Czepiamy się. Poseł Graś (PO) w telewizorze: "W innych światach..." W innych światach to pan, panie pośle, zostanie kiedyś ministrem obrony. Peru.
'A propos ministerialnych ambicji. "Dziennik" przejrzał najnowszą książkę Janusza Palikota, posła PO. Myśliciel ten opisuje tam, jak to popijał z Miłoszem i wstawał w nocy na modły u prawosławnych mnichów. Z kolei z psychoterapii pan poseł dowiedział się, dlaczego nie lubi Francji. Otóż wyszło mu, że jego prababcia miała jakieś traumatyczne przejścia z napoleońskim żołnierzem. My też mieliśmy podobną przygodę. Strasznie się kiedyś skuliśmy w Zajeździe Napoleońskim.
I nie wytłumaczyliśmy, skąd te "ministerialne ambicje". Otóż zdaniem posłów PO, Palikot chciałby być premierem, a zdaniem Palikota, Palikot chciałby być ministrem. Na nasz gust w tej sprawie przesądzi zdanie psychiatry.
A jednak PSL żyje! Wiemy o tym nie z napisów na murach czy podziemnych ulotek, ale z telewizora. Jeden z ludowców, Franciszek Stefaniuk, został nawet przewodniczącym komisji do sprawy życia. Ten znany wiejski literat odgrażał się, że projekt zmiany konstytucji napisze własnoręcznie. Wierszem.
Bufetowa walczy! Po obsadzeniu Struzikiem zajezdni tramwajowych przyszła pora na urzędy dzielnicowe. Nawet burmistrzowie z PO czy ich koalicjanci z SLD przyznają, że mają ponad 100 swoich osób, którym trzeba znaleźć pracę. Natomiast szefowa warszawskiej PO Małgorzata Kidawa-Błońska idzie w zaparte i powiada: "Trzeba mieć dużo bezczelności, by mówić, iż to my dzielimy polityczne łupy". W dziedzinie bezczelności nie podejmujemy się z panią poseł konkurować, ale sugerowalibyśmy zmianę nazwiska. Na Hucpa-Błońska.
Coraz to nowi ludzie informują nas, że nasza gwiazda, tropiciel Fotyg i niezidentyfikowanych obiektów latających, Jaromir Sokołowski (PO) także ich próbował zainteresować nazistowskim pochodzeniem szefowej MSZ. Właśnie opowiedział nam o tym znany dziennikarz "Wiadomości". Ale ostatnio o Sokołowskim cicho. A szkoda, bo to utalentowany człowiek. On by nawet Bartoszewskiemu wynalazł niemieckie korzenie. I Tuskowi.
To chwilowo nieaktualne, ale w ramach podrubryki "Mówią wieki" możemy państwu zrekonstruować niedawne kuszenie Rokity. Otóż PiS gotowe było dać Rokicie MSWiA i wicepremiera oraz w pakiecie MSZ dla Saryusza-Wolskiego. Nieoczekiwanie jednak PO się ugięła i zrobili Saryusza szefem Komisji Spraw Zagranicznych w europarlamencie, więc głupio mu było zaraz potem rzucać to w diabły. A nawet w Rokity.
Z tego, że plan spalił na panewce, najbardziej powinien się cieszyć najpopularniejszy polski Mulat. Część druga kuszenia Rokity zakładała bowiem, że z rządu odchodzi pogrążony w seksskandalu Lepper (ale Samoobrona zostaje). W ten sposób Jan Maria etc. może pokazać rodakom, że zrobił to, o czym marzą, czyli wypchnął kryminalistę z rządu. Jak nam wkładał do głowy ważny pisowiec, ta propozycja dla obu panów jest ciągle aktualna.
Jak zwykle nałgaliśmy i dostaliśmy sprostowanie. Tydzień temu napisaliśmy bowiem, że Marek Goliszewski kampanię wyborczą w nowej partii Olechowskiego mógłby sfinansować z tygodniowego kieszonkowego swego pudla. Rzecznik Jego Ekscelencji Prezesa Goliszewskiego oświecił nas jednak w oficjalnej nocie, że - cytujemy - "prezes nie ma pudla". Tak oto wiarygodność Mazurka i Zalewskiego legła w gruzach. A po jej ruinach przechadzają się pudle.
Fot: FORUM (Graś); Z. Furman (Stefaniuk, Rokita); K. Pacuła (Goliszewski
'A propos ministerialnych ambicji. "Dziennik" przejrzał najnowszą książkę Janusza Palikota, posła PO. Myśliciel ten opisuje tam, jak to popijał z Miłoszem i wstawał w nocy na modły u prawosławnych mnichów. Z kolei z psychoterapii pan poseł dowiedział się, dlaczego nie lubi Francji. Otóż wyszło mu, że jego prababcia miała jakieś traumatyczne przejścia z napoleońskim żołnierzem. My też mieliśmy podobną przygodę. Strasznie się kiedyś skuliśmy w Zajeździe Napoleońskim.
I nie wytłumaczyliśmy, skąd te "ministerialne ambicje". Otóż zdaniem posłów PO, Palikot chciałby być premierem, a zdaniem Palikota, Palikot chciałby być ministrem. Na nasz gust w tej sprawie przesądzi zdanie psychiatry.
A jednak PSL żyje! Wiemy o tym nie z napisów na murach czy podziemnych ulotek, ale z telewizora. Jeden z ludowców, Franciszek Stefaniuk, został nawet przewodniczącym komisji do sprawy życia. Ten znany wiejski literat odgrażał się, że projekt zmiany konstytucji napisze własnoręcznie. Wierszem.
Bufetowa walczy! Po obsadzeniu Struzikiem zajezdni tramwajowych przyszła pora na urzędy dzielnicowe. Nawet burmistrzowie z PO czy ich koalicjanci z SLD przyznają, że mają ponad 100 swoich osób, którym trzeba znaleźć pracę. Natomiast szefowa warszawskiej PO Małgorzata Kidawa-Błońska idzie w zaparte i powiada: "Trzeba mieć dużo bezczelności, by mówić, iż to my dzielimy polityczne łupy". W dziedzinie bezczelności nie podejmujemy się z panią poseł konkurować, ale sugerowalibyśmy zmianę nazwiska. Na Hucpa-Błońska.
Coraz to nowi ludzie informują nas, że nasza gwiazda, tropiciel Fotyg i niezidentyfikowanych obiektów latających, Jaromir Sokołowski (PO) także ich próbował zainteresować nazistowskim pochodzeniem szefowej MSZ. Właśnie opowiedział nam o tym znany dziennikarz "Wiadomości". Ale ostatnio o Sokołowskim cicho. A szkoda, bo to utalentowany człowiek. On by nawet Bartoszewskiemu wynalazł niemieckie korzenie. I Tuskowi.
To chwilowo nieaktualne, ale w ramach podrubryki "Mówią wieki" możemy państwu zrekonstruować niedawne kuszenie Rokity. Otóż PiS gotowe było dać Rokicie MSWiA i wicepremiera oraz w pakiecie MSZ dla Saryusza-Wolskiego. Nieoczekiwanie jednak PO się ugięła i zrobili Saryusza szefem Komisji Spraw Zagranicznych w europarlamencie, więc głupio mu było zaraz potem rzucać to w diabły. A nawet w Rokity.
Z tego, że plan spalił na panewce, najbardziej powinien się cieszyć najpopularniejszy polski Mulat. Część druga kuszenia Rokity zakładała bowiem, że z rządu odchodzi pogrążony w seksskandalu Lepper (ale Samoobrona zostaje). W ten sposób Jan Maria etc. może pokazać rodakom, że zrobił to, o czym marzą, czyli wypchnął kryminalistę z rządu. Jak nam wkładał do głowy ważny pisowiec, ta propozycja dla obu panów jest ciągle aktualna.
Jak zwykle nałgaliśmy i dostaliśmy sprostowanie. Tydzień temu napisaliśmy bowiem, że Marek Goliszewski kampanię wyborczą w nowej partii Olechowskiego mógłby sfinansować z tygodniowego kieszonkowego swego pudla. Rzecznik Jego Ekscelencji Prezesa Goliszewskiego oświecił nas jednak w oficjalnej nocie, że - cytujemy - "prezes nie ma pudla". Tak oto wiarygodność Mazurka i Zalewskiego legła w gruzach. A po jej ruinach przechadzają się pudle.
Fot: FORUM (Graś); Z. Furman (Stefaniuk, Rokita); K. Pacuła (Goliszewski
Więcej możesz przeczytać w 10/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.