Włoska mafia zarabia dwa razy tyle co Fiat
Żeby zobaczyć święte krowy, nie trzeba jechać nad Ocean Indyjski. W okolicach Reggio Calabria na południu Włoch stada rogatych zwierząt chodzą i pasą się, gdzie chcą. Kto chciałby je przepędzić, ryzykuje życie. Bo kalabryjskie krowy należą do mafii. A właściwie do jej nowej gałęzi zwanej agromafią. "Mafia stała się nowoczesna: haracze i wymuszenia porzuciła na rzecz działalności biznesowej" - twierdzi włoski dziennikarz Enzo Biagi. Już nie tylko korupcja i handel narkotykami, prostytucja i napady, fałszerstwa i haracze, przemyt samochodów, porwania i handel bronią znajdują się w polu zainteresowania włoskiej zorganizowanej przestępczości. Do listy dołączyły handel materiałami nuklearnymi i przemyt organów ludzkich do przeszczepów. Macki mafii są praktycznie wszędzie. Z opublikowanego we Włoszech raportu "SOS Impresa" wynika, że spółka akcyjna Mafia osiąga przychody w wysokości 75 mld euro rocznie, porównywalne z przychodami państwowego koncernu naftowego ENI i dwa razy większe niż przychody włoskiego Fiata!
Przestępcy bez kodeksu
- Włoska mafia nie ma nic wspólnego z wyobrażeniami o niej stworzonymi przez kino i powieści sensacyjne, które przedstawiały mafiosów jako przestępców kierujących się kodeksem honorowym - uważa sędzia Antonio Patrono z Państwowej Dyrekcji Antymafijnej (DNA). Prawdziwi mafiosi nie kierowali się sprawiedliwością, ale zawsze myśleli o swoich interesach. Na dowód Patrono podaje przykład najważniejszej i najstarszej włoskiej organizacji mafijnej, sycylijskiej cosa nostry. - Powstała ona przeciw ludności i po to, aby ją wykorzystać - mówi. Pierwszymi mafiosami były osoby zatrudniane przez właścicieli ziemskich do pilnowania interesów latyfundystów, a także do tłumienia żądań zwrotu zagrabionej ziemi. Włoska mafia narodziła się na polach i zawsze tam istniała, ale nigdy nie była zorganizowana tak dobrze jak dzisiaj. Nowa gałąź tego biznesu nazwana agromafią przynosi roczne dochody w wysokości 7,5 mld euro. Z tego powodu w ubiegłym roku wystosowano czternaście wniosków o wstrzymanie dotacji na rolnictwo przyznawanych przez UE.
Niemal każdego dnia w gazetach pojawiają się nagłówki typu: "Oszustwo na pomarańczach", "Wykryta nielegalna rzeźnia", "Ekomafia podbija północ". Tysiące włoskich rolników jest zastraszanych przez sycylijską cosa nostrę, neapolitańską kamorrę, kalabryjską Ôndranghetę i działającą w Apulii sacra corona unitę. Kampania, Bazylikata, Apulia, Kalabria, Sycylia i Sardynia to regiony, w których koncentruje się zorganizowana przestępczość. Tam też odnotowuje się najwięcej wypadków łamania prawa, kradzieży urządzeń rolniczych, produktów rolnych, a nawet bydła. Gdy niesubordynowany rolnik nie chce zapłacić haraczu, bandyci podpalają jego dom. Coraz częstsze są kradzieże maszyn rolnych, które sprzedaje się na części lub za których zwrot żąda się pieniędzy.
Dochodowy proceder
Kampania jest jednym z najżyźniejszych regionów Włoch. Właśnie tutaj produkuje się większość warzyw (pomidory, kapustę, karczochy, groch, ziemniaki) i owoców (brzoskwinie, morele, wiśnie, truskawki). Liczne są plantacje kukurydzy i gaje oliwne. Region jest też znany z hodowli bydła i trzody chlewnej - tu znajduje się większość hodowli włoskich bawolic, z których mleka produkowana jest mozzarella. Nic dziwnego, że agromafia szczególnie upodobała sobie to miejsce. Według badań przeprowadzonych przez Włoską Konfederację Rolników, mafia wpływa również na ceny produktów rolnych, zmuszając rolników do odstępowania zbiorów po niskich cenach i sprzedając zagrabione plony według ustalonego cennika.
Na południu Włoch nagminnym przestępstwem jest kradzież bydła (za krowę można dostać nawet 3 tys. euro). Bandyci, którzy w nocy przyjeżdżają sześcioma tirami, aby zabrać bydło, zazwyczaj szybko transportują zdobycz do nielegalnych rzeźni. Według danych włoskiego Państwowego Obserwatorium Zoomafii przy Lidze przeciwko Wiwisekcji (LAV), tylko w 2001 r. zaginęło bez śladu 10 tys. zwierząt - krów, owiec i kóz. W całych Włoszech kradzież bydła zwiększyła się ostatnio o 20 proc. Prawdopodobnie wzrosła też liczba nielegalnych ubojni, bo w państwowych wymagana jest pełna dokumentacja weterynaryjna. Choć można sądzić, że i z tym agromafia nie ma problemów.
Duży rozgłos wywołało niedawno wykrycie nielegalnych rzeźni należących do kamorry w Visciano di Nola niedaleko Neapolu. Według ustaleń sędziów śledczych, znalezione tam mięso mogło nawet zagrażać zdrowiu publicznemu. Bydło sprowadzano z Niemiec bez żadnych certyfikatów, ukrywano w oborach na północy Włoch, a potem przewożono na południe kraju do rzeźni. W wyniku akcji zorganizowanej przez komórkę antymafijną karabinierów NAS aresztowano 37 osób, w tym ośmiu weterynarzy. Skonfiskowano 2 tys. sztuk bydła i 30 tys. jednostek zakazanych anabolików służących powiększaniu masy mięśniowej zwierząt.
Mafia bezceremonialnie obchodzi się też ze środowiskiem naturalnym, zarabiając m.in. na śmieciach. Jak podaje włoska organizacja ekologiczna Legambiente, w ostatnim roku nastąpił wzrost przemytu odpadków o 16,5 proc. W nieznany sposób zniknęło 18,8 mln ton śmieci, z których wiele było niebezpiecznych. Organizacja szacuje, że obroty mafii w tym sektorze wyniosły w zeszłym roku około 22,4 mld euro.
Zwyciężyć kaprali
Dawniej niewolników zdobywano na wojnach, dzisiaj - podczas migracji. Instynkt przeżycia sprawia, że wielu ludzi jest gotowych na wszystko, byle się wyrwać z biedy. Wyruszają w nieznane z nadzieją na lepsze jutro, ale na miejscu czeka ich katorżnicza praca przy zbiorze pomidorów, kapusty, ziemniaków, pomarańczy itp. Wpadają w ręce kaprali, którzy nazywają siebie capo i są pośrednikami między właścicielami farm a robotnikami sezonowymi.
"Mafia to właśnie ci kaprale" - mówi Carlo DŐAntoni, proboszcz z Cassibile, miasteczka w okolicach Syrakuz, w którym w 1943 r. doszło do podpisania rozejmu między wojskami włoskimi a alianckimi. Bandyci między czwartą a siódmą rano przyjeżdżają busem na główny plac miasteczka i tam wybierają spośród imigrantów tych, którzy wydają się najsilniejsi, zdolni pracować dwanaście czy czternaście godzin. Dochodzi do tego, że zdesperowani i chyba pogodzeni z brutalną rzeczywistością robotnicy orzą ziemię własnymi rękami. Im więcej skrzynek napełnią ziemniakami, tym większą szansę mają na zatrudnienie następnego dnia. Właścicieli przedsiębiorstw, w których pracują imigranci (przede wszystkim z Afryki, ale także ze Słowacji, Polski, Rumunii i Albanii), wszyscy w okolicy znają, ale nikt o nich nie mówi. Brudną robotę wykonują kaprale dysponujący budżetem 50 euro na każdego zwerbowanego robotnika. Jedną trzecią tej kwoty zatrzymują za pośrednictwo.
"Mafia wcale nie jest niezwyciężona. Jest groźnym zjawiskiem, które można zwalczyć, nie domagając się heroicznych czynów od obywateli, ale angażując do walki wszystkie siły instytucji państwowych" - twierdził zamordowany w 1992 r. przez mafię włoski sędzia Giovanni Falcone. Próby walki z agromafią są podejmowane. Istnieje interwencyjny numer telefonu, pod który można dzwonić z informacją o przestępstwie bez podawania danych osobistych, wprowadzono kontrolowanie faktur zakupu urządzeń rolniczych, podjęto współpracę z organizacjami zrzeszającymi rolników. Do możliwości skutecznych interwencji policji i innych służb wielu Włochów podchodzi jednak sceptycznie, m.in. ze względu na ogrom opanowanego przez mafię terytorium. Policja może też wkroczyć do akcji dopiero po formalnym zgłoszeniu naruszenia prawa, co z kolei pociąga ryzyko ujawnienia swoich danych i stania się łatwym celem dla bandytów, którzy z pewnością będą chcieli się zemścić. I dlatego wciąż panuje omerta, zmowa milczenia.
Pewna włoska reklama telewizyjna, mająca mobilizować ludność do walki ze zorganizowaną przestępczością, głosi: "Kiedy całe społeczeństwo płaci haracze, jest społeczeństwem bez godności". W Rzymie powiadają, że nie wszystkie reklamy są chętnie oglądane.
Przestępcy bez kodeksu
- Włoska mafia nie ma nic wspólnego z wyobrażeniami o niej stworzonymi przez kino i powieści sensacyjne, które przedstawiały mafiosów jako przestępców kierujących się kodeksem honorowym - uważa sędzia Antonio Patrono z Państwowej Dyrekcji Antymafijnej (DNA). Prawdziwi mafiosi nie kierowali się sprawiedliwością, ale zawsze myśleli o swoich interesach. Na dowód Patrono podaje przykład najważniejszej i najstarszej włoskiej organizacji mafijnej, sycylijskiej cosa nostry. - Powstała ona przeciw ludności i po to, aby ją wykorzystać - mówi. Pierwszymi mafiosami były osoby zatrudniane przez właścicieli ziemskich do pilnowania interesów latyfundystów, a także do tłumienia żądań zwrotu zagrabionej ziemi. Włoska mafia narodziła się na polach i zawsze tam istniała, ale nigdy nie była zorganizowana tak dobrze jak dzisiaj. Nowa gałąź tego biznesu nazwana agromafią przynosi roczne dochody w wysokości 7,5 mld euro. Z tego powodu w ubiegłym roku wystosowano czternaście wniosków o wstrzymanie dotacji na rolnictwo przyznawanych przez UE.
Niemal każdego dnia w gazetach pojawiają się nagłówki typu: "Oszustwo na pomarańczach", "Wykryta nielegalna rzeźnia", "Ekomafia podbija północ". Tysiące włoskich rolników jest zastraszanych przez sycylijską cosa nostrę, neapolitańską kamorrę, kalabryjską Ôndranghetę i działającą w Apulii sacra corona unitę. Kampania, Bazylikata, Apulia, Kalabria, Sycylia i Sardynia to regiony, w których koncentruje się zorganizowana przestępczość. Tam też odnotowuje się najwięcej wypadków łamania prawa, kradzieży urządzeń rolniczych, produktów rolnych, a nawet bydła. Gdy niesubordynowany rolnik nie chce zapłacić haraczu, bandyci podpalają jego dom. Coraz częstsze są kradzieże maszyn rolnych, które sprzedaje się na części lub za których zwrot żąda się pieniędzy.
Dochodowy proceder
Kampania jest jednym z najżyźniejszych regionów Włoch. Właśnie tutaj produkuje się większość warzyw (pomidory, kapustę, karczochy, groch, ziemniaki) i owoców (brzoskwinie, morele, wiśnie, truskawki). Liczne są plantacje kukurydzy i gaje oliwne. Region jest też znany z hodowli bydła i trzody chlewnej - tu znajduje się większość hodowli włoskich bawolic, z których mleka produkowana jest mozzarella. Nic dziwnego, że agromafia szczególnie upodobała sobie to miejsce. Według badań przeprowadzonych przez Włoską Konfederację Rolników, mafia wpływa również na ceny produktów rolnych, zmuszając rolników do odstępowania zbiorów po niskich cenach i sprzedając zagrabione plony według ustalonego cennika.
Na południu Włoch nagminnym przestępstwem jest kradzież bydła (za krowę można dostać nawet 3 tys. euro). Bandyci, którzy w nocy przyjeżdżają sześcioma tirami, aby zabrać bydło, zazwyczaj szybko transportują zdobycz do nielegalnych rzeźni. Według danych włoskiego Państwowego Obserwatorium Zoomafii przy Lidze przeciwko Wiwisekcji (LAV), tylko w 2001 r. zaginęło bez śladu 10 tys. zwierząt - krów, owiec i kóz. W całych Włoszech kradzież bydła zwiększyła się ostatnio o 20 proc. Prawdopodobnie wzrosła też liczba nielegalnych ubojni, bo w państwowych wymagana jest pełna dokumentacja weterynaryjna. Choć można sądzić, że i z tym agromafia nie ma problemów.
Duży rozgłos wywołało niedawno wykrycie nielegalnych rzeźni należących do kamorry w Visciano di Nola niedaleko Neapolu. Według ustaleń sędziów śledczych, znalezione tam mięso mogło nawet zagrażać zdrowiu publicznemu. Bydło sprowadzano z Niemiec bez żadnych certyfikatów, ukrywano w oborach na północy Włoch, a potem przewożono na południe kraju do rzeźni. W wyniku akcji zorganizowanej przez komórkę antymafijną karabinierów NAS aresztowano 37 osób, w tym ośmiu weterynarzy. Skonfiskowano 2 tys. sztuk bydła i 30 tys. jednostek zakazanych anabolików służących powiększaniu masy mięśniowej zwierząt.
Mafia bezceremonialnie obchodzi się też ze środowiskiem naturalnym, zarabiając m.in. na śmieciach. Jak podaje włoska organizacja ekologiczna Legambiente, w ostatnim roku nastąpił wzrost przemytu odpadków o 16,5 proc. W nieznany sposób zniknęło 18,8 mln ton śmieci, z których wiele było niebezpiecznych. Organizacja szacuje, że obroty mafii w tym sektorze wyniosły w zeszłym roku około 22,4 mld euro.
Zwyciężyć kaprali
Dawniej niewolników zdobywano na wojnach, dzisiaj - podczas migracji. Instynkt przeżycia sprawia, że wielu ludzi jest gotowych na wszystko, byle się wyrwać z biedy. Wyruszają w nieznane z nadzieją na lepsze jutro, ale na miejscu czeka ich katorżnicza praca przy zbiorze pomidorów, kapusty, ziemniaków, pomarańczy itp. Wpadają w ręce kaprali, którzy nazywają siebie capo i są pośrednikami między właścicielami farm a robotnikami sezonowymi.
"Mafia to właśnie ci kaprale" - mówi Carlo DŐAntoni, proboszcz z Cassibile, miasteczka w okolicach Syrakuz, w którym w 1943 r. doszło do podpisania rozejmu między wojskami włoskimi a alianckimi. Bandyci między czwartą a siódmą rano przyjeżdżają busem na główny plac miasteczka i tam wybierają spośród imigrantów tych, którzy wydają się najsilniejsi, zdolni pracować dwanaście czy czternaście godzin. Dochodzi do tego, że zdesperowani i chyba pogodzeni z brutalną rzeczywistością robotnicy orzą ziemię własnymi rękami. Im więcej skrzynek napełnią ziemniakami, tym większą szansę mają na zatrudnienie następnego dnia. Właścicieli przedsiębiorstw, w których pracują imigranci (przede wszystkim z Afryki, ale także ze Słowacji, Polski, Rumunii i Albanii), wszyscy w okolicy znają, ale nikt o nich nie mówi. Brudną robotę wykonują kaprale dysponujący budżetem 50 euro na każdego zwerbowanego robotnika. Jedną trzecią tej kwoty zatrzymują za pośrednictwo.
"Mafia wcale nie jest niezwyciężona. Jest groźnym zjawiskiem, które można zwalczyć, nie domagając się heroicznych czynów od obywateli, ale angażując do walki wszystkie siły instytucji państwowych" - twierdził zamordowany w 1992 r. przez mafię włoski sędzia Giovanni Falcone. Próby walki z agromafią są podejmowane. Istnieje interwencyjny numer telefonu, pod który można dzwonić z informacją o przestępstwie bez podawania danych osobistych, wprowadzono kontrolowanie faktur zakupu urządzeń rolniczych, podjęto współpracę z organizacjami zrzeszającymi rolników. Do możliwości skutecznych interwencji policji i innych służb wielu Włochów podchodzi jednak sceptycznie, m.in. ze względu na ogrom opanowanego przez mafię terytorium. Policja może też wkroczyć do akcji dopiero po formalnym zgłoszeniu naruszenia prawa, co z kolei pociąga ryzyko ujawnienia swoich danych i stania się łatwym celem dla bandytów, którzy z pewnością będą chcieli się zemścić. I dlatego wciąż panuje omerta, zmowa milczenia.
Pewna włoska reklama telewizyjna, mająca mobilizować ludność do walki ze zorganizowaną przestępczością, głosi: "Kiedy całe społeczeństwo płaci haracze, jest społeczeństwem bez godności". W Rzymie powiadają, że nie wszystkie reklamy są chętnie oglądane.
Więcej możesz przeczytać w 33/34/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.