Kompletnie ślepy i głuchy z natury kleszcz wie o zbliżającym się człowieku z odległości 21 metrów
Każdy gatunek żyje w innym świecie własnych zmysłów. Coraz doskonalsza technika, którą posługują się naukowcy, przynosi w tej dziedzinie zadziwiające odkrycia: kompletnie ślepy i głuchy z natury kleszcz wie o zbliżającym się człowieku z odległości 21 m dzięki organom Hallera wrażliwym na stężenie CO?. Delfin za pomocą sonaru odróżnia gatunki ryb, dziobak zaś swym kaczym dziobem wrażliwym na pole elektryczne bezbłędnie chwyta robaki w mulistej wodzie.
Nauka dopiero odkrywa świat niedostępny dla naszych zmysłów. - Ryby, owady, gady i ptaki widzą w ultrafiolecie, podczas gdy ssaki utraciły zdolność widzenia w tym spektrum światła ponad 100 mln lat temu, gdy kryjąc się przed dinozaurami, wiodły nocne życie - mówi w rozmowie z "Wprost" prof. Jussi Viitala z University of Jyvaskyla w Finlandii. Wszystkie owoce pokryte woskiem oraz owoce niebieskie i czarne, takie jak śliwki czy jagody, odbijają ultrafiolet, a powstające w ten sposób obrazy są jak reklama skierowana do żywiących się nimi ptaków. Ludzie po prostu nie widzą ich właściwej barwy.
Zmyślne bestie
Dla ludzkiego oka pająk z gatunku Thomisus spectabilis bywa różowy, żółty lub biały, dostosowując się do barwy kwiatu, na którym żyje. Można by więc sądzić, że wtapiając się w otoczenie, czeka na nieuważnego owada, który usiądzie obok niego. Tymczasem jego ciało silnie odbija promienie UV. Dla pszczoły - szczególnie wrażliwej na ultrafiolet - jest więc doskonale widoczny. Kwiaty znaczą na swych płatkach drogę do nektaru wzorem z drobnych plam widocznych w ultrafiolecie. Pająk stanowiący duży punkt najwyraźniej wabi owady. W rzeczywistości więc pająki z daleka oznajmiają swą obecność, licząc na to, że pszczoła weźmie go za szczególnie starannie oznakowane lądowisko.
Wyjątkiem wśród ssaków są gryzonie, które z nieznanych powodów zachowały umiejętność widzenia w ultrafiolecie. Ich mocz odbija promienie UV, powodując, że ich ścieżki wyróżniają się nie tylko zapachem, ale i barwą. - Wierzę, że polujące na gryzonie ptaki wiedzą, co znaczą widoczne z daleka znaki. I z tej wiedzy robią użytek. Pustułki, srokosze i myszołowy włochate tropią norniki, patrolując z powietrza ich najczęściej uczęszczane ścieżki. Podejrzewam, że podobne zdolności mają również kruki - tłumaczy prof. Jussi Viitala, który przez wiele lat badał zachowanie gryzoni i ich wrogów.
Najprawdopodobniej wrażliwe na ultrafiolet są wszystkie dzienne gatunki ptaków. Ich pióra silnie odbijają promienie UV. Od czasów Darwina uważano, że ubarwienie ptaków jest kluczem w doborze partnerów i oceniano je według naszych kryteriów. Badania wskazują, że możemy być ślepi na najważniejszą cechę - o atrakcyjności osobnika decyduje to, czy pióra dobrze, czy słabo odbijają UV. Tak dzieje się u sikory modrej, szpaka, podróżniczka i muchołówki żałobnej. Lista gatunków jest krótka, gdyż ten aspekt życia ptaków jest badany od niedawna.
Sygnały SOS
Wibracje to kolejny niedostępny dla nas kanał wymiany informacji, który zwierzęta - od miniaturowych owadów po gigantyczne słonie - często wykorzystują. Drgania dostarczają im wszechstronnych informacji na temat pokarmu, miejsca pobytu, partnera i grożącego niebezpieczeństwa. Myszoskoczek z gatunku Dipodomys spectabilis wytupuje swoje wizytówki, zwyczaj ten pozwala mu odróżnić swoich od obcych. Z kolei ślepiec Spalax ehrenbergi nadaje kod wybijany głową. Prof. Reginald Cocroft z University of Missouri-Columbia ocenia, że 195 tys. znanych nauce gatunków owadów rozmawia, wymieniając sygnały o niskiej częstotliwości. Mogą się one układać niczym harmonijna melodia. Dialogi przenoszone przez liście i łodygi odbywają się najczęściej na odległość nie większą niż 2 metry. Całej rzeszy drapieżnych owadów drgania ułatwiają polowanie. Gąsienicy nie udaje się bowiem zjadać liścia bez wprawiania go w drżenie, a larwy motyli wystukują sygnał SOS, wzywając na odsiecz mrówki, których ochronę opłacają słodką wydzieliną.
System rozpoznawania wrogów do mistrzostwa doprowadziły chwytnice, tropikalne płazy. Ich embriony ukryte jeszcze w jajach odróżniają nieszkodliwe wstrząsy powodowane przez deszcz lub wiatr od tych, które zapowiadają śmiertelne niebezpieczeństwo. Gdy wąż zaczyna zjadać jaja złożone na liściu, jego posiłek nagle zaczyna uciekać w podskokach. Kijanki rozrywają otaczającą je osłonkę i wskakują do wody. Wąż zje skrzek w całości tylko wtedy, gdy znajdzie go na odpowiednio wczesnym etapie rozwoju.
Chrząszcz do ognia
Rzadkością w naturze są receptory podczerwieni. Mają je tropikalne, krwiopijne pluskwiaki i polujące z zasadzki grzechotniki. Niewielkie zagłębienia na pysku gada bezbłędnie wyczuwają ciepło ciała gryzoni i ptaków. Pozwalają w kompletnych ciemnościach precyzyjnie uderzyć w ofiarę. Australijskie chrząszcze dzięki receptorom podczerwieni potrafią namierzyć pożar z odległości 80 km. Zamiast uciekać przed ogniem, pędzą co sił w skrzydłach w jego kierunku.
Ogień dla większości zwierząt niesie śmierć, dla chrząszczy Merimna atrata jest zwiastunem nowego życia. Należą one do grupy owadów pirofilnych - chrząszczy, błonkówek i much, które zasiedlają zgliszcza. By je badać, naukowcy dołączają do oddziałów straży pożarnej. Gęsty dym wypełnia sczerniały las, tu i ówdzie płoną jeszcze gałęzie, gdy samice tych owadów składają jaja w spękaniach osmalonej kory drzew.
Zdolność do wykrywania pożarów pirofilne gatunki wykształciły, by szybko docierać do pogorzeliska. Inne owady unikają takich miejsc, toteż chrząszcze o tym rzadkim przystosowaniu nie mają konkurencji. Spalone drzewa dostarczają pokarmu dla larw. Gatunki pirofilne poza parą receptorów podczerwieni czulszych od wojskowych noktowizorów mają także detektory dymu. Reagują na najmniejsze nawet ilości gwajakolu uwalnianego podczas pożarów lasu.
Uczeni próbują wykorzystać niezwykłe zdolności zwierząt. W Australii trwają prace nad zbudowaniem systemu wczesnego ostrzegania przed pożarem lasów. Tanie czujniki mają działać jak receptory podczerwieni chrząszczy. Odkrywanie świata alternatywnego do naszego dopiero się zaczyna.
Nauka dopiero odkrywa świat niedostępny dla naszych zmysłów. - Ryby, owady, gady i ptaki widzą w ultrafiolecie, podczas gdy ssaki utraciły zdolność widzenia w tym spektrum światła ponad 100 mln lat temu, gdy kryjąc się przed dinozaurami, wiodły nocne życie - mówi w rozmowie z "Wprost" prof. Jussi Viitala z University of Jyvaskyla w Finlandii. Wszystkie owoce pokryte woskiem oraz owoce niebieskie i czarne, takie jak śliwki czy jagody, odbijają ultrafiolet, a powstające w ten sposób obrazy są jak reklama skierowana do żywiących się nimi ptaków. Ludzie po prostu nie widzą ich właściwej barwy.
Zmyślne bestie
Dla ludzkiego oka pająk z gatunku Thomisus spectabilis bywa różowy, żółty lub biały, dostosowując się do barwy kwiatu, na którym żyje. Można by więc sądzić, że wtapiając się w otoczenie, czeka na nieuważnego owada, który usiądzie obok niego. Tymczasem jego ciało silnie odbija promienie UV. Dla pszczoły - szczególnie wrażliwej na ultrafiolet - jest więc doskonale widoczny. Kwiaty znaczą na swych płatkach drogę do nektaru wzorem z drobnych plam widocznych w ultrafiolecie. Pająk stanowiący duży punkt najwyraźniej wabi owady. W rzeczywistości więc pająki z daleka oznajmiają swą obecność, licząc na to, że pszczoła weźmie go za szczególnie starannie oznakowane lądowisko.
Wyjątkiem wśród ssaków są gryzonie, które z nieznanych powodów zachowały umiejętność widzenia w ultrafiolecie. Ich mocz odbija promienie UV, powodując, że ich ścieżki wyróżniają się nie tylko zapachem, ale i barwą. - Wierzę, że polujące na gryzonie ptaki wiedzą, co znaczą widoczne z daleka znaki. I z tej wiedzy robią użytek. Pustułki, srokosze i myszołowy włochate tropią norniki, patrolując z powietrza ich najczęściej uczęszczane ścieżki. Podejrzewam, że podobne zdolności mają również kruki - tłumaczy prof. Jussi Viitala, który przez wiele lat badał zachowanie gryzoni i ich wrogów.
Najprawdopodobniej wrażliwe na ultrafiolet są wszystkie dzienne gatunki ptaków. Ich pióra silnie odbijają promienie UV. Od czasów Darwina uważano, że ubarwienie ptaków jest kluczem w doborze partnerów i oceniano je według naszych kryteriów. Badania wskazują, że możemy być ślepi na najważniejszą cechę - o atrakcyjności osobnika decyduje to, czy pióra dobrze, czy słabo odbijają UV. Tak dzieje się u sikory modrej, szpaka, podróżniczka i muchołówki żałobnej. Lista gatunków jest krótka, gdyż ten aspekt życia ptaków jest badany od niedawna.
Sygnały SOS
Wibracje to kolejny niedostępny dla nas kanał wymiany informacji, który zwierzęta - od miniaturowych owadów po gigantyczne słonie - często wykorzystują. Drgania dostarczają im wszechstronnych informacji na temat pokarmu, miejsca pobytu, partnera i grożącego niebezpieczeństwa. Myszoskoczek z gatunku Dipodomys spectabilis wytupuje swoje wizytówki, zwyczaj ten pozwala mu odróżnić swoich od obcych. Z kolei ślepiec Spalax ehrenbergi nadaje kod wybijany głową. Prof. Reginald Cocroft z University of Missouri-Columbia ocenia, że 195 tys. znanych nauce gatunków owadów rozmawia, wymieniając sygnały o niskiej częstotliwości. Mogą się one układać niczym harmonijna melodia. Dialogi przenoszone przez liście i łodygi odbywają się najczęściej na odległość nie większą niż 2 metry. Całej rzeszy drapieżnych owadów drgania ułatwiają polowanie. Gąsienicy nie udaje się bowiem zjadać liścia bez wprawiania go w drżenie, a larwy motyli wystukują sygnał SOS, wzywając na odsiecz mrówki, których ochronę opłacają słodką wydzieliną.
System rozpoznawania wrogów do mistrzostwa doprowadziły chwytnice, tropikalne płazy. Ich embriony ukryte jeszcze w jajach odróżniają nieszkodliwe wstrząsy powodowane przez deszcz lub wiatr od tych, które zapowiadają śmiertelne niebezpieczeństwo. Gdy wąż zaczyna zjadać jaja złożone na liściu, jego posiłek nagle zaczyna uciekać w podskokach. Kijanki rozrywają otaczającą je osłonkę i wskakują do wody. Wąż zje skrzek w całości tylko wtedy, gdy znajdzie go na odpowiednio wczesnym etapie rozwoju.
Chrząszcz do ognia
Rzadkością w naturze są receptory podczerwieni. Mają je tropikalne, krwiopijne pluskwiaki i polujące z zasadzki grzechotniki. Niewielkie zagłębienia na pysku gada bezbłędnie wyczuwają ciepło ciała gryzoni i ptaków. Pozwalają w kompletnych ciemnościach precyzyjnie uderzyć w ofiarę. Australijskie chrząszcze dzięki receptorom podczerwieni potrafią namierzyć pożar z odległości 80 km. Zamiast uciekać przed ogniem, pędzą co sił w skrzydłach w jego kierunku.
Ogień dla większości zwierząt niesie śmierć, dla chrząszczy Merimna atrata jest zwiastunem nowego życia. Należą one do grupy owadów pirofilnych - chrząszczy, błonkówek i much, które zasiedlają zgliszcza. By je badać, naukowcy dołączają do oddziałów straży pożarnej. Gęsty dym wypełnia sczerniały las, tu i ówdzie płoną jeszcze gałęzie, gdy samice tych owadów składają jaja w spękaniach osmalonej kory drzew.
Zdolność do wykrywania pożarów pirofilne gatunki wykształciły, by szybko docierać do pogorzeliska. Inne owady unikają takich miejsc, toteż chrząszcze o tym rzadkim przystosowaniu nie mają konkurencji. Spalone drzewa dostarczają pokarmu dla larw. Gatunki pirofilne poza parą receptorów podczerwieni czulszych od wojskowych noktowizorów mają także detektory dymu. Reagują na najmniejsze nawet ilości gwajakolu uwalnianego podczas pożarów lasu.
Uczeni próbują wykorzystać niezwykłe zdolności zwierząt. W Australii trwają prace nad zbudowaniem systemu wczesnego ostrzegania przed pożarem lasów. Tanie czujniki mają działać jak receptory podczerwieni chrząszczy. Odkrywanie świata alternatywnego do naszego dopiero się zaczyna.
Więcej możesz przeczytać w 46/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.