"Czy ciężka fizyczna praca znika, czy staje się niewidzialna?" - zastanawia się Michael Glawogger ("Megacities"). Ten fascynujący, miejscami szokujący film daje na oba pytania odpowiedź twierdzącą. Ciężka praca fizyczna znikła, ale tylko z bogatego Zachodu, gdzie przez lata żądania związków zawodowych uczyniły ją ekonomicznie nieopłacalną. Jednak ludzie dalej harują w skrajnie niebezpiecznych warunkach - tyle że z dala od naszego świata i naszych oczu. Glawoger odwiedza Donbas, gdzie następcy Stachanowa ryzykują życie, by z bieda-szybów wydobyć kilka koszy węgla. W piekielnym wulkanicznym krajobrazie Indonezji robotnicy pozyskują siarkę, zbrojni jedynie w kilofy. W Nigerii odwiedzamy skąpaną we krwi oprawianych kozłów megarzeźnię na świeżym powietrzu, a w Pakistanie cmentarzysko mozolnie ciętych na złom statków. Te cztery epizody w sposób brutalny - a jednocześnie, przez zdjęcia Wolfganga Thalera i muzykę Johna Zorna, bardzo elegijny - ukazują ludzkie mrowie harujące na kromkę chleba czy miskę ryżu. Nie ma tu nic z romantyzmu radzieckich kronik o przodownikach pracy, nic z ideologicznego entuzjazmu współczesnych migawek z huty żelaza w Chinach. Jest tylko bezlitosna walka o przetrwanie. O tym, że kiedyś w Europie też tak się pracowało, przypominają tylko zamienione w parki tematyczne obiekty przemysłowe. Jak huta w Duisburgu, w której wypucowanym labiryncie obściskują się nastolatki.
Jerzy A. Rzewuski
"Śmierć człowieka pracy", reż. Michael Glawogger, Against Gravity
Więcej możesz przeczytać w 46/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.