Wśród gromkich oklasków Numerem Roku został numer telefoniczny do Radia Maryja
W najmodniejszym klubie Trójmiasta o kosmicznej nazwie C.O.B.E (takim skrótem określa się nazwy stacji na orbicie) odbyła się XIII edycja Biesiady Felietonistów, podczas której zebrani ocenili miniony rok. Po raz kolejny imprezie odważnie patronował tygodnik "Wprost". Wśród licznie zgromadzonych prześmiewców brylowali m.in. muzyk i felietonista Tymon Tymański oraz satyryk Maciek Kraszewski.
Miniony rok obfitował w wydarzenia śmieszne i dramatyczne, toteż uczestnicy biesiady nie mieli problemu z przyznaniem swych tytułów. Kobietą Roku została Matka Kaczka, gdyż uznano, że ma szansę przebić wszystkie matki z Matką Polką włącznie. Jej konkurentkami były m.in. Anna Jarucka jako polska Matka Harakiri oraz 67-letnia teściowa hydraulika, który zakładał wannę w domu Wassermanna. Bidulka ta została podana do sądu przez prokuratora generalnego jako osoba dokonująca przestępstw "w stanie ciągłym". Tak poważne oskarżenie, niestety, jej nie pomogło i po ostrej wymianie zdań teściowa przegrała kilkoma głosami. Na Człowieka Roku wybrano dziadka Donalda Tuska, bo okazuje się, że "wiele lat po śmierci mógł zmienić bieg wyborów". Za Wydarzenie Roku uznano "rozpad rodziny Wiśniewskich". Ciekawie zrobiło się przy wyborach Bubla Roku. Tu aż roiło się od kandydatur. Do finału doszedł Radosław Majdan, którego zgłosił Tymański, argumentując, że Majdan jest bublem zarówno jako piłkarz, jak i jako kochanek (co podobno w wywiadach potwierdza Doda). Ostatecznie jednak za Bubel Roku uznano "uzębienie Jarosława Kaczyńskiego".
Zgoda panowała przy wyborze Paranoi Roku. Felietoniści przyznali, że tytuł ten przypaść powinien profesorowi Relidze za przeskok z Kaczora na Kaczkę. Szanse na zostanie Zwierzęciem Roku miał żubr oczekujący w puszczy białowieskiej na powrót Cimoszewicza, a także pluszaki z reklamówki wyborczej PiS, które - jak wiadomo - skutecznie wykończyły platformę. W ogniu polemik tytuł Zwierzęcia Roku przypadł PiS-bulterierowi. Cwaniaka Roku wybrano wśród toastów i wiwatów. Tytuł ten przydzielono senator SLD Joannie Senyszyn, która chcąc zyskać nowe głosy, zmieniła głos. Zaszczytny tytuł Idioty Roku przyznano jednogłośnie posłowi Piotrowi Misztalowi za nocny patrol Samoobrony w łódzkiej dyskotece. Mocno obsadzoną kategorią było Zboczenie Roku. Przewijał się tu i europoseł Golik, i lista Wildsteina, ale największą liczbę głosów uzyskało hasło Demokratów.pl "Do przodu, a nie wstecz".
Gromkimi oklaskami okraszono wybory Numeru Roku. Tu wszyscy byli zgodni, że Numerem Roku jest numer telefoniczny do Radia Maryja. Spore zamieszanie wywołały za to spory wokół Narzędzia Roku. Wybrano "holajzę w ręku polskiego hydraulika, od której zadrżały francuskie kolanka". Wątpliwości budziła archaiczna nazwa narzędzia hydraulicznego. Sugerowano więc zastąpienie jej kluczem francuskim, ale ostatecznie uznano, że każdy, kto czytał Juliana Tuwima, powinien wiedzieć, co to holajza. W kategorii Happening Roku wygrały "męki piekielne Mandaryny na festiwalu w Sopocie". O tytuł Ofiary Roku bił się dzielnie Tomasz Nałęcz, niestety przegrał o włos z Adamem Małyszem, któremu w minionym roku wiatr nie wiał jak trzeba, miał słabe pchanie na progu i cierpiał na dokuczliwy brak Żołędzia.
Kiczem Roku okrzyknięto zaproponowaną przez Maćka Kraszewskiego telenowelę "Platformica PiSaura", w której nie wiadomo, kto chce, kto nie chce, a nam wszystkim chce się płakać. Wyjątkowa zgodność panowała podczas głosowania nad Marytyrologią Roku. Tytuł ten przypadł "nieznanym żołnierzom z Al-Kaidy więzionym w Polsce". Europoseł Samoobrony Bogdan Golik, znany z ekscesów erotycznych w Brukseli, przewijał się w wielu kategoriach (kandydował np. do tytułu Paw Roku), ale ostatecznie obsadzono go w zacnej randze Unik Roku za unikanie używania gumy i płacenia za usługi seksualne. Do tytułu Skandal Roku kandydowało wiele ważnych wydarzeń. Jednym z nich był fakt, że Jan Maria Rokita nie został premierem, mimo że miał plakaty. Za Skandal Roku felietoniści uznali to, że Polak nie został papieżem.
Podczas biesiady oprócz obowiązkowych kategorii regulaminowych wybrano także kategorie dodatkowe. Ogłoszono, że Szczęśliwy Dzień to Sobotka, a Równanie Roku to zrównanie z ziemią Marszu Równości w Poznaniu. Biesiada zakończyła się pracowitym opróżnianiem barku gdańskiego klubu C.O.B.E ku chwale rodzącej się w bólach IV RP.
Miniony rok obfitował w wydarzenia śmieszne i dramatyczne, toteż uczestnicy biesiady nie mieli problemu z przyznaniem swych tytułów. Kobietą Roku została Matka Kaczka, gdyż uznano, że ma szansę przebić wszystkie matki z Matką Polką włącznie. Jej konkurentkami były m.in. Anna Jarucka jako polska Matka Harakiri oraz 67-letnia teściowa hydraulika, który zakładał wannę w domu Wassermanna. Bidulka ta została podana do sądu przez prokuratora generalnego jako osoba dokonująca przestępstw "w stanie ciągłym". Tak poważne oskarżenie, niestety, jej nie pomogło i po ostrej wymianie zdań teściowa przegrała kilkoma głosami. Na Człowieka Roku wybrano dziadka Donalda Tuska, bo okazuje się, że "wiele lat po śmierci mógł zmienić bieg wyborów". Za Wydarzenie Roku uznano "rozpad rodziny Wiśniewskich". Ciekawie zrobiło się przy wyborach Bubla Roku. Tu aż roiło się od kandydatur. Do finału doszedł Radosław Majdan, którego zgłosił Tymański, argumentując, że Majdan jest bublem zarówno jako piłkarz, jak i jako kochanek (co podobno w wywiadach potwierdza Doda). Ostatecznie jednak za Bubel Roku uznano "uzębienie Jarosława Kaczyńskiego".
Zgoda panowała przy wyborze Paranoi Roku. Felietoniści przyznali, że tytuł ten przypaść powinien profesorowi Relidze za przeskok z Kaczora na Kaczkę. Szanse na zostanie Zwierzęciem Roku miał żubr oczekujący w puszczy białowieskiej na powrót Cimoszewicza, a także pluszaki z reklamówki wyborczej PiS, które - jak wiadomo - skutecznie wykończyły platformę. W ogniu polemik tytuł Zwierzęcia Roku przypadł PiS-bulterierowi. Cwaniaka Roku wybrano wśród toastów i wiwatów. Tytuł ten przydzielono senator SLD Joannie Senyszyn, która chcąc zyskać nowe głosy, zmieniła głos. Zaszczytny tytuł Idioty Roku przyznano jednogłośnie posłowi Piotrowi Misztalowi za nocny patrol Samoobrony w łódzkiej dyskotece. Mocno obsadzoną kategorią było Zboczenie Roku. Przewijał się tu i europoseł Golik, i lista Wildsteina, ale największą liczbę głosów uzyskało hasło Demokratów.pl "Do przodu, a nie wstecz".
Gromkimi oklaskami okraszono wybory Numeru Roku. Tu wszyscy byli zgodni, że Numerem Roku jest numer telefoniczny do Radia Maryja. Spore zamieszanie wywołały za to spory wokół Narzędzia Roku. Wybrano "holajzę w ręku polskiego hydraulika, od której zadrżały francuskie kolanka". Wątpliwości budziła archaiczna nazwa narzędzia hydraulicznego. Sugerowano więc zastąpienie jej kluczem francuskim, ale ostatecznie uznano, że każdy, kto czytał Juliana Tuwima, powinien wiedzieć, co to holajza. W kategorii Happening Roku wygrały "męki piekielne Mandaryny na festiwalu w Sopocie". O tytuł Ofiary Roku bił się dzielnie Tomasz Nałęcz, niestety przegrał o włos z Adamem Małyszem, któremu w minionym roku wiatr nie wiał jak trzeba, miał słabe pchanie na progu i cierpiał na dokuczliwy brak Żołędzia.
Kiczem Roku okrzyknięto zaproponowaną przez Maćka Kraszewskiego telenowelę "Platformica PiSaura", w której nie wiadomo, kto chce, kto nie chce, a nam wszystkim chce się płakać. Wyjątkowa zgodność panowała podczas głosowania nad Marytyrologią Roku. Tytuł ten przypadł "nieznanym żołnierzom z Al-Kaidy więzionym w Polsce". Europoseł Samoobrony Bogdan Golik, znany z ekscesów erotycznych w Brukseli, przewijał się w wielu kategoriach (kandydował np. do tytułu Paw Roku), ale ostatecznie obsadzono go w zacnej randze Unik Roku za unikanie używania gumy i płacenia za usługi seksualne. Do tytułu Skandal Roku kandydowało wiele ważnych wydarzeń. Jednym z nich był fakt, że Jan Maria Rokita nie został premierem, mimo że miał plakaty. Za Skandal Roku felietoniści uznali to, że Polak nie został papieżem.
Podczas biesiady oprócz obowiązkowych kategorii regulaminowych wybrano także kategorie dodatkowe. Ogłoszono, że Szczęśliwy Dzień to Sobotka, a Równanie Roku to zrównanie z ziemią Marszu Równości w Poznaniu. Biesiada zakończyła się pracowitym opróżnianiem barku gdańskiego klubu C.O.B.E ku chwale rodzącej się w bólach IV RP.
Więcej możesz przeczytać w 7/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.