Byłem swego czasu w 2004 r. gościnnie kilka dni w reality show BAR VIP, z możliwością przedłużenia pobytu (scenarzysta czy producent do mnie: „Zostań, zostań, bo nie mamy geja”), ale uciekałem, gdzie pieprz rośnie. Zdążyłem opowiedzieć o „Lubiewie” (słuchano jak bajki o żelaznym wilku), zrobić sałatkę na wyspie kuchennej i, leżąc w hamaku w ogrodzie, wypalić olbrzymią liczbę papierosów podczas podsłuchiwanych pogaduszek z jedną z lokatorek domu. Podsłuchiwanych, a więc ocenzurowanych i w sumie o niczym. Jak się chciało pobluzgać na organizatorów, scenarzystów, reżyserów, wbrew wszelkim zakazom zdejmowało się na chwilę mikroporty i chowało głęboko do kieszeni, po czym szeptało się sobie na ucho.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.