Valentino, Armani i Donna Karan - generałowie mody wkraczają do Polski
![](http://www.wprost.pl/G/wprost_gfx/1248/s60.jpg)
![](http://www.wprost.pl/G/wprost_gfx/1248/s62.jpg)
Po latach narzekań na brak luksusowych marek w Polsce, gdzie wyznacznikiem stylu był co najwyżej Pierre Cardin, teraz możemy już kupować produkty kreatorów ze światowej czołówki. Statystyki pokazują, że stać na nie coraz większą grupę Polaków. Rynek dóbr luksusowych w naszym kraju wzrósł w ciągu ostatnich pięciu lat trzykrotnie. Obecnie sięga 100 mln zł rocznie. Warszawa jednak dopiero nadrabia zaległości wobec innych stolic regionu. Z wyjątkiem marki Burberry, która w regionie ma jeszcze swój sklep w Kijowie, środkowoeuropejskie stolice nie mają nam czego zazdrościć: Louis Vuitton ma już salony w Budapeszcie i Pradze, Christian Dior i Hermes - w Pradze, zaś Emporio Armani - w Wilnie i Sofii.
W świadomości rodzimych konsumentów zachodzi obecnie przewartościowanie tego, co jest uważane za symbol wysokiego statusu. Dotychczas tym dobrem dla Polaka był "drogi samochód". Ewentualnie były to zegarki i pióra, często traktowane jako drogocenne pamiątki lub inwestycje. Luksusowa moda, a także szeroko pojęte designerskie gadżety postrzegano raczej jako wyraz próżności. Łukasz Mozgała, który w połowie lat 90. współorganizował otwarcie pierwszego w naszym kraju salonu Hugo Bossa przez firmę Paradise Group, wspomina, że na początku do salonu sporo osób przychodziło tylko po to, by całkiem serio sprawdzić, czy guziki marynarek wykonane są ze złota. Ich zdaniem, właśnie złoto miało uzasadniać wysokie ceny garniturów tej marki.
Dziś test złotych guzików mamy dawno za sobą, a klienci istniejącego od trzech lat stołecznego salonu Ermenegilda Zegny (także prowadzonego przez Paradise Group) umawiają się na indywidualne przymiarki do przyjeżdżającego z Mediolanu krawca Zegny. Bo wyznacznikiem statusu w wypadku mężczyzn jest obecnie uszyty na miarę garnitur o perfekcyjnym kroju i wykończeniach. Polacy dostrzegli, iż prawdziwy luksus nie jest krzykliwy, niesie za to z sobą historię firmy (często wielusetletnią), a zatem historię sztuki i wzornictwa. Ewelina Sęk, psychog zachowań konsumenckich z agencji Grey, w swojej pracy doktorskiej na temat nabywców dóbr luksusowych zbadała, że w Londynie i Nowym Jorku kobiety kupują kostium Chanel, bo "odzwierciedla on atmosferę eleganckiej francuskiej ulicy", zaś nabywca samochodu Range Rover wybrał go ze względu na "arystokratyczną otoczkę i dystynkcję osiąganą w nie narzucający się sposób". Podobnie uważają teraz Polacy, co świadczy to o zrozumieniu istoty marki luksusowej, mimo że nadal przy zakupach dokonują bardziej racjonalnych niż emocjonalnych wyborów.
Koncept luksusu
Stroje belgijskiego awangardzisty Martina Margieli oraz marek Dsquared2 czy Diesel od stycznia kupimy przy stołecznym Krakowskim Przedmieściu. Ale zakupy mają być tylko jednym z elementów salonu Likus Concept Store. Z salonem z ubraniami sąsiadować będą restauracja, winiarnia i spa. Luksus bowiem coraz częściej ma wyznaczać nie tyle sam wysokiej jakości, znakomicie zaprojektowany produkt, ile tzw. lifestyle concept, czyli idea określonego stylu życia, którego symbolem jest właściwy produkt. Dlatego warszawski sklep ze strojami Donny Karan, która podbiła świat uniwersalnymi kolekcjami dla bizneswomen, ma być miejscem spotkań towarzyskich i zawodowych kobiet biznesu i połączony będzie z biurami firmy DNS Communication, zajmującej się kształtowaniem wizerunku. Salon, działający pod szyldem Dobry Nastrój, ubierze kobietę interesu, która na miejscu będzie mogła dodatkowo skorzystać z porad stylisty czy makijażystki. Sama zaś oferta Karan będzie uzupełniona ofertą Diora, Laurena i Bossa. Z kolei stroje Valentino można kupić w poznańskiej Lansowni, showroomie przeznaczonym na promocje nowych marek.
Giorgio Armani czy Donna Karan nie pojawiliby się w Polsce, gdyby nie sukces MaxMary - wyważonej mody damskiej, a później Ermenegilda Zegny, który poza stolicą ma też salon w Poznaniu. Okazało się, że jest w Polsce duże zapotrzebowanie na damskie płaszcze za 4 tys. zł, garnitury za 8 tys. zł czy krawaty za pół tysiąca. Równocześnie otworzyły w Polsce podwoje sklepy marek z wysokiej, choć nie luksusowej półki, na przykład Escada, oraz multibrandowe, czyli skupiające kilka znanych marek, a przez to mogące przyciągnąć więcej potencjalnych klientów. Żeby ograniczyć ryzyko, zaoferowano w nich tańsze, sportowe linie ubrań projektu sławnych kreatorów, tak by ceny akceptowane były przez klasę średnią. W salonach Lilla Moda pojawiły się stroje takich firm jak Versace czy Moschino, salon Redford & Grant dorzucił m.in. Armaniego, a wybrane modele Tommy'ego Hilfigera czy Joopa dostępne były w sklepach Peek & Cloppenburg. W ciągu zaledwie trzech lat Lilla Moda nie tylko wzbogaciła się o takie marki jak Pinko czy John Galliano, ale otworzyła samodzielne salony (m.in. Trussardi). Redford & Grant otwiera wiosną czteropoziomowy salon w Poznaniu, a w swoim portfolio ma dziś Diora, Yves'a Saint-Laurenta oraz kolekcje Dolce & Gabbana. Sukces odniosły także ekscentryczne kolekcje domu mody Comme des Garćons. Ich warszawski sklep Guerilla Store przynosi nawet trzecie pod względem wysokości obroty na świecie. Kropkę nad "i" postawiło wejście na polski rynek brytyjskiej marki Burberry. Elżbieta Powierza, która prowadzi w Warszawie cztery salony MaxMary (dzięki czemu ta marka może zaprezentować w stolicy całą swoją kolekcję), twierdzi, że zważywszy na obecność w Warszawie tylu mocnych marek, dalsze zwlekanie z wejściem pozostałych wielkich brandów na polski rynek jest bezcelowe. Nieprzypadkowo więc Louis Vuitton chce kupić w stolicy całą kamienicę.
Być jak Brad Pitt
Ożywienie widać nie tylko w branży mody. Joanna Nowosadzka, właścicielka firmy Boutique Suisse, wprowadziła do Polski telefony komórkowe Vertu, których ceny dochodzą do 130 tys. zł (w wypadku modeli wysadzanych szlachetnymi kamieniami). Konstruowane jak statki kosmiczne sprzedawały się tak dobrze, że w zeszłym tygodniu Vertu rozpoczęła oficjalną kampanię reklamową. Dla Vertu ich właściciel jest VIP-em przez wielkie "V". Do komórki przyporządkowany jest asystent w Londynie, który w razie potrzeby zarezerwuje stolik w najlepszej restauracji w Paryżu albo zdobędzie bilet na sztukę na West Endzie. Takie telefony mają m.in. Brad Pitt i Madonna. Jakub Stępień z butiku Hermitage, który obecnie zajmuje się sprzedażą Vertu, twierdzi, że sprzedaje kilka telefonów tygodniowo - głównie tych w wersji podstawowej (za 14,4 tys. zł). Na polskim rynku w tym miesiącu oficjalny salon otwiera marka Kartell, producent mebli i artykułów wyposażenia wnętrz, które zdobiły np. bankiet Louisa Vuittona w Wiedniu, a poszczególne modele można oglądać na wystawach w nowojorskim Museum of Modern Art. Kartell dołącza tym samym do obecnych już w Polsce tuzów wzornictwa, takich jak Vitra, Alessi czy Habitat.
Możemy też wybierać w najwyższej jakości sprzęcie audiowizualnym: trzy sklepy w Polsce ma już duński Bang & Olufsen, gdzie ceny (np. za telewizor plazmowy) dochodzą do 90 tys. zł. Japoński Denon zrealizował w naszym kraju kilkadziesiąt zamówień na założenie systemu audiowizualnego w prywatnych domach (koszt nawet pół miliona złotych) i notuje w ostatnich latach wzrost sprzedaży w Polsce o 70 proc. rocznie. Swojego przedstawiciela mają też marki Kroll i Mark Levinson, której kino domowe (bez głośników) kosztuje około 200 tys. zł.
Na brak nabywców nie narzekają sprzedawcy luksusowych samochodów. Mimo że sprzedane maybachy czy mercedesy SLR nadal można policzyć na palcach jednej ręki, to już ogólna sprzedaż porsche podwaja się co roku, podobnie jak sprzedaż lexusa. - Do końca tego roku sprzedamy około 500 aut - mówi Przemysław Pater, menedżer tej marki. W pierwszej połowie 2006 r. liczba Polaków, którzy mają co najmniej 100 tys. zł na koncie i/lub miesięcznie zarabiają powyżej 10 tys. zł netto, przekroczyła pół miliona osób. Tylko w Pekao SA 7,5 tys. osób ma przynajmniej 500 tys. zł oszczędności. Te fakty najmocniej przemówiły do wyobraźni tym producentom dóbr luksusowych, którzy zwlekali z wejściem do Polski.
Fot: Z. Furman, K. Pacuła
Więcej możesz przeczytać w 46/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.