Telewizję publiczną trzeba by potraktować jak WSI - Macierewiczem
Noc z poniedziałku na wtorek. Bronisław Wildstein o swoim odwołaniu dowiaduje się z korytarzowej plotki. Nikt z rady nadzorczej z nim nie rozmawia. Pakuje się i wychodzi z pracy. Do domu po raz ostatni wraca służbowym peugeotem. Jego nominacja była osobistym kaprysem Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS uznał, że na stanowisku prezesa TVP potrzebny jest człowiek symbol, niezłomny publicysta. Walczący o IV Rzeczpospolitą, odrzucający salon i jego świętości. Był to też eksperyment, który miał pokazać, czy możliwa jest telewizja nie sterowana przez polityków. Test wypadł negatywnie. Okazało się to, co wszyscy wiedzieli: media publiczne de facto nie mają racji bytu.
Więcej możesz przeczytać w 10/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.