W Niemczech panuje zastój gospodarczy. Objawy kryzysu niemieckiego są już widoczne gołym okiem - na przykład kilka dni temu kanclerz Schröder przyjechał do nas na obiad.
W Niemczech panuje zastój gospodarczy. Objawy kryzysu niemieckiego są już widoczne gołym okiem - na przykład kilka dni temu kanclerz Schröder przyjechał do nas na obiad. Jedną z przyczyn, że u Niemców zrobiło się cieniutko, jest to, że co roku dużo więcej wpłacają do Unii Europejskiej, niż od niej otrzymują, wskutek czego biednieją. My już wkrótce też będziemy więcej wpłacać do unii, niż weźmiemy, ale dla odmiany po to, by się bogacić. Jeszcze raz więc się potwierdza, że gdy dwóch robi to samo, to nie jest to samo. Niemcy - widząc zbliżający się dołek - wyprowadzają z kraju, co się da, a zwłaszcza kapitał. W związku z tym jeszcze bardziej biednieją. Sporo tego kapitału trafia do nas, co powoduje, że jesteśmy bogatsi. Niektórzy ekonomiści o gorących głowach nazywają to kolonizacją, ale ci, którzy pod głową mają gorące serce, określają to przygarnięciem uboższego, zachodniego sąsiada. Ostateczną odpowiedź na pytanie, czy Niemcy jeszcze mają pieniądze, dał kanclerz Schröder, wygłaszając słynne zdanie: "Nie mówmy o pieniądzach, mówmy o sukcesie!". A więc pieniędzy nie ma! Dla odmiany zdecydowanie hulaszczym krajem są Stany Zjednoczone. Parę dni wstecz zafundowały sobie wybory uzupełniające na niespotykaną skalę. Oto na przykład pewien kandydat puścił w telewizji 21 000 swoich spotów reklamowych, niebezpiecznie zbliżając się w "Księdze rekordów Guinnessa" do naszej reklamówki o góralach z piwem. USA wydały na wybory okrągły miliard dolarów, chociaż szło o jedno miejsce w Senacie. Miliard za senatora... nieźle! Ale Amerykanie są praktyczni i jak gdzieś zaszaleją, to zaraz gdzie indziej przyoszczędzą. Na przykład podarowując sojusznikom okręty wojenne. Taka podarowana korweta nadal jest w NATO i wykonuje te same zadania, ale już Stany Zjednoczone nie muszą płacić załodze, kupować farb na odnawianie itp. A to są pieniądze! Polska dostała już dwie korwety, wkrótce po jednej dostaną Czechy i Węgry. Ci wprawdzie nie mają dostępu do morza, ale sprawiedliwi Amerykanie pragną obciążać sojuszników równomiernie. Rodaków, którzy niepokoją się, że teraz mamy za dużo okrętów wojennych, można uspokoić - by utrzymać korwety musimy sprzedać okręt podwodny, więc stan naszej floty tak drastycznie się nie powiększa. Zresztą Bałtyk jest za płytki i okręty podwodne nie mają pod czym pływać. Wracając do tego senatora za miliard dolarów, z dumą należy podkreślić, że nasi parlamentarzyści są tańsi. Ale też nic za darmo. Trzeba im płacić za biura, diety, pokoje hotelo... Właśnie! Wreszcie wyszło na jaw, dlaczego Lepper ma na pieńku ze swoją prawą ręką Mojzesowiczem i właśnie ją odcina. Lepper w chwili słabości naskarżył, że Mojzesowicz ma większy pokój w hotelu. A w Samoobronie niedobrze jest mieć coś większego niż Przewodniczący. Tak to Mojzesowicz - sam o tym nie wiedząc - został Ofiarą Walki o Pokój.
Więcej możesz przeczytać w 46/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.