Mariusz Szczygieł zasłynął prasowym reportażem o onanizmie i telewizyjnym show "Na każdy temat", który zapoczątkował dekadencję jedenastej muzy w Polsce. Po lekturze "Gottlandu" śmiało można powiedzieć, że te grzechy młodości zostały odkupione. Opowieść o historii Czech w XX wieku autor rozpisał na kilkanaście ludzkich losów. Wydobył z niepamięci budowniczych i burzycieli pomnika Stalina w Pradze, obuwnicze imperium Baty, kochankę Goebbelsa, siostrzenicę Kafki i szereg pomniejszych (co nie znaczy mniej ciekawych) postaci. Lektura "Gottlandu" może nieco zweryfikować naszą opinię o Czechach, postrzeganych zwykle jako naród poczciwych piwoszy. Teksty, pomieszczone w zbiorze, są bez wyjątku przygnębiające, a jeśli niektóre z nich śmieszą, jest to śmiech przez łzy. Udzielają też częściowej odpowiedzi na pytanie, dlaczego nasi południowi sąsiedzi, a zwłaszcza ich stolica są takim magnesem dla amatorów horroru i absurdalnego humoru. Ciekawe, jak odebraliby te tylko częściowo historyczne reportaże sami zainteresowani? Autor przypomniał wszak wstydliwie szejkowskie epizody ich biografii. Teraz kurz archiwów już tak łatwo ich nie przykryje. Problem z tą książką jest tylko jeden: Szczygieł w swej pasji negliżowania dawnej czeskiej legendy może zbudować nową - czarną.
Wiesław Chełminiak
Mariusz Szczygieł, "Gottland", Wydawnictwo Czarne
Więcej możesz przeczytać w 46/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.