Każdej decyzji i każdemu działaniu gabinetu Marcinkiewicza trochę brakuje do pełnego sukcesu
Do trzech milionów brakuje nam trochę - powiedział premier Kazimierz Marcinkiewicz, prezentując rządowy projekt budowy 300 tys. mieszkań. Oceniając zasadnicze zmiany w projekcie budownictwa mieszkaniowego, spontanicznie zrecenzował własny rząd - rząd, któremu do realnych i całościowych rozwiązań zawsze brakuje "trochę". Jarosław Kaczyński, chwaląc swojego premiera dwa dni później, równie trafnie podsumował 100 dni Marcinkiewicza. "Zostały poczynione przygotowania w resortach do zrealizowania programu PiS" - podkreślał prezes, nie zauważając w swoim komentarzu typowej tendencji polityków PiS do poczynania "przygotowań do przygotowań". A "przygotowania" nie są żadną wartością - liczą się jedynie faktyczne działania, o których zresztą też Kaczyński mówił: "Zostały przesunięte środki w polityce społecznej". Bez wątpienia w przesuwaniu i wydawaniu środków, czyli pieniędzy podatników, ten rząd jest i będzie bardzo dobry. Zmiana lokacji środków nie wystarczy jednak do zapowiadanej przez PiS naprawy państwa.
Żaden z szefów ministerstw rządu Marcinkiewicza nie prowadzi prawdziwej polityki swojego resortu. Każdej decyzji i każdemu działaniu "trochę brakuje" do pełnego sukcesu. Becikowe i dożywianie dzieci to jeszcze nie polityka społeczna. Zapowiedź budowy gazoportu nie zapewni rozsądnej polityki bezpieczeństwa energetycznego. Jedna wizyta w Stanach Zjednoczonych ministra Mellera to nie aktywna polityka zagraniczna. Pomijam już negocjacje w sprawie unijnego budżetu - młodzieżowy okrzyk "Yes, yes, yes!" nie zastąpi słabych relacji premiera i rządu z unijnymi dyplomatami.
Premier nie wykorzystał szansy uproszczenia dla Polaków zasad dostępu do unijnych funduszy. Zajął się natomiast kwestią odśnieżania dachów, która - choć bardzo ważna - nie zastąpi problemu zaśnieżonych dróg i chodników, będących co dzień przyczyną wypadków samochodowych i połamań. Co bardziej zirytowani Polacy zaczęli nawet wysyłać SMS-y i organizować pochody z apelem o nieodśnieżanie dachu Sejmu.
Zapowiedź przygotowania nowej ustawy o finansach publicznych nie uzdrowi finansów państwa. "Trochę" brakuje również polityce zdrowotnej. Minister Religa deklaruje i obiecuje, że pieniędzy na nic nie zabraknie, nie widać jednak żadnych, nawet wstępnych prac. Premier natomiast przynosi dobrą nowinę o ustawie o ratownictwie medycznym, o której nic nie wiadomo - poza tym, że będzie.
Można by długo wymieniać przygotowania do przygotowań, bo premier Kazimierz Marcinkiewicz wiele projektów przygotowuje, wiele obietnic składa i wiele ustaw zapowiada. Obiecuje setki kilometrów dróg i miliony mieszkań. Szczytem hipokryzji rządu jest jednak polityka podatkowa, wpływająca przecież na najbardziej newralgiczną część ubioru każdego Polaka - jego kieszeń. Otóż premier odkłada jej reformę na 2007 rok, nie będąc zarazem pewnym, czy będzie jeszcze premierem i czy parlament ten rok przetrwa. Tu też jak zawsze "trochę brakuje" do realizacji.
By nie wytykać rządowi wyłącznie "nicnierobienia", trzeba przyznać, że zdarzają się również ministrowie aż nadaktywnie prący do zmian. Celuje w tym wiceminister oświaty Jarosław Zieliński, który z zapałem chce realizować pomysł na patriotyczne, narodowo-katolickie wychowanie Polaków. Swoją politykę Zieliński widzi wielką. Narodowy Instytut Wychowania, oceny z religii liczone do średniej, wymiana wszystkich kuratorów na ludzi PiS. Prawdziwie patriotyczno-katolicka szkoła kształtowania charakteru i trochę więcej, niż oferowały poprzednie prawicowe rządy. Ciężko pracuje też wiceminister kultury Jarosław Sellin. Skroił ustawę o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji na miarę PiS, nie przewidział tylko, jak małego formatu ludzie zostaną do niej wydelegowani.
Istnieją jednak sprawy, za które można Kazimierza Marcinkiewicza chwalić. Polacy wreszcie mają bliskiego im prezesa Rady Ministrów, co przy katastrofalnie niskich notowaniach władz państwowych jest pewnym pomysłem na zniesienie podziału "my - oni". Jest to jednak polityka krótkodystansowa, bo nie stoi za nią realizacja wyborczego programu. To taka mało poważna polityka, która wystarczy na studniówkę, gdzie trzeba ładnie zatańczyć poloneza, uśmiechać się do współtowarzyszy i zbierać pochwały za strój. Nie przyniesie ona jednak sukcesu na egzaminie dojrzałości politycznej, na którym nie wystarczy robić dobrego wrażenia. Bo w polityce jest jak w życiu - ładny uśmiech jest ważny na pierwszej randce, ale by być z sobą dłużej, potrzebne są poczucie bezpieczeństwa i odpowiedzialność.
Żaden z szefów ministerstw rządu Marcinkiewicza nie prowadzi prawdziwej polityki swojego resortu. Każdej decyzji i każdemu działaniu "trochę brakuje" do pełnego sukcesu. Becikowe i dożywianie dzieci to jeszcze nie polityka społeczna. Zapowiedź budowy gazoportu nie zapewni rozsądnej polityki bezpieczeństwa energetycznego. Jedna wizyta w Stanach Zjednoczonych ministra Mellera to nie aktywna polityka zagraniczna. Pomijam już negocjacje w sprawie unijnego budżetu - młodzieżowy okrzyk "Yes, yes, yes!" nie zastąpi słabych relacji premiera i rządu z unijnymi dyplomatami.
Premier nie wykorzystał szansy uproszczenia dla Polaków zasad dostępu do unijnych funduszy. Zajął się natomiast kwestią odśnieżania dachów, która - choć bardzo ważna - nie zastąpi problemu zaśnieżonych dróg i chodników, będących co dzień przyczyną wypadków samochodowych i połamań. Co bardziej zirytowani Polacy zaczęli nawet wysyłać SMS-y i organizować pochody z apelem o nieodśnieżanie dachu Sejmu.
Zapowiedź przygotowania nowej ustawy o finansach publicznych nie uzdrowi finansów państwa. "Trochę" brakuje również polityce zdrowotnej. Minister Religa deklaruje i obiecuje, że pieniędzy na nic nie zabraknie, nie widać jednak żadnych, nawet wstępnych prac. Premier natomiast przynosi dobrą nowinę o ustawie o ratownictwie medycznym, o której nic nie wiadomo - poza tym, że będzie.
Można by długo wymieniać przygotowania do przygotowań, bo premier Kazimierz Marcinkiewicz wiele projektów przygotowuje, wiele obietnic składa i wiele ustaw zapowiada. Obiecuje setki kilometrów dróg i miliony mieszkań. Szczytem hipokryzji rządu jest jednak polityka podatkowa, wpływająca przecież na najbardziej newralgiczną część ubioru każdego Polaka - jego kieszeń. Otóż premier odkłada jej reformę na 2007 rok, nie będąc zarazem pewnym, czy będzie jeszcze premierem i czy parlament ten rok przetrwa. Tu też jak zawsze "trochę brakuje" do realizacji.
By nie wytykać rządowi wyłącznie "nicnierobienia", trzeba przyznać, że zdarzają się również ministrowie aż nadaktywnie prący do zmian. Celuje w tym wiceminister oświaty Jarosław Zieliński, który z zapałem chce realizować pomysł na patriotyczne, narodowo-katolickie wychowanie Polaków. Swoją politykę Zieliński widzi wielką. Narodowy Instytut Wychowania, oceny z religii liczone do średniej, wymiana wszystkich kuratorów na ludzi PiS. Prawdziwie patriotyczno-katolicka szkoła kształtowania charakteru i trochę więcej, niż oferowały poprzednie prawicowe rządy. Ciężko pracuje też wiceminister kultury Jarosław Sellin. Skroił ustawę o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji na miarę PiS, nie przewidział tylko, jak małego formatu ludzie zostaną do niej wydelegowani.
Istnieją jednak sprawy, za które można Kazimierza Marcinkiewicza chwalić. Polacy wreszcie mają bliskiego im prezesa Rady Ministrów, co przy katastrofalnie niskich notowaniach władz państwowych jest pewnym pomysłem na zniesienie podziału "my - oni". Jest to jednak polityka krótkodystansowa, bo nie stoi za nią realizacja wyborczego programu. To taka mało poważna polityka, która wystarczy na studniówkę, gdzie trzeba ładnie zatańczyć poloneza, uśmiechać się do współtowarzyszy i zbierać pochwały za strój. Nie przyniesie ona jednak sukcesu na egzaminie dojrzałości politycznej, na którym nie wystarczy robić dobrego wrażenia. Bo w polityce jest jak w życiu - ładny uśmiech jest ważny na pierwszej randce, ale by być z sobą dłużej, potrzebne są poczucie bezpieczeństwa i odpowiedzialność.
Więcej możesz przeczytać w 7/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.