Światowe forum w Davos nie rozwiązało żadnego problemu świata
Aby walczyć z bezrobociem i przyspieszyć wzrost gospodarczy, potrzebne są przemyślane i twórcze działania" - ogłosiła podczas otwarcia tegorocznego forum w Davos kanclerz Niemiec Angela Merkel. To puste stwierdzenie było niezbyt udanym początkiem imprezy zorganizowanej pod hasłem "Imperatyw kreatywności". Podczas forum podobne ogólne tezy wygłosiło jeszcze wielu znanych polityków. Konkretnych efektów spotkania wielkich tego świata jak co roku zabraknie. Dla antyglobalistów Davos jest miejscem, w którym grubi kapitaliści, paląc cygara, układają plany zniewolenia narodów. Zwolennicy prostszych rozwiązań podejrzewają, że jest to zorganizowana za grube pieniądze zabawa dla bogaczy, którzy szukają tylko dobrego pretekstu, aby zimą wyrwać się w Alpy.
Cała prawda o Davos
Prawda nie jest ani tak podejrzana, ani tak groźna. Od 1971 r., gdy genewski profesor Klaus Schwab postanowił zorganizować w Davos seminarium dla wysokiej rangi reprezentantów europejskiego i amerykańskiego biznesu, niewiele się zmieniło. Tyle że kameralna impreza, jaką Światowe Forum Ekonomiczne było jeszcze w latach 90., przerodziła się w światowy spektakl, w zasadzie towarzyski.
Uważane za najważniejszą na świecie konferencję gospodarczą Davos nie jest niczym innym jak forum dyskusyjnym, na które zjeżdża wielu bardzo wpływowych ludzi: czołowi politycy z całego świata, ludzie zarządzający (pośrednio lub bezpośrednio) co najmniej dziesiątą częścią światowego PKB, działacze instytucji międzynarodowych, przedstawiciele organizacji pozarządowych, a nawet przywódcy religijni. W sumie w forum co roku uczestniczy ponad dwa tysiące osób. Pod względem natężenia potęgi i wpływów gospodarczych na kilometr kwadratowy Davos nie ma sobie równego na kuli ziemskiej. I na tym się kończy jego wielkość.
Pustosłowie
Wielcy świata polityki i biznesu gromadzą się w ostatni weekend stycznia w Davos, aby debatować nad niedoskonałościami tego świata oraz nad tym, co należałoby zrobić, aby uczynić naszą planetę miejscem lepszym do życia. Na przykład w zeszłym roku dyskutowano o tragicznej sytuacji w Afryce. Premier Wielkiej Brytanii Tony Blair nie tylko wyliczał, że w Afryce każdego dnia na AIDS umiera 6 tys. osób, a na malarię 3 tys. dzieci, ale prezentował także gotowe rozwiązania, które pomogłyby temu kontynentowi. Mówił o potrzebie zmienienia przywódców politycznych w Afryce, stworzeniu demokratycznych instytucji, podwojeniu pomocy europejskiej i otworzeniu swoich rynków na produkty afrykańskie. Po kilku dniach refleksji wszyscy spakowali walizki i wrócili do swoich biur. W relacjach gospodarczych między obu światami nic się jednak nie zmieniło. Podobnie będzie z tegoroczną kwestią bezpieczeństwa energetycznego. O tym, jak zapobiec kryzysowi energetycznemu, dyskutowali przedstawiciele państw eksportujących ropę naftową, szefowie OPEC, analitycy i prezesi koncernów paliwowych.
Czy Davos ma przyszłość? Tak, ale jedynie wówczas, gdy stanie się miejscem nie tylko ciekawych dyskusji, ale również planowania skutecznych działań. Bo każdy klub dyskusyjny, nawet najlepiej zorganizowany, z czasem obumiera.
Cała prawda o Davos
Prawda nie jest ani tak podejrzana, ani tak groźna. Od 1971 r., gdy genewski profesor Klaus Schwab postanowił zorganizować w Davos seminarium dla wysokiej rangi reprezentantów europejskiego i amerykańskiego biznesu, niewiele się zmieniło. Tyle że kameralna impreza, jaką Światowe Forum Ekonomiczne było jeszcze w latach 90., przerodziła się w światowy spektakl, w zasadzie towarzyski.
Uważane za najważniejszą na świecie konferencję gospodarczą Davos nie jest niczym innym jak forum dyskusyjnym, na które zjeżdża wielu bardzo wpływowych ludzi: czołowi politycy z całego świata, ludzie zarządzający (pośrednio lub bezpośrednio) co najmniej dziesiątą częścią światowego PKB, działacze instytucji międzynarodowych, przedstawiciele organizacji pozarządowych, a nawet przywódcy religijni. W sumie w forum co roku uczestniczy ponad dwa tysiące osób. Pod względem natężenia potęgi i wpływów gospodarczych na kilometr kwadratowy Davos nie ma sobie równego na kuli ziemskiej. I na tym się kończy jego wielkość.
Pustosłowie
Wielcy świata polityki i biznesu gromadzą się w ostatni weekend stycznia w Davos, aby debatować nad niedoskonałościami tego świata oraz nad tym, co należałoby zrobić, aby uczynić naszą planetę miejscem lepszym do życia. Na przykład w zeszłym roku dyskutowano o tragicznej sytuacji w Afryce. Premier Wielkiej Brytanii Tony Blair nie tylko wyliczał, że w Afryce każdego dnia na AIDS umiera 6 tys. osób, a na malarię 3 tys. dzieci, ale prezentował także gotowe rozwiązania, które pomogłyby temu kontynentowi. Mówił o potrzebie zmienienia przywódców politycznych w Afryce, stworzeniu demokratycznych instytucji, podwojeniu pomocy europejskiej i otworzeniu swoich rynków na produkty afrykańskie. Po kilku dniach refleksji wszyscy spakowali walizki i wrócili do swoich biur. W relacjach gospodarczych między obu światami nic się jednak nie zmieniło. Podobnie będzie z tegoroczną kwestią bezpieczeństwa energetycznego. O tym, jak zapobiec kryzysowi energetycznemu, dyskutowali przedstawiciele państw eksportujących ropę naftową, szefowie OPEC, analitycy i prezesi koncernów paliwowych.
Czy Davos ma przyszłość? Tak, ale jedynie wówczas, gdy stanie się miejscem nie tylko ciekawych dyskusji, ale również planowania skutecznych działań. Bo każdy klub dyskusyjny, nawet najlepiej zorganizowany, z czasem obumiera.
Plan Marcinkiewicza |
---|
Czy 55 lat po podpisaniu traktatu paryskiego o utworzeniu Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali doczekamy się Europejskiej Wspólnoty Gazu i Ropy? Cel powojennej wspólnoty, powołanej do życia 18 kwietnia 1951 r. przez Francję, Niemcy, Włochy i trzy kraje Beneluksu, był stricte ekonomiczny: miała ona koordynować produkcję i ułatwiać handel węglem, stalą oraz żelazem na obszarze państw członkowskich. Stała się jednak czymś znacznie ważniejszym - fundamentem integracji europejskiej i zalążkiem obecnej unii. Dziś Polska proponuje zawarcie równie przełomowego paktu, który zagwarantowałby swym członkom bezpieczeństwo energetyczne i ubezpieczył ich od surowcowego szantażu Rosji. Premier Kazimierz Marcinkiewicz wykorzystał pobyt w Davos do tego, by wypuścić "próbny balon", czyli wybadać reakcję uczestników forum na przygotowywany przez polski rząd projekt takiego traktatu (oprócz szefów rządów i głów państw premier rozmawiał w Davos o energetyce m.in. z ministrem ds. ropy Iraku Thamirem Ghadbhanem i prezesem norweskiego koncernu Statoil Olavem Fjellem). Autorem pomysłu "paktu muszkieterów" lub "energetycznego NATO" - jak ochrzcił go polski premier - jest politolog dr Leszek Jesień, doradca Marcinkiewicza. Prace nad szczegółami przedsięwzięcia nadzoruje wiceminister gospodarki Piotr Naimski (odpowiedzialny za dywersyfikację dostaw surowców energetycznych). Istotą pomysłu jest zawarcie traktatu, który zobowiązywałby państwa członkowskie do wspierania członka dotkniętego kryzysem energetycznym "z przyczyn innych niż handlowe" (wyklucza to na przykład sytuację przerwania dostaw gazu czy ropy z powodu braku płatności). - Chcemy, by przypominał on krótki i prosty traktat waszyngtoński [akt założycielski NATO z 1949 r.], a nie zawiłe kilkusetstronicowe traktaty unijne, które w rezultacie nie funkcjonują - wyjaśnia jeden z urzędników resortu gospodarki. Docelowo uczestnicy paktu mieliby wspólnie planować budowę sieci przesyłowych gazu, ropy czy prądu, magazynów, ustalać zasady dostaw i importu z państw trzecich, ale też na przykład powstrzymać próby wykupywania i przejmowania przez Gazprom ich rurociągów. Na razie mowa głównie o gazie, bo rząd chce kuć żelazo, póki gorące i wykorzystać to, że gazowy konflikt Gazpromu z Ukrainą, ograniczenie dostaw rosyjskiego surowca do Polski czy Włoch lub wysadzenie gazociągów i sieci przesyłu prądu w Gruzji i Armenii ożywiły zainteresowanie Unii Europejskiej kwestią bezpieczeństwa energetycznego. Jak się dowiedzieliśmy, Polska zaproponuje, by w "energetycznym NATO" znalazły się państwa, które są członkami Paktu Północnoatlantyckiego i unii (23 stycznia Marcinkiewicz rozmawiał m.in. o tej sprawie z goszczącym w Warszawie sekretarzem handlu USA Carlosem Gutierrezem) oraz Ukraina, Mołdawia, Gruzja, być może także Armenia. Polski projekt energetycznego paktu bezpieczeństwa ma być gotowy wkrótce, a państwom unii zostanie przedstawiony jeszcze przed szczytem wspólnoty w marcu 2006 r. (przewodniczący unii Austriacy zapowiadają, że sprawy energii będą głównym tematem obrad). Gdyby Polsce udało się przekonać państwa unii i Stany Zjednoczone do zawarcia takiego porozumienia, jego skutki - podobnie jak traktatu paryskiego z 1951 r. - daleko wykroczyłyby poza sferę gospodarczą. Byłby to pierwszy tak ważny traktat łączący państwa zachodnie z Ukrainą czy Gruzją. Dowiódłby również, że Bruksela, Berlin lub Paryż po raz pierwszy trzeźwo oceniły politykę Rosji i płynące z niej zagrożenia. Krzysztof Trębski |
Wszyscy za jednego |
---|
Najważniejsze zadania członków ewentualnego energetycznego paktu europejskiego: 1 Wspólne zarządzanie przesyłem gazu na obszarze państw członkowskich 2 Koordynowanie i współfinansowanie budowy sieci rurociągów i magazynów surowcowych 3 Wspólne planowanie dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych i prowadzenie negocjacji z ich producentami lub dostawcami W razie kryzysu energetycznego w którymś z państw członkowskich obowiązywałaby zasada "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego" |
Gwiazdy Davos |
---|
Angela Merkel, kanclerz Niemiec Jens Stoltenberg, premier Norwegii Kazimierz Marcinkiewicz, premier Polski Recep Tayyip Erdogan, premier Turcji Ibrahim Dżaafari, premier Iraku Hamid Karzai, prezydent Afganistanu Moritz Leuenberger, prezydent Szwajcarii Perwez Muszarraf, prezydent Pakistanu Michaił Saakaszwili, prezydent Gruzji Vaira Vike-Freiberga, prezydent Łotwy Zhou Xiaochuan, szef chińskiego banku centralnego Bill Gates, prezes Microsoftu Kenneth Roth, szef Human Rights Watch Kofi Annan, sekretarz generalny ONZ Paul D. Wolfowitz, prezes Banku Światowego Bono, lider U2 Łącznie do Davos przyjechało 15 premierów i prezydentów, 60 ministrów oraz 730 biznesmenów Źródło: Światowe Forum Ekonomiczne |
Więcej możesz przeczytać w 5/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.