Wydarzenia w Brukseli premier Theresa May skomentowała tak: „Mieliśmy do wyboru wstyd i chaos. Wybraliśmy chaos, a wstydu i tak nie unikniemy”. No dobrze, nie Theresa May, lecz Winston Churchill, nie wydarzenia w Brukseli, lecz konferencję w Monachium, a wybór dotyczył hańby i wojny. Co nie zmienia faktu, że wybory w historycznych chwilach czasami nie wychodzą najlepiej poddanym Jej Królewskiej Mości. Teraz jednak świat wygląda inaczej niż w 1938 r. Pisałem o tym, że w dobie internetu obywatelom łatwiej się skrzykiwać i działać. Petycję postulującą anulowanie brexitu w ciągu kilku dni podpisały miliony, serwery parlamentu nie wytrzymywały przeciążenia. Myślę, że Churchill nagraniem na YouTubie w 5 minut rozgoniłby konferencję w Monachium.
À propos: ostatnio nie mogłem się oderwać od filmu, na którym reporter nagabuje idącego prawdopodobnie do pracy przechodnia na londyńskiej ulicy. Dziennikarz reprezentuje BBC, a jego celem jest John Bercow, spiker Izby Gmin, który 19 marca zablokował rządowi możliwość kolejnego głosowania umowy dotyczącej brexitu, jeśli nie zajdą w niej istotne zmiany. Powołał się przy tym na prawo z... 1604 r. Film (można obejrzeć m.in. na moim profilu na Twitterze) oglądałem z zazdrością.
Oto wpływowy polityk dużego państwa idzie sobie ulicą w sweterku, bez limuzyny i ochrony, a wymuszoną bądź co bądź konwersację (dziennikarz domaga się wyjaśnień) kończy frazą „Miłego dnia”, słysząc w odpowiedzi „Dziękuję, Sir”. Do tego tradycje prawne sięgające czasów, gdy hetman Jan Karol Chodkiewicz gromił Szwedów. Bajka. Inna sprawa, że Brytyjczykom nikt nie przeorał kraju (i to kilkukrotnie), unicestwiając większość elit. W czym zresztą także zasługa Polaków. Przy okazji: źródła historyczne niestety nie potwierdzają, że słynne słowa Churchilla: „Jeszcze nigdy tak wielu…” etc. odnosiły się do naszych rodaków. Refleksje mam trzy. Po pierwsze, ilekolwiek byśmy usprawiedliwień znaleźli, nikt nam nie broni, abyśmy przyczyniali się jako wyborcy do podnoszenia poziomu kultury politycznej w Polsce. We własnym interesie. Nie jest to łatwe, trzeba się oprzeć zabiegom socjotechnicznym, ale zdrowy rozsądek i trzeźwy umysł powinny wystarczyć. Po drugie, mamy kolejny przykład na to, że innym krajom, nawet nowoczesnym, takim zachodnim, także trudno uporać się ze swoimi słabościami. Wreszcie po trzecie, parafrazując rodzicielskie powiedzenie: mało ingerencji państwa w nasze życie, mały kłopot, dużo – duży kłopot. Politycy wymyślili tak skomplikowany model integracji europejskiej, że nic dziwnego, że Brytyjczycy się pogubili. Sam diabeł by tego nie rozwikłał (choć teraz, cwaniaczek, czyha na duszyczki zwolenników bezplanowego brexitu, jak wiemy od Donalda Tuska). Mało optymistyczny wniosek, dotyczący zależności między państwem i problemami, odnoszę także do okładkowego tematu tego wydania „Wprost”, czyli sytuacji w edukacji. Jeszcze raz zacytuję Churchilla, za Tomaszem Jastrunem, który z kolei przywoływał notatki Jerze go Zawieyskiego: „Historia Europy ma swoją tragiczną tajemnicę, właśnie Polaków, którzy indywidualnie są zdolni do heroizmu i posiadają cnoty waleczności i wdzięku, a którzy wykazują w swoim życiu państwowym niedostatki nieuleczalne”. Błądzić jest rzeczą ludzką, diabelską – trwać w błędzie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.