Kampania europejska na dobre się zaczęła. Co będzie jej głównym motywem?
Każda ze stron będzie chciała grać czym innym. Pierwsze tematy już są widoczne. Koalicja Europejska będzie straszyła PiS-em, polexitem, przypominała konflikty rządu Zjednoczonej Prawicy z Komisją Europejską, przekonywała, że PiS nic w Unii nie załatwi dla Polski. Z kolei rządzący zaproponowali „piątkę Kaczyńskiego”, by pokazać, że dobrze rządzą i oferują kolejne programy społeczne. Każda z partii będzie także wykorzystywała błędy, jakie popełni konkurent, czego przykładem jest dyskusja wokół słów wiceprezydenta Warszawy o adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Poprzednim wyborom do Parlamentu Europejskiego partie nie nadawały tak dużej rangi jak obecnym, dlatego że odbywały się na półtora roku albo nawet dwa lata przed wyborami parlamentarnymi. Tym razem eurowybory są na kilka miesięcy przed wyborami krajowymi. Każda ze stron traktuje je więc jako pierwszą turę walki o władzę, której finał będzie jesienią. Zapewne zwycięzca tych wyborów będzie ten fakt wykorzystywał propagandowo.
Listy Zjednoczonej Prawicy do Parlamentu Europejskiego są mocne. Wybiera się tam połowa rządu.
Widać, że kierownictwo PiS bardzo poważnie podeszło do konstruowania list. A umieszczenie na nich Joachima Brudzińskiego, ministra spraw wewnętrznych i administracji, czy wicepremier Beaty Szydło pokazuje, że PiS chce zmobilizować swoich zadeklarowanych wyborców, by poszli do urn.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.