We włoskiej polityce wygrywa mistrz spektaklu
Wybory wygrywa się w telewizji - autor tej tezy wie, o czym mówi. Silvio Berlusconi, premier Włoch i właściciel największego na południe od Alp imperium telewizyjnego, dwukrotnie już wygrał wybory w swoim kraju. Za dwa miesiące ma zamiar zwyciężyć po raz trzeci.
W końcu minionego roku nad premierem i jego rządem gromadziły się czarne chmury. Włochy przeżywały kolejny skandal bankowy, tym razem związany z niedozwolonymi praktykami Antonia Fazia, prezesa włoskiego banku centralnego, który do prywatnych celów wykorzystywał tajemnicę bankową, faworyzując zaprzyjaźnione instytucje finansowe. Przy okazji wyszły na jaw machinacje byłego prezesa firmy ubezpieczeniowej Unipol, w której cichym udziałowcem był Fininvest, medialny koncern Berlusconiego. Coraz gorzej radziła sobie włoska gospodarka, rosnąca najwolniej w UE (o 0,2 proc. rocznie). Niechętny Berlusconiemu brytyjski tygodnik "Economist" poświęcił Włochom raport "Addio dolce vita", przyrównując Italię do pięknej, ale ginącej Wenecji. "Pisaliśmy już, że Berlusconi nie nadaje się do rządzenia krajem, i dzisiaj to potwierdzamy" - orzekła wyrocznia międzynarodowego biznesu. Wtórował jej Włoski Związek Przemysłowców Confindustria. Jego szef Luca Cordero di Montezemolo w bezprecedensowym oświadczeniu w końcu roku zarzucił premierowi niekompetencję i nieuczciwość oraz całkowitą utratę wiarygodności. Przypomniał, że rząd, który obiecywał Włochom "nowy cud gospodarczy", doprowadził do zerowego wzrostu PKB, utraty konkurencyjności przez włoską gospodarkę, a także do nowych skandali finansowych i bankowych. Szef Confindustrii wezwał do zwołania konstytuanty, która na nowo określiłaby zasady działania instytucji państwa i relacje między polityką a gospodarką.
Nie chcę, ale muszę
Wyglądało na to, że nawet koła przemysłowe nie uważają już Berlusconiego, od 1991 r. noszącego tytuł zasłużonego przedsiębiorcy - Rycerza Pracy (Il Cavaliere del Lavoro), za jednego ze swoich. Najostrzejszy atak na szefa rządu, zwanego Il Cavaliere, przypuściła opozycyjna centrolewica, szykująca się do przejęcia władzy po wyborach zaplanowanych na 9 kwietnia. Sondaże nie wróżyły niczego dobrego partiom rządzącej koalicji, ale już na początku stycznia inicjatywa znów była po stronie premiera. Należący do Berlusconiego dziennik opublikował zapis podsłuchanej przez sędziów śledczych rozmowy prezesa inkryminowanej firmy Unipol z Pierem Fassinem, sekretarzem generalnym Lewicowych Demokratów (DS), największej partii opozycji. Z rozmowy wynikało, że politycy DS popierają próbę przejęcia przez Unipol banku w Bolonii. "To skandal. Ja nigdy nie łączyłem biznesu z polityką" - oświadczył z zimną krwią Silvio Berlusconi, premier przedsiębiorca, najbogatszy człowiek Włoch, powszechnie uważany za ucieleśnienie konfliktu interesów między potrzebami publicznymi i prywatnymi. Sondażowa przewaga centrolewicy nad rządzącą koalicją zmalała o 1,5 pkt.
Il Cavaliere wygrywał bitwę jeszcze z jednego powodu. Nie było dnia, by nie pojawił się w telewizji: w trzech największych stacjach prywatnych należących do jego koncernu, na trzech kanałach publicznej telewizji RAI (nie całkiem obojętnych rządowi) i w licznych stacjach zaprzyjaźnionych. Uczestniczył w debatach politycznych i w programach rozrywkowych. Jeśli nie był zaproszony, wpraszał się sam, telefonując podczas programu jako widz bądź nagle ukazując się w drzwiach studia. "Dojdzie do tego, że będzie sprzedawał w telewizji dywany" - szydził Romano Prodi, kandydat centrolewicy na premiera, skarżąc się, że przez dwa tygodnie był tylko przez osiem minut na szklanym ekranie, podczas gdy Berlusconi - ponad trzy godziny. "Nienawidzę występować w telewizji, ale muszę to robić, by informować rodaków o pracach rządu" - tłumaczył Berlusconi.
Premier wydłużył swój potencjalny czas antenowy, wyjednując u prezydenta Włoch zgodę na przesunięcie o dwa tygodnie terminu rozwiązania parlamentu i formalnego początku kampanii wyborczej. Tłumaczył tę zwłokę potrzebą uchwalenia kilku ważnych ustaw. Jedna z nich ogranicza kompetencje prokuratorów, pozbawiając ich możliwości apelacji od wyroku uniewinniającego sądu pierwszej instancji. Tak się przypadkiem złożyło, że sąd w Mediolanie miał właśnie rozpocząć rozprawę apelacyjną w procesie Berlusconiego, którego sąd pierwszej instancji uniewinnił (m.in. z powodu przedawnienia i braku dowodów) od zarzutu próby przekupstwa sędziów. W Rzymie wyrażano jednak przekonanie, że dla szefa rządu istotniejsze było ominięcie przez dwa tygodnie zasady "par condicio" (równego dostępu przedstawicieli partii do małego ekranu), obowiązującej w RAI i zalecanej innym włoskim telewizjom.
Boski Silnio
Opanowawszy scenę telewizyjną, Il Cavaliere zdominował też kampanię wyborczą. W jej centrum nie znalazły się programy czy choćby obietnice partii, lecz show jednego polityka. Tutejsza widownia ogląda go co najmniej od 1994Ęr., kiedy Berlusconi utworzył partię o nieco ekscentrycznej nazwie Forza Italia (Naprzód Włochy), wziętej z okrzyków kibiców piłkarskich. Włoska scena polityczna wyglądała wówczas, po antykorupcyjnej kampanii "Czyste ręce", jak po apokalipsie. Berlusconi zaś miał opinię wziętego menedżera, który dorobił się fortuny dzięki wytrwałej pracy, pomysłowości i obrotności. Kiedyś komiwojażer, weselno-pogrzebowy fotograf, piosenkarz w zespole rockowym, przedsiębiorca budowlany, wreszcie twórca sieci telewizyjnej, od 1975 r. zaczął szybko rozbudowywać medialny biznes w ramach holdingu Fininvest. Wysuwane i dziś pod jego adresem zarzuty o wykorzystywanie polityki do prowadzenia interesów pochodzą jeszcze z czasów, kiedy związki z socjalistami pomogły mu w zmonopolizowaniu rynku telewizji prywatnych. Medialne imperium pomogło Forza Italia w wygraniu wyborów w 1994 r. Rząd, do którego Berlusconi włączył neofaszystów z Włoskiego Ruchu Społecznego i separatystyczną Ligę Północną, przetrwał zaledwie siedem miesięcy. Boski Silvio powrócił do władzy w 2001 r. jako ten, kto pokonuje wszelkie przeszkody.
Centroprawicowa koalicja Dom Wolności ma dziś silnego przeciwnika w szykującym się do wyborczego rewanżu centrolewicowym Drzewie Oliwnym, konglomeracie dziesięciu partii, od postkomunistycznych Lewicowych Demokratów po Zielonych i chadecką Włoską Partię Ludową. Sondażowa przewaga opozycji, znaczna jeszcze pod koniec zeszłego roku, w styczniu zmalała do 4,5 pkt. Berlusconi nie traci wiary w zwycięstwo. Dawny przyjaciel socjalistów występuje w roli zaprzysięgłego wroga lewicy i obrońcy wolnej przedsiębiorczości. W telewizyjnej dyskusji nakrzyczał na młodą dziennikarkę postkomunistycznego dziennika "Unit�", zarzucając jej, że jest "współwinna zamordowaniu 100 mln ludzi". W wywiadzie dla telewizji RAI oskarżył lewicę o wszechwładzę i kontrolę niemal wszystkich dziedzin życia publicznego, od sądownictwa po media. Do porachunków z sędziami, których kilka lat temu nazwał "umysłowo upośledzonymi" i "antropologicznie obcymi rasie ludzkiej", wrócił w lutym, oskarżając wymiar sprawiedliwości o tuszowanie śledztwa w sprawie "czerwonego banku Unipol".
Duch epoki
Berlusconi doprowadził do dewaluacji etyki publicznej i obywatelskiej - przekonuje opozycja. Mimo to premier pozostaje dla wielu swych rodaków człowiekiem sukcesu. Czy tylko dlatego, że jak twierdzi Joseph LaPalombara, amerykański politolog, Włosi postrzegają życie jak spektakl, a Berlusconi jest w tej dziedzinie mistrzem? Nawet "Economist" przyznał, że rząd Berlusoniego osiągnął pewne sukcesy w reformie systemu emerytalnego, rynku pracy, w rozwoju badań naukowych i w polityce zagranicznej. Berlusconi stał się jednym z najbliższych sojuszników George'a W. Busha, ale bywał też częstym gościem na daczy prezydenta Rosji (o którym mówi "mój przyjaciel Władimir"), a w UE tworzył oś z Wielką Brytanią i Hiszpanią. "Berlusconi trafia do społeczeństwa, gdyż oddaje ducha nowoczesnej epoki, która zmieniła stosunki społeczne, wypaczyła język i wartości, epoki, w której nikt już nie wie, co jest prawdą, a co fałszem, co jest sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe" - uważa publicysta Giorgio Bocca.
Z raportu instytutu Eurispes wynika, że 75 proc. Włochów jest zadowolonych z życia. "Włochy zmierzają ku przepaści" - powiedział niedawno Dario Fo, lewicowy dramaturg, laureat Nagrody Nobla. Śmiał się przy tym, myśląc o Berlusconim.
W końcu minionego roku nad premierem i jego rządem gromadziły się czarne chmury. Włochy przeżywały kolejny skandal bankowy, tym razem związany z niedozwolonymi praktykami Antonia Fazia, prezesa włoskiego banku centralnego, który do prywatnych celów wykorzystywał tajemnicę bankową, faworyzując zaprzyjaźnione instytucje finansowe. Przy okazji wyszły na jaw machinacje byłego prezesa firmy ubezpieczeniowej Unipol, w której cichym udziałowcem był Fininvest, medialny koncern Berlusconiego. Coraz gorzej radziła sobie włoska gospodarka, rosnąca najwolniej w UE (o 0,2 proc. rocznie). Niechętny Berlusconiemu brytyjski tygodnik "Economist" poświęcił Włochom raport "Addio dolce vita", przyrównując Italię do pięknej, ale ginącej Wenecji. "Pisaliśmy już, że Berlusconi nie nadaje się do rządzenia krajem, i dzisiaj to potwierdzamy" - orzekła wyrocznia międzynarodowego biznesu. Wtórował jej Włoski Związek Przemysłowców Confindustria. Jego szef Luca Cordero di Montezemolo w bezprecedensowym oświadczeniu w końcu roku zarzucił premierowi niekompetencję i nieuczciwość oraz całkowitą utratę wiarygodności. Przypomniał, że rząd, który obiecywał Włochom "nowy cud gospodarczy", doprowadził do zerowego wzrostu PKB, utraty konkurencyjności przez włoską gospodarkę, a także do nowych skandali finansowych i bankowych. Szef Confindustrii wezwał do zwołania konstytuanty, która na nowo określiłaby zasady działania instytucji państwa i relacje między polityką a gospodarką.
Nie chcę, ale muszę
Wyglądało na to, że nawet koła przemysłowe nie uważają już Berlusconiego, od 1991 r. noszącego tytuł zasłużonego przedsiębiorcy - Rycerza Pracy (Il Cavaliere del Lavoro), za jednego ze swoich. Najostrzejszy atak na szefa rządu, zwanego Il Cavaliere, przypuściła opozycyjna centrolewica, szykująca się do przejęcia władzy po wyborach zaplanowanych na 9 kwietnia. Sondaże nie wróżyły niczego dobrego partiom rządzącej koalicji, ale już na początku stycznia inicjatywa znów była po stronie premiera. Należący do Berlusconiego dziennik opublikował zapis podsłuchanej przez sędziów śledczych rozmowy prezesa inkryminowanej firmy Unipol z Pierem Fassinem, sekretarzem generalnym Lewicowych Demokratów (DS), największej partii opozycji. Z rozmowy wynikało, że politycy DS popierają próbę przejęcia przez Unipol banku w Bolonii. "To skandal. Ja nigdy nie łączyłem biznesu z polityką" - oświadczył z zimną krwią Silvio Berlusconi, premier przedsiębiorca, najbogatszy człowiek Włoch, powszechnie uważany za ucieleśnienie konfliktu interesów między potrzebami publicznymi i prywatnymi. Sondażowa przewaga centrolewicy nad rządzącą koalicją zmalała o 1,5 pkt.
Il Cavaliere wygrywał bitwę jeszcze z jednego powodu. Nie było dnia, by nie pojawił się w telewizji: w trzech największych stacjach prywatnych należących do jego koncernu, na trzech kanałach publicznej telewizji RAI (nie całkiem obojętnych rządowi) i w licznych stacjach zaprzyjaźnionych. Uczestniczył w debatach politycznych i w programach rozrywkowych. Jeśli nie był zaproszony, wpraszał się sam, telefonując podczas programu jako widz bądź nagle ukazując się w drzwiach studia. "Dojdzie do tego, że będzie sprzedawał w telewizji dywany" - szydził Romano Prodi, kandydat centrolewicy na premiera, skarżąc się, że przez dwa tygodnie był tylko przez osiem minut na szklanym ekranie, podczas gdy Berlusconi - ponad trzy godziny. "Nienawidzę występować w telewizji, ale muszę to robić, by informować rodaków o pracach rządu" - tłumaczył Berlusconi.
Premier wydłużył swój potencjalny czas antenowy, wyjednując u prezydenta Włoch zgodę na przesunięcie o dwa tygodnie terminu rozwiązania parlamentu i formalnego początku kampanii wyborczej. Tłumaczył tę zwłokę potrzebą uchwalenia kilku ważnych ustaw. Jedna z nich ogranicza kompetencje prokuratorów, pozbawiając ich możliwości apelacji od wyroku uniewinniającego sądu pierwszej instancji. Tak się przypadkiem złożyło, że sąd w Mediolanie miał właśnie rozpocząć rozprawę apelacyjną w procesie Berlusconiego, którego sąd pierwszej instancji uniewinnił (m.in. z powodu przedawnienia i braku dowodów) od zarzutu próby przekupstwa sędziów. W Rzymie wyrażano jednak przekonanie, że dla szefa rządu istotniejsze było ominięcie przez dwa tygodnie zasady "par condicio" (równego dostępu przedstawicieli partii do małego ekranu), obowiązującej w RAI i zalecanej innym włoskim telewizjom.
Boski Silnio
Opanowawszy scenę telewizyjną, Il Cavaliere zdominował też kampanię wyborczą. W jej centrum nie znalazły się programy czy choćby obietnice partii, lecz show jednego polityka. Tutejsza widownia ogląda go co najmniej od 1994Ęr., kiedy Berlusconi utworzył partię o nieco ekscentrycznej nazwie Forza Italia (Naprzód Włochy), wziętej z okrzyków kibiców piłkarskich. Włoska scena polityczna wyglądała wówczas, po antykorupcyjnej kampanii "Czyste ręce", jak po apokalipsie. Berlusconi zaś miał opinię wziętego menedżera, który dorobił się fortuny dzięki wytrwałej pracy, pomysłowości i obrotności. Kiedyś komiwojażer, weselno-pogrzebowy fotograf, piosenkarz w zespole rockowym, przedsiębiorca budowlany, wreszcie twórca sieci telewizyjnej, od 1975 r. zaczął szybko rozbudowywać medialny biznes w ramach holdingu Fininvest. Wysuwane i dziś pod jego adresem zarzuty o wykorzystywanie polityki do prowadzenia interesów pochodzą jeszcze z czasów, kiedy związki z socjalistami pomogły mu w zmonopolizowaniu rynku telewizji prywatnych. Medialne imperium pomogło Forza Italia w wygraniu wyborów w 1994 r. Rząd, do którego Berlusconi włączył neofaszystów z Włoskiego Ruchu Społecznego i separatystyczną Ligę Północną, przetrwał zaledwie siedem miesięcy. Boski Silvio powrócił do władzy w 2001 r. jako ten, kto pokonuje wszelkie przeszkody.
Centroprawicowa koalicja Dom Wolności ma dziś silnego przeciwnika w szykującym się do wyborczego rewanżu centrolewicowym Drzewie Oliwnym, konglomeracie dziesięciu partii, od postkomunistycznych Lewicowych Demokratów po Zielonych i chadecką Włoską Partię Ludową. Sondażowa przewaga opozycji, znaczna jeszcze pod koniec zeszłego roku, w styczniu zmalała do 4,5 pkt. Berlusconi nie traci wiary w zwycięstwo. Dawny przyjaciel socjalistów występuje w roli zaprzysięgłego wroga lewicy i obrońcy wolnej przedsiębiorczości. W telewizyjnej dyskusji nakrzyczał na młodą dziennikarkę postkomunistycznego dziennika "Unit�", zarzucając jej, że jest "współwinna zamordowaniu 100 mln ludzi". W wywiadzie dla telewizji RAI oskarżył lewicę o wszechwładzę i kontrolę niemal wszystkich dziedzin życia publicznego, od sądownictwa po media. Do porachunków z sędziami, których kilka lat temu nazwał "umysłowo upośledzonymi" i "antropologicznie obcymi rasie ludzkiej", wrócił w lutym, oskarżając wymiar sprawiedliwości o tuszowanie śledztwa w sprawie "czerwonego banku Unipol".
Duch epoki
Berlusconi doprowadził do dewaluacji etyki publicznej i obywatelskiej - przekonuje opozycja. Mimo to premier pozostaje dla wielu swych rodaków człowiekiem sukcesu. Czy tylko dlatego, że jak twierdzi Joseph LaPalombara, amerykański politolog, Włosi postrzegają życie jak spektakl, a Berlusconi jest w tej dziedzinie mistrzem? Nawet "Economist" przyznał, że rząd Berlusoniego osiągnął pewne sukcesy w reformie systemu emerytalnego, rynku pracy, w rozwoju badań naukowych i w polityce zagranicznej. Berlusconi stał się jednym z najbliższych sojuszników George'a W. Busha, ale bywał też częstym gościem na daczy prezydenta Rosji (o którym mówi "mój przyjaciel Władimir"), a w UE tworzył oś z Wielką Brytanią i Hiszpanią. "Berlusconi trafia do społeczeństwa, gdyż oddaje ducha nowoczesnej epoki, która zmieniła stosunki społeczne, wypaczyła język i wartości, epoki, w której nikt już nie wie, co jest prawdą, a co fałszem, co jest sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe" - uważa publicysta Giorgio Bocca.
Z raportu instytutu Eurispes wynika, że 75 proc. Włochów jest zadowolonych z życia. "Włochy zmierzają ku przepaści" - powiedział niedawno Dario Fo, lewicowy dramaturg, laureat Nagrody Nobla. Śmiał się przy tym, myśląc o Berlusconim.
Więcej możesz przeczytać w 7/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.