. Starcie w Brukseli to jednak zaledwie wstęp do walki o kształt polityki gospodarczej UE. Stawką jest to, czy biurokratom z Unii Europejskiej uda się zbudować kartel nakładający na państwa członkowskie obowiązek łupienia swoich obywateli.
Francuski patent
Wbrew temu, w co zapewne wierzą urzędnicy w Brukseli, VAT nie istniał od zawsze. Podatek od wartości dodanej (ang. Value Added Tax) narodził się we Francji w 1954Ęr. W 1967 r. zobligowano do jego wprowadzenia wszystkie kraje Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Na wprowadzenie tego podatku nie zdecydowały się najbogatsze i najbardziej wolnorynkowe kraje świata: USA, Australia, Nowa Zelandia, Hongkong i Tajwan. W nie należącej do UE Szwajcarii VAT wynosi tylko 7,5 proc. Główny "produkt" tego kraju, czyli usługi finansowe, w ogóle nie są opodatkowane VAT.
W 1992 r., na początku swojej pierwszej kadencji, prezydent USA Bill Clinton rozważał wprowadzenie VAT, aby tą drogą zmniejszyć deficyt budżetowy. Zrezygnował, gdy przedstawiono mu wyliczenia (m.in. firmy Stotler Economics z Chicago) dowodzące, że wprowadzenie w USA podatku VAT doprowadziłoby w ciągu pięciu lat do obniżenia przeciętnego dochodu amerykańskiej rodziny o 1000 USD i zwiększyłoby bezrobocie o 2,1 mln osób.
Praktyka pokazuje, że VAT jest bardzo skutecznym sposobem drenażu kieszeni obywateli. Właśnie owa skuteczność nazywana przez fachowców od finansów "bezbolesnym skubaniem gęsi" decyduje o jego szkodliwości. Podatnik płaci wysoki VAT w sklepie, restauracji, kinie itp., nie zdając sobie z tego sprawy. Większość rządów, które znalazły to źródło łatwych pieniędzy, nie może się powstrzymać od podnoszenia stawek podatku. Na przykład w Austrii VAT początkowo wynosił 8 proc., obecnie - 20 proc., w Danii najpierw obowiązywał 10-procentowy VAT, obecnie - 25-procentowy, we Francji VAT wzrósł z 13,6 proc. do 20,6 proc., w Niemczech - z 10 proc. do 16Ęproc. (wkrótce zostanie podwyższony do 19 proc.), a we Włoszech - z 12 proc. do 19 proc. W krajach OECD, gdzie wprowadzono VAT, całkowity udział opodatkowania w PKB wynosi 44,3 proc., a w krajach, które tego podatku nie wprowadziły - 31,6 proc.
Kryzys bez ulg
Obecna walka o przedłużenie ulg zapisanych w traktacie akcesyjnym to skutek nieudolności naszych negocjatorów warunków członkostwa Polski w UE. Władze wielokrotnie bogatszej od Polski Wielkiej Brytanii wywalczyły sobie prawo do stosowania zerowej stawki VAT na mieszkania, argumentując to tym, że nie można ograniczać podatkami dostępu obywateli do tak podstawowego dobra, jakim jest mieszkanie. Komisja Europejska, co prawda, próbowała się wycofać z tego ustępstwa, ale Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze przyznał rację Wielkiej Brytanii. Tymczasem Polska już w 2001 r., na trzy lata przed akcesją, zobowiązała się nałożyć 7-procentowy VAT na mieszkania. Na skutki nie trzeba było długo czekać sprzedaż nowych mieszkań spadła o 40 proc. Widmo kolejnego kryzysu pojawiło się na horyzoncie, bowiem w 2008Ęr. zobowiązaliśmy się podwyższyć stawkę VAT do maksymalnej wysokości (obecnie 22 proc.). - Wprowadzenie tak wysokiej stawki spowoduje kolejną zapaść na rynku - nie ma wątpliwości Jarosław Szanajca, szef Polskiego Związku Firm Developerskich, a zarazem prezes Dom Development. To właśnie dlatego polska delegacja zajęła twarde stanowisko, łącząc akceptację ulg dla starych państw unii z przedłużeniem naszych przywilejów. Dzisiejsze zdziwienie urzędników z Brukseli i szefów państw Europy Zachodniej twardym stanowiskiem polskich negocjatorów dowodzi tylko, że to, co uzyskaliśmy przy wstępowaniu do unii, było dla Polski skrajnie niekorzystne.
Demontaż państwa opiekuńczego
Konflikt, który zakończy się teraz rozejmem, będzie powracał co kilka lat. Bruksela nie zrezygnuje ze zwalczania "szkodliwej konkurencji podatkowej", a jedynym sukcesem eurokratów na tym polu jest na razie minimalna stawka VAT, wynosząca 15 proc. Wpływy z podatku VAT stanowią przeciętnie 50 proc. wpływów do budżetu każdego kraju UE. Pewien odsetek tych wpływów trafia do unijnego budżetu - stąd niechęć eurokratów do akceptacji ulg. Proces budowy kartelu podatkowego w Europie dziwnie zbiega się w czasie z rozwojem integracji europejskiej i "społecznych gospodarek rynkowych". Już wĘ1975 r. Komisja Europejska proponowała, by ustanowić minimalny podatek od firm (CIT), wynoszący 45 proc. W 1990 r. proponowaną minimalną stawką było 30 proc. Również ta próba ograniczenia konkurencji podatkowej się nie udała. To, co nie udało się z podatkiem od firm, powiodło się w 1991 r. z VAT, gdy ustalono minimalną 15-procentową stawkę podatku. Większość państw zastrzegła sobie prawo stosowania ulgowych stawek dla wybranych branż (na przykład 0 proc. czy 5 proc.). To tych ulg bronią dziś Francuzi, Włosi i Niemcy.
Problem jednak w czym innym. Gdyby nie było minimalnej stawki VAT, to doszłoby do "licytacji" w dół, po to, by przyciągnąć inwestorów i zamożniejszych obywateli, którzy dokonywaliby zakupów tam, gdzie ceny są niższe (dzięki niższemu VAT). Na takiej samej zasadzie, na jakiej oszczędności Europejczyków płyną do rajów podatkowych. To dlatego, że sąsiedzi mają wyższe stawki VAT, Niemcy mogą podnieść stawkę VAT z 16Ęproc. do 19 proc. (zapowiedział to nowy rząd). Po to jednak, by następnie obniżyć podatek od firm, który na przykład w Polsce jest prawie dwa razy niższy. - Wolna konkurencja podatkowa doprowadziłaby do demontażu europejskiego państwa opiekuńczego - komentuje Marek Zuber, doradca ekonomiczny premiera Marcinkiewicza.
Smaczku całej sprawie dodaje to, że urzędnicy UE, którzy doprowadzili do wprowadzenia minimalnych stawek VAT i którzy walczą dziś z ulgami, sami starają się nie płacić VAT (do przywilejów eurokratów należy prawo kupowania mieszkań, samochodów i sprzętu AGD bez podatku!).
Więcej możesz przeczytać w 5/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.