Nie masz szans przed sądem w Polsce? Sądź się w Niemczech lub w Wielkiej Brytanii!
Nie jest dobrze, szefie. Adobe pozwał nas w Europie" - poinformowali Billa Gatesa, właściciela Mirosoftu, jego prawnicy na początku czerwca 2006 r. Gates był niemile zaskoczony. Oto pierwszy raz w historii dwie amerykańskie firmy będą toczyć spór przed europejskim sądem. Oskarżając Microsoft o nadużywanie monopolistycznej pozycji przed przedstawicielstwem Komisji Europejskiej, prawnicy Adobe wiedzą, co robią. W przeszłości komisja dała się poznać jako krytyk działań Microsoftu i nakładała na koncern wysokie grzywny. Szanse na wygraną Adobe w Europie są znacznie większe niż w USA. Przeniesienie sądowej krucjaty przeciw Microsoftowi do Europy to jeden z wielu przykładów tzw. forum shoppingu, czyli wybierania przez adwokata sądu, w którym szanse na wygraną jego klienta są największe.
Sąd z wyboru
Do niedawna forum shopping dotyczył praktycznie tylko państw federalnych, takich jak USA, Australia czy Szwajcaria, w których każdy stan lub kanton ma odrębne prawo. Teraz staje się coraz popularniejszy w krajach Unii Europejskiej, ponieważ wyrok sądu z jednego kraju unii może po niewielkich formalnościach zostać wykonany w innym. Typowym przykładem forum shoppingu jest pozew, który Eureko (mniejszościowy inwestor w PZU) złożyło w belgijskim trybunale arbitrażowym przeciw państwu polskiemu. Kupując akcje naszego największego ubezpieczyciela, holenderska firma zobowiązała się dochodzić sprawiedliwości przed polskimi sądami. Ponieważ tam szanse na wygraną są marne, Eureko stara się wciągnąć polski rząd w spór przed innym sądem.
Polscy obywatele (przede wszystkim przedsiębiorcy) już dziś mogą szukać w Europie krajów, których sędziowie wydaliby w ich sprawie najbardziej korzystny wyrok. Polska ma także lokalną odmianę forum shoppingu: adwokaci pozywający państwo o odszkodowanie (lub zwrot zagrabionego przez komunistów mienia) starają się to czynić w Małopolsce, gdyż tamtejsi sędziowie nie boją się wydawać wyroków niekorzystnych dla budżetu. - Skoro jest możliwość procesowania się w różnych krajach, to obowiązkiem adwokata jest poinformowanie klienta, które państwo będzie dla niego najkorzystniejszą opcją. Nie jest tajemnicą, że ile krajów, tyle sądów i tyle wyroków - mówi "Wprost" Felix Dasser, szwajcarski adwokat.
Ameryka, Ameryka
Marzeniem każdego adwokata jest to, by złożyć pozew w USA. Nie dość, że tamtejsze sądy przyznają najwyższe na świecie odszkodowania, to jeszcze złożenie pozwu nic skarżącego nie kosztuje. Sprytny pomysł rozciągnięcia jurysdykcji amerykańskiego sądu na polski rząd miał amerykański adwokat Ed Fagan (znany z wygranej sprawy przeciw szwajcarskim bankom o oszczędności ofiar Holocaustu) w sprawie polskich przedwojennych obligacji, które po zakończeniu II wojny światowej nie zostały wykupione przez polski rząd. Gdyby Fagan próbował pozwać polskie władze przed amerykańskim sądem, pozew zostałby prawdopodobnie odrzucony, bo rządy suwerennych krajów mają sądowy immunitet. Tymczasem Amerykanin pozwał amerykański Citibank, który był emitentem tej części polskich obligacji, która została skierowana do amerykańskich obywateli. Citibank będzie mógł później pozwać w naszym kraju polski rząd.
Z ziemi polskiej do włoskiej?
W USA forum shopping jest często wykorzystywany po to, by przyspieszyć wydanie wyroku: 60 proc. bankructw dużych amerykańskich korporacji jest rozpatrywanych w Daleware albo Nowym Jorku, ponieważ tamtejsi sędziowie przeciętnie o 140 dni szybciej wydają wyrok w takiej sprawie niż ci z pozostałych stanów (w Nowym Jorku bankructwo ogłaszał m.in. Enron). Z kolei europejscy adwokaci bezwzględnie wykorzystują nieudolność włoskich sądów (pod względem tempa rozpatrywania spraw są w klasyfikacji Banku Światowego na przedostatniej pozycji wśród 155 krajów) po to, by w nieskończoność przedłużać sprawy, w których szybki wyrok jest im nie na rękę. Nawet jeżeli włoski sąd nie ma jurysdykcji nad sprawą (na przykład w sporze o zapłatę między niemieckim a polskim przedsiębiorcą), to samo stwierdzenie tego faktu może mu zabrać kilka lat. A zgodnie z tzw. konwencją brukselską z 1968 r. (umowa regulująca kwestie jurysdykcji między państwami UE), jeżeli pozew zostanie skierowany do włoskiego sądu w pierwszej kolejności, sądy innych krajów UE nie mogą się nim zajmować dopóty, dopóki tamtejszy sąd go nie rozpatrzy.
Największe zyski może jednak przynieść wybranie odpowiedniego kraju do przeprowadzenia sprawy rozwodowej (w 2006 r. niemiecki dwutygodnik gospodarczy "Capital" wydał nawet poradnik na ten temat). To o tyle istotne, że w Wielkiej Brytanii prawo nakazuje zaliczenie do majątku podlegającego podziałowi całkowitego majątku obu stron, podczas gdy na przykład w Niemczech tylko tego wypracowanego w czasie trwania małżeństwa. W większości krajów Unii Europejskiej, aby się rozwieść, nie trzeba być nawet obywatelem danego kraju, a wystarczy być w danym państwie zameldowanym lub przebywać przez jakiś czas w roku. Według prawa fińskiego, wystarczy mieszkać tam przez rok. W Polsce taki proces ciągnąłby się latami, a w Finlandii trwa zwykle 6 miesięcy, i to nawet wtedy, kiedy jeden z małżonków jest stanowczo przeciwny rozwodowi.
Polskim przedsiębiorcom także opłaca się szukać sprawiedliwości za granicą, szczególnie w Niemczech. Sprawy trwają tam krócej (w pierwszej instancji nie dłużej niż rok), a do tego niemieckie sądy są tańsze niż polskie: pobierają mniejszy odsetek od wartości przedmiotu sporu. - Zgłasza się do nas wielu polskich przedsiębiorców z prośbą o reprezentowanie przed sądem - potwierdza Artur Bunk, właściciel niemieckiej kancelarii prawnej Bunk-Alliance. Po raz pierwszy w historii nie jesteśmy skazani na sądowy monopol jednego państwa.
Sąd z wyboru
Do niedawna forum shopping dotyczył praktycznie tylko państw federalnych, takich jak USA, Australia czy Szwajcaria, w których każdy stan lub kanton ma odrębne prawo. Teraz staje się coraz popularniejszy w krajach Unii Europejskiej, ponieważ wyrok sądu z jednego kraju unii może po niewielkich formalnościach zostać wykonany w innym. Typowym przykładem forum shoppingu jest pozew, który Eureko (mniejszościowy inwestor w PZU) złożyło w belgijskim trybunale arbitrażowym przeciw państwu polskiemu. Kupując akcje naszego największego ubezpieczyciela, holenderska firma zobowiązała się dochodzić sprawiedliwości przed polskimi sądami. Ponieważ tam szanse na wygraną są marne, Eureko stara się wciągnąć polski rząd w spór przed innym sądem.
Polscy obywatele (przede wszystkim przedsiębiorcy) już dziś mogą szukać w Europie krajów, których sędziowie wydaliby w ich sprawie najbardziej korzystny wyrok. Polska ma także lokalną odmianę forum shoppingu: adwokaci pozywający państwo o odszkodowanie (lub zwrot zagrabionego przez komunistów mienia) starają się to czynić w Małopolsce, gdyż tamtejsi sędziowie nie boją się wydawać wyroków niekorzystnych dla budżetu. - Skoro jest możliwość procesowania się w różnych krajach, to obowiązkiem adwokata jest poinformowanie klienta, które państwo będzie dla niego najkorzystniejszą opcją. Nie jest tajemnicą, że ile krajów, tyle sądów i tyle wyroków - mówi "Wprost" Felix Dasser, szwajcarski adwokat.
Ameryka, Ameryka
Marzeniem każdego adwokata jest to, by złożyć pozew w USA. Nie dość, że tamtejsze sądy przyznają najwyższe na świecie odszkodowania, to jeszcze złożenie pozwu nic skarżącego nie kosztuje. Sprytny pomysł rozciągnięcia jurysdykcji amerykańskiego sądu na polski rząd miał amerykański adwokat Ed Fagan (znany z wygranej sprawy przeciw szwajcarskim bankom o oszczędności ofiar Holocaustu) w sprawie polskich przedwojennych obligacji, które po zakończeniu II wojny światowej nie zostały wykupione przez polski rząd. Gdyby Fagan próbował pozwać polskie władze przed amerykańskim sądem, pozew zostałby prawdopodobnie odrzucony, bo rządy suwerennych krajów mają sądowy immunitet. Tymczasem Amerykanin pozwał amerykański Citibank, który był emitentem tej części polskich obligacji, która została skierowana do amerykańskich obywateli. Citibank będzie mógł później pozwać w naszym kraju polski rząd.
Z ziemi polskiej do włoskiej?
W USA forum shopping jest często wykorzystywany po to, by przyspieszyć wydanie wyroku: 60 proc. bankructw dużych amerykańskich korporacji jest rozpatrywanych w Daleware albo Nowym Jorku, ponieważ tamtejsi sędziowie przeciętnie o 140 dni szybciej wydają wyrok w takiej sprawie niż ci z pozostałych stanów (w Nowym Jorku bankructwo ogłaszał m.in. Enron). Z kolei europejscy adwokaci bezwzględnie wykorzystują nieudolność włoskich sądów (pod względem tempa rozpatrywania spraw są w klasyfikacji Banku Światowego na przedostatniej pozycji wśród 155 krajów) po to, by w nieskończoność przedłużać sprawy, w których szybki wyrok jest im nie na rękę. Nawet jeżeli włoski sąd nie ma jurysdykcji nad sprawą (na przykład w sporze o zapłatę między niemieckim a polskim przedsiębiorcą), to samo stwierdzenie tego faktu może mu zabrać kilka lat. A zgodnie z tzw. konwencją brukselską z 1968 r. (umowa regulująca kwestie jurysdykcji między państwami UE), jeżeli pozew zostanie skierowany do włoskiego sądu w pierwszej kolejności, sądy innych krajów UE nie mogą się nim zajmować dopóty, dopóki tamtejszy sąd go nie rozpatrzy.
Największe zyski może jednak przynieść wybranie odpowiedniego kraju do przeprowadzenia sprawy rozwodowej (w 2006 r. niemiecki dwutygodnik gospodarczy "Capital" wydał nawet poradnik na ten temat). To o tyle istotne, że w Wielkiej Brytanii prawo nakazuje zaliczenie do majątku podlegającego podziałowi całkowitego majątku obu stron, podczas gdy na przykład w Niemczech tylko tego wypracowanego w czasie trwania małżeństwa. W większości krajów Unii Europejskiej, aby się rozwieść, nie trzeba być nawet obywatelem danego kraju, a wystarczy być w danym państwie zameldowanym lub przebywać przez jakiś czas w roku. Według prawa fińskiego, wystarczy mieszkać tam przez rok. W Polsce taki proces ciągnąłby się latami, a w Finlandii trwa zwykle 6 miesięcy, i to nawet wtedy, kiedy jeden z małżonków jest stanowczo przeciwny rozwodowi.
Polskim przedsiębiorcom także opłaca się szukać sprawiedliwości za granicą, szczególnie w Niemczech. Sprawy trwają tam krócej (w pierwszej instancji nie dłużej niż rok), a do tego niemieckie sądy są tańsze niż polskie: pobierają mniejszy odsetek od wartości przedmiotu sporu. - Zgłasza się do nas wielu polskich przedsiębiorców z prośbą o reprezentowanie przed sądem - potwierdza Artur Bunk, właściciel niemieckiej kancelarii prawnej Bunk-Alliance. Po raz pierwszy w historii nie jesteśmy skazani na sądowy monopol jednego państwa.
Więcej możesz przeczytać w 33/34/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.